Skocz do zawartości
Nerwica.com

MalaMi1001

Użytkownik
  • Postów

    1 935
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MalaMi1001

  1. Ja to się w ogóle dziwię, że na świecie nie jest jeszcze prawnie zakazane i co najważniejsze surowo karane odprawianie egzorcyzmów. Ja pier/ole gdzie ja żyję, że ludzie wierzą w to, że stanie przy kimś klecha z książką napisaną ponad 2000 lat temu, przetłumaczoną z 10000 błędów, wykrzyczy parę regułek i diabeł czy inny stwór opuści nawiedzoną duszę, Ludzie wierzą w takie bzdury ze szkodą dla siebie i swoich bliskich. Teoretycznie wszystko ok, niech sobie wierzą i poddają się takim zabiegom, tylko szkoda, że jak już taki trafi w końcu tam gdzie powinien czyli do psychiatryka trzeba płacić za jego leczenie o wiele więcej niż gdyby trafił do lekarza we wcześniejszym stadium choroby.
  2. Kawę to ja sobie mogę pić, od nadmiaru najwyżej ręce będą mi się trzęsły, a mnie nie pobudzi. Teraz jeszcze zjadłam, więc już zupełnie nic mi się nie chce. Teraz to bym się walnęła do łóżka, a nie siedziała przymusowo przed kompem...
  3. Jasne, na wszystkie bolączki tego świata najlepsze jest porządne ruchanie, ja pier/ole... Spaaaaaaaać mi się chce, a tu roboty w trzy pizdu, w dodatku nie mogę się zebrać, cały czas znajduję sobie inne zajęcie byle tylko się nie zabrać za robotę, już mnie szlag od tego trafia
  4. Jak dla mnie to ten napęd mógłby być nawet sztuczny byle tylko był, kłopot w tym, że ja nie mam żadnego napędu. Teraz jeszcze jestem niewyspana po szkoleniu, z którego wczoraj wróciłam, więc mój napęd w zasadzie jest nawet poniżej zera. Z tym, że nastrój jest super, tego wenli nie można zabrać. Z tym, że czuje się tą sztuczność typowych wychwytników zwrotnych (SSRI, SNRI, NRI). Moklebid jest super, bo człowiek czuje się na nim taki naturalny, właściwie bierzesz lek, a jego działanie jest tak subtelne, że zapominasz o tym, że się leczysz. No ale nie ma na nim niestety nawet nuty agresji czy takiej pewności siebie jak przy wenli, człowiek jest taki spokojniutki, ale za to aktywny. Coś za coś niestety. Ja cały czas na wenli czuję się tak strasznie chemicznie, nie wiem jak to określić, takie dziwne uczucie.
  5. Kurde żeby tak wenla na mnie dzialała, że nie będzie mi się chciało jeść. Tzn. bywają dni, że nie chce mi się jeść, mogłabym nie jeść, ale kurva jak już nie jem kilka godzin boli mnie brzuch, jest mi słabo i jestem wkurviona. Chciałabym nie odczuwać głodu, bo wenla tak mnie rozłożyła na łopatki, że nawet jak występują powyższe objawy nie chce mi się nawet zrobić głupiej kanapki, nie mowiąc już o upichceniu jakiegoś obiadu. Generalnie to nic mi się nie chce, totalne warzywko, które wstaje do roboty, bo musi, je bo musi, pije bo musi i śpi bo uwielbia. Zero jakiejkolwiek motywacji, no taka wegetacja, że tak powiem. Jakbym miała pewność, że nie przytyję znów od moklobemidu to bym do niego wróciła, ale pewności nie mam więc póki co sobie daruję. Dupa straszna ten lek jeśli chodzi o napęd. Z chęcią dołożyłabym sobie reboksetyny do tego, ale teraz mam tak problem, że będę mieć znowu chyba nowego psychuszkę i nie mam pojęcia jakie on będzie miał podejście do eksperymentowania. w każdym razie na nastrój wenla działa super, szkoda, że inne kwestie leżą.
  6. Hmmm, wydaje mi się, że Ty się raczej nie nadajesz do stałego związku, takiego o jakim właśnie marzysz. Chciałabyś mieć miłość, czułość, oddanie i lojalność, a zostawiłaś swojego chłopaka w trudnej chwili, nie ważne czy był chory na depresję czy miał zwykłego lenia (miał za co żyć, nie musiałaś go utrzymywać). Życie to nie tylko ciągłe przytulanie, całowanie i okazywanie sobie miłości, to też wściekłość, złość, żal, choroba i cała masa innych, nieprzyjemnych rzeczy. A bez doktoratu da się żyć, wierz mi. Chciałabyś mieć oczytanego, przystojnego i bogatego męża, a sama co jesteś w stanie zaoferować? Wiszenie facetowi na szyi przez 24 godziny na dobę? No to chyba trochę za mało, żeby związek się utrzymał. No i chyba trochę za dużo słodyczy, którą z czasem każdy w końcu zacznie rzygać i ucieknie gdzie pieprz rośnie. Z resztą miałaś to już i odeszłaś, teraz masz coś zupełnie odwrotnego i też jest źle. Więc?
