-
Postów
154 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Fuji
-
Stresuję się. 48h wyjazd. Miałem się nie angażować, zrezygnować. No i co? Jadę, znowu jadę. Ehhhh a co mi zależy.... Tyle mi zostało, że tam się ktoś ze mną jeszcze liczy bo jestem ciężkim przeciwnikiem. Ciąży mi ta presja. Ludzie patrzą mi na ręce i wyniki. No to dwa dni w lesie z dala od czegokolwiek....
-
Skąd ja to znam. I tak życie przeminęło. Czy żyłem? Nie żyłem. Życie w lęku i traumie to nie życie. Wszystko przemija. Zdarzenia, ludzie, pojawiają się i znikają. Coś trwa dłużej a coś szybko znika zostawiając wspomnienie. Czy jest sens się martwić jak wszyscy skończymy w dole? Smutek, depresja... to wszystko skutek tego, że coś idzie nie po naszej myśli. Wszechświat ma to gdzieś i nie słucha tego czego chcemy lub nie chcemy. Tyle traum nosimy... jesteśmy poranieni z bliznami za którymi się chowamy. Ehhh......
-
Nie ufać nikomu....
-
Nawet nie wiem jak się czuję. Staram się już puścić lejce i niech się dzieje co chce.
-
Wybiorę tą opcję. Znajomy tak robił. Oddajesz im, robią. Do tego czasu masz auto zastępcze i już. Masz mieć zrobione i finito. Emocjonalnie mnie to rozwala. Ja dbam o rzeczy aż do przesady. W samochodzie można jeść z podłogi, wszystko zrobione na wysoki połysk a tu widząc takie coś to aż człowiekiem trzęsie z nerwów. Siedzę od wczoraj struty i się martwię co tu zrobić. A już kryzys mijał... to nieeeeee musiało czymś dowalić. Za mało nerwów mam.......? Szlag mnie trafi jak tego nie zrobią. Ma być identycznie i nic mnie to nie obchodzi.
-
A co tam zaszło... to co już drugi raz mam. W tym poprzednim aucie też tak miałem ale było śladu. Babka mi wjechała w tył jak zatrzymałem się przed przejściem dla pieszych na światłach. Wrąbała mi się w tył. Szlag mnie trafia na coś takiego. Ja uważam i jestem bardzo pedantyczny. Człowiek dba a tu jeb. Ja każdą ryskę widzę, woski nakładam i pilnuję żeby wyglądało jak spod igły a tu taki zonk. Nie wiadomo jak to teraz ogarnąć. Wezwałem policję i to wszystko. Co dalej to jutro się postaram coś dowiedzieć. Klapa wygięta, zderzak tak samo uszkodzony, listwa chromowana na zderzaku, belka zderzaka lekko ugiętą. No dla mnie to totalna masakra. Wszystko musi być wymienione na nowe. Raz mi też babka przywaliła w poprzednie auto ale śladu nie było a w aucie co we mnie wjechało to zderzak i błotnik poszedł. Najgorsze, że świeżo sobie klapę zrobiłem pod kątem konserwacji, nałożyłem ceramikę , wszystko naprawdę było zrobione na lustro... Jak to zobaczyłem to mnie szlag jasny trafił. Nawet nie wiem co mam teraz zrobić
-
Nic. Tylko co jak mi auto uszkodzili.... Nawet nie mogę być zły! Czort wie co będzie....
-
K....a mać! Wypadek samochodowy miałem......
-
Mam podobnie dlatego. Zresztą używki mnie nigdy nie urzekły. Zasadniczo to dwa razy w życiu eksperymentalnie użyłem aby sprawdzić smak a tak to nie jest mi to do niczego potrzebne. Za dużo się pijaństwa naoglądałem i ten obraz jest dla mnie wręcz ohydny. Im ktoś bardziej pijany tym unikam kontaktu z taką osobą nawet jak już wytrzeźwieje. Pijak nigdy się nie zmieni. Będzie manipulował i wykorzystywał do końca. Znam jeden wyjątek i człowieka który rzucił picie i ma się dobrze.
