Skocz do zawartości
Nerwica.com

MalaMi1001

Użytkownik
  • Postów

    1 935
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MalaMi1001

  1. A ja wczoraj nie miałam siły wstać i musiałam wziąć urlop na żądanie, tak działa na mnie ta wspaniała wenla. Generalnie ni uja nie zamierzam zwiększać do 150mg, jeszcze robotę stracę przez zerowy brak motywacji i siły.
  2. Mam dokładnie tak samo tylko, że ja biorę już wenlę jakieś 4 miesiące. Dzisiaj muszę jechać do rodziców, jak sobie pomyślę o tym, że znowu nie odpocznę w weekend aż mnie skręca i jeszcze bardziej mi sie nic nie chce. A to nie jest tak, że nie chcę odwiedzić rodziców tylko ta jazda, zabranie ze sobą jakichś tam rzeczy, powrót itd, itp, ilość czynności jest strasznie zniechęcająca.
  3. Patryk29, no dystymia to straszne goowno, które wydaje Ci się, że jest już opanowane (nawet mój terapeuta na końcu terapii powiedział, że dystymia to w moim wypadku już w dużym stopniu przeszłość) a ono wraca jak cofka z kibla. Wszystko jest fajne ale nagle z dnia na dzień przychodzą myśli rezygnacyjne i chociaż wiesz, że to faza i starasz się z tym walczyć ze wszystkich sił obezwładnia człowieka i po zawodach. Ja to mam odkąd pamiętam, jest już co prawda o niebo lepiej ale nadal nie mam chęci do życia. Jak już pisałam nie odczuwam radości, która daje motywację do wszystkiego. Na lekach mam tak jak Ty, bez leków w nieco mniejszym stopniu. Na lekach mam za to stabilny w miarę nastrój, bez leków nie i tak koło sie zamyka. Też chodzę do pracy i marzę o tym, żeby wybiła 16sta żeby wrócić do domu i iść spać bądź pogapić się swobodnie w monitor. Wczoraj mimo wkurva na kierownika miałam nawet fajny dzień, zerwałam się wcześniej z roboty, poszłam sobie na kawę, do kina, później piwko w domu i sen. Ale dzisiaj już od rana ból głowy, senność, otępienie, dzień jak co dzień. Fajne, w miarę aktywne dni bywają rzadko i pokazują mi tylko jak wiele tracę przez tą pieprzoną chorobę.
  4. Patryk29, jak kilka razy dostaniesz porządnie w doopę później już przejdzie histeria odnośnie porzuceń. Ja byłam odrzucana od dzieciństwa, najpierw przez matkę, ojca, siostry, później przez złośliwość i agresję będącą wynikiem odrzucenia przez najbliższych byłam odrzucana przez rówieśników w szkole. Mój wieloletni związek zakończył się oczywiście porzuceniem mnie, później kolejna znajomość również. Przez kłótnię z facetem i jego olanie trafiłam po próbie S do psychiatryka, później również podczas każdej większej kłótni rozpaczałam i wpadałam w histerię do czasu aż coś w środku "pękło". Nie potrafię określić co to było ale tak właśnie czułam, jak coś pęka. I teraz jeśli mnie zostawi to trudno. Zmieni się pewnie trochę moje życie ale czy wato histeryzować? Ktokolwiek może mnie zostawić i nie zrobi to na mnie wrażenia, nie warto się tym cisnąć. Ludzie tacy są, nie warto się tym przejmować.