  7. Zależy jaki jest powód. Często w TV gadają, że pan zabił siebie, żonę i dzieci bo miał ostatnio problemy finansowe no to faktycznie jest zajebisty powód. Zamiast wziąć się do roboty pozbawia życia niewinnych ludzi i jeszcze tchórzy nie biorąc za to odpowiedzialność i zabija siebie. Generalnie takie powody są dla mnie śmieszne, ale niestety coraz więcej ludzi bierze takie powody jako kluczowe dla decyzji o pozbawieniu siebie życia. To wtedy jest tchórzostwo. Ale tak poza tym uważam, że każdy człowiek jest odrębną jednostką i nie jest w żaden sposób zobowiązany brać odpowiedzialność za innych ludzi, zwłaszcza jeśli sam cierpi.
  8. No. Ja cały czas już od ładnych paru lat biorę zolpidem na zmianę z zopiklonem. Jestem uzależniona na 100%, ale mam to doopie generalnie. Chociaż zasadniczo jak mi kiedyś brakło miałam co prawda problemy ze snem przez kilka nocy, ale nie rzucało mną jak na odwyku od heroiny. No i nie rośnie mi zupełnie tolerka, od lat biorę taką samą dawkę, nie muszę zwiększać ani zmniejszać. To jedyne dwa leki nasenne, które mnie nie zamulają w dzień i nie powodują obniżenia koncentracji. Reszta nesenników to zamulający syf, a ja i tak jestem dostatecznie zamulona. Zolpi biorę głównie dlatego, że jestem generalnie tryb nocny - najlepiej śpi mi się nad ranem, a najbardziej efektywna i kreatywna jestem w godzinach od 20stej. A ze mało w moim zawodzie pracy zmianowej muszę się zmuszać do pójścia spać w normalnych godzinach żeby zmusić się do wstania wcześnie rano. No a teraz na wenli to należy zapomnieć o normalnym spaniu, nie ma takiej opcji. W dzień mogłabym spać, a w nocy żyć, tak mi się pozamieniało. Co do narkolepsji coraz bardziej ją podejrzewam, bo to nie jest tylko te kilka objawów, które są wypisane na wikipedii, to choroba bardziej złożona i nie myśl, że chciałabym ją mieć, bo leki na nią są zajebiście drogie lub niedostępne w PL.
  9. Mnie życie w zasadzie ani ziębi, ani parzy. Żyję sobie nie mając wobec niego absolutnie żadnych oczekiwań. Tak bardzo przywykłam do tego, że zawsze, ale to zawsze coś się spier/oli, więc nie należy sobie niczego brać do serca i się do niczego i nikogo nie przyzwyczajać. Zaakceptowałam wiele, ale to bardzo wiele rzeczy i całe to terapeutyczne pier/olenie o tym, że trzeba walczyć, łamać swoje ograniczenia, zmieniać się stanowi dla mnie jeden wielki manipulacyjny bełkot. Przez wiele lat wyrzucałam sobie, że nie potrafię się zmienić i nie potrafię dostosować się do reszty świata i całą tą wściekłość kierowałam na siebie zadając sobie coraz to większy psychiczny i fizyczny ból, karałam siebie za to, że nie pasuję do świata. W tej chwili mam to głęboko gdzieś, moją główną cechą jest jak sądzę za daleki już dystans do tego co mam, czego nie mam, co mogę stracić a co zyskać. Nie zamierzam się na chwilę obecną zabijać, ale jeśli będę chciała będąc już martwą raczej niewiele będzie mnie obchodziło co sądzą na ten temat moi bliscy. Może matka i jedna siostra by się przejęły moją śmiercią, reszta świata podeszłaby do tego raczej ambiwalentnie. Z tym, że jeśli ktoś już naprawdę ma dość i chce się zabić ta garstka osób, które uronią łzę nad grobem mają raczej średnie znaczenie. Jest plan żeby się zabić w pewnym momencie, ale to głównie dlatego, żeby nie tkwić w tym głupim świecie zupełnie samotnie, na razie sobie jeszcze pożyję. I tak jak ludzie wierzą i chcą wierzyć, że po śmierci jest coś jeszcze tak ja mam głęboką nadzieję, że jednak kurva nic nie ma, a już z pewnością nie reinkarnacja. Jakbym miała jeszcze raz przeżywać to samo życie, albo nawet 100 razy lepsze gdyby mi ktoś obiecał to NIE - serdecznie dziękuję, nie chcę żyć jeszcze raz. Mam nadzieję, że po prostu wyłącza się mózg i następuje błoga cisza i ciemność.