-
Dokładnie tak robię. Ale akurat dla pracodawcy to ja robię jak najmniej. Kompletnie się tam nie angażuję i tobie totalne poniżej minimum. Mógłbym powiedzieć, że jestem tam fizycznie tylko i organizm ma czas na odpoczynek. Jak wychodzę to się zaczyna walka z myślami więc idę na swojej małej fabryczki i zasuwam do wieczora. Pomagam po sąsiedzku i robię wszystko żeby tylko te myśli zająć pracą. Niedziela jest najgorsza jak nic nie robię. Na szczęście też już są zleceniami zawalone więc jakoś przetrwam. Ostatnio miałem tydzień takiego zrzutu jakiego dawno nie miałem. Niewiele brakło a nie wiem co by było. Obiecałem, że tego nie zrobię więc nie zrobię! Ja nie okazuję tego na zewnątrz. W tej kwestii to jest sztywniutko. Robię czasami zbyt poważne rzeczy żeby okazywać taką słabość. Dzisiaj trochę puściło. Lekka ulga. Ja nie piję bo to nie moja bajka ale tak pomyślałem żeby iść po zwykłą flaszkę i przechylić. Mniej by bolało. Ostatnio to chyba z dwa lata temu będzie jak musiałem się znieczulić. Trzymajcie się ludzie. Trzeba wytrzymać
-
Nie mam pojęcia. Nagle wszystko się wali. Plan A nie wypala totalnie. Czuję się niepotrzebny. Jakbym w więzieniu swojej głowy siedział. Patrzę na ludzi a sam jestem zamknięty i życie przecieka. Zresztą ja nie mam życia. Ja się poświęcam innym bo tylko w ciągłej pracy czuję minimalna poprawę bo mózg jest skupiony na zadaniu. Fizycznie na obrotach łącznie z niedzielami. Nie daje już rady. Staram się ale wszystko nie ma sensu. W pracy się poobrażali bo nie chciałem za błędy innych poprawek robić. Skończyłem z charytatywną pracą dla kogoś kto i tak Cię w uja zrobi. Zrezygnowałem z potężnej transakcji czując potworny lęk i teraz kontrahent się boczy. Zawodzę ludzi..... Ciągły lęk od bladego świtu.... jedyna chwila ulgi to raptem minuta po przebudzeniu. Potem to już ściska w mostku i mnie dusi do końca dnia. Przywykłem do tego kamienia na klacie bo on na niej leży od dzieciństwa. Nie znam życia bez lęku. Mam tego wszystkiego dosyć ale nie okazuje tego nikomu. Okropne myśli krążą w głowie i już sam nie wiem co robić. Najgorsza samotność w tym wszystkim. Pracuję po 12 i więcej godzin. Najgorsze są niedzielę chociaż i w nie pracuję ostatnio. Nie mam jak organizmu uspokoić. Mógłbym chociaż wódką ale ja nie piję. Zwyczajnie mozg nie potrafi funkcjonować bez lęku i nawet jak się nic nie dzieje to się boję. Do cholery..... co się dzieje ze mną....... Czy życie człowieka może się zmienić na lepsze? Z tego cholerstwa nie da się wyjść.
-
Długotrwałe przyjmowanie leków i związane z tym skutki uboczne
Fuji odpowiedział(a) na Mufiśka temat w Depresja i CHAD
Wiesz co? Czynników może być wiele i jesteś tego świadoma, że nikt Ci nie postawi na forum trafnej diagnozy bo to niemożliwe. Samo zadanie takiego pytania przez Ciebie (tak mi się wydaje) świadczy o tym, że oczekujesz potwierdzenia w tym, że to wina leków. Odstaw leki jak się da i obserwuj organizm. Wątpię aby takie coś było przyczyną takich objawów ale pewności oczywiście nie ma. Ciężko mi uwierzyć w wyjście z depresji i nerwicy. Naprawdę nie znam innego życia jak lęk i uścisk w klatce piersiowej. Całe życie tak funkcjonować muszę. Z tego co wiem to jedynym skutecznym środkiem na depresję jaki znam to.... Nawet napisać nie mogę bo mi się dzisiaj cisną łzy do oczu same. Ostatnio jest bardzo źle. -
Jest w ciężko. Nie wiem co się dzieje. Boże ratuj bo sobie nie radzę.
