
MalaMi1001
Użytkownik-
Postów
1 935 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez MalaMi1001
-
ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Martka temat w Leki przeciwdepresyjne
Dark Passenger - chodziło mi o to, że do psychiatry trafiłam w naprawdę złym stanie i pomijając fakt pierwszej tabletki i tego, co się wtedy wydarzyło od razu czułam działanie. Byłam taka myślowo zawieszona, jakby ktoś momentalnie uciął te wszystkie myśli, działanie antydepresyjne nie pamiętam kiedy nastąpiło, dla mnie ważny był fakt nie analizowania, nie wspominania od samego początku i to myślę, że też wpłynęło na ogólne samopoczucie. Po esci tego nie ma. Są dni gdzie czuję się nieco lepiej, ale wystarczy ten katalizator i znowu wszystko wraca do normy, jest do bani, znowu kołowrotek myślowy więc i samopoczucie z automatu leci w dół. Czytałam wiele pozytywnych opinii o Ability czy jakoś tak, ale niestety nie stać mnie na taką kurację, a schizofrenii nie mam. Chociaż ja sama uważam, że to moje ciągłe analizowanie, rysowanie sobie w głowie scenariuszy, ze chciałabym żeby było tak, a nie inaczej, wyobrażanie sobie to nie jest objaw ani zaburzeń adaptacyjnych, które na początku u mnie zdiagnzowano, ani dystmii, która była ostatnią diagnozą. Ja tego w swojej głowie nie kontroluję. Tzn jak tylko kapnę się, że właśnie sobie znowu coś wyobrażam "krzyczę" na siebie w myślach. Ale nawet jak jestem czymś zajęta i skupiona nie kontroluję tego, że znów zaczynam sobie coś w głowie układać. I na ten objaw esci nie działa. Wenlafaksyna tutaj spisała się znakomicie w tej początkowej fazie, kiedy to wracając z pracy kładłam się na łóżko i wyłam do księżyca, przy czym po 1,5 roku biorąc już dawkę 225mg czułam się fatalnie, ale problem z którym przyszłam zniknął. I tutaj padła decyzja o zmianie na esci. Przy czym było już tak dobrze w miarę, że nie czułam jakiegoś super działania i zdecydowałam się na odstawienie leków. -
ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Martka temat w Leki przeciwdepresyjne
Tyle wiem, ale pamiętam też doskonale swoją pierwszą tabletkę wenli, kiedy jadąc do pracy zwymiotowałam sobie cały samochód i ledwo dojechałam do domu, bo nikt nie uprzedził mnie, że aż takie jazdy może wywołać pierwsza tabletka. Kolejne dni silnie stłumiły moje scenariusze w głowie, potrafilam się skupić na codzienności a nie na rozgrzebywaniu przeszłości coraz to głebiej. Więc sorry, ale widzę diametralną różnicę pomiędzy jednym lekiem a drugim. W zasadzie nie mam ani jednego skutku ubocznego po esci, może przez kilka dni nie chciało mi sie jeść, mimo, że czułam ściskanie w żołądku z głodu. I wszystko wróciło do normy, oprócz tego, że lek nie działa. -
ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Martka temat w Leki przeciwdepresyjne
Powiedzcie mi jak długo to dziadowstwo się rozkręca, bo ja juz powoli zaczynam tracić siły. 3 tygodnie już biorę i NIC! Może tydzień było w miarę fajnie, a potem zjazd w dół. Dodam, że Eliceę zaczęłam brać od małej dawki schodząc z wenlafaksyny, którą przyjmowałam 1,5 roku. Nie mam więc żadnego porównania jak długo to wchodzi. Teraz zaczęłam brać bez niczego Eliceę. Pamiętam, że wenlafaksyna zaczęła na mnie działać w zasadzie od razu, więc nie wiem czy czekać czy dymać do lekarza po zmianę na właśnie wenlafaksynę. Co o tym myślicie? -
Jakie leki wywołały u was trwałą oziębłość emocjonalną?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Leki
