Skocz do zawartości
Nerwica.com

MalaMi1001

Użytkownik
  • Postów

    1 935
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MalaMi1001

  1. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym mieć inne. I widzisz nie rozumiesz sedna problemu. Mam wszystko czego potrzebuje do szczęścia przeciętny Kowalski, ba! nawet więcej i wiem, że są tacy, którzy mi tego zazdroszczą. Jednak nie potrafię się z tego cieszyć, sukcesy nie sprawiają mi radości, a jedyne pozytywne uczucie jakie w zasadzie żywię to poczucie ulgi kiedy spierdolina okaże się mniejszą spierdoliną. Radości nie da się nauczyć, tego nie dadzą leki, terapia ani nawet dragi bo kiedy w końcu otrzeźwiejesz znów wracasz do punktu wyjścia. Radość to coś, co starzy dają dzieciom i pozwalają się nią CIESZYĆ, a nie kształtują na robota, który ma NIE PRZESZKADZAĆ skoro już się na tym świecie pojawił. Pokaż mi sposób dzięki któremu dowolna rzecz zacznie mnie cieszyć i sprawiać przyjemność, a postaram się dla Ciebie o Nobla. I to jest właśnie to, co wielu nazywa narzekaniem. Ja nie narzekam, ja po prostu pewnych uczuć nie znam i nie czuję. A problemy życia codziennego i porażki? Pewnie, że smucą, przygnębiają i odbierają chęć do działania, Ale to nic w porównaniu z tym jak odbierają chęć do działania ograniczenia umysłu. A to już kompletna bzdura. Ci, którzy są w miarę normalni i przystosowani do życia potrafią zmagać się z przeciwnościami i dążą do swoich celów, znam takich wielu. Ograniczenia osobowościowe są często blokadą nie do przejścia, patrz chociażby na masę kobiet, które pozwalają upokarzać i maltretować siebie i własne dzieci właśnie z powodu wzorców i cech jakie ukształtowała w nich przeszłość. Często nawet giną zakatowane przez to, że umysł i uczucie strachu nie pozwalają im wziąć losu w swoje ręce. Więc mi nie mów, że realizm w życiu i przyjęcie niesprawiedliwości świata do serca jest proste jak konstrukcja cepa, bo to banał jaki sprzedaje się w infantylnych kobiecych pisemkach dla pań domu. Brawo. Spróbuj mieć takie podejście i je realizować bez prochów, wspomagania. Myślisz, że egoizmem zawojujesz świat? Poucz się historii, a może zrozumiesz do czego doprowadza egoizm właśnie tych, którzy sądzą, że to najważniejsza cecha. Argument z Koreą mnie nie przekonuje, jest wręcz śmieszny. To, że inni mają gorzej jeszcze nie znaczy, że ja mam akceptować wszystko co daje mi los. Gdyby wszyscy tak myśleli nie mielibyśmy dzisiaj prądu, a co dopiero mówiąc o Internecie, na zasadzie inni nie znają nawet ognia i jakoś żyją. No właśnie sam o tym piszesz, a oceniasz innych. Wierz mi, że ludzie zmagają sie z większymi problemami, które serwuje im psychika niż trudności z załatwieniem sprawy w urzędzie. Masz wspomaganie i się z tego cieszysz, wielu się cieszyło dopóki leki nie przestały działać. Są pewnie tacy, którzy myślą, że prochy wzniosą ich na wyżyny ekstazy i tego w lekach szukają, ale są i tacy, jak ja, którzy chcieliby pro prostu żyć.
  2. To jest wszystko takie pie/dolenie. Zdrowi ludzie też nie rozumieją jak można mieć depresję i mieć ochotę strzelić sobie w łeb, tak samo wy, na których lek działa dzisiaj się śmiejecie sami z siebie jak można było być tak zrezygnowanym i bez życia. No ku/wa można, też się śmiałam z siebie jeszcze całkiem niedawno, byłam pewna siebie, zrobiłam mega przewrót w swoim życiu o którym dawno marzyłam i to bez udziału leków. A wystarczyła chwila żeby wszystko trafił szlag i wcale nie było jednorazowe wydarzenie, które przydarza się każdemu i gdzie ludzie doła interpretują jako głęboką depresję. Prawda jest taka, że leki maskują to goowno, stwarzają pozory normalności dlatego Ewgf spróbuj odstawić proszki i iść do urzędu dalej walczyć o siebie, wtedy pogadamy, że jesteś zdrów i pewien siebie. Do mnie po prostu trafiło coś, co wiedziałam od lat ale żyłam nadzieją, że uda się to rozwiązać, że jeśli będę nad sobą pracować i mocno chcieć osiągnę ten sukces i marzenie z dzieciństwa się spełni. No niestety, nic z tego. Leki jedynie pozwalają w miarę funkcjonować w społeczeństwie, bo bez tego zasranego społeczeństwa nie jesteśmy w stanie zapewnić sobie minimum do egzystencji, tak jest skonstruowany ten świat. Liczyłam bardzo na wenlę, ale niestety, oprócz rozwiązania problemu z sennością w ciągu dnia nic się nie zmienia, a i działanie na senność też pewnie z czasem zaniknie, jak przy wszystkich lekach.