  5. Odnośnie aborcji nie zamierzam dyskutować, bo ze sporą większością ludzi nie da się na ten temat dyskutować, więc to bez sensu. Eutanazja natomiast uważam, że powinna być legalna, bo każdy ma prawo decydować o tym czy chce żyć czy nie. Nie rozumiem też kto dał innym prawo do decydowania o tym czy mam żyć czy nie? Nie chcę żyć to nie, nikogo to nie powinno obchodzić, proszę dać mi strzykawkę ze skuteczną substancją i sama mogę sobie zrobić zastrzyk, łaski bez. Jeżeli leczenie danej choroby nie jest skuteczne, a tak jest często w przypadku depresji dlaczego odmawia się ludziom skrócenia ich cierpień? Eutanazja jest wg wielu niemoralna, a zmuszanie innych do cierpienia jest moralne? Czysta hipokryzja. Są choroby nieuleczalne, niezwykle ciężkie w przebiegu, nie każdego stać na wykorzystanie wszystkich możliwych dostępnych metod leczenia, nie każdy ma ochotę na taką walkę i nie każdy ma rodzinę czy opiekunów, którzy będą człowiekowi pomagać kiedy będzie leżał w swoich odchodach w łóżku. Na to składa się cała masa czynników, których w większości ludzie, których to nie dotyczy nie są w stanie ogarnąć swoimi ciasnymi umysłami. Dla mnie zakaz eutanazji to okrutny brak szacunku wobec drugiego człowieka, brak empatii i egoizm. Prawda jest też taka, że całą masę ludzi zmusza się do leczenia, w tym pacjentów psychiatrycznych. Jeśli człowiek zagraża sobie można go bez pytania zamknąć w szpitalu i uporczywie "leczyć" psychotropami mimo, że sam zainteresowany tego nie chce. W imię czego?
  6. Celem niektórych jest leżeć do góry brzuchem i zbierać za to kasę, a są tacy którzy mają nieco większe ambicje i nie jest to związane z tym, że praca jest celem życia. Ja już mogłabym przejść na emeryturę, więc nie trafiłeś. Mogłabym też na rentę, ale w sumie w tym kraju się to nie opłaca. Dokładnie.
  7. Oj ludziom się tylko wydaje, że nic nie robienie jest fajne. To bardziej męczy niż ostry zapieprz. W dodatku po pewnym czasie dochodzą myśli, że człowiek w zasadzie jest niepotrzebny, ignorowany, a może do niczego się nie nadaje i dlatego nie ma zajęcia.
  8. Patryk29, dokładnie, chodzi mi o to, żeby sobie codziennie rano zapodać małą dawkę terapeutyczną i tak przebiedować do śmierci. Czytałam właśnie, ze taka dawka to 0-5mg, więc jak dla mnie pewnie wystarczyłyby 2mg i do przodu. Ciekawe tylko dlaczego nie sprzedają tego jak metylofenidatu, gdzie jest haczyk? Szybciej uzależnia, szybciej rośnie tolerka, jest jakiś bardzo szkodliwy skutek uboczny? Wie ktoś coś?
  9. Patryk29, a są w ogóle jakieś badania odnośnie etylofenidatu? W sensie bezpieczeństwa, dawkowania, skutków ubocznych itp.? ja wiem, że to nielegal ale zasadniczo pomyslałam sobie, że skoro lekarze mają gdzieś pomoc to sama się zacznę leczyć. Łaski bez.
  10. Nie, to nie tak, że zamierzam w tej chwili rzucić robotę, nie przyjdę bo nie mam co robić bo nie mam do tego narzędzi. Ja mam to w dupie, serio. Jak ktoś mnie traktuje niepoważnie ja zamierzam robić dokładnie to samo.
  11. Ja też pracuję w korpo ale mój kierownik to po prostu baran i idiota. Taka kurwa menda, ktora siedzi na stanowisku od x lat, kompletnie nic nie robi i nie ma pojęcia czym zajmują się jego pracownicy (dosłownie) i sądzi, że sama sobie będę zapewniać warunki pracy. No nie doczekanie. Jutro nie przychodzę do pracy, tyle.
