
eleniq
Znachor-
Postów
2 598 -
Dołączył
Treść opublikowana przez eleniq
-
Powiedzcie mi, w czym ta paroksetyna jest taka mocna przeciwlękowo. Powoduje senność, wyraziste sny albo zamulenie, bo tak się podobno dzieje, kiedy ta transmisja serotoninergiczna jest wzmagana. Z ciekawości pytam, bo tak piszecie o niej, że to chyba jest królowa SSRI. Bo @Petek np. coś pisał, że na escitalopramie miał koszmary (czego wolałbym uniknąć), a jak przestawił się na paroksetynę było lepiej pod tym kątem. Powiem tak, niech będzie to zamulenie czy senność, ale żeby nie powodowała tych popieprzonych horrorów w nocy.
-
LAMOTRYGINA(Epitrigine, Lamilept, Lamitrin, Lamitrin S, Lamotrix, Symla)
eleniq odpowiedział(a) na turkawka temat w Stabilizatory nastroju
No tak pytam, bo lamotrygina to przeciwpadaczkowy lek i może spowalniać trochę pracę tych komórek nerwowych, żeby się tak nie elektryzowały mocno... więc tego się obawiam, takiego spowolnienia jak na pregabalinie bleee -
LAMOTRYGINA(Epitrigine, Lamilept, Lamitrin, Lamitrin S, Lamotrix, Symla)
eleniq odpowiedział(a) na turkawka temat w Stabilizatory nastroju
Mordki powiedzcie czy lamotrygina była by fajnym rozwiązaniem przy wahaniach nastroju przy zaburzeniach lękowo-depresyjnych mieszanych? Czy lamotrygina wyzwala agresję? Bo ostatnio trochę wybucham agresją i z koncentracją słabo... Biorę Cloranxen doraźnie ale on, o zgrozo, jeszcze bardziej nasila niepokój... Bo szukam czegoś na agresywne, samobójcze myśli tylko nie chcę żeby to był jakiś neuroleptyczny shit -
Akurat to nie moja terapeutka tak powiedziała, tylko diagnosta psycholog... no wiem na pewno że głęboka trauma niestety wciąż nie wiem jaka, bo jak byłem mały to moja mama była niezwykle nadopiekuńcza i prawdopodobnie mnie za mocno tuliła i całowała, wręcz lizała po twarzy całej (jakieś takie lekkie molestowanie), ale wciąż nie wiem co się przełożyło na całkowite zahamowanie agresji i bycie dobrym wszędzie i dla wszystkich... z resztą mam już wiele diagnoz, w tym podejrzenie ZA na przykład, z czym nie do końca się zgadzam eh Ale niestety mimo terapii (wielu terapii), bo wysyłano mnie na rozmaite - rodzinną, dla osób z autyzmem, grupową, teraz jest psychodynamiczna i ma mnie czekać grupowa w klinice nerwic - to mimo wielu terapii coraz gorzej jest, takie mam wrażenie, wciąż mam wiele bardzo sztywnych schematów myślenia i zachowania się, staram się jak mogę, ale to i tak wraca... na początku udało mi się trochę pozbyć natręctw, ale niestety nieświadomy byłem to one były cały czas, wydawało mi się, że je pokonałem... Wiem, że przede mną dużo pracy, ale naprawdę tracę siły, choćbym nawet poczuł się lepiej i wszczepiał sobie potem to pozytywne, logiczne myślenie potem pewnego dnia wstaję i wszystko jest powalone dosłownie... Jestem też brany za osobę histeryczną, dramatyczną, ekscentryczną, egocentryczną, chłodną (mimo prawdopodobnie olbrzymiej wrażliwości) hmm... Przepraszam za chaos jak coś
-
Witam! Czy ktoś z was ma zdiagnozowane coś takiego? Chodzi o to, że mam objawy PTSD, derealizację-depersonalizację, nerwicę i prawdopodobnie zaburzenia osobowości (w trakcie diagnozy). Od zawsze byłem dla wszystkich dobrym człowiekiem, byłem bardzo łagodny, NIGDY nie okazywałem agresji, wszystko w sobie tłumiłem, bo bałem się to uzewnętrznić. Niestety ostatnio podczas psychoterapii zaczęła ze mnie ta agresja bardzo mocno wychodzić, ale nie wiadomo czy to nie są napady lęku panicznego... Bo strasznie krzyczę (najgłośniej jak potrafię), trzaskam drzwiami, rzucam talerzami, mam ochotę nawet zabić swojego kota, bo człowieka mi żal... Psycholog mi tłumaczyła, że tłumiona agresja w końcu musi wyjść i nawet zaleciła mi boks albo siłownię. Chodziłem na siłownię i faktycznie byłem spokojniejszy, a teraz w domu mi się nie chce ćwiczyć... nawet mi psycholog powiedziała, żebym kupił sobie 20 talerzy po złotówce i rozwalał je... W ogóle psycholog mi powiedziała, że w przypadku osób uległych mechanizmy obronne są dwa: fragmentacja lub całkowita bezradność. Tu macie co to jest: https://pl.wikipedia.org/wiki/Fragmentacja_ja
-
Potwierdzam, trzeba z wenlą uważać bo ona naprawdę mocno pobudza, z tym że jednych pobudza właśnie tak wewnętrznie lękowo, a drugich aktywizuje. Do tego u niektórych może mocno zaburzyć sen. Ale ogółem wenla uchodzi za bardzo dobry lek (niektórzy mówią, że najlepszy), choć ma trochę gorsze uboki od SSRI.
