
MalaMi1001
Użytkownik-
Postów
1 935 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez MalaMi1001
-
No to jesteś introwertyczką czy nie? Bo z tego co wiem introwertycy czerpią największą satysfakcję właśnie z bycia samotnikiem i swoją samotność pragną celebrować, odpoczywają w samotności i poniekąd są emocjonalnie samowystarczalni.
-
Nie wiem czy normalny ale na pewno sfrustrowany. Przejdzie Ci, trzymam za to kciuki P.S. To nie jest przytyk w Twoją stronę, każdy przechodził przez taki okres w swoim życiu, że wszyscy są winni, a ja teraz cierpię, ja też przez to przechodziłam dlatego mówię, że Ci przejdzie. To naturalny proces zdrowienia. Pozdrówka
-
Tego jeszcze nie było. Damski bokser szuka wsparcia i zrozumienia na forum psychologicznym.
-
Wiadomość o tym, że szefem sekcji w mojej byłej robocie został kompletny idiota i że mnie już tam nie ma, bo ponad pół roku temu zmieniłam robotę I że te półgłówki i socjopaci, którzy tam zostali nie będą mięli teraz łatwego życia, a ja im wcale nie współczuję, wręcz przeciwnie, sasasasasasasasa ;P
-
Że przyjdę do domu z pracy i znów pójdę spać
-
Po coś chyba jednak są takie dawki nie uważasz? Nie sądzę, że są to dawki nie działające, zwłaszcza, że np. 9mg takiej sertraliny ma blokować już 50% wychwytu, a są tacy, na których nawet dawka 200mg nie działa. To cecha osobnicza. Ja jestem na 75mg i póki co nie zamierzam zmieniać dawki, zwłaszcza, że rozwiązałam jako tako problem zaparć (biorę laktulozę). Wolałabym zostać na możliwie najniższej dawce, taniej i zdrowiej.
-
W kraju gdzie jest zawsze ciepło i nie wieje. Jakiego rodzaju ludzi nie lubisz najbardziej?
-
On nie potrafi mnie pokochać......
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Kora23 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
I całe szczęście. Dla Ciebie. Co to jest w ogóle za stwierdzenie, że facet nie potrafi Cię pokochać? To po co z Tobą jest? Dla wygody? Zabicia nudy? Z przyzwyczajenia? Bo nie ma nikogo innego pod ręką? I co Ty jeszcze przy nim robisz? Życzę Ci żeby Twoje uczucie do niego wygasło jak najszybciej i mam nadzieję, że kiedyś znajdziesz kogoś, kto spełni Twoje emocjonalne oczekiwania, bo obecny parter ich kompletnie nie spełnia. Pamiętaj, myśl też o sobie i swoich potrzebach i zadaj sobie pytanie jak długo jeszcze wytrzymasz w takim układzie? -
Oj długo. Przede wszystkim bardzo długo nienawidziłam siebie i to się odbijało na moich wszelakich relacjach. Między innymi dlatego nie mam teraz znajomych ani przyjaciół. No i przede wszystkim panicznie potrzebowałam mieć wokół siebie ludzi, dużo ludzi, i to ludzi, którzy mnie musieli koniecznie lubić i akceptować, bo inaczej biczowałam samą siebie nienawidząc się jeszcze bardziej. No i oczywiście rezygnowałam z całego mnóstwa rzeczy i części siebie żeby tylko ci ludzie chcieli ze mną przebywać i mnie akceptowali. Dzisiaj się z tego śmieje, ale taką drogę musiałam przejść, żeby mieć gdzieś, że mnie ktoś nie akceptuje. Nikt mnie nie musi lubić, ważne, że ja lubię siebie. Progressive, terapia. Tylko to może Ci pomóc zrozumieć i polubić siebie :)
-
A ja się godzę z taką myślą. Samotne życie czy nawet samotna śmierć jakoś mnie nie przerażają. Mam ten swój wewnętrzny świat, do którego nikt nie ma i mieć nie będzie dostępu, żyję sobie w nim pomimo tego, że mam wokół siebie ludzi, ale to jest tak bardzo moje, że nie zamierzam się z tym nikim dzielić. W zasadzie uwielbiam to Coś, co kiedyś uważałam za swoje przekleństwo teraz uwielbiam. Zawsze chciałam się tym wszystkim z kimś podzielić, mieć kogoś z kim będę mogła dzielic się tymi swoimi przemyśleniami, tym swoim światem, zwyczajnie nie chciałam być samotna. Ale im bardziej akceptowałam ten swój wewnętrzny świat tym mniej samotność wydawała mi się straszna. W tej chwili nie jestem samotna, ale jeśli kiedyś będę - trudno. Mam siebie, nie nudzę się w swoim towarzystwie, zaakceptowałam właściwie wszystko co kiedyś uważałam, że sprawia, że ludzie ode mnie odchodzą. Po prostu lubię siebie. Różne wybory i kształt świata wskazują na to, że kiedyś może się zdarzyć tak, ze będę umierać w samotności. Nie chciałabym tego, ale pewnie tak będzie. Pociesza mnie myśl, że to znów będzie takie moje. Nie chciałabym tylko umrzeć i zostać znaleziona po paru dniach lub tygodniach, że nie będzie komu mnie pochować, a jak już umrę nikt nawet o mnie nie wspomni, niczego po sobie nie zostawię. To jest trochę smutne. Ale mam jeszcze całe życie żeby to zaakceptować.
