Skocz do zawartości
Nerwica.com

małpka bubu

Użytkownik
  • Postów

    581
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez małpka bubu

  1. moje wewnętrzne dziecko wyje z rozpaczy...
  2. Totalny zamęt w głowie... z jednej strony ostre wtargnięcia a w ich następstwie myśli samobójcze... olanzapina znacznie na szczęście je osłabiła... z drugiej strony nie znalazłam pracy i jestem ciągle od nich zależna finansowo, nie mogę więc ot tak ograniczyć kontaktów... z jednej strony stare mechanizmy obronne się załamały a z drugiej ciągle tkwię w przymusie bycia małym, zależnym dzieckiem... boli... cokolwiek zrobię przeciwko temu w czym mnie wychowywano - strach przed wrzaskiem... i uczucie ciągłego przekraczania przez nich moich granic... zniszczyli je gdy byłam mała, miałam tylko 9 lat... nie, zbyt ciężko na razie mówić o szczegółach... mam wrażenie że na odległość oni i inni krewni wchodzą z buciorami na mój teren i robią co chcą a ja nie mogę nic zrobić, że nie powinnam... na odległość nadal chcą bym była ich przedłużeniem... kurczę... chcieliby aniołka, uległej i znoszącej wszystkie razy kobiety a ja jestem lewicową feministką... chcieliby bym wpuszczała ich na mój teren do końca moich dni a ja mam ochotę ich odciąć... już odjęłam im informacje o moim zdrowiu, była niezła zadyma, już były wyzwiska od egoistek i niebezpiecznych psycholi... nie pozwolę im przejąć nad tym kontroli!!! -- 23 maja 2013, 09:26 -- znalazłam pracę... na razie na pół etatu na kasie... wiem że z tego się nie utrzymam,dlatego już szukam zajęcia dodatkowego... nie robią mi problemów z wyjazdem do rodziny skarbka, jedziemy w ważnej rodzinnej sprawie... chcę się od nich uniezależnić, poczuję choć częściowo ulgę... skarbek właśnie śpi po nocce... a ja poleciałam już do Sanepidu... fuj, godzinę temu zaniosłam a nie mogę jeść do tej pory, śniadania nie jadłam... a jeszcze tak dwa razy...
  3. Chcę jakąkolwiek pracę. Marzę o studiowaniu psychologii a potem podyplomówki z seksuologii. Od lat nastoletnich moim marzeniem było pomaganie ofiarom przemocy seksualnej.
  4. mi lekarz jasno stwierdził - epizod psychotyczny na tle DDD...
  5. Rozmawiałam z lekarzem telefonicznie. To epizod psychotyczny na tle DDD.
  6. słyszę głosy które mnie wyzywają wulgarnie mam wrażenie że wszystkie syfy z przeszłości po mnie widać mam wrażenie że ludzie mnie obgadują, śmieją się ze mnie mam wrażenie że ludzie nasyłają na mnie swoje myśli - czytaj że rodzina nasyła na mnie myśli w których wyzywa mnie za moją burzliwą przeszłość... mam czasami taki czas, że przez parę dni z rzędu nie wychodzę z domu, lub wychodzę tylko po zakupy... w takim stanie płakać mi się chce, nie dbam o siebie, mam ochotę na samookaleczenie (nie realizuję tego), z myślami samobójczymi włącznie (tylko myśli, brak planu, mam do diaska po co żyć)... rezygnuję wtedy z przyjemności by się ukarać... czytam właśnie książkę L.Hay "Możesz uzdrowić swoje życie" Sporządziłam listę przekazów,rozszerzyłam ją o czyny które dostałam w dzieciństwie... widzę w tym samo sedno mojej psychozy, te głosy, paranoje nie są mną, są opiniami i przekonaniami wtłoczonymi mi przez rodzinę... przykład: wtłoczone przekonanie że kobieta rozmawiająca z żonatym to dziwka = wyzywające głosy po rozmowie na mieście z przypadkową osobą (np. gdy nudzi się na przystanku MZK, w kolejce do lekarza), wyzywające głosy po rozmowie ze sprzedawcą akcesoriów do e-papierosa na temat moich ulubionych płynów... jakoś umknęło mi parę razy by powiedzieć lekarzowi o wszystkim poza pierwszym objawem... wstydzę się... czy to już schizofrenia? czy to wyrok?