Dokładnie tak. Zazdroszczę socjopatom i psychopatom. Nie takim, którzy wyrzynają połowę miasta, ale takich utajonych, którzy żyją wśród nas i mają w poważaniu emocje. Obecnie jestem na 10mg escitalopramu i g*wno. Dalej mam te swoje scenariusze, to wyobrażanie sobie, myślenie, analizowanie i ch*j wie co jeszcze. Już mam dość. Wydawało mi się przez chwilę, że ogarniam sytuację, ale nie. Wystarczyła chwila dzisiaj z tym co wywołało mojego doła sam na sam, oko w oko i dziękuję, narka, znów to samo. Zastanawiam się nad zmianę escitalopramu na wenlafaksynę. Kiedy trafiłam do psychiatry lekiem pierwszego rzutu była właśnie wenla. Pamiętam jak dziś, że przyjęłam pierwszą tabletkę rano, czułam, ze mam mdłości zanim wsiadłam do samochodu, ale do pracy nie zdążyłam dojechać bo... ten no, zawymiotowałam sobie cały samochód Ale następnego dnia już czułam, że mi lepiej, że nie myślę. Przy dawce 250mg chodziłam jak trzepnięta, podkrążone oczy, zero energii itp. I tu padła decyzja na zmianę na escitalopram. I teraz nie wiem czy iść i prosić znów o wenlafaksynę czy poczekać aż się to rozkręci? Biorę już esc 3 tydzien a dzisiaj mam apogeum "umartwiania się". Chcę chodzić jak robot, praca - dom -sen. I NIE MYŚLEĆ! -
ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Martka temat w Leki przeciwdepresyjne
No ja po raz drugi biorę już Eliceę i jak narazie po ok 2 tygodniach, po doznaniu wyraźnej poprawy nastroju dzisiaj mam doła. Ale w sumie wiem z jakiego powodu, więc sytuacja raczej wymusiła na moim mózgu spadek dobrego samopoczucia. W najbliższej przyszłości sytuacja się tylko ma szansę pogorszyć, więc nie pozostaje mi nic innego jak łykać dalej prochy i ... zaakceptować bieg wydarzeń. Ale nie powiem, że było już cienko ze mną, więc myślę, że bez leku dziś pewnie wyłabym do księżyca. Póki co drzemią we mnie jeszcze jakieś resztki racjonalnego myślenia. -
Jakie leki wywołały u was trwałą oziębłość emocjonalną?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Leki
Nauczyć się kontroli, ok. Wydawało mi się, że właśnie to osiągnęłam. Lekami (prawie 3 lata) i 2letnią psychoterapią. Wydawało mi się, że jestem to w stanie kontrolować, że przecież już to przeszłam i wiem, że pomimo wszystko jest coś dalej, życie się toczy, dzieją się złe i dobre rzeczy, wszystko prze do przodu. Udawało mi się to do chwili kiedy zdałam sobie sprawę, że kuźwa, znowu 90% swojego czasu przeznaczam na myślenie, na analizowanie, na zadręczanie się, na wściekłość na siebie. I to się stało gdzieś poza mną, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że to się właśnie dzieje. Najpierw zaczynałam od leków. Wenlafaksyna dała mi tak przez pierwszy tydzień popalić, ze ogarnęłam się dość szybko do stanu względnej używalności. Zdecydowałam się na terapię, wiem skąd się biorą jakie emocje, dlaczego akurat ja tak mam. Ale to jednak nie wystarcza. Sądzę, że nikt, ani ja, ani żadna psychoterapia nie są w stanie dotrzeć do punktu zapalnego, do tej cienkiej granicy gdzie nagle cały ten bajzel wychodzi na wierzch. Ja naprawdę myślałam, że wszystko gra, że cały czas mam kontrolę, że w zasadzie nic się takiego nie dzieje, przecież wstaję, chodzę do pracy, spotykam się z ludźmi, nawet się uśmiecham. Ale wystarczyła dłuższa chwila zamyślenia i tak! Znów analizuję, snuje swoje własne wizje, które zjadają od środka. I pupa z kontrolą, jej już od dawna nie było. I na nic moje własne tłumaczenia, że już tak było, że generalnie wszystko gra. Rozsądek swoje, a mój mózg swoje. Dlatego w totalnej beznadziei szukam rozwiązania, które pozwoli mi odetchnąć. Chcę poprostu przestać myśleć, zwyczajnie odpocząć. -
