-
Postów
478 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Fuji
-
Absolutnie nie przyjmuję rezygnacji. Podejdź ze spokojem. Patrz na siebie a nie na innych. Nie z każdym możemy się zgadzać ale szanujmy się. Szacunek najważniejszy. Mnie też tu nie lubią ale jestem... A gdzie mam się podziać? Zostań dobry człowieku. A jak nie....to ..... a zabi....je ich wszystkich......(zart)
-
Przed 5.56 jeszcze nic mi nie uciekło. Nie ma takiej możliwości.
-
5.56 moim zdaniem lepszy. Ja wolę. Nie lubimy się z 7.62.
-
No dokładnie tak....
-
Przywykniesz. Na początku to strzał z karabinu zawsze mnie wzdrygał... a teraz to nawet nie reaguję, przechodzę jakby nigdy nic. Nie bój się bo nic nie będzie. Nie rób przypału... cicho. Kwestia podejścia. Ja uwielbiam ten dźwięk, szczególnie helikoptera. Raz miałem taką sytuację. W sumie ktoś tam na górze czuwa. Miałem obiecany przelot śmigłowcem po znajomości. Miałem już cynk, że wtedy i wtedy lecimy. Ale coś tam mi wypadło więc nie mogłem. I wiesz co? Śmigłowiec się rozbił na drugi dzień. Wszyscy zginęli w górach. Gdybym tam wsiadł.... ile człowiek ma tych żyć? Nie licząc tego z opowieści to ja uciekłem realnie 4 razy. Mam skutecznych aniołów jak widać. Tylko żaden mi nie mówi po co ja tu jestem. Fajnie by było wiedzieć
-
To ruskie nie jest. Znaczy jest ale ruskim ukradli... Czuwam bardziej niż się komuś wydaje.
-
Proszę bardzo. Osobiście robione zdjęcia z miejsca. Tak żeby nie było... działam dynamicznie i szybko... jeden telefon i wiedziałem gdzie jest. Skąd? Nie pytać. Zdążyłem już wrócić. Ot dron.
-
Jest świetnie. Tam się oddycha zupełnie inaczej. Tam nie czujesz, że ktoś Cię nie lubi, nie patrzy krzywo, nie krytykuje, nie ocenia. Tam zwyczajnie jesteś. Sam z myślami... chciałabym kiedyś tam zabrać kogoś. Nie zwykłego kogoś tylko kogoś ważnego. Czułbym taka satysfakcję w zachwycie drugiej osoby..... to miłe uczucie...
-
Większość tak ma. U mnie odwrotnie. Wolę zimę, chłód. Gorąco mi nie przeszkadza. Ale iść w góry w upale to nie dla mnie. Zimą tak... wiatr, cisza, brak ludzi, sople wiszą w poziomie... zaspy na minimum metr a miejscami trzy. Wychodzisz na szczyt a tam ściana wiatru. Zamykam oczy, rozkładam ręce i czuję wtedy jak przychodzi spokój. Dusze krążą i czuwają wtedy. Jesień jest tam piękna. Kolorowo i tak tajemniczo. Latem za duży tłum. Zimą ta cisza.... Chciałem kiedyś komuś to pokazać...... No ale dzisiaj zamiast w górach to pracujemy. Jeszcze trochę bo rano do pracy... z jednej do drugiej... Tak to jest......
-
Jak to niewiele potrzeba..... Bo to już po lecie.. ziemniaki już wykopią i zaraz na groby trzeba będzie jechać. Wypada już sylwestra organizować. No po lecie. Zresztą czy było w tym roku lato? ......
-
Ja oczywiście to w formie żartu napisałem.
-
Jak dobry prezent to warto
-
Tak. Jeśli kogoś kochasz to już jest w rodzinie. Nie ma znaczenia czy są sakramenty czy też nie. To nie jest istotne. Chodzi o wartości i wsparcie. Sakramenty to przeżytek. Można je mieć i nie czuć więzi. Wszystko jest w nas. Jeśli coś czujemy szczerze to nie mamy wątpliwości.
-
Jeśli kogoś kochasz to zakładasz rodzinę. Tworzysz coś więcej niż wydaje się z perspektywy obserwatora. Kiedy emocje opadają, kiedy są problemy dnia codziennego..... jesteś i patrzysz na to co stworzyłeś....to twój skarb i to jeszcze pomnożony. Czasami dostaniesz w pysk jak się należy ale wiesz, że wybrałeś najlepiej jak się tylko dało. To czujesz całym sobą i nie masz wątpliwości. To jest szczęście mimo zmęczenia... możesz padać na mordę ale jak popatrzysz na nich to siły same przychodzą. I można się śmiać bo czasy inne... ale własna rodzina to najlepszy skarb. Ale kto się teraz na takie coś pisze? Bo to problemy, wydatki, kłótnie o byle pierdołe, ciche dni, fochy, płacz. Jeśli się decydujesz na rodzinę świadomie to bierzesz cały ten bagaż i targasz go z uśmiechem.
-
Nigdy niczego nie żałuj. To co było to bo. Widocznie tak musiało być. Znalezienie wartościowej osoby nie jest takie łatwe nawet dla hetero. Uwierz mi... Nawet hetero musi że świecą szukać tak samo jak i ty. Taka rada... naciskasz na to za bardzo. Zluzuj a zobaczysz... Samo Cię znajdzie. Daję Ci na to gwarancję. Zajmij się czymś co lubisz a w spokoju ktoś się pojawi.