  7. Wczoraj nie wytrzymałam po telefonie od rodziny i się pocięłam, dawno tego nie robiłam... wkurza mnie to namolne namawianie na powrót do miejscowości rodzinnej... robię co mogę by znaleźc tu gdzie jestem pracę, od stycznia byłam na kilku rozmowach, parę telefonów spalonych na tym że nie mam książeczki sanepidowskiej... czułabym się w tej miejscowości fatalnie, wydaje mi się że wszyscy tam widzą jaka jestem zła (nie wiedząc o mojej burzliwej przeszłości)... tam wtrącaliby się na każdym kroku w moje życie; a jak by przyszło do dziecka będzie jazda, bo my z narzeczonym nie będziemy chrzcic niemowlęcia, nie damy dziecku wychowania religijnego, nie będzie tych wszystkich głupot według których kobieta to ktoś gorszy... narzeczony to widział - toc to jakby mnie kot podrapał, niegroźne... muszę tam pojechac, choc boję się że znowu będą złośliwości, przygryzki, będzie na pewno namolne namawianie do powrotu i między wierszami że mój wyjazd stamtąd to było cholera wie jak złe rozwiązanie... dzwoniłam do swojego psychiatry, początkowo ten wyjazd mi odradzał, ale jak się uparłam to mówił bym skupiła się na dobrych sprawach - a to rodzeństwo, a to zwierzęta, a to babcia... ten parszywy telefon był jakieś 3 godziny po tym...
  8. dziwne jest to uczucie martwoty,czuję się jakbym znieczulała się,zastygała w obawie przed kolejnymi złośliwościami które mogą wystąpić na majówce...ale tak chcę do brata...
  9. czasami blisko bym do tego wróciła... ale nie zrobię tego - dla narzeczonego, nieraz widziałam jego nie tęgą minę gdy to widział... taki smutek z zaskoczeniem, z lękiem...
  10. ja również często, puszczają mi nerwy... obudziłam się jakieś półtorej roku temu... czemu to tak boli, a boli tak bardzo że doprowadza do myśli samobójczych... rok temu, dokładnie rok temu mało co tego nie zrobiłam, miałam już wypisane skierowanie do szpitala psychiatrycznego ale nie poszłam - znowu by udawali że jest pięknie, ładnie a po powrocie słyszałabym że co problem to chowam się do szpitala; poza tym straszna byłaby jazda gdybym opowiedziała tam swoją historię - i tak by mi nikt nie uwierzył, w tym pieprzonym kraju każdy myśli że w rodzinach to tylko sielanki panują... czasami mi się wydaje że tylko narzeczony trzyma mnie na tym padole; chcę go zobaczyc za kilkanaście miesięcy w USC obok mnie - tak, wychodzę za mąż . Jest ten, który przytuli gdy mi źle; kogo tarmoszę parę minut przed budzikiem blee, chyba zadzwonię do przyjaciół... wizyta u psychiatry za jakieś 3 tygodnie...
  11. wczoraj totalny atak paniki... czuję się jak w rozpędzonym pociągu... tulenie i głośna muzyka pomaga... sprawy nabierają tempa; tylko coś tu q... z moimi lekami nie tak, czuję się jakbym nonstop jechała na spidzie, mam dośc!!! o 15tej wizyta u lekarza... chyba to połączenie abilify - citronil - tegretol nie teges... w ogóle, stwierdziłam że chcę to odstawiac... boję się że zajdę w ciążę a nie chcę narażac dziecka na ciężkie schorzenie neurologiczne, z bliskości fizycznej nie zrezygnuję, a każda metoda zapobiegania ciąży ma margines błędu... tak, lepiej byłoby gdybyśmy mieli bardziej stabilną sytuację ekonomiczną, nie odstawię z dnia na dzień ale pogadam o tym dziś z lekarzem; chciałabym za rok-do dwóch byc czysta i przejśc do naturalnych metod,jakiś ziół tyu dziurawiec; czuję się teraz jak narkomanka... wolę psychoterapię od leków... smuci mnie że mój nastrój jest wytworem chemii... smuci i wk... poza tym, wciągnęłam się w nurt antypsychiatryczny, nie jestem skrajna żeby nie uznawac chorób, ale jestem wolnym człowiekiem i mam dośc chemii która powoduje tyle skutków ubocznych... przytyłam przez te cholery jakieś 30 i parę kilo od 2005 roku
  12. mmm, też skorzystam... nie wiem czy słusznie celuję w to, że może to wynikać z wychowania? zawsze dostawałam sporo komunikatów typu : a ten ładniej pisze, a ten ładniej wygląda/jest grzeczniejszy; że powinnam być skromną,cichą,uległą kobietką znoszącą chamstwa innych... tak, mam ogromny głód miłości a jak ktoś mnie skrytykuje bardzo to przeżywam i wtedy nie pamiętam o swoich mocnych stronach, wymyślam sama sobie że jestem głupia itp. Nadal coś takiego dostaję - a to że jestem gruba (a mam inne priorytety niż dostosować się do zachodniego ideału piękna, lubię swoje wałeczki, pasuję do meksykańskiego piękna), a to że tyle czasu kończyłam studia, prawo jazdy się rozwleka (w obu przyczyną jest choroba), a to że mój narzeczony nie jest twardym i katolcem na pokaz (nadwrażliwy, ledwo wyszedł z choroby, choruje na sezonową depresję; lewicowy antyklerykał) dopiero po przeprowadzce zaczęło się to powoli zmieniać - odkryłam że drzemie we mnie energiczna, rogata dusza... sporo tu odegrali przyjaciele i narzeczony... i czy fakt że jestem indywidualistką można uznać za mocną stronę? już coś takiego mi napisali na karcie zdrowia w 3 klasie podstawówki... jestem jak kot, lubię chodzić swoimi drogami... nie przypuszczałam też że okażę się zaradna w sprawie organizacji ślubu - grzebię w necie, pytam, mam własne pomysły - a nigdy tego nie robiłam...