  3. Ludzie takiego pokroju rzadko lub nigdy nie widzą swojej winy i błędów. Albo bez skrupułów usiłują ją jawnie zrzucić na Ciebie, albo sprytnie, nie wprost manipulują tak, żebyś tak myślała. Ważne są tylko przyjemności, ich własne ego, partner jest tylko ozdobą dla reszty egoistycznego życia. Trudno to zrozumieć, ale im szybciej tym lepiej. Najważniejsze, że nie musisz udawać kogoś silnego. Prawdą jest, że ktoś może karmić swoje kompleksy Twoją słabością, ale co Cię to obchodzi? Ważna jesteś Ty i nikt więcej, przynajmniej w zakresie własnej psychiki.
  4. Parę dni było fajnie, teraz jest gorzej niż kiedykolwiek. Ja już nie wierzę w żaden lek, nic mi już nie pomoże. Przynajmniej nie jestem senna w ciągu dnia, za to nie mogę spać w nocy. Mimo nasennika budzę się co noc po kilka razy. Ale nie ważne, przynajmniej nie jestem tak zmęczona jak zawsze w ciągu dnia, jedyny plus z tego leku.
  5. Nieeeee... Sam decydujesz jakiego zlecenia się podejmiesz. Ja się takich nie podejmowałam, bo z reguły w takich wypadkach ludzie mają określony w głowie wzór a potrzebują jedynie człowieka, który im to przeleje na papier. Mnie to nie interesowało, ale znam ludzi, którzy na tym świetnie zarabiają. Zwyczajnie spróbuj siebie w takim temacie, są ludzie, którzy oczekuję kreatywności, niesztampowości i chociaż oczekują czegoś w konkretnym temacie liczą na Twoją wyobraźnię, wrażliwość i wyczucie. Nie musi Ci się to spodobać, sam zdecydujesz.
  6. jetodik, dziękuję i życzę podobnych efektów. Mogę tylko powiedzieć, że ten terapeuta bardzo wierzy w swoich pacjentów i po pewnym czasie człowiek się tym zaraża i zaczyna sam w siebie wierzyć i nad sobą pracować:) Nie wiem, nie brałam nigdy paro żeby mieć porównanie. Zawsze chciałam paro, ale żaden lekarz nie chciał mi jej przepisać, bo rzekomo jestem za małą osóbką na tak silny lek. Pamiętam tylko, że fluo przepisał mi lekarz, który twierdził, że to ma zadziałać jak stabilizator. No, efekt miało wręcz przeciwny. Acha! Pamiętam, że miałam nawet brać fluo z moklobemidem i cynaryzyną, nawet pisałam o tym na forum! Pomimo skutków potencjalnie śmiertelnych wzięłam leki dwa dni, ale że prawie chodziłam po ścianach zostałam na samym fluo....
  7. jetodik, rozumiem, że chodzi Ci o terapię w nurcie Ericksonowskim? Terapia sprawdziła się doskonale, chodziłam na nią ponad rok, uwolniłam się od większości starych demonów, nauczyłam się "zaglądać w siebie", czyli rozumieć o co mi chodzi. Nie przychodzi to oczywiście z automatu, miewam chwile kompletnego załamania, jednak uczę się nie karać siebie za to, że taka jestem. No i uczę się mówić, czyli nie chować w środku wszystkiego co mam do powiedzenia. Wciąż mam problem z zależnością i wiem o tym. Musiałam niestety przerwać terapię ze względu na przeprowadzkę do innego miasta, czego bardzo żałuję, bo jednak nie powinno być tak, że muszę wrócić do leków, żeby przywrócić w miarę normalne funkcjonowanie, powinnam pozwolić sobie na ból i jakoś go przetrwać. Dlatego wiem, że potrzebuję terapii, ale w tej chwili z róznych względów nie mogę sobie na nią pozwolić, mówiąc wprost chcę wrócić do poprzedniego terapeuty, który przyjmuje w mieście, w którym teraz mieszkam, ale niestety prywatnie, na co mnie w tej chwili nie stać
