Skocz do zawartości
Nerwica.com

MalaMi1001

Użytkownik
  • Postów

    1 935
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MalaMi1001

  1. Nie pomaga. Kiedyś mi się wydawało, że tak, ale to było przed terapią. Wydawało mi się, że jeśli tylko mnie ktoś pokocha wszystkie moje problemy znikną. Ale to nie prawda. Ja się po prostu chciałam przeglądać w czyimś zachwycie i sądziłam, że to mi wystarczy. No nie wystarczy. Teraz patrzę realnie na swoje odbicie w lustrze i to co widzę mnie nie zachwyca, chociaż mam teoretycznie ten zachwyt drugiej osoby, który ma znaczenie, to jasne, ale z punktu widzenia mojej osoby dla mnie ma znaczenie marginalne. Ważne jest to jak ja siebie widzę, a nie to jak widzą mnie inni. Ludziom potrzebna jest akceptacja innych, a mnie już nie. Wciąż nie do końca czuję się dobrze, ale doświadczenie nauczyło mnie żeby nigdy nie ufać na 100%, podchodzić do związków z dużym dystansem i nie przyzwyczajać się, to najważniejsze. Mieć świadomość, że jutro znów mogę być sama. Życie to twarda szkoła, a ludzie są najmniej pewnym punktem we wszechświecie.
  2. A może z racji tego powinnaś dostać jakiegoś uspokajacza mocniejszego? Próbowałaś brać w ciagu dnia hydroksyzynę np.? Albo chlorprotiksen? Bo benzo to nie, uzależnisz się i po co Ci to.
  3. artur1978, z pewnością się ożywią ale generalnie chodzi o to, żeby moja papuga przeżyła inez3 skoro tak rozwala Cię ta praca nie pomyślałaś o tym żeby poszukać czegoś innego? Skoro pracę masz możesz na spokojnie sobie szukać innej, bez spinki, wtedy jest lepiej bo mniej Ci zależy (bo robotę jakąś masz) i lepiej wypadasz na rozmowach. A gadałaś z jakimś lekarzem na temat tego jedzenia? Może powinnaś brać leki mniej anorektyczne, wenla u niektórych powoduje jadłowstręt może do nich należysz. Ja pamiętam, że po mianserynie jedzenie było wspaniałe, apetyt przeogromny, może powinnaś poprosić lekarza o dorzucenie takiego leku.
  4. novymivo, papużka żyje, ale ponieważ nic nie mówi, bo nie potrafi nie wiem jak się czuję naprawdę. Trochę wczoraj pojadła, podarła się chwilę, daliśmy jej przez strzykawkę leki i siedzi biedulka w klatce i większość czasu śpi. Biedactwo moje, mam nadzieję, że przeżyje emilk, a najlepsze jest to, że kiedy zarabiałam mało potrafiłam sobie odłożyć, a od chwili kiedy wyprowadziłam się z rodzinnego miasta i znalazłam lepszą robotę miesiąc w miesiąc jest pod górę, już mnie szlag trafia.
  5. A ja to się generalnie teraz mało denerwuję. Na życie i jego choojnię prawię wcale, dzisiaj zjebał mi się samochód, spokojnie zamknęłam grata, poszłam na tramwaj, zadzwoniłam do siorki co by szwagier wieczorem podjechał zobaczyć co i jak i tyle. Oczywiście wściekłam się, przez chwilę miałam ochotę rzucić się pod samochód bo nie ma miesiąca żeby się coś w moim życiu nie spierd/liło, w tej chwili mam tego serdecznie dosyć wszystkiego ale co mam zrobić? Zastanawiam się tylko co robię źle, że zawsze coś musi się porąbać;/ Moja papuga jest w dodatku chora od 2 dni, poryczałam się, bo nie mogę patrzeć jak zwierzę cierpi, poza tym to członek mojej rodziny i generalnie tylko to mnie szczerze martwi. Na resztę mam generalnie wywalone, już chyba zaakceptowałam, że każdego miesiąca muszę się spłukać do 0, bo zawsze jakieś goowno wyskoczy. Izez, Ty myślisz, że to są objawy choroby czy leku? Bo mnie się wydaje, że ten lek jest zwyczajnie nie dla Ciebie...