-
Szacuneczek
-
To może być działanie antycholinergiczne, co prawda paroksetyna ma je takie raczej umiarkowane, zaś mirtazapina znikome. Ja np. na Ketrelu prawie zawsze budziłem się z przekrwionym i wysuszonym nosem - lekarz mi mówił, że to na stówę jest działanie antycholinergiczne, ale być może i coś innego jak wspomniałaś alergia - przebadaj się. Mimo, że Ketrel to słabo działa antycholinergicznie, niektórzy są bardziej wrażliwi na te działanie niepożądane po prostu... Nierówna praca serca (arytmia, tachykardia) to akurat być może mirtazapina, bo kiedyś czytałem tu na forum o mirtazapinie i niektórzy mieli coś z tętnem podobno tak poważne, że musieli niektórzy odstawić mirtę...
-
FENELZYNA (Nardil, Nardelzine) !Niedostępny w PL!
eleniq odpowiedział(a) na Lord Cappuccino temat w Leki przeciwdepresyjne
A na tym Ludiomilu jak się czujesz? Nie masz może wahań nastroju, apetytu albo nadciśnienia jak ja? Bo ja mimo wszystko zamierzam zostać na Ludiomilu, już wolę nadciśnienie niż jakieś pojebane sny jak na SSRI albo wenli blee No fenelzyna to inhibitor MAO do tego nieselektywny i nieodwracalny, mało tego fenelzyna hamuje podobno enzym wątrobowy ALT przez co możesz mieć problemy z wątrobą, ale to lekarza spytaj, bo tak w netach piszą... -
Masz rację Ketrel to się nadaje nie powiem gdzie heh... Przy natręctwach najlepsze są podobno SSRI. No Fevarin to nie jest mocny SSRI, sam go brałem, lęki dalej były. Na natręctwa i PTSD spróbuj może jeszcze sertraliny, paroksetyny, albo ewentualnie escitalopramu - to jedne z lepszych SSRI. Pogadaj o tym ze swoim lekarzem... Anafranil, który brałaś jest uznawany za najskuteczniejszy lek przeciwnatrętny podobno, ale on ma strasznie dużo uboków...
-
Jeśli mówisz o PTSD to tu konieczna jest psychoterapia. Ja też mam to samo co ty, ale mam też inne objawy uhh... Fevarin brałem niestety lęki były, potem wenlafaksynę było jeszcze gorzej, Anafranil też brałem był średni. Brałem Dulsevię ale po niej były biegunki mocne. Brałem też Ketrel i olanzapinę, ale neuroleptyki to wg mnie niezbyt dobry pomysł przy nerwicach... Obecnie jestem na Ludiomilu i jak narazie jest dobrze. Ja mam derealizację/depersonalizację, koszmary senne (obecnie dużo słabsze na Ludiomilu), dziwne i przerażające myśli, dezorientację, wahania nastroju, momentami apatię i napady lęku.
-
Czy ktoś zna się bardziej na mechanizmach działania leków i może mi wyjaśnić, jak to jest możliwe że po wzięciu kwetiapiny przed spaniem pojawia się dość mocny niepokój i lęk oraz zwiększone łaknienie, w nocy potem śnią się dziwne rzeczy, a następnego dnia jesteś cały ustabilizowany, zero lęków itd jakby nic się nie stało... hmm? Czy to chodzi o receptory serotoninowe przypadkiem może, albo histaminowe?