  8. Haha, to jest pikuś! Ja na swoim koncie mam NAGROBEK! Kiedyś się ogłaszałam na różnych portalach, że właśnie wykonam ilustracje, namaluję obraz itp, dostałam kilka fajnych zleceń, ale najlepsze było jak napisała do mnie babka, że chce żeby jej zaprojektować nagrobek dla mamy. Miał się składać z kilku motywów roślinnych o jakimś biblijnym znaczeniu, napisała mi cały esej co dla niej oznaczają te rośliny i dlaczego odnosi je do swojej zmarłej mamy, którą bardzo kochała. Zaprojektowałam, wysłałam i dostałam nawet fotkę gotowego już nagrobka na cmentarzu Byłam pod wrażeniem swojego pomysłu i doskonałego wykonania przez kamieniarza. Mimo, że może to się wydać śmieszne, bo nagrobek itp, ale to miłe uczucie, że zrobiło się dla kogoś coś, co ma wymiar większy niż wrażenie estetyczne. Tak więc Depakiniarz ogłoś się może na jakichś portalach, można fajnie zarobić, zająć myśli i zrobić coś, co będziesz kiedyś miło wspominał. Dla nas wariatów to bardzo ważne
  9. Zgadzam się. Ja po fluo mogłam spać 24/dobę, a jak już nie spałam to byłam mega wk/rwiona i agresywna. Za to w połączeniu z sertraliną (setka sertry i piątka fluo) powodowała olbrzymią senność i niesamowitą stabilność emocjonalną. Niestety zestaw przestał szybko działać, a sama sertra po paru miesiącach zaprowadziła mnie do psychuszki Fluo jak dla mnie byłaby dobra na ringu, 100% agresji przelewanej na byle kogo z nie wiadomo jakiego powodu, co nie zmienia faktu, że z działaniem antydepresyjnym nie ma to żadnego związku, zwłaszcza jak później musisz położyć się spać
  10. Dlaczego spaliłabyś się ze wstydu? Może ta osoba nie miała nikogo bliskiego i przyszła właśnie do lekarze błagać o pomoc, bo już nie ma sił? To jest powód do wstydu?
  11. Ja takie fazki z prądami w głowie miałam na sertralinie w zasadzie cały czas. Martwiłam się, że jak będę to odstawiać to mnie szlag trafi, bo ani to przyjemne, ani zabawne. Jednak odstawienie minęło dość polubownie, zdarzały się prądy w takim jakby ciągu, pół godziny walenia i potem spokój na kilka godzin i tak w kółko. Nie wydaje mi się, żeby to była wina wchłaniania w przypadku ciągłego brania leku, to raczej cecha osobnicza. Na wenli nie mam czegoś takiego, generalnie lepiej się zaczynam czuć, w sobotę miałam masę pozytywnej energii w sobie, uśmiech od ucha do ucha. Teraz jest stabilnie, chociaż tak jakoś serotonina daje znać, że "nic ci się nie będzie chciało dziś robić" i chyba ma rację
  12. Patryk29, uboków na dużej dawce w zasadzie jako takich nie miałam, walenie serducha, ciśnienie czy inne było ok, po prostu się ch/jowo czułam do tego stopnia, że fizycznie wyglądałam jak zwłoki. Wyraźnie mi to szkodziło. Później był escitalopram i zamulenie sięgnęło zenitu, najgorzej chyba jednak było na fluoksetynie, mogłam spać 24/dobę, do tego ja już nie spałam byłam mega wkur/iona i agresywna. No a sertra zaprowadziła mnie do psychiatryka. Najlepszy był moklobemid, nastrój w zasadzie w 100% unormowany, ale za to przytyłam sporo. Odstawiłam to wszystko w cholerę i generalnie znowu wpędziłam się w kupę i jestem na wenli. No to szkoda, że ten skutek uboczny mija.
  13. Ewgf, tylko, że widzisz, ja po 225mg chodziłam dosłownie jak zombie, sama lekarka powiedziała że bardzo źle wyglądam na tej dawce, generalnie nie chciało mi się nic, fizycznie czułam się jak kupa zgnilizny. Zatem taka wysoka dawka mi się służyła. Jeszcze ze 2 dni temu było fajnie, od wczoraj zaczęła się typowa serotoninowa zamuła i wypalenie. Jednym słowem dupa.
  14. Patryk29, no tak chyba nie do końca mam ok, bo całe życie jestem zamulona i bez życia. Pierwsze działanie wenli jest na noradrenalinę, serotonina rozkręca się dłużej dlatego przez pierwsze dni chodziłam nakręcona jak z adhd + bezsenność nie do zbicia lekami nasennymi. Teraz przebija się silniejsze działanie na serotoninę, która to zamula i odbiera chęć do jakiejkolwiek działalności. Wyższa dawka chyba nic nie da. Ja kiedyś bralam już wenlę i to w dawce 225mg i chodziłam jak zombie. Miałam nadzieję, że może mała dawka zdziała coś więcej, nie tak muląco no i że po tak po tak długiej przerwie bez leków coś się w tym mózgu zmieniło.