-
Mój schemat- dlaczego przyciągam mężczyzn co nie chcą związk
MalaMi1001 odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Jałowa dyskusja jest z osobami, które odpowiadając na czyjegoś posta kierują sie wyimaginowanymi, nudnymi argumentami o manipulacjach Jest to na serio nudne, śmieszne i stare jak świat kiedy nie ma się nic do powiedzenia. Jałowa jest również wtedy gdy odpowiadając na konkretnie i jasno opisany przykład zmienia się znaczenie tego przykładu na swoją modłę - może przeczytaj powoli i ze zrozumieniem to co napisała bittersweet. No i wreszcie jałowa jest również z tymi, którzy swoje argumenty uważają za jedynie słuszne i których negować nie wolno, bo rozmówca spotka się z diagnozą, że jest manipulantem Tak, to jest jałowa dyskusja. A nie sorry, to nie jest dyskusja, to kopanie się z koniem, a z koniem kopać się nie warto. -
Mój schemat- dlaczego przyciągam mężczyzn co nie chcą związk
MalaMi1001 odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Problemy w związkach i w rodzinie
To znaczy, że jest albo desperatem ale jest mu absolutnie wszystko jedno z kim będzie, skoro po dwóch miesiącach kompletnie nie znając drugiego człowieka chce z nim planować jakąś przyszłość. To się nazywa krótkowzroczność bądź intelektualna ślepota. Znam takie związki "rażone piorunem" i kiedy wszyscy mówili, że za szybko, zastanówcie się jeszcze teraz państwo wszem i wobec usiłują pokazać to swoje "szczęście" na siłę udowadniając, że rzeczywiście są szczęśliwi. A w życiu jakoś tak jest, że jak ktoś jest szczęśliwy to po prostu jest, nie musi tego udowadniać tylko zwyczajnie się tym cieszy, trwa w tym i co najważniejsze - to widać. No chyba, ze jest się celebrytą i roztrząsanie swojego prywatnego życia oznacza pieniądze, to co innego i inna liga. No ja raczej również traktowałabym takiego pana z przymrużeniem oka, chociaż ja sama staram się okazywać emocje w relacji nie ważne na jakim jej etapie. Ale bez przesady. Po miesiącu oświadczyny? Hehe, desperacja, choroba psychiczna albo głupota, z żadnym z mężczyzn o takim typie nie chciałaby się związać zdrowo myśląca kobieta. Mhm, czyli proponujesz zero prywatności emocjonalnej i intelektualnej w związku? Totalną otwartość i całkowite obnażenie każdego z aspektów życia? Facet bluszcz? Uhhhhh.... I ta nuda coraz szybciej narastająca kiedy czytasz człowieka jak otwartą książkę. -
szaraczek, tak jak pisałam wcześniej, leki w moim przypadku brane na czyściocha po dłuższej przerwie działają zawsze. Jak skaczę po lekach one na mnie nie działają nie ważne jak długo biorę. Zauważ, że zazwyczaj zaczyna się od leków branych solo, później on przestaje działać lub jak na moje oko działanie przestaje być przez delikwenta zauważalne, chce więcej dobrego samopoczucia i "mniej" problemów "uleczonych" przez proszki, zmienia się lek lub dokłada kolejny i kolejny. Jak brakuje antydepów dorzucają neuroleptyka bądź dwa, normorytmiki i wszelki inny badziew. Zobacz jakie tutaj ludzie mają listy przyjmowanych prochów, a większosć była zadowolona ze swojego pierwszego leku. Ja w pewnym momencie brałam sertraline, reboksetynę i manserynę, bo często wybudzałam się w nocy. To już masz 3 antydepresanty w jednym zestawie. Po przerwie brałam sam moklobemid i było ok, chociaż przerwa była może z miesiąc od odstawienia dziadowskiej sertry. Teraz po przerwie, dłuższej co prawda biorę ino wenlę i na sen doraźnie zolpidem/zopiklon. Ale to nadal jest jeden lek i nie oczekuję od niego cudownego uleczenia tylko wspomagania. Zauważ, że loguje się tutaj coraz więcej osób które przez kilka lat zażywały jeden lek i było super. Tutaj panuje trochę w bardzo wielu przypadkach ćpuńska atmosfera moim zdaniem, ludzie oczekują, że lek zmieni całe ich życie łącznie z zapłaceniem rachunków więc pakują w siebie tą chemię licząc na cud. Ja trochę zmieniłam swoje podejście do leków po terapii, mają być wspomaganiem w ch/jowych monetach, a z resztą muszę poradzić sobie sama.