-
Nie bój nic. Będzie dobrze.
-
Skąd ja to znam. ... nikt nie widzi Twojego cierpienia, smutku, lęku ale za to wszyscy widzą twoje błędy.
-
Nie ma się co bać. Zauważyłem, że już dawno nie boję się o siebie. Nie mam lęku jako takiego. Dziwne to trochę. Dzisiaj moją nogę zobaczył znajomy lekarz. Powiedział, że jestem poj...any ale zrobiłem dobrze. Jutro sobie szwy zdejmę. Mogłem zadzwonić to by mi zrobił.... człowiek głupi..... Sam się męczyłem. Cały dzień jestem w totalnym biegu a nie czuję zmęczenia. Lęki bez znaczenia odchodzą. Spróbuj oddech pudełkowy. To proste ćwiczenie stosowane nawet w armii. Bardzo szybko pozwala na uspokojenie organizmu. Albo dobrze się zająć czymś co uspokaja. Każdy coś tam ma co tłumi myśli. Byle to nie była gorzała lub inne takie.
-
Czekaj. Nie marudź! Co za człowiek..... brak słów. Siedź na d skoro już tam jesteś.
-
To co Ty zrobisz z taką ilością majtek lol. To jest NFZ. Z ręką jak byłem to dobrze, że lekarz nie był w zasięgu drugiej.... Po awanturze nagle się normalnie milutko zrobiło... Jeden telefon ich trochę ustawił do pionu. Później zastępca ordynatora pierwszy dzień dobry mówił.
-
Czasami się wygrywa a czasami nie. Z porażkami miałem problem ale teraz już go nie mam. Mam poczucie winy bo mogłem coś zrobić lepiej... Teraz wiem, że na ten czas zrobiłem co tylko mogłem. Raz się poczułem jak intruz nawet na zawodach... wbrew pozorom tam nie ma zdrowej rywalizacji. Jak coś potrafisz to zaczynają krzywo patrzeć. Zlewam to już teraz... Przychodzą goście ze służb gdzie obcykani i ze sprzętem a tu taki leszczyk przychodzi z nieomal kijem od miotły i rozwala system. Nie mam parcia na wygraną. Były nerwy, stres, ręce roztrzęsione. Teraz jestem gdzie indziej. Mam wytyczne i mam zrobić robotę.
-
Bo ja mam chwile kiedy usiądę I rozmyślam... wtedy to kiepsko. Ale jak coś robię i trzeba działać to ja góry przeniosę. Potrafię być skuteczny do granic możliwości. Niekiedy robię rzeczy niemożliwe. Nie płaczcie za mną niewiasty. Płaczcie raczej za swoimi dziećmi..... lol(żart) mimo kiepskiego stanu... Najlepszy to nie jestem...Nie taka daleka droga do tego tylko trzeba się starać a mi się nie chce i czasu nie mam na trenowanie. Ludzie godzinami trenują a Fuji pojedzie dwa razy na trening i lepszy wynik zrobi od tych mieszkających na sali treningowej. Ale to jest nic moja droga.. Te umiejętności są nic nie warte. Nic nie wnoszą do życia. Na co komu te umiejętności są potrzebne... robię to bo taka moja druga praca. Mi w duszy brakuje... tam w środku jest rozdarcie. To my sami sobie tworzymy problemy bo mamy jakieś pragnienia, nasze życie nie spełnia naszych oczekiwań i zaczynamy się denerwować. Może jednak zostanę z wami... Chciałem całkowicie opuścić to miejsce bo w pewnym sensie czuję się jak intruz tutaj. Ehhh
-
Spokojnie. Martw się sobą. Jest ok. Co ma być to będzie. Nie będę pisał ale odezwij się kiedyś tam. Poznałem zastępcę ordynatora szpitala.... Nie mogę tu pisać. Będziesz miała ochotę to napiszesz. Ja się trzymam tego, żeby nie pisać.
-
Specjalista? Przyszedłem tutaj kilka lat temu... Myślałem, że uzyskam jakąś pomóc. Fakt... uratowany zostałem w ostatniej chwili. Jednak... życie pokazało... że to tylko powiększyło cały ból.. teraz to bym chciał się czuć tak jak wtedy... teraz to na zewnątrz jestem silny... wewnątrz.... patrzę na wszystko pustymi oczami.. Nie śmiałem się już z dwa lata. Nikt mnie nie widział od tego czasu uśmiechniętego. Czasami rodzimy się po to aby cieszyć się tylko chwilę i odchodzimy... Nie jestem potrzebny... dzisiaj to do mnie dotarło... Nie jestem potrzebny totalnie. Chciałem za dużo od siebie dać ale wszystko. Miałem skopane życie... jedynie chwilą było to co mógłbym nazwać szczęściem. Chociaż chwilkę zobaczyłem jak wygląda życie... jak wygląda normalność. Jestem nikim... Zawsze byłem. Raz w życiu tylko ktoś we mnie człowieka przez chwilę widział. Raz...
-
Powodzenia w tym szpitalu... Wyzdrowiej.... w końcu wyzdrowiej Ja chyba zniknę całkowicie.... Nie jestem ani tu ani nikomu potrzebny. Tak czuję już bardzo długo....