Jakie leki wywołały u was trwałą oziębłość emocjonalną?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Leki
Niestety to wszystko dotarło do tego momentu, że jest naprawdę niewiele rzeczy, które sprawiają mi przyjemność. Więc tak, jestem w stanie zrezygnować z tych kilku rzeczy dla mojego spokojnego zasypiania, snu, przebudzenia i szarej codzienności bez jazd mojego mózgu. Ja wiem, że każde leczenie ma doprowadzić do tego, że mamy poczuć się szczęśliwi. Mnie już na tym nie zależy, chcę poprostu żeby mój burdel z głowy zniknął, a z konsekwencjami tego myślę, ze jestem się w stanie sobie poradzić. -
Jakie leki wywołały u was trwałą oziębłość emocjonalną?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Leki
Przecież nie powiem psychiatrze, że chcę leki, które spowodują, że będę do wszystkiego podchodzić z totalną, jak to się mówi u mnie w pracy, "wyjebką". Chociaż wydaję mi się, ze takiego stanu nie osiągnę nigdy, takim się chyba trzeba urodzić i potwornie tego ludziom zazdroszczę. Dla mnie w chwili obecnej urasta to do rangi daru. Znalazłam jeszcze z poprzedniego leczenia resztki escitalopramu, dzisiaj wzięłam drugą połówkę tabletki. Dobrze na mnie działał, więc myślę, że poproszę o przepisanie tego. Póki co strasznie mnie spowolnił, nie wiem skąd taka reakcja. -
Jakie leki wywołały u was trwałą oziębłość emocjonalną?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Leki
Z tego co czytałam to raczej za bardzo zamula, w sensie ja w swojej pracy muszę Myśleć, przez duże M. Poza tym dużo jeżdżę samochodem, więc odpada. Czsami sobie myślę, że psychopaci mają fajnie, nic ich nie rusza. Nie mówię tutaj o popełnianiu jakichś mordów, ale o ogólnym znieczulonym stanie psychicznym. -
Jakie leki wywołały u was trwałą oziębłość emocjonalną?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Leki
Masz coś konkretnego na myśli? -
Jakie leki wywołały u was trwałą oziębłość emocjonalną?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Leki
Ja po prostu chciałabym się obudzić któregoś pieknego dnia i NIE MYŚLEĆ. Nie analizować, brać życie takie jakim jest. Chciałabym nie musieć codziennie przed zaśnięciem wymyslać sobie "historyjek", żeby tylko zająć czymś mój durny mózg. Inaczej nie zasnę, myśli zjadają mnie od środka. A nawet jak juz uda mi się zasnąć przychodzi taka chwila, ułamek sekundy, że coś mi się przypomni i otwieram oczy z przerażenia. Ja mam tego dość i tyle. Więc macie jakieś doświadczenia z lekami, które powodują oziębłość emocjonalną? W poniedziałek idę do psychiatry (ZNOWU) i pogadam z nim trochę inaczej niż zazwyczaj, chciałabym być przygotowana. -
Jakie leki wywołały u was trwałą oziębłość emocjonalną?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Leki
Ogólnie uważam, że jestem źle zdiagnozowana. Nie mam żadnej dystymii tylko jakieś cholerne zaburzenia osobowości, bo syfem w głowie reaguję tylko na określone wydarzenia w moim życiu. Reszta mnie najzwyczajniej w świecie nie rusza, a jeśli rusza to umiarkowanie. Żyję normalnie do czasu. Parę lat temu całe moje posrane dzieciństwo wylało się z mojej głowy właśnie przez jedno wydarzenie. I tak się to ciągnie do dziś. Wszystko super, że wiem skąd się to bierze, chodziłam na psychoterapię, ale nie dało to zupełnie nic. A ponieważ w życiu wielu sytuacji nie da się uniknąć pozostaje radzić sobie z tym inaczej. Dlatego chcę się znieczulić. Nie, znieczulić to złe słowo. No wiecie co mam na myśli. -
Jakie leki wywołały u was trwałą oziębłość emocjonalną?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Leki