-
Ale ja właśnie mówię, że sertralina na mnie w ogóle nie działała, a solo już w ogóle. Brałam też solo fluoksetynę - działała, ale byłam po niej strasznie agresywna i senna. Kiedy nie spałam mogłam wpie/dolić z uśmiechem na ustach wszystkim w robocie Później właśnie dostałam sertrę, którą brałam solo przez jakiś czas, ale poprosiłam o reboksetynę, bo sertra nie dość, ze nie działała, to jeszcze byłam po niej mega senna. Brałam ją w zestawie z rebo przez jakiś czas i było raczej dobrze. Później już nie pamiętam dlaczego odstawiłam rebo i włączyłam sobie fluo, które zostało mi po poprzednim leczeniu i też było nieczego sobie Sennie, ale spokojnie. Później brakło mi fluo i została sama sertra, która działała tak pięknie, ze po paru miesiącach na niej solo wylądowałam w psychuszce po próbie S. No więc stwierdzam jednoznacznie, ze nie dość, ze nie działała to jeszcze potęgowała moje paranoje itp. Tzn. inaczej, pewnie działała jakoś tam, ale w moim wypadku skrajnie niekorzystnie albo wcale, bo doprowadziło to do czego doprowadziło, za to w połączeniach dawała jakoś radę. Z miksie z fluo to raczej nie zasługa samej fluo, bo fluo brana samodzielnie też rewelacji nie dawała. Na mnie brane solo działają dobrze tylko wenla i moklobemid, same leki na serotoninę dają tylko niepożądane efekty jak senność, autoagresja bądź agresja. Generalnie zaczyna mi po nich odpier/alać jak biorę dłuższy czas. Dlatego trzymam się z daleka od SSRI-goowna. W zasadzie jak wenla przestanie działać może wrócę do samej reboksetyny, spróbuję wellbutrinu albo ostatecznie roztyję się na moklobemidzie. Nie mam za dużego wyboru w sumie, ale z autopsji wiem, że sama serotonina nie wróży u mnie niczego dobrego. Póki co jestem na wenli i jakoś ciągnę, nawet jest całkiem fajnie jak na dawkę 75mg, bo ostatnim razem doszłam już do 225mg, ale miałam wory pod oczami, byłam wyprana z emocji, senna, przymulona, zero koncentracji, szara cera i inne tego typu atrakcje kiedy jest za dużo chemii w organizmie. Później dostałam escitalopram i oprócz senności nie czułam żadnego efektu antydepresyjnego.
-
Mój schemat- dlaczego przyciągam mężczyzn co nie chcą związk
MalaMi1001 odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Mówiłam tak samo i powtarzam - terapia. Gwarantuje, że kiedyś sobie to przeczytasz i nie będziesz w stanie zrozumieć jak mogłaś tak myśleć. -
A co do tej pory brałeś i jak długo? Próbowałeś reboksetyny (Edronax)? Ja swego czasu brałam to razem z sertraliną i dopóki brałam jakoś było. Później przestałam, w sumie nie pamiętam dlaczego, dorzuciłam sobie do sertry fluo i też leciało jako tako. Sama sertra natomiast nie działała w ogóle. W sumie nie jestem Ci w stanie powiedzieć czy reboksetyna działała pobudzająco, to był taki dziwny okres w moim życiu że w sumie niewiele pamiętam. W każdym razie mógłbyś spróbować. Podobno solo się tego raczej nie bierze, raczej jako dodatek, ale może nóż widelec u Ciebie dałoby radę.
