
MalaMi1001
Użytkownik-
Postów
1 935 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez MalaMi1001
-
Serio? Nie zamierzam z tobą dyskutować na ten temat bo z takimi osobnikami nie ma to sensu, bynajmniej na takie tematy. Żadna bomba nie wybuchła, upomniałam się jedynie o elementarny, nie podwórkowo-cwaniacki szacunek dla dziewczyny, która zainteresowała kolegę. Tyle. To takie straszne i uwłaczające. Wracając do wenlafaksysny, czy nocne pocenie mija po jakimś czasie czy trwa aż do odstawienia? Bo zaczyna mnie to już męczyć....
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę) - cz. 2
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Lord Cappuccino temat w Off-topic
A na czym polega badanie w kierunku boreliozy? -
Problem z chłopakiem
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Lastin89 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
http://www.tekstowo.pl/piosenka,berenice,i_d_rather_sleep_alone.html -
A ja zamierzam w weekend spać. Obowiązkowo.
-
Zmiana studiów - szantaż emocjonalny. Refleksja.
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Eragon temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Bez sensu kompletnie. Nie mogłeś skończyć tych studiów i później zrobić drugi kierunek bądź ciągnąć oba kierunki jednocześnie? Dzisiaj są takie możliwości, że dziwi mnie Twoje podejście, akurat w tym kontekście można mieć ciastko i zjeść ciastko. -
-
Ja ataku paniki nie miałam chyba nigdy. Czasami w miejscach publicznych, w tłumie czuję coś dziwnego, np. ostatnio w kinie. Ale nie potrafię nawet tego uczucia nazwać. Czuję, że wtedy mam twarz, która jest jakby maską bez uczuć, tylko oczy jak 5zł i chciałabym jak najszybciej znaleźć się w innym, bezpiecznym miejscu gdzie nie ma tylu ludzi. Za to wiem doskonale co to furia i nie do końca panowanie nad sobą. To też nie jest fajne.
-
Ja właśnie jestem w trakcie drugiej kuracji Izotekiem. Pierwsza pomogła mi na 3 lata. Już 3 miesić leci, a mnie jeszcze syfki wyskakują Nie działa kurva czy co
-
emilk, dla mnie szpital był chyba jednym z najbardziej z traumatycznych przeżyć jakich było mi dane doświadczyć, więc trochę Cię rozumiem. Schizofrenicy, paranoicy, depresyjni, zdrowi alkoholicy, szemrane typy i niedorozwinięci umysłowo na jednym zamkniętym oddziale. Żadnego wsparcia, żadnych rozmów z psychologiem czy terapeutą, żadnego miejsca, w którym można posiedzieć w samotności i ciszy, ludzie w pasach za to że chodzą po korytarzu lub proszą o zwykłą pomoc. Wytrzymałam 3 dni i uciekłam. To nie było miejsce dla mnie, w tamtym momencie nie wiedziałam za bardzo co się ze mną dzieje i dlaczego i co właściwie sobie zrobiłam. To nie było miejsce dla żadnego z tych ludzi. Obiecałam sobie, ze już nigdy tam nie trafię. Ale prawdą jest, że musisz chcieć sobie pomóc. Mnie ta trauma szpitala i terapia postawiły na nogi. Zmieniłam dużo w swoim życiu, ale mam tą cholerną dystymię i radzę sobie z nią, a gdyby nie terapia i wiele, naprawdę wiele przepracowanych problemów pewnie leżałabym teraz na baterii leków, żeby jakoś swój stan ogarnąć. A tak jedynie wenla na stabilizację nastroju i jakoś żyję. Zmęczona jak zawsze ale żyję i nie jest w sumie aż tak źle.
-
anty TPO i anty TG też miałam badane, TSH i te inne tarczycowe też, bo pierwsze podejrzenie właśnie padło na tarczycę i wszystko jest ok. Endokrynolog przepisała mi nawet najniższą możliwą dawkę Euthyroxu żebym mogła trochę schudnąć (bo przyczyną wizyty u lekarza było tycie, bo teoretycznie po moklobemidzie nie ma tycia) i jak wchodziłam na drugie piętro po schodach serce waliło mi tak jakbym miała właśnie dostać zawału. Odstawiłam hormon i się serce uspokoiło, tzn że hormon nie był mi w ogóle potrzebny, więc to nie tarczyca. Oczywiści nie schudłam
-
Patryk29, bez leków czy z lekami jest tak samo, ale najgorzej z sennością było na fluoksetynie. Pamiętam, że jeździłam wtedy na studia podyplomowe w weekendy i zdołałam tylko wjechać do miasta i zatrzymywałam się na pierwszym lepszym parkingu żeby się chociaż z pół godziny przespać. To była masakra. Teraz w zasadzie też mogę spać, spać i spać. Robiłam sobie badania na tarczycę, choroba Hashimoto wykluczona, niedoczynności nie mam. Bywają lepsze dni ale w zasadzie znacznie więcej jest tych gdzie jestem potwornie zmęczona i senna. Nie wiem, idę w czwartek do internisty, podobno fajna babeczka, może szczerze się przejmie moim problemem i zleci jakieś badania. Najgorszy jest brak motywacji przez to zmęczenie, w pracy w zasadzie zmuszam się na maska do pracy chociaż zdarza mi się, że zupełnie nic nie robię, bo nie mam ani siły się skupić ani siły myśleć logicznie. Wenla w zasadzie pomogła mi przez jakiś miesiąc, teraz jest coraz gorzej z tym zmęczeniem chociaż nastrój ok i stabilny.
-
Ja nie mogę jak ja zazdroszczę tym, którzy są nakręceni po wenli;/ Ja jestem zwyczajnie śpiąca. Co kilka dni tak mnie tknie, żeby odstawić, sama już nie wiem. Za tydzień mam umówioną wizytę u nowego psychiatry, może mi coś doradzi, coś przepisze nowego chociaż nie ma zbyt dużego wachlarza leków do wyboru, ale zawsze ta głupia nadzieja jest. Na pobudzenie zostały mi tylko miksy antydepresantów z neuroleptykami, kurva ile trzeba się nacierpieć w tym posranym kraju żeby móc normalnie funkcjonować! Dostałabym modafinil to kurva nie, nie ma, a jak jest to pół pensji musiałabym wydać. To samo tyczy się metylofenidatu.