-
Kreatynę możesz śmiało brać. Jest jednym z najbardziej przebadanych suplementów a do tego zostało potwierdzone w 100% działanie. Bierz z pełnym spokojem. Nie zaszkodzi a wręcz przeciwnie.
-
Za 6 godzin odprawa.... zacznie się męcząca niedziela. Po co ja to wszystko robię......
-
Wróciłem z pracy... patologia totalna. Tak mi dzisiaj nerwy zszarpali, że mam serdecznie dość. Masakra z ludźmi. To jest coś nie do ogarnięcia. Wypada schamieć totalnie bo inaczej nie przejdzie.....
-
Wiesz.... Ja się trzymam dosyć mocno. Specyfikacja mojego zajęcia jest złożona. Szkolenia, wykłady, treningi,zawody. To nie jest raz w czas. Muszę być ciągle w gotowości bo treningi są w tygodniu i nie mogę ich odpuścić. Wyjazdy są daleko. Pilnowanie bezpieczeństwa wymaga sporo skupienia. Cieszy mnie uśmiech ludzi których coś nauczę a to co robię się ciągle rozwija. Tam gdzie mieszkam to jest strasznie wysoki poziom i duża presja psychiczna na mnie ciąży. Łamię się często ale nie wolno mi się poddać. Najlepszy nie jestem. Staram się jedynie robić to z całego serca. Ostatnio byłem w szkole na zajęciach. Wszyscy mówią jaka ta młodzież trudna, lejby, cipciaki itp. Ciągle mówię wszystkim od zawsze, że ....uja tam. Mają problemy depresje ale są wspaniali. Tacy trudni a jakoś ze mną jakoś normalni. Bo trzeba znać język i traktować równo. Pomóc i doradzić. Skoro mi życie nie wyszło to niech komuś je umilę chociaż przez moment czymś ciekawym. Może jeszcze nie przepadłem. W środku jestem nikim. Chciałbym żeby ktoś kiedyś jak zniknę z tego świata to ktoś kiedyś miło o mnie wspomni..... Mało prawdopodobne.....
-
Wiem... kosztował mnie sporo wyrzeczeń i wiele pracy. Tylko po co....? Sam w tym wszystkim jestem. Co mi z tych umiejętności teraz? Moja satysfakcja? Nie ma jej. To jedyne co robię dobrze. Wczoraj wpadłem w jakiś wewnętrzny amok. Drużyna składa się z trzech ludzi. Nawalili w dynamicznej sytuacji z jakiegoś powodu. Trzech na jednego zostałem... To co się wydarzyło aż wojskowi komentowali z niedowierzaniem. Sam się rzuciłem i pokonaliśmy przeciwka. Ja tego nie widziałem bo byłem odcięty emocjonalnie. Nie uśmiechnąłem się ani na moment podczas inauguracji. Tam gdzie startuję to jest najwyższy poziom w Polsce i nie jest łatwo. Ale myślisz, że to mnie cieszy? No nie. W środku czuję pustkę. Moje życie od dziecka było skopane. Moich chwil szczęśliwych w życiu było bardzo malutko. Jedno jest pocieszające.... parę lat temu bym napisał, że nie było takich chwil.
-
U mnie tak samo to widać. Wróciłem z zawodów gdzie zdobyłem złoto.... zdjęcia, medale, statuetki, gratulacje..... a w środku... rozerwany w pół w bólu i beznadziei. Walczę z tym każdego dnia.... Najgorsze, że tracę sens robienia czegokolwiek.... No bo po co? Nie mam już celów, straciłem pragnienia i sens. Życie przestało cieszyć.... Nic nie potrzebuję i nie chcę. Robię wszystko robotycznie patrząc na ludzi pełnych szczęścia. Nikt i nic mnie nie motywuje. Zmarnowałem życie, wszystko przepadło.