-
Moja teoria, sprawdzona empirycznie jest taka, że jak się przeskakuje z leku na lek to ten lek nie działa. Ja w łykaniu proszków miałam dwie przerwy po ok. pół roku i za każdym razem lek wzięty po tych przerwach zadziałał. Pierwsze uderzenie wenli było mega, postawiła mnie na nogi w tydzień. Później jadłam esci i już nie zaskoczyło. Potem przerwa, zanim znów poszłam do lekarza wzięłam może z tydzień esci i dostałam fluoksetynę, która owszem zadziała ale nie tak jakbym sobie tego życzyła. Później przeszłam na sertre i to było tak jakbym lykała cukierki bo nawet trafiłam po kilku miesiącach do szpitala. Po szpitalu odstawiłam do dziadostwo i weszłam na moklobemid, który uważam za najlepszy lek po słońcem. Później znowu długa przerwa i teraz wenla, która zadziałała. Teraz pewnie gdybym weszła na inny lek też by nie zadziałał. Nie wiem czy to ogólna prawidłowość, ale może przy przeskakiwaniu z leku na lek receptory ogólnie się tak uniewrażliwiają, że można sobie łykać i tracić kasę, a tu nic nie zaskoczy. Ja przynajmniej tak mam, dlatego jeśli teraz będę musiała zmienić lek odstawię wenlę i odczekam ze dwa miesiące na reset mózgu i dopiero wejdę na nowe pigułki. Póki co laktuloza zaczyna przynosić jako takie efekty, dzisiaj na ten temat pogadam jeszcze z lekarzem, ale z ciężkim sercem odstawiałabym wenlę, bo fajnie się czuję. A na dodatek dzisiaj 2 dzień bez wenli, a ja nie mam brain zapsów, czuję tylko taki nieogar i jakby dyskomfort w mózgu ;P Tak jakbym czuła, że w tej czaszce jest ;P
-
Mój schemat- dlaczego przyciągam mężczyzn co nie chcą związk
MalaMi1001 odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Problemy w związkach i w rodzinie
+ lektura "Kobiety, które kochają za bardzo" Robin Norwood Dokładnie. Bardzo dobra książka chociaż w tym wypadku chyba bardziej chodzi najpierw o naprostowanie widzenia samej siebie, później można dochodzić do tego jak powinna wyglądać zdrowa relacja i kiedy powinna się zapalić czerwona lampka, co w tej książce jest doskonale opisane. Ja przeczytałam tą książkę zanim odbyłam terapię. Szczerze powiem, że niewiele mi to dało w kontekście tego, że strach przed bólem w chwili próby przełamania danego schematu był silniejszy od podświadomego głosu "nie tak powinno być". Wyuczone schematy są niestety zazwyczaj podświadomie realizowane i pomimo, że wiemy, że coś jest nie halo nasze decyzje biegną własnym torem. Teraz po terapii książka ta stanowi pewnego rodzaju drogowskaz i rozstając się ze swoimi schematami nie boję się powiedzieć dość kiedy zachodzi taka potrzeba. Książka przede wszystkim traktuje o tym, że trzeba szanować siebie i swoje potrzeby, trzeba siebie lubić i kochać, a reszta to pomocne przykłady dla tych, którzy nie do końca z różnych powodów wiedzą gdzie czyha pułapka zastawiona przez drugą osobę -
Mój schemat- dlaczego przyciągam mężczyzn co nie chcą związk
MalaMi1001 odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Prostackie. Foki są w zoo. Na początku zawsze jest zachwyt, nic więcej. Idealistyczne patrzenie na partnera. Jak w głowie wszystko idzie ok pojawia się trzeźwiejsze spojrzenie, akceptacja bądź nie pewnych wad i niedociągnięć partnera i wtedy też powinny spaść różowe okulary i nastąpić krytyczna ocena relacji i tej drugiej osoby. Ale ten proces trwa, nie miesiąc i nie dwa. Nie twierdzę, że przez ten czas nie ma wyższych uczuć, bo one rodzą się cały czas, ale prawdziwa, głęboka miłość nie pojawia