-
Nie no Pronoran to na dopaminę, to ostry lek, odradzam... najpierw zapytaj lekarza zanim zaczniesz cokolwiek miksować. A tianeptyna to podobno słabiutki lek, nie powinien zaszkodzić, ale proszę cię, nie rób niczego samemu... Jak przeczytałem przy Pronoranie o omamach to zmroziło mnie... więc wiesz Przeczytaj sobie moje odczucia po Ludiomilu, o których pisałem w wątku o Paroksetynie... nie było zbyt wesoło, noradrenalina podniesiona, nadciśnienie mam teraz, ale nastrój mimo wszystko w miarę ustabilizowany, śpię normalnie. Noradrenalina też idzie w parze z dopaminą, to prawie to samo.
-
A poprawia u ciebie u funkcje poznawcze? Lepsza pamięć, motywacja, koncentracja?
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
eleniq odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
To czego ostatnio miałem okazję tam doświadczyć, to po prostu wręcz jakiś brak człowieczeństwa!!! Leczyłem się w szpitalu Tworkowskim parę miesięcy temu, co prawda nie udało im się wtedy wyrównać leków i nie podobała mi się atmosfera całego oddziału ogólnopsychiatrycznego na którym leżałem, ale to już takie moje osobiste przeżycia w murach szpitala, nie ma to większego teraz znaczenia więc tutaj nie będę rozwijać... Byłem przez ostatni miesiąc w 2 szpitalach w celu szybkiej porady i we wszystkich mnie zbywali, mówili że histeryzuję tylko, ale moje objawy lękowe przybierały na sile i potrzebowałem doraźnego leku przeciwlękowego. Oprócz napadów lęku, braku apetytu i problemów ze snem, zaczęły mi dochodzić wahania nastroju, które zaczęły mi utrudniać funkcjonowanie przez ostatni miesiąc... nie mogłem chodzić do szkoły ani iść do pracy, byłem nieraz tak rozproszony, że telefonów nie mogłem nawet wykonywać itd (młody dorosły jestem). No więc po tych walkach z innymi szpitalami musiałem udać się do Tworkowskiego bo to mój rejon, żeby może oni coś poradzili. Już po wejściu do gabinetu Pani Doktor od razu jakaś nie w humorze, zrzędliwa, zdemotywowana. Opowiedziałem z żalem Pani Doktor na izbie przyjęć, że właśnie mam problemy z funkcjonowaniem, których nigdy jeszcze nie miałem. Pani Doktor nawet mnie nie znała i powiedziała mi na to: "No to Pan do domu opieki pójdzie!". No i myślałem że normalnie spadnę z krzesła. To co się dalej działo to już mniejsza, bo w końcu coś wypisała... Ale przepraszam, ja rozumiem że można być nie w humorze, że nie tylko moje życie bywa ciężkie, no ale estetyka jakaś obowiązuje, szczególnie w kontakcie z pacjentem! Łaskę mi ktoś robi, że przychodzę do szpitala i jestem badany za darmo??? Z resztą nie jedno takie narzekanie na zarobki w tym szpitalu już słyszałem, np. od niektórych pań pielęgniarek, że jemy za darmo itp.. Radzę uważać co się mówi, ma Pani Doktor szczęście, że byłem tak zmęczony wtedy że i tak przymknąłem na to oko jakoś, ale potem oczywiście emocje się wezbrały, podświadomie... I tak w w ogóle to jeżeli ktoś nie ma podejścia do ludzi, to niech idzie sobie do pracy choćby smażyć frytki w McDonaldzie, to może nie będzie zdzierać nerwów innym ludziom!!! -
Ja po Cloranxenie zasypiam na 2-3 godziny. Raczej nie bierz go jak będziesz gdzieś poza domem... Z benzodiazepin, które nie usypiają to na pewno alprazolam i bromazepam.
-
I jeszcze zapomniałem dodać, że jest coś takiego jak ChAD typu III (bo formalnie są 2 typy) i to polega na tym, że krótkotrwałe łagodne stany maniakalne występujące podczas leczenia depresji mogą być jedynie spowodowane zbyt silnym działaniem antydepresantów. Gdybyś miała ChAD to nie wiem czy ktoś by ci dawał wtedy antydepresanty, bo to by jeszcze bardziej nasilało manię chyba... i jest jeszcze reguła, że czym wyższa mania tym później głębsza depresja.