  15. A to nie jest tak, że wenla jest bardziej serotoninowa niż noradrenalinowa i jak wezmę większa dawkę leku to tej serotoniny będzie jeszcze więcej i jeszcze bardziej się zamulę?
  16. A mnie wraz z dobijaniem do dawki 75mg (cały czas odsypuje granulki, z dnia na dzień coraz mniej) zaczyna się przebijać serotoninowe działanie. Zero motywacji, nic mi się nie chce, totalna zamuła, ja nie rozumiem jak można mówić, że lek aktywizuje skoro jest tylko kolejnym zamulaczem. A może jestem za bardzo zmęczona i potrzebuję odpoczynku. Sama już nie wiem.
  17. Ja bym to ujęła inaczej. Są ludzie, którzy nie chcą pomocy, nie chcą jej w ogóle lub w danej kwestii, lub nie chcą jej od konkretnych osób. Są natomiast osoby, które za wszelką cenę chcą się dowartościować udzielając rad, robiąc coś czego dana osoba może sobie nie życzyć, a to się dla mnie nazywa wtrącaniem. Z pozoru z boku może to wyglądać jak bezinteresowna pomoc, a osoba jej udzielająca jak oaza dobra. Więc punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Co dla jednych będzie wydawało się dobrem absolutnym dla innych będzie miało znaczenie zupełnie inne.
  18. Jeśli tak bardzo reagujesz na ten skutek uboczny nie polecam wenlafaksyny w tej kwestii. Jednak sam lek w sobie jest bardzo dobry, więc gdyby coś miało mi pomóc raczej miałabym gdzieś, że ktoś widzi że mam powiększone źrenice. Niech sobie patrzą. Z resztą nawet się nad tym nie zastanawiałam nigdy czy jakaś obca osoba gapi mi się w źrenice. Druga kwestia to taka, że trochę chyba dziwne, że taki objaw utrzymuje się u Ciebie przez cały okres leczenia. Mnie faktycznie pierwsza tabletka wenli wystrzeliła w kosmos tak, że miałam oczy jak po amfie, ale na 3 czy 4 dzień wszystko zeszło i źrenice (chyba ?) miałam normalne. Ale co organizm to obyczaj.
  19. Miss Worldwide, ja też teraz trochę schudłam na wenli. Byłam masakrycznie głodna, ale nie byłam w stanie nic przełknąć, jak po fecie, żułam jeden kęs kanapki przez 5 min i ani myślałam go połknąć Teraz trochę zaczyna mi to mijać, ale znowu w zasadzie nie czuję głodu, ale z samą czynnością jedzenia jest lepiej. Mija natomiast noradrenalinowa faza, pobudzenie, motywacja do działania, zaczyna się serotoninowa zamuła, zawieszenie i tumiwisizm. Kurde szkoda, że te leki tak beznadziejnie działają, że serotonina zawsze przebije każde pozytywne działanie, co w przypadku kiedy nastrój się jeszcze na tyle nie poprawił, żeby to znieść jeszcze bardziej dołuje, że człowiek znowu nie ma na nic sił. A może też jestem trochę zmęczona, sama nie wiem.
  20. Żebyś nauczył się zapominać, leczyć "rany". Bardzo przydatna rzecz w życiu, jeszcze nie raz będziesz musiał zapomnieć.
  21. Ja fizycznie czuję się dziś lepiej. Ale nie wiedzieć czemu wszystkie najgorsze skutki uboczne odczuwam po południu. To walenie serca jest nieprawdopodobne. Mając słuchawki na uszach słyszałam dosłownie bicie własnego serca. Nie mówię już o leżeniu czy spaniu. Wczoraj 7,5mg zopiklonu na sen nie dało rady, oczy o 1 jak 5 złotych i musiałam dorzucić jeszcze połówkę. Bez sensu....
  22. Ewgf, najlepsze jest to, że ja już kiedyś brałam wenlę i poza efektem "pierwszej tabletki" gdzie zarzygałam sobie cały samochód i myślałam, że odlecę nie przypominam sobie walenia serca. W koncowej fazie leczenia tym lekiem brałam 225mg i nic się takiego też nie działo. Nie mogę na razie brać dużych dawek, w pracy taki słowotok jak wczoraj mógłby mi nieźle zaszkodzić, więc to wkręcanie się leku będzie trwało zapewne dłużej
  23. Ewgf, no nie zrobiłam, odsypałam sobie więcej kulek, w sensie wzięłam jeszcze mniejszą dawkę. Serducho dostaje po pupie, nawet jak siedzę czuję, że mi wali, leżeć się nie da. Znów obudziłam się o 2 w nocy i później już nie zasnęłam, dzisiaj chyba sobie wezmę 1,5 tabletki imovane na sen. Mimo braku snu nie czuję się szczególnie zmęczona, motywacja jest super, ciekawe ile to czasu będzie trwało i zacznie się serotoninowy muł.
×