Skocz do zawartości
Nerwica.com

MalaMi1001

Użytkownik
  • Postów

    1 935
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MalaMi1001

  1. Witam wszystkich Nie będę tutaj opowiadać historii mojego zawiłego życia, bo zabrakłoby mi miejsca, więc napiszę w skrócie. Z nerwicą męczę się od jakichś 3 lat, wciąż się leczę, leki pomagają niedostatecznie niestety, psychoterapia również. Początki mojej choroby sięgają dzieciństwa, gdzie jako "przypadek" pojawiłam sie na świecie i spychana z kąta w kąt wychowywałam się sama, a jeśli ktoś już łaskawie chciał mnie wychować to była to zaborcza matka, ojciec nigdy nie brał udziało w moim wychowaniu, on sobie poprostu był. Potem były chwile szczęścia, wyjazd na studia, uwolnienie się od chorej rodziny. Miłość, która dość szybko sie skonczyła, zostawiając mnie na całe 2 lata z płaczem, żalem i złością. Kolejna miłość, miał być ślub. Trwało to 5 lat po czym zostawił mnie dla innej, dziś są po ślubie, mają dziecko. Załamałam się. Nerwica osoągnęła szczyt. Byłam sama 2 lata, nie licząc kliku małych, nic nie zanzących znajomości. Oczywiście baaardzo chciałam się do kogoś przykleić na stałe, ale zrozumiałam, że chyba nikt nie jest w stanie mnie pokochać i dałam sobie zupełnie spokój z jakimikowiek znajomościami. Aż tu nagla poznałam kogoś. Wahałam się czy znów spróbować. Spróbowałam i teraz żałuję. NA początku było jak na początku. Namiętność, poznawanie sie itd, itp. Nawet nie zauważyłam z tego zachwytu, że nie ma między nami żadnej czułości, żadnej bliskości, że jestm znów popychadłem. Jestem całkiem niezłym grafikiem komputerowym, więc pomagałam mu rozkręcać firmę robiąc projekty za symboliczne dziękuję. Wydawało mi się, że jest ok, ale nie jest. Kiedy jest w domu odzywa się, pisze na gg. Wczoraj pojechał do wspólnika i do dziś się nie odzywa. Nie wiem czy coś się stało, czy ogólnie ma mnie gdzieś. A nie chce dzwonic pytać, kontrolować, i nie chce też żeby pomyslał, że mi bardzo zależy. To samo było kiedy wyjechał do Hiszpanii (mieszka tam, ale powoli przeprowadza się do Polski). Nie dał znać, że dotarł szczęśliwie, niby był za mocno zmęczony. To samo pewnie usłyszę teraz, że był zbyt zajęty. Kiedy jadę do niego nie ma tak, że usiądziemy razem, porozmawiamy, on siedzi non stop przy komputerze i kontroluje swoją firmę a ja siedze i gapię sie w telewizor. Potem szybki sex i wracam do domu. Niby mówi, zę mnie uwielbia, ale ja myślę, że jestem tylko zwykła koleżanką, którą od czasu do czasu sie przeleci. Mnie jest tylko żal, że po raz kolejny utwierdzam, ze sie w przekonaniu, że naprawdę muszę być niewiele warta. Chcę to zakończyć, ale coś mi każe jeszcze poczekać, zobaczyć co będzie dalej... Nie wiem już sama co robić. Jak sądzicie? To ze mną jest coś nie tak?
×