Niemiłe to jest życie w emocjonalnym kotle. Bez leków nie było super, ale było ok, dało się żyć. Myslałam, że jestem zdrowa, hehe. No. Myślałam, bo nie działo się nic takiego, co spowodowałoby to co teraz ZNÓW mam w głowie. Więc z miłą chęcią zrobię z siebie zombie, żeby obudzić się choć raz w życiu i nie mieć rozpierdzielu w głowie. -
Witam! Jak w temacie. Czy jakiekolwiek leki spowodowały u was trwałą oziębłość emocjonalną? Chodzi mi o stłumienie emocji, o taką pustkę. Ja niestety wracam do leków, po pół rocznej przerwie znowu stało się coś co nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Dlatego zdając sobie sprawę z tego, że będzie się to powtarzać chciałabym uderzyć w lek, który spowoduje u mnie trwałe zmiany. Jest mi wszystko jedno czy uszkodzi mi się przez to mózg, serio. Czytałam dużo o paroksetynie, sporo ludzi pisze właśnie o takim "skutku ubocznym", dla mnie byłoby to zbawienie taki skutek uboczny. Jakie macie doświadczenia w tej kwestii?
-
Witam! Dawno mnie tutaj nie było. W skrócie po odstawieniu wszelakiego rodzaju antydepresantów poczułam się o niebo lepiej. Szukam intensywnie nowej pracy, biorę dodatkowe zlecenia, bo przede wszystkim mi się CHCE! dlatego ostatnimi czasy nie mam zupełnie czasu dla siebie. Dodatkowo jeszcze byłam obciązona studiami podyplomowymi, więc co tu dużo gadać, jedna praca, praca w domu, szkoła. Ostatnio się troszeczkę rozluźniło, koleżanka z pracy zaproponowała wypad na piwo, więc mówię czemu nie. I teraz do rzeczy. W pracy jestem od 3 lat. Pamiętam tego chłopaka, zawsze mi się wydawało, że kogoś ma więc dla mnie był tematem tabu. Od jakiegoś roku pracujemy w jednym dziale. Oczywiście złośliwościom z jego strony nie było końca, jakieś dziwne uśmieszki, więc odwdzeczałam się tym samym. I tak sobie trwała ta relacja pośród coraz to bardziej wyszukanych złosliwych tekstów. I tak spotkalismy się na tym piwie. Impreza ok, rozmawiamy w towarzystwie. W końcu towarzystwo się spiło, wszyscy poszli do domu, zostaliśmy ... sami. Zamykali lokal, więc poszliśmy do innego. Od słowa do słowa i stwierdził, że sądził, że go bardzo nie lubię i nie spodziewał się takiego zakonczenia wieczoru. Więc pytam co w tym takiego dziwnego? A on, że zawsze mu sie podobałam, że kiedy się uśmiechałam miał ochotę mnie pocałować, więc ja na to, że był głupi i mógł spróbować . No i spróbował. I tak pomiędzy jednym całusem a drugim i rozmową rozstaliśmy się o 4 rano... Dziś w pracy cisza... Wszedł tylko do mojego gabinetu i powiedział, że drukarka już działa. I spytał czy dotarłam do domu. I ... wyszedł. Oczywiście ja spiekłam raka, on trochę też, ale nie wysilał się na żadne złośliwości. Ja również nie. Było to nienaturalne. I teraz się zastanwiam po kiego diabła to wszystko było? Do łózka napewno nie chciał mnie zaciagnąć, bo to nie ten typ. Nie spodziewał się, że jak wytrzeźwieje to w pracy będzie bardzo niezręczna sytuacja? Dodam, ze nie byliśmy pijani tak, żeby nie módz sie kontrolować. I co? Mam udawać, że nic się nie stało? Że nic nie było? Kurde było iść do domu jak wszyscy. I teraz wychodzi mój kompletny brak wiedzy jak się zachowywac w sytuacjach niezbyt naturalnych. Zaczynam się mocno stresować, znów zaczyna mnie boleć brzuch, bo wydaje mi się, że ciężko będzie mi się tu znów pracować, znowu będę się zadręczać i całe moje dobre samopoczucie pójdzie się ******. Ja wiem, że dla wielu wyda się to dziecinne, ale pierwszy raz w życiu odwaliłam taki numer. Kolega z pracy... Było iść do domu!