  6. Czy się godzisz z chorobą psychiczną/ Tak.
  7. Nie no wybaczcie gdyby terapeuta usiłował wprowadzać mnie w religię byłaby to moja ostatnia wizyta u niego. Nie obchodzą mnie jego osobiste poglądy, ma mi pomóc w miarę dostępnej wiedzy z zakresu psychologii i na tym koniec. To uważam za profesjonalizm, reszta to narzucanie swoich poglądów, a nie porada.
  8. A ciekawe co taki katolicki psycholog lub ksiądz psychoterapeuta mówi kobiecie katowanej przez swojego męża. Że małżeństwo, jego święty sakrament jest najważniejszy i ma dźwigać swój krzyż skoro ten z góry skazał ją na taki los? Że po śmierci zostanie jej to wynagrodzone? Aż się boję pomyśleć...
  9. I bezzwłocznie został wysłany czynić swoją "posługę" do innej parafii, jakież to chrześcijańskie.
  10. Tym co ich niby lekarze nie mogą spacyfikować chyba zwyczajnie nie próbowali podać haloperidolu i tyle. Nie mówię tutaj o spowodowaniu pełnego wyzdrowienia, bo niestety ale istnieje pewien procent populacji, na którego żaden lek na daną chorobę nie działa, dlatego jedni reagują świetnie na chemioterapię danego guza, a inni od tej samej chemii się przekręcają mając nowotwór tego samego typu w tej samej lokalizacji. Rosyjska ruletka. Jakby nade mną w moim najgłębszym epizodzie depresyjnym stanęła grupa patafianów z krzyżami chyba też bym zaczęła lewitować. Z opowieści wtajemniczonych purpuratów wynika, że ci ludzie są zwyczajnie przerażeni, a co robi przerażone zwierze? Ucieka albo zaciekle walczy, więc skoro taki człowiek otoczony swoimi jazdami w głowie i ludźmi, którzy nie wiadomo czego od niego chcą i nie ma gdzie uciec zwyczajnie szaleje. To, że lekarze nie potrafią pomóc takim ludziom wcale mnie nie dziwi, nie każdemu da się pomóc mimo najlepiej rozwiniętej medycyny, ludzie umierają i cierpią, na różne choroby. Poza tym gdyby wiara w placebo (a dla mnie wiara w skuteczność egzorcyzmów to tak jakby placebo) była tak mocna nie byłoby was wszystkich tutaj, po jednym leku nawet gdyby zawierał cukier wszystkie objawy powinny minąć, wystarczy, że każdy z was uwierzy, że ten lek to jest właśnie ten lek i wam pomoże. Przecież to takie proste.
  11. emilk jeśli masz za dużo uczuć i indukują one chore jazdy w głowie to jest to spory problem. A tak mam wycięte 80% uczuć i o ile mniej problemów.
  12. emilk psychoterapię już przeszłam ale ona raczej nie zrobi ze mnie bezuczuciowego robota, którego zrobiła ze mnie wenla i co bardzo mi się podoba.
  13. emilk przecież nie będę brała tego leku do śmierci. Poza tym ja zawsze po odstawce czuję się świetnie, przynajmniej fizycznie, bo chemia schodzi, mam energię do życia i jest super. Z tym, że ta emocjonalna wylewka tak mi się podoba, że nie wiem czy dam radę z niej zrezygnować. Ale jak żyć będąc takim przymulonym? To też goowno nie życie.
  14. Ja to powiem Wam szczerze, że bardzo mnie korci żeby to wszystko odstawić. Czuję, że się strasznie truję, czuję się chemicznie, zmęczona, senna, tylko szkoda tej pewności siebie i totalnej wylewki na wszystko jaka jest po wenli. Tak mi się to podoba, że nie chcę rezygnować z tego stanu, może faktycznie reboksetyna do tego? Sama już nie wiem. I nie cierpię zmieniać lekarzy, nigdy nie wiem na kogo trafię i kto mu zapłacił, że forsuje dany lek....