  10. Mirty nie brałam, ale brałam miansę. Działa przepięknie zamulająco i usypiająco ze wszystkimi tego następstwami jak wypadanie włosów, trądzik i zwiększenie objętości tyłka. Idealny lek na wyniszczenie człowieka psychicznie i fizycznie. Trittico też na mnie nie działało nasennie, tak jakby w ogóle nie działało.
  11. A ja to się chyba zapiszę na jakieś badania w kierunku narkolepsji. Czytałam sobie sporo na ten temat i wcale nie trzeba zasypiać w ciągu sekundy, żeby mieć to zdiagnozowane. Ja już mam kurva dosyć tej senności, rzygam tym.
  12. Ja esci odstawiłam z dnia na dzień z 10mg do zera. Pojechałam na szkolenie i zapomniałam leków. Uznałam to za dobry omen i postanowiłam już nie brać po powrocie. Ze skutków odstawiennych odczułam jedynie prądy, gdzieś tak ok 1,5 tygodnia to trwało, z dnia na dzień coraz mniejsze i do wytrzymania. Z sertraliną było dokładnie tak samo, żadnych innych skutków oprócz prądów. Więc nie strasz tak tymi skutkami przy odstawianiu, bo jednego mogą zwalić z nóg, a innemu jak mnie nic nie będzie. Trzeba zobaczyć jak się człowiek czuje po redukcji dawki i tyle, jak nic się dzieje nie ma się co cackać z odstawianiem.
  13. No to moje życie tak wygląda codziennie, z lekami czy bez leków. Generalnie można by powiedzieć, że sen to sens mojego życia Po pracy przeważnie drzemka, chyba, że znajdę sobie jakieś ciekawsze zajęcie albo przypili mnie żeby coś załatwić. No a w weekend czy wolne ze spaniem to już hulaj dusza piekła nie ma. Ja to się obawiam, że generalnie jestem czlowiekiem typu "tryb nocny", mogłabym w nocy siedzieć długo i umysł mam przytomny, natomiast poranne wstawanie przerywa mój błogi sen, zakłóca mój rytm i jestem przez to nie do życia. No ale w moim zawodzie mało jest pracy w trybie zmianowym i codziennie 6:50 trzeba wstać A wenla na to u mnie działa, jak mi się nie chciało tak mi się nie chce.
  14. Pozazdrościć. Mam w domu takiego faceta, a mi się kompletnie nie chce To jak zupełnie nie ja, zwłaszcza, że uwielbiam seks, zwłaszcza z moim Kochaniem, a tu taki klops No ja na lęki w ogóle nie narzekam, fluo właśnie pamiętam z racji tego agresora.
  15. Że muszę siedzieć w pracy, bo szkoda mi było wziąć dnia wolnego ;/
  16. Sen Kiedy po całym męczącym dniu rozkładasz bolące gnaty na wygodnym łóżku, przykładasz głowę do poduszki i zatapiasz się w swoich myślach. Mmmmmmmm
  17. Ja miałam taką koleżankę. Nawet dwie. Jednak była absolutnie hetero, właziła do łóżka każdemu kto tylko ją chciał, nie ważne czy to był arab, murzyn, biały, biedny czy bogaty. Nie mam już z nią kontaktu, ale z tego co wiem wychodzi za mąż. Też często lubiła się ze mną przytulać kiedy rozmawiałyśmy, chodziłyśmy razem na imprezy, obiady, kolacje, spałyśmy w jednym łóżku po imprezach, czasami przytulone, płakałyśmy razem i śmiałyśmy się. Nigdy nie doszło do żadnego zbliżenia w sensie seksualnym, po prostu była moją przyjaciółką i naturalny był dla mnie kontakt fizyczny w ramach tej przyjaźni bez żadnych podtekstów seksualnych. Niestety, nie mogąc znaleźć żadnego faceta na stałe później chyba chciała żebym to ja emocjonalnie zastąpiła jej partnera, co mnie bardzo męczyło. Dodatkowo zaczęła przeginać ze swoimi romansami o czym nie omieszkała mi opowiadać ze szczegółami. I tak przyjaźń zamieniła się trochę w nękanie mimo moich wyraźnych sygnałów, że tego nie chcę. Wyjechała jednak za pracą za granicę i kontakt się siłą rzeczy urwał. Druga koleżanka to moja kumpela ze studiów, czasami dla jaj i po pijaku obściskiwałyśmy się parkiecie w klubie żeby z beką oglądać miny facetów ze śliną sączącą się z ust i dzikim pożądliwym wzrokiem haha, to były beztroskie czasy Oczywiście też rozmawiając się przytulałyśmy, czasami jakiś żartobliwy klaps w tyłek. Ja osobiście nie widzę w tym nic złego oczywiście pod warunkiem, że dla obu osób oznacza to to samo - czyli żart, jakaś forma okazania sympatii i zaufania. Dziewczyna również jak najbardziej hetero.