-
Hehe, moja matka nie jest alkoholiczką, ale generalnie przeszkadza jej moja osoba, w zasadzie od niemowlaka. Jej nie tylko nie pasuje jak zmywam naczynia, ale również to, że odstawię olej nie na ta półkę co trzeba, że łyżkę przez przypadek wrzucę nie do tej przegródki, no i oczywiście bonus nie mam prawa po przygotowaniu posiłku zostawić brudnych garnków, patelni czy innych nawet na chwilę. Nie mam prawa przyjść z pracy, zrobic obiad, chwilę odpocząć i dopiero ogarnąć, to trzeba natychmiast, już, w tej chwili, bo to jest JEJ dom i ONA tu rządzi :) A ja mam to w poważaniu od jakiegos czasu :)
-
Hehe, moja matka nie jest alkoholiczką, ale generalnie przeszkadza jej moja osoba, w zasadzie od niemowlaka. Jej nie tylko nie pasuje jak zmywam naczynia, ale również to, że odstawię olej nie na ta półkę co trzeba, że łyżkę przez przypadek wrzucę nie do tej przegródki, no i oczywiście bonus nie mam prawa po przygotowaniu posiłku zostawić brudnych garnków, patelni czy innych nawet na chwilę. Nie mam prawa przyjść z pracy, zrobic obiad, chwilę odpocząć i dopiero ogarnąć, to trzeba natychmiast, już, w tej chwili, bo to jest JEJ dom i ONA tu rządzi :) A ja mam to w poważaniu od jakiegos czasu :)
-
To ja miałam inaczej. Baaardzo chciałam mieć kontakty z równieśnikami. Bardzo. Ale mieszkałam na zadupiu gdzie nie było nikogo w moim wieku, więc dorastałam samotnie, a rodziców nie obchodziło, że nie mam żadnych kolegów. Było im to rękę. W końcu kiedy poszłam do szkoły chcąc być akceptowaną na siłę chciałam się komuś przypodobać, żeby mieć swoją "paczkę". Jednak dzieciństwo spędzone w milczeniu i byciu sam na sam tylko ze swoimi myślami szybko zweryfikowały to pragnienie. uważana byłam za dziwną, odstającą od grupy. Oczywiście nie wspomnę o tym jak bardzo to przezywałam. Potem jeszcze bardzo dłuugo miałam wymyslonych przyjaciół, bo żywi mnie nie akceptowali. Wyrosłam na silnej potrzebie akceptacji. Potem doszłam do wniosku, że w sumie to lepiej mi z tymi moimi chorymi myślami niż z uganianiem się za ludźmi, którzy i tak moje towarzystwo mięli gdzieś. I tak zostałam sama, a teraz nie wyobrażam sobie mieć znajomych/przyjaciół. Usiłuję tylko zdobyć miłość. Ale i z tym powoli daję sobie spokój.
-
ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Martka temat w Leki przeciwdepresyjne
U mnie ten lek w mixie z trazodonem spowodował mimowolne ruchy ramion i palcy u rąk. Nie jakieś ostre, tak że trzepie mną w najmiej oczekiwanym momencie, są to ruchy delikatne. Kiedy np leżę spokojnie w łózku czasami czuję jak palec u ręki sam się podskoczy np na pół centymetra, bądź mięśnie na barkach same się kurczą i rozkurczają. Trwa to ułamek sekundy. Odstawiłam to goowno już 2 miesiące temu i nie widzę żadnej poprawy. Sądzę, że zostanie mi to do śmierci. Choć głownym powodem odtsawienia były potworne bóle żołądka. Bawcie się tymi prochami ludzie, bawcie. Na zdrowie! -
Przegrałam swoje życie.......