  13. do tego co mówili przedmówcy: dobrą stroną na opisanie czegoś takiego jest Hollaback Polska - http://polska.ihollaback.org/ mnie zastanawia jedno: co twoi rodzice, otoczenie przekazywało ci na temat kobiecości? czy czasami nie dostałaś przekazu pt. wstydliwe, grzeszne, złe ; powinnaś być kobietką milutką, uległą, znoszącą cierpliwie wszystkie razy i chamskie uwagi na temat swojej kobiecości? i coś powiem: mimo tak parszywych doświadczeń zaświeci słoneczko, będziesz się cieszyć swoją kobiecością i kiedyś seksem; od razu uprzedzam że praca nad tym jest ciężka, to przysłowiowy pot, krew i łzy a upadniesz wiele razy, nieraz cofniesz się krok w tył... warto przeżyć największy upadek by choć zacząć dostrzegać światełko w tunelu... przytulam ciepło
  14. ktoś tu słusznie napisał żeby olać etykietkę "borderline" - bo zaraz wpadniemy w rytm społecznie oczekiwanych zachowań dla osoby chorej... zapieram się przed tym rękoma i nogami, broń losie żebym wpadła w narzucanie sobie bycia zależną od lekarza/rodziny/fachowych lektur... mam jakąś ułomność lecz nie jest dla mnie przeszkodą bym razem z tym żyła aktywnie...
  15. małpka bubu

    Aborcja

    Nie mam zamiaru być inkubatorem. Będę miała dziecko,gdy z narzeczonym uznamy to za stosowne. Jeśli bym teraz zaszła,podpadałoby pod podejrzenie ciężkiego uszkodzenia płodu przez leki które biorę. Dlatego używamy antykoncepcji. Nie wyobrażam sobie skazywania na cierpienie chorej istoty,tak,wolę eutanazję przed narodzeniem.
  16. Wkurza mnie taki jeden z partii. Stale teksty o podtekście seksualnym. Wczoraj gadał m.in coś o dziureczkach,nie wytrzymałam i odpowiedziałam mu niecenzuralnym słowem.
  17. bezpiecznie dotarłam,koleżanka z partii podwiozła mnie pod sam dom...najadłam się w cholerę stresu w komisji skrutacyjnej,padam na ryj...
  18. znowu czytam Alice Miller... kocham te książki!!! wymyśliłam sposób by miec je dla siebie... nagram na dyktafon w komie i na kompa... jak spokojnie przeczytam... takie piractwo na użytek prywatny, dla nikogo więcej... kolejny raz co innego z tych książek wynoszę... w tej chwili, jak zaczęłam po raz enty "Twoje ocalone życie" lawina przyspieszyła, wypłynęło chyba z 6 wspomnień z dzieciństwa jedno po drugim... pozwalam sobie na odczucie wściekłości... na odczucie współczucia dla policzkowanej i szarpanej kobiety przez 2 mężczyzn (moi rodzice stwierdzili że widocznie była "niegrzeczna"), na odczucie przerażenia i chęc przytulenia kogoś po latach gdy wychyliłam się przez okno i usłyszałam szyderczy śmiech kilku osób i płacz kobiecy... coraz więcej pojmuję jak we wczesnym etapie obrzydzono mi moją rozwijającą się kobiecośc... czuję że to ma bardzo wiele do mojej pochwicy... skoro z jednej strony pragnę bliskości fizycznej ale z drugiej odczuwam ją jako inwazję... jako inwazję odczułam nawet kubeczek menstruacyjny... Łamanie tych skryptów, to przebudzenie boli. Cholernie boli. Bo zasadzono mnie z myślą bym była słodką czereśnią, ale Ktoś gdzieś tam na górze spłatał psikusa, jestem kwaśną cytryną z mnóstwem witaminy M...