  18. Na SSRI to ja nawet nie pamiętam jakie ja miałam emocje i czy w ogóle jakies były, jedno co pamiętam to mega chroniczne zmęczenie, potworną senność i brak jakiejkolwiek motywacji, nawet żeby sobie zrobić coś do jedzenia czy się umyć. Na wenli wcale nie jest lepiej w kwestii motywacji do tego stopnia, że bywa, że chodzę głodna, bo nie chce mi się zrobić czegoś do jedzenia. Albo chce mi się pić, a nie chce mi się zrobić herbaty. Więc za dobrze nie jest, ale w kwestii nastroju jest lepiej, chociaż miewam jeszcze spore schizy, no ale jest o wiele lepiej. Poza tym wenla mnie kompletnie wykastrowała, seks może nie istnieć.
  19. jetodik, widzisz, ja nie pamiętam dobrze swojego dzieciństwa, pamiętam tylko takie przebłyski, jakieś urywki sytuacji gdzie jestem sobą, małym dzieciakiem i natychmiastową reakcję dorosłych, że się popisuję itp. Do dziś moja matka opowiada o jakiejś kasecie wideo gdzie się właśnie popisywałam (co za słowo w ogóle?) odpowiadając komuś na pytania, stroiłam miny itp. No i zdjęcia są świadectwem tego, ze banan nie schodził mi z twarzy i wszędzie było mnie pełno. Później już tylko pamiętam zmęczenie i coraz to większy wir emocjonalnych problemów. Oczywiście, ze dzieciństwo mnie ukształtowało, chyba jak każdego z nas, zwłaszcza, ze uważam, że człowiek rodzi się jako tabula rasa. Ale z drugiej strony przerobiłam to i nie mam już do nikogo o to żalu, pogodziłam się z tym i nie wracam do tego. Nie bardzo też wiem jak świadomość tego czy nawet mega dogłębne przeanalizowanie przeszłości miałoby wpłynąć na moją aktywność. A może zawsze byłam senna i ospała tylko pamiętam siebie z sytuacji gdzie byłam inna jako ukryty żal do bliskich, ze to przez nich taka dzisiaj jestem, a byłam inna? A może to chęć zrzucenia na kogoś winy? Tego nie wiem, sądzę jednak, że nic, ani świadomosć traumy jak to nazywasz, ani jej przepracowanie (bo co przepracowywać jak niczego się nie pamięta lub nic nie było?) ani żaden lek nie są w stanie mnie z tego "wyleczyć". Nie mam żadnych horrendalnych ambicji ani życiowych planów, uwielbiam spokój i ciszę, ja to zwyczajnie uwielbiam, więc nie dziwi mnie, że takie życie jakie teraz prowadzę wysysa ze mnie powoli wszystkie siły. Chciałabym tylko mieć więcej wigoru przy życiu codziennym, tego mi trochę brakuje, energii do załatwiania codziennych spraw, do wszystkiego zabieram się z wielkim wysiłkiem, czuję fizyczne zmęczenie, za dużo tego wszystkiego, a to chyba nie objaw traumy. Stawiam na organizm w sensie fizjologicznym. Kot_, też sądzę, ze jestem introwertykiem, nie wiem czy skrajnym, ale w pewnym sensie mi się to podoba. Nie uczestniczę w całym tym gwarnym życiu wypełnionym głupotami, nie tracę energii na sprawy zupełnie zbędne, nie czuję się źle sama ze sobą i nie potrzebuję do życia gwardii ludzi. Kiedyś za to siebie nienawidziłam, ale teraz bardzo to lubię, jestem nieco inna i żyję we własnym świecie i obserwując ludzi i to co wyczyniają ze swoim życiem i mówią cieszę się, że tak jest.
  20. 2kg...hmm..powodzenia Serdecznie dziękuję
  21. Napisz, jestem ciekawa podejścia ludzi do pornografii. To nie ironia czy przytyk, serio ciekawy temat dla mnie.
  22. Kupiłam sobie 2kg truskawek i zamierzam je opylić razem z jogurtem i cukrem Dopóki nie pęknę
×