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Piękna, młoda i bogata od tego nie będziesz. Z tym się albo trzeba urodzić albo zapracować. A zestarzejesz się i tak. A ładując się w siebie tony prochów psychotropowych będzie z tym szybciej -
Przegrałam swoje życie.......
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
No to masz tak jak ja. Ja też miewam momenty kiedy wszystko wydaje mi sie kolorowe. Potem bez żadnej przyczyny stan chronicznego smutku wdziera się w mózg i pozamiatane. I tak trwa i trwa. Tygodniami, miesiącami. -
Przegrałam swoje życie.......
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Pochodzę z rejonów Łodzi, mam jakieś 70km do tego miasta. Gdybym nie była taka głupia i nie wróciła dla faceta na to zadupie byłoby zupełnie inaczej. Ale miał być ślub, miała być wspólna firma więc zostawiłam mozliwość zostania na uczelni i robienia doktoratu. Czego się nie robi dla miłości prawda? Hehe, 2 miesiące po moim powrocie zostawił mnie dla innej, bo okazało się, że mogę być poważnie chora. I tak teraz wegetuję. -
Przegrałam swoje życie.......
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ale to nie jest kwestia tego, że siedzę i sie użalam i nic nie robię w tym kierunku, żeby było lepiej. Robię. Szukam roboty, teraz już po całej Polsce, nie zależy mi, żeby tutaj zostać, nic mnie nie trzyma. Robię studia podyplomowe (jakby to cokolwiek mogło zmienić, hehe, ale nadzieja jest głupia nie?), wysyłam codziennie CV i co? I nic. Ja doskonale wiem, że do chwili, kiedy nie wyprowadze się z domu nie mam szans na normalne życie. A żeby się wyprowadzić od matki potrzebna jest kasa, żeby mieć kasę trzeba mieć normalną pracę, a nie dostawać 1500zł i jeszcze być traktowanym jak popychadło. Moja praca, która wpędza mnie tylko w jeszcze większego doła to już zupełnie inny temat na inną historię. W skrócie kobieta inżynier wśród samych facetów to jak zajączek wśród rozwścieczonych lwów. Nie muszę chyba pisać jak jestem traktowana. -
Przegrałam swoje życie.......
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Candy, uważasz, że nie chodziłam na terapie? Całe 3 lata. Tyle też trwało moje leczenie najróżniejszej maści psychotropami. I co? I nic! Co z tego, że wiem jak wygląda choroba, co z tego, że wiem, że w chwile zwiątpienia to zazwyczaj moja głowa, gra substancji chemicznych, które powodują taki, a nie inny stan. I co mi to daje? O ile lęk da się opanować, można to ogarnąć głową, tego ludzie się uczą, o tyle napadu zwątpienia, smutku już nie? Co mam sobie wmawiać, że to tylko moja głowa? Gdyby to było takie proste ludzie nie potrzebowaliby leczenia. Kiedyś taki supermądry psychiatra mi powiedział, że tylko terapia jest mnie w stanie uratować, leki tylko stłumią moją chorobę ale pozytywnego myślenia trzeba się nauczyć. Roześmiałam mu się w twarz. No to niech mi pokaże jak się "nauczyc" pozytywnego myślenia. Co mam chodzić jak idiotka i wmawiać sobie, że wszystko jest ok, wszystko jest piękne i wyolbrzymiam i to tylko moja głowa? hehe, no powodzenia. A hipnoza? Super przeżycie. Pisałam kiedyś w jakimś wątku, że zazdroszcze osobom, które potrafią choć na chwilę rzestac myśleć, choć na chwilę przestać czuć, ANALIZOWAĆ. I to jest własnie takie uczucie. Kompletna pustka. Zero myśli, zero uczuć, pustka. Nie da się tego opisać słowami. Stan wyluzowania trwał