  12. A ja chyba na serio sobie poszukam innej pracy. Kierownik jest imbecylem, nie mam zapewnionych podstawowych warunków pracy, ogólnie od tygodnia przychodzę żeby sobie posiedzieć i z wami popisać. Ta praca to pierdolenie kotka przy pomocy młotka. Może jak znajdę normalną robotę to i zacznie mi się cokolwiek chcieć jak będę mieć świadomość, że nie wstaję o 7 rano na darmo. Posiedzieć przy kompie to sobie mogę kurwa w domu. Przeraża mnie jeszcze wizja tego, że dzisiaj sobie nie pośpię po pracy tylko będę się męczyć. Ja pierdole co za goowniane życie.
  13. Może i są podobne ale nie ma fizycznych dowodów na skuteczność ani jednego ani drugiego. To tylko subiektywne zmiany odczuwane przez użytkownika danej metody. Więc to, że ktoś mówi, że są podobne czy takie same słabo do mnie przemawia bo przeszłam przez jedno i drugie. Nie mam już czego przerabiać na terapii, nie mam żadnych konkretnych problemów do omówienia, a wiem bo terapia nauczyła mnie "zaglądać do środka". Może i trafiłabym na magika, który nauczyłby mnie zakładać maskę żeby jak najlepiej udawać radość i zadowolenie, ale to będzie tylko i wyłącznie oszukiwanie siebie, bo nie ma takiej rzeczy, która by mnie autentycznie i szczerze cieszyła. Nie ma radości - nie ma bodźców - nie ma motywacji do zmian ku lepszemu, byle znów poczuć tą radość - jest senność i zmęczenie.
  14. Ale ja trafiłam do świetnego terapeuty. Jednak nie da się nauczyć radości. Żaden terapeuta tego nie potrafi, to trzeba mieć w sobie. Jak się tego nie ma trzeba tylko nauczyć się żyć bez tego ze wszystkimi tego konsekwencjami.
  15. artur1978, fajne jest to co mówisz i po części prawdziwe, bo sama przeszłam terapię i rzeczywiście dużo mi dała, dużo poukładała ale nie jest w stanie załatwić wszystkiego. I nikt mi nie wmówi, że jest. W lżejszych zaburzeniach pewnie tak, w uzależnieniach, w fobiach, w natręctwach pewnie jest w stanie załatwić większość problemów, jednak kiedy w grę wchodzi somatyka jak np. u mnie słabo to widzę. Był czas w moim życiu kiedy zaczęłam wiele zmieniać, najpierw kupiłam mieszkanie i wyprowadziłam się od rodziców, później zmieniłam pracę i wyjechałam do innego miasta, wszystko wydawało się piękne i cudowne ale nie da się walczyć na siłę z somatyką bo człowiek cholernie się wypala i ma jeszcze mniej sił. Teraz żałuję, że zmieniłam pracę, bo poprzednia była mniej wymagająca, żałuję, że wyprowadziłam się ze swojego miasta i mieszkania, generalnie wszystkich tych cudownych zmian, które były wynikiem przemian jakie zaszły we mnie podczas terapii żałuję. Okazało się, że przeceniłam siebie i swoje umiejętności, że zaszczepiona we mnie przez terapeutę wiara w siebie była całkiem sztuczna, bo nie da zaczarować rzeczywistości. Nie da się nauczyć człowieka radości i terapia nie sprawi, że będę mniej senna i fizycznie zmęczona. Usiłowałam się cieszyć z wielu rzeczy, ale to tylko maska jaką sama sobie zakładałam. I co mam teraz z tym zrobić? Iść na kolejną terapię i przerabiać to, co już zostało przerobione? No nie, pozostaje mi łykanie proszków i życie do śmierci jak to mawiam, w takim stanie jakim jestem.
  16. A ja mam wszystko coraz bardziej w doopie. No ile można mieć wszystko w doopie? Na niczym mi nie zależy, nic mi się nie chce, nic mnie nie interesuje, nic nie obchodzi, mogłabym tylko leżeć, spać, jeść i oglądać cokolwiek na kompie...
  17. Patryk29, i to można sobie tak pić cały dzień jak zwykłą herbatę? W sensie czy się nie przegnie z dobroczynnym działaniem w drugą stronę?