  15. Ja to w ogóle nie wiem jak rozmawiać z lekarzami. Oni nie kumają, że serotonina u mnie oznacza jedynie zamulenie i brak motywacji. Jeden był lekarz w mojej karierze, który to rozumiał, ale za to jak do/ebał zestaw leków to po ścianach chodziłam (fluoksetyna+moklobemid+cynaryzyna), więc też nie do końca fakt, że lekarz zrozumie problem oznacza, że dobierze właściwe leki. Chociaż w zasadzie to nie mają z czego wybierać, ja już chyba z bezsilności skusiłabym się na metylofenidat ale jest tak kurevsko drogi, że mogę tylko pomarzyć. Wellbutrin mnie też kusi, nie działa na dziadowską serotoninę, wenla u mnie jednak powoduje za duże zamulenie, nie wiem czy mam ochotę bawić się przez kilka miesięcy w zwiększanie dawek, życie mi ucieka a ja wciąż senna i zamulona
  16. Ja pierdziele czy oni przy projektowaniu tych leków nie mogą wziąć po uwagę że spora część osób cierpi na senność i zmęczenie przy swoich zaburzeniach? Po ch/j tyle leków na serotoninę, a nie ma wcale leków na noradrenalinę, a jeśli są to o wątpliwym działaniu jak chociażby reboksetyna. Sama już nie wiem czy ona działała czy nie, ale łącznie z sertraliną nawet nie było źle. Samej rebo nie brałam nigdy, natomiast samą sertralinę a i owszem i to było najgorsze goowno jakie łykałam. Ktoś wie w ogóle czy takie połączenie wenli i rebo byłoby bezpieczne? Nie chcę więcej serotoniny, bo jest do bani jak dla mnie w każdej dawce.
  17. Kiedyś brałam 220mg i też mogłam ciągle spać więc jednak chyba serotonina u mnie bardziej przebija. Wtedy chodziłam jak taki zombiak i sama pani doktor zaproponowała zmianę ponieważ fizycznie nie wyglądałam za dobrze przy takiej dawce. Generalnie czułam się wtedy bardzo słabo. Ogólnie wenla ma dla mnie takie wyczuwalne chemiczne działanie, dziwne to uczucie do określenia, po innych lekach czegoś takiego nigdy nie czułam, nie bardzo nawet wiem jak to jasniej okreslić.
  18. Dziewczyno, facet jest zajęty - to raz. Okazał się świnią w stosunku do Ciebie i nowej dziewczyny - to dwa. Trzy - powinien z automatu dla Ciebie przestać istnieć, dla manipulantów i cwaniaków nie powinno być miejsca ani w Twoim, ani w niczyim życiu miejsca.
  19. Emil wieksza dawka leku to oprócz wzrostu noradrenaliny wzrost serotoniny, której to mój mózg nie lubi w nadmiarze i przez to jestem senna i zdemotywowana. Poza tym przy wenli jest większa przebitka serotoniny mimo wszystko, więc w ogólnym rozrachunku na moje wychodzi, że też większa zamuła. Generalnie myślę o dołożeniu reboksetyny, wtedy to powinien nastąpić kop noradrenaliny ale będę mieć nowego lekarza i nie spodziewam się, że przepisze to czego chcę. Poza tym nie wiem czy to można łączyć Najlepszym rozwiązaniem byłaby dla mnie wenla + moklobemid, ale od tego się chyba można przekręcić przy okazji i raczej oprócz jednego lekarza, którego znam, który zapodał mi fluoksetynę z moklo nikt by takiego zestawu nie zaryzykował.
  20. A ja się cieszę, że przyjmuję na razie 75mg i że ta dawka działa. W sumie bałabym się zwiększyć do 150mg bo pewnie spałabym na stojąco. Teraz będę mieć nowego psychuszkę i zobaczymy co wymyśli aczkolwiek obstaję, że zostanę przy tym zestawie co mam.
×