-
Zawody strzeleckie. Ja zwyczajnie nie potrafię już się nawet tym cieszyć. Ja to robię ale nie czuję sensu. Nie ma z tego zupełnie nic. Jestem tylko numerkiem w tabeli i niczym więcej. Tracę dzień denerwując się i to wszystko. Bez sensu.... mogłem zostać w domu i coś zrobić.
-
Co mi z tego.... Wszystko traktuję jak jakiś obowiązek i tyle. Nie wiem czy poczuję kiedyś szczęście i się uśmiechnę....
-
Szlag by to. Obiecałem, że się nie złamię i pieprznę tym. Ale nieeeeeee, musiałem się zgodzić! Jadę na zawody a nie chcę. Wypaliłem się w tej materii. Izoluję się a teraz muszę jechać w tłum..... moje durne decyzje! Następnym razem odmówię. Nie dam się namówić.
-
Mi tak samo nikt nic nie doradzał. Ja także nic nie doradzam. Absolutnie nie powinniśmy nikogo słuchać. Można wysłuchać ale robić swoje bo to nasze życie. Mamy się poparzyć żeby zrozumieć. Czasami nie ma innej drogi. Mnie nauczyło, że trzeba ludziom pomagać ale jeśli widzisz, że to zaczynają wykorzystywać to absolutnie należy się od takich rzeczy odcinać. Mnie ktoś uczył a teraz ja to robię. Trzeba być uczciwym, budować wartość i nie rozdawać swojej energii na prawo i lewo. Dlatego właśnie trzeba próbować coś zmieniać, zmienisz siebie to zmienisz wszystko wokoło. I uwierz mi.... czasami klęknę na kolana i zawyję sam w rozpaczy i złości... Tylko nie ważne ile razy upadasz.... ważne żeby się podnosić za każdym razem.
-
Kolego drogi. Wszędzie szukasz wymówki lub problemu. Najchętniej bym się wyjechał ale języka nie znam. Nie zrobię tego czy tamtego bo coś tam. Właśnie na tym to wszystko polega... żeby robić mimo lęku, niewiedzy i strachu. Nie wiesz? Dowiedz się. Pytaj Wyjazd to prosta sprawa. Busy jeżdżą, zamawiasz telefonicznie. Dzwonisz do agencji których pełno i jazda Boisz się nieznajomości języka ? Translatory itp na zawołanie...... tylko po co? W sklepie obsługa polska, w banku siedzi polak, w metrze... zgadnij? Na ulicy co pięć metrów usłyszysz nasze soczyste polskie k....a. O to akurat nie ma się co martwić. Papiery podpisujesz, miejsce zamieszkania dadzą i pracujesz z innymi. Nie odczuwasz, że jesteś z granicą. Jedynie wypłat w ojro. Możesz wszystko tylko małymi krokami ale do przodu. Wyjazd nie jest głupim pomysłem bo pozwoli na radykalną ale potrzebną zmianę. Boimy się tego czego nie znamy. Ale właśnie to kształtuje nasze życie więc działaj chłopie. Masz to życie żeby żyć jak chcesz a nie jak inni Ci karzą. Nie patrz na problemy a na możliwości. Problemem nie są inni tylko Ty sam. Życzę Ci naprawdę żebyś wziął życie w swoje ręce i robił wszystko aby się usamodzielnić. Zwyczajnie..... rzuć się w przepaść życia a ono się wszystko samo wydarzy. Twoje miejsce gdzieś jest i czeka. Jedyne co trzeba to wyruszyć w "podróż ".
-
Wezwania do wojska 2025 kat A a pozniejsza choroba depresja?
Fuji odpowiedział(a) na newuser999 temat w Socjologia
Nie myślcie o takich rzeczach. To zbędne. Jeśli życie jest zagrożone to zrobisz wszystko. Chodzi o to żeby potrafić obronić się. To tylko wiedza której oby nie trzeba używać. Jesteśmy cały czas sterowani i się nam dużo rzeczy wmawia. Nawet wypowiedź o kosmitach. Jeśli coś jest to już na bank musi być źle do nas nastawione? Ludzie sami sobie piekło na ziemi robią.