Śmierć kliniczna podczas operacji jako dziecko.
Dwa razy zapadnięte płuco mi naprawiali.
Lekarz jak mnie zobaczył ( w końcu poszedłem) powiedział, ,że zlewając to mogłem umrzeć będąc w takim stanie za pierwszym razem w nocy.
Wypadek rowerowy który się skończył złamaniem ręki ale skorpion takiego zrobiłem, że cudem karku nie skręciłem.
Nie ma się co bać.
Trzeba się życiem zająć. Umrzeć każdy zdąży.
Ja tam jestem długowieczny.
Stara dusza .
Ja się nie boję już niczego. Nie nam lęku jakiegoś w życiu bo nic złego się nie dzieje.
95%problemów tworzymy sami w glowie.
Głupie scenariusze które się nie wydarzają.
Nam się dużo wydaje a rzeczywistość jest inna.
Stąd lęki,problemy..... a tak naprawdę... Trzeba żyć... chcę żyć.
Wystarczy być dobrym człowiekiem a wtedy śmierć nie straszna.
Kiedyś tak myślałem o tym. Teraz wiem, że to było niepotrzebne