-
Jeszcze lit jest używany w tego typu depresji, ale bardzo rzadko bo ma nieprzyjemne uboki. Nie no stany mieszane to też depresja nadal. W chorobie dwubiegunowej musi wystąpić PRZYNAJMNIEJ raz jakiś DUŻY EPIZOD maniakalny albo hipomaniakalny i musi trwać minimum 2 tygodnie... Nie wiem czy wiesz, ale leczenie ChAD jest bardzo ostre i długotrwałe i to naprawdę ciężka choroba... ale wg mnie te "stany mieszane" mogą też być trochę nerwicowe.
-
Napady lęku to objaw zaburzeń nerwicowych. Rozumiem, że masz tylko napady paniki? A masz jeszcze coś? Czy te napady lęku pojawiły się nagle w twoim życiu czy są czymś wywołane np. pandemią. Od razu ci mówię, że w leczeniu zaburzeń nerwicowych podstawą jest psychoterapia. W nerwicy najczęściej proponuje się psychoterapię poznawczo-behawioralny ale też czasem psychoterapię skoncentrowaną na rozwiązaniach albo psychoterapię schematu. Dobrze by było, żeby ktoś ci poradził w jakim nurcie będzie ci łatwiej pracować. Bo są zarówno terapie polegające na "grzebaniu w przeszłości" ale też takie, które pomagają bardziej nastawić Cię na to co się dzieje "tu i teraz". Ale od razu ci mówię, że analiza przeszłości jest mocno stresująca i nieraz może dojść do najgorszego czyli popełnienia sambójstwa - przepraszam, że tak straszę, ale to ważne żebyś wiedział nad czym chcesz pracować. Są jeszcze terapie grupowe dzienne prowadzone przez szpitale w klinikach nerwic ale tu musisz mieć skierowanie. W ogóle też od razu chcę ci powiedzieć, że leki które bierzesz to dość mocne leki. Przy psychoterapii leki (szczególnie neuroleptyki) mogą niepotrzebnie pewne rzeczy tłumić, co przełoży się na skuteczność twojej terapii. Ogółem leki nie są zalecane przy jakiejkolwiek psychoterapii, ewentualnie przed nią, żeby pacjent zebrał siły na psychoterapię. Ten Fluanxol to neuroleptyk, mocno tłumiące chyba, od razu ci mówię, że neuroleptyki przy nerwicy to niezbyt dobry pomysł, chyba że ktoś wzmaga się z naprawdę czymś ostrym, lekarzem nie jestem, ale we mnie też ładowano kiedyś neuroleptyki przy nerwicy i dobrze się to nie kończyło... też od razu mówię, że leki psychotropowe po pewnym czasie przestają już działać... Powodzenia!
-
Natrętne myśli są związane z lękiem, są jednym z objawów zaburzeń nerwicowych. Nerwicy nie leczy się za pomocą ostrych leków psychotropowych, lęków nie da się całkowicie zlikwidować wyłącznie za pomocą leków. Co prawda stosuje się leki w nerwicy, ale tylko w celu złagodzenia skutków, czyli tego co zostało zanurzone przez lęki czyli np. kłopoty z koncentracją, ze snem... Lęki są elementem osobowości. Ich nie da się pozbyć. Fakt, lęki to nie jest przyjemna rzecz ale wtedy kiedy mocniej wychodzi z podświadomości. Jeśli na skutek przykrych doświadczeń uwalniają się lęki to one próbują nas zaalarmować, że pewne nasze granice zostały naruszone. Czyli coś nas przerosło, to psychika uruchamia mechanizmy obronne. Niestety nie u wszystkich ludzi mechanizmy obronne są na tyle dojrzałe, żeby poradzić sobie z tym lepiej. W przypadku kiedy w dzieciństwie byliśmy rozpieszczani, to wtedy takie dziecko staje się w dorosłości lękliwe a momentami nawet paranoiczne. Bo dzieci też muszą być karane, trzeba im wytaczać granice...
-
Ja się nie boję. Przecież każdy umrze, śmierć to rzecz naturalna, nieunikniona, to nie my o niej decydujemy kiedy i gdzie nastąpi (no chyba że samobójstwo) ale też nie powinna budzić strachu u danej osoby, jednak wiadomo, że jest to pewien szok dla osób obok...