się w czasie kiedy człowiek jest zachwycony tą drugą osobą i nie dostrzega jej wad, tylko w czasie kiedy widzimy w niej coś więcej niż tylko ucieleśnienie naszych własnych wyobrażeń o partnerze. I tu dochodzimy do sedna sprawy, są osoby, które nie potrafią bądź nie chcą zdjąć różowych okularów i żyją w tym zachwycie cały czas bez krytycznego podejścia do relacji, bez cienia podejrzliwości czy aby na pewno partner ma wobec nas dobre intencje i czy aby na pewno my w tej relacji nie dajemy z siebie za dużo nie otrzymując nic w zamian. Takie zaślepienie powoduje, właśnie jak u autorki, twarde lądowanie na tyłku w momencie kiedy nagle okazuje się, że ten drugi człowiek w zasadzie to niczego od nas nie chciał. Ale niestety, do takiego postrzegania potrzeba totalnej zmiany podejścia do siebie samego. Autorka postrzega siebie przez pryzmat tego czy kogoś ma czy nie, czy ktoś okazuje jej zainteresowanie czy nie, potrzebuje kogokolwiek, bo samotność traktuje jako uderzenie we własne ego na zasadzie skoro nikt mnie nie chce nic nie znaczę. Terapia, terapia i jeszcze raz terapia. -
Mój schemat- dlaczego przyciągam mężczyzn co nie chcą związk
MalaMi1001 odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Kochana, Tobie się po prostu wydaje, że facet jest wyznacznikiem Twojej wartości. Masz kogoś - czujesz się piękna, wspaniała, mądra, seksowna, potrzebna i wartościowa. Kiedy nie masz nikogo uważasz, ze jesteś do niczego bo nikt Cię nie chce. Za wszelką cenę chcesz czuć się kochana i pożądana, bo przeglądasz się w czyichś oczach. Jeśli widzisz w nich to jakbyś chciała się czuć jest dobrze, nie widzisz jest źle. Ale to temat na terapię jak pokochać siebie za wady i za zalety i jak porzucić potrzebę akceptacji u innych żeby czuć swoją wartość, to jedyna droga. -
No na mnie sertra w ogóle nie działała, tak się nią zaprawiłam że po paru miesiącach jedzenia tego wylądowałam w szpitalu po próbie S... Zatem choćby z lufą przy głowie nie wrócę do tego świństwa. A wenla jak się wkręci jest nawet dobrym lekiem, człowiek jest przymulony ale przeszło mi to wku/wienie na senność, nie jest więc źle. W sumie brałam już esci, fluoksetynę, sertrę, wenlę no i bezkonkurencyjny mokobemid, po którym człowiek czuje się bardzo naturalnie, nie ma przymulenia, jest energia i zmęczenie wynikające z tego, że się naprawdę zmęczyłeś, a nie od leku. No ale ma jedną poważną wadę - pochłaniałam po nim tłuszcz z powietrza, przybrało mi się sporo na wadze. Wiem, ze wenla może po raz kolejny nie zaskoczyć, ale te zatwardzenia są tak męczące, ze masakra. Zaczęłam nawet ćwiczyć! Ja leń patentowany! I nic! Przetestowałam już wszystko na regulację co można zażywać przewlekle, ale nic nie działa. Na przeczyszczenie niezawodny jest bisacodyl, ale nie można go jeść przewlekle bo można sobie zrobić ładne kuku. I bądź tu człowieku mądry. Jutro powiem o tym lekarzowi, może zna jakiś mądry, bezpieczny i skuteczny sposób poza zmianą leku.... Acha, generalnie wczoraj byłam w szoku. Zazdzwoniłam do gościa się umówić na wizytę i pytał przez telefon jak sie czuje Jakie leki biorę, czy dobrze się po nich czuję, czy wszystko na pewno ok Pierwszy raz lekarz zapytał się przy zapisywaniu na wizytę czy dobrze się czuję No ale kasuje 140zł za wizytę
-
Waga spadła o prawie pół kilo I z jeszcze większą przyjemnością wskoczyłam na stepper a później machnęłam trening brzuszka I pyszną sałatkę mój mężczyzna przygotował :) Mnami.