około tygodnia. Ale nie było to coś w rodzaju "mam to gdzieś" tylko ja to nazwałam racjonalnością. Spokojny trzeźwy osoąd tego co się dzieje, a nie emocjonalne wciskanie się w bagno własnych emocji. Tak chyba funcjonują normalni ludzie. @hasacz - tak, 27 lat, 3 lata zmarnowane w byle jakiej pracy, byle tylko była praca to zmarnowane życie zawodowe. Teraz niby pracuję w zawodzie, ale co z tego? technologia zmieniła się na tyle przez ten czas, że w zasadzie uczę się od nowa. 3 lata poza obiegiem to bardzo dużo jeśli chodzi o mój zawód. A pracodawcy o tym doskonale wiedzą. Taka jest rzeczywistość. @Brus - a co mnie za grancą znajdzie? Przede wszystkim nikt nie bedzie mnie szukał. Moja słodka rodzinka wpoiła mi poczucie winy, wyssałam je z mlekiem matki. Nie ważne co się dzieje, to moja wina, nie ważne, że zawinił ktoś inny, nie ważne, że mnie to wcale nie powinno ochodzić, ale zawsze to ja jestem za coś odpowiedzialna, zawsze ja powinnam sie ugiąć, przepraszać, starać się. Więc da się od tego uciec. Wyjechać, zerwać kontakt i tyle. Może i to poczucie winy by mnie pogrążyło jeszcze bardziej. Ale nie musiałbym znów słuchać tych samych farmazonów, że to JA powinnma się starać. -
Jak w temacie. Przegrałam swoje życie. Nie ma już dla mnie szansy i chyba zaczynam się z tym godzić, że kiedyś pewnego dnia poprostu nie wytrzymam. Spieprzone dzieciństwo, spieprzone związki, goowniana praca + bezrobocie = brak szans na zamianę. Co z tego, że wysyłam CV, żeby wszystko zmienić, zafundować sobie totalny reset życia jak poprostu nie ma odzewu? Jak jeszcze raz mi ktoś powie, że w Polsce potrzebni są inżynierowie to mu wsadzę kij do tyłka! I wiecie jaka jestem głupia? Polazłam z wielką nadzieją na hipnozę, stwierdziłam, że jak ktoś zrobi mi pranie mózgu to jakoś się ogarnę, ale efekt utrzymał się tylko jakiś tydzień. Ale chociażby dla tego tygodnia watro było, bo śmiem przypuszczać, że tak właśnie czuję się normalny człowiek - szczęśliwy. We wtorek idę znowu, podobno potrzeba kilka sesji, ale nie wiem. Przestaje wierzyć, że kiedykolwiek się cokolwiek zmieni. Znowu wydymał mnie facet, tzn on myśli, że ja o tym nie wiem, ale wiem. Sądzi, że jestem głupia. Heh, proszę bardzo, życie wyczuliło mi zmysły tak, że chyba skoro nie słyszę żadnego dźwięku poza głosem rozmówcy, kiedy twierdzi on że jest na stacji beznynowej to chyba wiadomo, że coś jest nie tak. Mam to gdzieś. Nigdy więcej żadnych prób. Ja się od ludzi bardzo szybko uzależniam, ach ta pieprzona potrzeba miłości, której nie dała matka, nie dał ojciec i której nie odda mi już nikt. Wszystko pięknie, że znamy mechanizmy swoich chorób, a nie nie jestesmy w stanie pozbyć się tych cholernych instynktów, które ciągną nas jeszcze bardziej na dno. Ja juz swoje życie załatwiłam doszczętnie. Zmarnowane tyle lat, całe 27 na szukanie czegoś, czego nie ma. Więc co mi pozostało skoro jestem juz na taka stara a nie osiągnęłam nic? Czasami mam ochotę to wszystko pieprznąc, wyjechać za granicę i swoim zafajdanym dyplomem wycierać naczynia na zmywaku. Tylko wiecie co? Jestem do tego wszystkiego jeszcze tchórzem, bo nie mam na to odwagi. Nie wiem czy urodziłam się z dystymią, czy mamusia z tatusiem mi ją zafundowali, jedno jest pewne, to jest straszne goowno, nie działają leki, nie działa terapia, nie działa nawet hipnoza. Coś mi jeszcze zostało? Chyba już nic...