-
Ja to słyszałem, że faktycznie ketamina jest obecnie w fazie testów w leczeniu depresji, ale jeszcze nie ma jej w ogóle w obrocie... ona podobno wywołuje też krótkotrwałe przemijające halucynacje, bo to jest antagonista receptora NMDA. Podobno arypiprazol też jest antagonistą tego receptora, choć halucynacji nie wywołuje hmm
-
No widzę, że sporo masz wiedzę, to ciekawe... a ty miałaś EW? Tak z ciekawości... Ja ogółem wam powiem, że też nie powinno się zmieniać antydepresantów ciągle z jakichś błahych powodów typu, że pacjent coś tam sobie ubzdurał, oczywiście jeśli uboki powodują że nie można funkcjonować to ok, ale wiele ludzi z tego forum zmienia leki, bo jakby nie wierzy w ich siłę działania... akurat wg mnie na siłę działania jakiegoś leku czeka się miesiącami nawet i do roku... Antydepresanty to i tak mocne leki i mogą się długo rozkręcać do pełna... Bo wiecie, zmiana farmakologii taka raptowna powinna następować, tylko wtedy kiedy lek naprawdę nie działa... tzn na przykład po popełnieniu próby samobójczej, bo jest taka reguła, że im więcej prób samobójczych tym coraz większe ryzyko dokonania samobójstwa... to wtedy przy coraz to następnych próbach samobójczych nawet wręcz trzeba modyfikować leczenie (aż do elektrowstrząsów), bo tak z dupy, bo "pacjentowi się tak podoba" to tylko może wręcz pogorszyć stan... Mówię to z własnego doświadczenia, trzymajcie się jednego dobrego leku... zawsze można zwiększyć dawkę, albo dorzucić coś do potencjalizacji leczenia... Ja np. zmieniałem antydepresanty co 1,5-3 miesiące tylko z powodów moich widzimisię... najlepiej zostać na jednym i najlepiej na SSRI i nie śpieszyć się ze zmianami, bo takie zmiany leków - odstawianie jednego i włączanie drugiego to naprawdę mega duży stres dla mózgu, rozregulowują się neuroprzekaźniki, mózgowi jest trudno samemu bez leku dojść do równowagi w neuroprzekaźnikach i podobno w najgorszych wypadkach może to nawet coś tam w mózgu uszkodzić... Podobno nawet gwałtowne odstawienie jakichś neuroleptyków może coś w mózgu pozmieniać na stałe - gdzieś to słyszałem, ale nie jestem tego pewien... ktoś coś wie więcej?
-
Mi się wydaje, że to nie jest tchórzostwo w żadnym wypadku... Opowiem wam historię, ona się zdarzyła w mojej rodzinie, bo moja ciocia w końcu zdołała mi o tym opowiedzieć... Siostra mojej cioci (no dla mnie to jak obca osoba prawie, nie widziałem jej na oczy w ogóle), ale była naprawdę mega odważna. Miała 60 lat. Miała jakieś mocne wahania nastroju związane z klimakterium albo po klimakterium, bo nie wiem w jakim wieku się to przechodzi... No i tak pierwszą próba samobójczą popełniła u swojego przyjaciela w domu, bo jej przyjaciel wyszedł gdzieś na chwilę na noc chyba, a potem jak wrócił to znalazł ją (tą siostrę mojej cioci) nieprzytomną bo połknęła jakieś tabletki... no przecież wiedziała, że jest u przyjaciela i by jej pomógł, to było mocno nieprzemyślane chyba, taka nagła próba samobójcza... Po tej próbie samobójczej musiała zostać umieszczona do szpitala psychiatrycznego na Nowowiejskiej. Dopiero tam dostawała jakieś tabletki, bo wcześniej przed szpitalem w ogóle się nie leczyła... No i potem okazało się, że w tym szpitalu w szpitalnej łazience powiesiła się, nie wiem na czym i jak, ale tym razem ta druga próba była dokonana... jakby nikt nie zauważył, może pielęgniarki spały w tej dyżurce i nie zauważyły, że ona idzie do toalety, bo podobno w takich szpitalach toalety są gdzieś koło dyżurek czy coś... Naprawdę jakim to trzeba być zdeterminowanym, żeby robić to przy ludziach (nawet przyjaciołach), czy w miejscach publicznych albo takich chronionych jak np. szpital... Powiem szczerze, że uwierzyć aż nie mogę w to... Ale ona przed tym całym klimakterium była podobno bardzo silną i odporną kobietą, miała dzieci, męża itd... Potem jeszcze jej syn nie wystąpił o odszkodowanie za śmierć mamy w szpitalu, ciekawe dlaczego... No przypadek wg mnie bardzo ciekawy i zaskakujący no i zarazem mega tragiczny