  19. Lilith, dzięki... w sumie szukałam potwierdzenia tego co zdecydowałam... jeśli jednak uda się wrócic do 20tej pojadę mzk,dwie linie na oku, po 21szej wezmę taxi, mam swoją ulubioną korporację... zazdroszczę facetom, oni to nie muszą się martwic że ich całe społeczeństwo pojedzie że sami są sobie winni jeśli pójdą późnym wieczorem i ktoś ich pobije... pieprzona patriarchalna niesprawiedliwośc!
  20. dlaczego ja - wiem, co oznacza spotkanie takich s********* (sorry, ale inne słowo nie oddaje)... wleź pod kocyk z ulubionym napojem, w tym wypadku odradzam kawę... herbatka, kakao... złap ulubioną podusię, wytarmoś ją, rzucaj po pokoju... krzycz do tej podusi, a bluzgnij jak chcesz, byle ulżyło... jeśli jest koło ciebie bliska osoba która to rozumie wypłacz się, niech wytuli (miauu, cała chemia się chowa przy obecności drugiego człowieka) lub przynajmniej zadzwoń... nie jesteś temu winna... wydaje mi się, że we wspomnianym artykule był ustęp o tym żeby postarac się zmienic swoje wewnętrzne nastawienie do sprawcy... wiem, cały system staje po ich stronie, fałszywa, patriarchalna solidarnośc plemników psia mac! ... wyjdź z tego wagonu, odlej się na system, odlej się na niego, jest w tobie siła... przytulam z Winnego Grodu! ************************************************************************************* mam taką sprawę, nieprzypadkowo umieszczam ją w tym temacie: w czwartek późno wrócę z wyborów władz okręgu w partii które są w innej miejscowości, będzie pod 22gą... cholernie się boję przejśc przez dobrze oświetlone centrum, Rynek; nie mam już o tej porze komunikacji miejskiej, narzeczony nie wyjdzie bo będzie w pracy do wejścia boczna uliczka centrum, również dobrze oświetlona... proszę o postawienie mnie do pionu; czy zjada mnie panika czy lepiej wydac te 15 zł na taxi które mnie odwiezie od sam dom?
  21. nie ma to jak dorwac truskawkową maślankę i takiż płyn do e-fajki, a na dodatek miec na czerwono umalowane pazurki... i już japusia się cieszy... w czwartek jadę do rodzinki... nie mogę byc na zebraniu partii i wyborach zarządu okręgu, ale cóż... chcę do brata!!! chcę do Tofika (papugi), chcę do Agatki (papugi babci)!!! zjeśc ten pyszny bigosik, mniam! w cholerę się boję co będzie...
  22. moja chwiejnośc ma swoje plusy - np. wczoraj dostaliśmy sygnał że przyjaciel chory na schizofrenię źle się czuje - momentalnie się zerwałam i spakowałam nasze rzeczy by zostac tam na noc; uspokoiłam się dopiero jak się dowiedziałam że jest tam jego mama... nie mam problemów z nagłym obudzeniem w sobie lwicy... stany gdy mam nadmiar energii powodują też że grzebię w necie i się uczę, potrafię też nagle w bibliotece wypożyczyc jakąś książkę... nie wiem, skąd we mnie zdolnośc do ogarniania spraw z którymi nie miałam nigdy do czynienia? rodzice nie nauczyli doceniac tego że potrafię kreatywnie myślec... gdy mam kapcia najczęściej śpię...
  23. na karuzeli uczuc... z jednej strony słodkie odliczanie do najważniejszego dnia w życiu w przyszłym roku;ta pewnośc że chcę ze skarbkiem spędzic resztę życia która umacnia się z każdym dniem... z drugiej strony spędza sen z powiek jak na tą datę zareagują rodziny, choc wiedzą o zaręczynach... w chwili gdy to wyjdzie na jaw chciałabym byśmy oboje mieli pracę... tak, codziennośc... pewna firma telemarketingowa okazała się faulem, zrezygnowałam 3 dnia szkolenia, nie umiem wciskac głupot starszym schorowanym ludziom, jestem na to zbyt uczciwa... rodzice, którym wiecznie coś nie pasuje,nie dają życ o swojemu... mam dośc... boję się świąt... w ciągu doby 3 sny z bandytami, w tym jeden najgorszego typu, wstałam z bólem w dolnej części brzucha - zapijam to kawą, wtuliłam się rano w skarbka... jutro składam cv w biedronce - nie ja pierwsza i ostatnia z wyższym wykształceniem która może będzie zaiwaniac w markecie...
  24. ja nie chcę swoich przykrywac czymkolwiek... a dziarkę zrobię sobie na kostce, taki mały śpiący mój zaginiony Osama... i będę miała kicię na zawsze ze sobą, tęsknię za nim okropnie...
  25. ja nie chcę swoich przykrywac czymkolwiek... a dziarkę zrobię sobie na kostce, taki mały śpiący mój zaginiony Osama... i będę miała kicię na zawsze ze sobą, tęsknię za nim okropnie...
×