  18. Patryk29, bardzo chętnie, ale mnie wszelkiego rodzaju "zioła" nie smakują, jakbym zaparzyła siano, zielona herbata ma taki specyficzny zapach, który mnie odrzuca. Te smakowe zielone herbaty są chyba mniej zdrowe niż energetyki, w końcu są aromatyzowane uj wie czym, no jakoś nie mam zaufania. Z tolerancją na kofeinę masz z pewnością rację, kiedyś był moment, że w ogóle nie piłam ani kawy ani niczego innego z kofeiną i było w miarę ok, ale to było przed grzebaniem w mózgu lekami, teraz to zupełnie inna bajka. inez3, ale mnie też żadnej lekarz nie powiedział wprost, ze tak jest na ulotce i tak ma być, tylko oni nie wykraczają swoją wiedzą poza ulotki i książki, nie słuchają pacjenta i za pewnik biorą to czego się nauczyli. A skoro się nauczyli tak a nie inaczej i ulotka, "badania" producenta to potwierdzają to znaczy, że tak jest z pewnością i pacjent sobie wymyśla. No nie wymyślam sobie, bo wiem jak się czuję, a do lekarzy to nie dociera. Skoro lek ma profil aktywizujący to ma aktywizować każdego i kropka. Jak nie aktywizuje to trzeba doyebać większą dawkę mimo, że pacjent już brał znacznie większą tego samego leku i niczego to zmieniło bądź wręcz pogorszyło.
  19. Patryk29, jak piję dużo kawy jedynym efektem są nudności i trzęsące się ręce bez efektu pobudzenia, pije jedną filiżankę rozpuszczalnej dla smaku rano, później już mi zwyczajnie nie wchodzi. Energetyki póki co jakoś tam mnie pobudzają, siedzę teraz w robocie i przynajmniej nie zamykają mi się oczy. Nie mam już siły na to swoje zmęczenie, nie wiem już co mam z tym robić, zaczyna mi to coraz bardziej przeszkadzać zwłaszcza, że mnie się nie chce kompletnie nic i zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, że siedząc jedynie przed kompem i śpiąc zaszkodzę bardzo swojemu zdrowiu. Ćwiczę wprawdzie codziennie 30min na stepperze ale wiem, że to za mało inez3, mnie słuchał tylko jeden lekarz ale po wyprowadzce do innego miasta już do niego nie mam jak chodzić
  20. Patryk29, doskonale Cię rozumiem. Dlatego do rana jadę na energetyku, trudno, i tak wątroba pewnie za jakiś czas się zbuntuje przez ilość i kaliber prochów jakie przyjmuję więc nie mam nic do stracenia. Ja przytyłam po moklobemidzie i dopiero teraz, jakieś kilka miesięcy po zaprzestaniu leczenia waga baaardzo powoli spada. inez3, no właśnie byłam u tej kobiety pierwszy raz, nie zliczę który to już psychiatra w moim życiu, więc zmiana lekarza tutaj nic nie da. Aha, poza tym jak mamy nie tyć po tych lekach, skoro nic się kurva nie chce i aktywność = 0?
  21. Nie ufam, bo brałam kiedyś wenlę w dawce 225mg i czułam potworne zmęczenie, chodziłam jak zombie i tak też wyglądałam. Więc stąd wiem, że to nie zadziała, ale lekarz uważa, że jak przeczytał ulotkę i w niej napisali, że lek działa aktywizująco to każdy pacjent jest taki sam i na każdego powinno tak działać. Nie jest tak dlatego nie ufam żadnemu lekarzowi, który bazuje na tym co być powinno, a nie na tym co jest.
  22. A ja jeszcze nie postanowiłam czy będę zwiększać wenlę. Przechodzę teraz coś w rodzaju kolejnej emocjonalnej przemiany i przydałoby mi się nieco stępić emocje, bo jest spora szansa, że wybuchnę w którymś momencie, ale zastanawiam się czy jest sens znów robić z siebie zombie byle tylko ludziom było ze mną dobrze.
×