- 
                Postów1 503
- 
                Dołączył
- 
                Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez zburzony
- 
	A jak długo czekałeś na pozytywne efekty agomelatyny? Ja biorę jakoś półtorej miesiąca, od 3 tygodni 50 mg. Poki co wpływu na anhedonię nie zauważyłem ale podobno ten lek potrzebuje czasu żeby zadziałać. Ciekaw też jestem czy duloksetyna jakoś nie wpływa na jej działanie. Bo że jednen i drugi lek może ryć wątrobę to wiadomo ale u mnie póki co jest ok.
- 
	  LAMOTRYGINA(Epitrigine, Lamilept, Lamitrin, Lamitrin S, Lamotrix, Symla)zburzony odpowiedział(a) na turkawka temat w Stabilizatory nastroju @Jureckipowodzenia, niech ci służy. Sporo jest tutaj pozytywnych opinii na jej temat, podobno subtelnie działa też antydepresyjnie. U mnie może nie być taka skuteczna z tego względu że mam zaburzenia osobowości i wachnięcia nastroju są jakby wpisane w to schorzenie. Tak czy inaczej, są one mniejsze, mniej głębokie i długotrwałe.
- 
	Duloksetyna niestety rzeczywiście może ryć wątrobę, jest to napisane w ulotce, a w szególnosci jeśli pije się alkohol. W moim wypadku kiedy zbadałem wątrobę po pół roku brania duloksetyny i sporadycznym piciu wszystko było ok. Teraz biorę ją znowu ale z innymi lekami, w tym agomelatyną którą także może podnosić parametry wątrobowe, badanie wykazało że wątroba mieści się w normie, ale aspat albo alat był w górnej granicy już. Muszę za jakieś pół roku powtórzyć morfologię żeby sprawdzić czy agomelatyna mi jednak nie szkodzi, a biorę ją w podwójnej dawce 50 mg. A że niekiedy piję alkohol... @MałyMiś a próbowałeś wenlafaksyny? To dość podobny do duloksetyny lek, też działa na noradrenalinę w wyższej dawce (225 mg), jest obok dulo najlepszym lekiem na lęki i depresję, w każdym razie dla mnie akurat.
- 
	Tak apropos niczego napiszę że dałem sobie spokój z sertraliną, to kompletne zobojętnienie plus zanik libido w pierwszym tygodniu brania zupełnie mi wystarczyły. Serio, nawet paroksetyna tak mnie nie wyłączała emocjonalnie. Jak tu kiedyś pisałem, taki stan ma swoje plusy ale bez przesady, czuję się jak wycięty z tego świata. Nawet samo to nie byłoby jeszcze takie złe gdybym mógł cieszyć się normalnym libido, bo mimo że aktualnie jestem sam i mi w zasadzie niepotrzebne, to zawsze fajnie jest pobajerować klientki w pracy, uśmiechnąć się do ładnej sąsiadki, takie tam małe rzeczy.
- 
	Oj słabo, forma nie dopisuje ostatnio, nastrój na granicy płaczu, niepokój. Trudno było wytrzymać w pracy ale udało się. Ogólnie za dużo myślenia o przeszłości, dzieciństwie, ojcu, z tego nie może wyniknąć nic dobrego. Ale chociaż forma fizyczna w normie, to co trzeba było zrobić zrobiłem porządnie i w uczciwym tempie.
- 
	Samookaleczenia były tym co skłoniło lekarkę w szpitalu, po teście osobowości, żeby stwierdzić u mnie borderline. Robiłem to jeszcze w podstawówce, potem liceum, okres studiów. Mam 40 lat a zdarza się do dziś, pół roku temu pociąłem sobie twarz, wtedy czułem taką potrzebę żeby ukarać się za to, że nie mam odwagi popełnić samobójstwa. To zawsze działo się po alkoholu, nie wiem czy choćby raz robiłem to na trzeźwo, jeśli tak to musiało być wiele lat temu. Mimo że to robiłem, nigdy specjalnie nie zgłębiałem tej kwestii, nie czytałem dużo na ten temat. Nie wiem czy jest to karanie się, przenoszenie wewnętrznego bólu na zewnątrz, potrzeba epatowania swoimi problemami, masochizm.
- 
	Czułem na pewno więcej energii, motywacji, więcej mi się chciało. Byłem znacznie bardziej pewny siebie w kontaktach z ludźmi, mniej się stresowałem, mniej złościły mnie drobne rzeczy które wcześniej były problemem. Negatywne myślenie o sobie zupełnie zniknęło, czułem się dobrze w swojej skórze a wierz mi to rzadkość. Cały czas chciało mi się coś robić co też było nowością bo najczęściej chcę właśnie nie robić nic. Znacznie więcej mówiłem, żartowałem, śmiałem się. Szczerze mówiąc to czułem się jak na haju wręcz ale innym niż po używkach, bo normalnie jadłem i zasypiałem. Gorzej że sen był płytki i co chwila wybudzałem się, aż w końcu o 4 nad ranem nosiło mnie już tak że nie mogłem dłużej leżeć, robiłem kawę, paliłem jednego za drugim i próbowałem przeczytać cały internet. Także sen był bardzo zaburzony, tak realnie to spałem może 4h na dobę ale w ciągu dnia nie czułem w ogóle zmęczenia w pracy. Zasypiałem jak niemowlę o 22.
- 
	Nie, nic złego się nie działo za to efekt przeciwlękowy i antydepresyjny dość szybko się poprawił. Z tym że ja ci cały czas piszę o tym jak było u mnie kiedy brałem duloksetynę kilka lat temu jako jedyny lek. Obecnie biorę ją znowu ale jest zupełnie inaczej, o wiele dłużej czekałem na efekty (co najmniej 6 tygodni) i nie jest tak dobrze jak za pierwszym razem. Tak często jest z antydepresantami, za kolejnym razem już nie działają tak dobrze.
- 
	Ja też powinienem brać udział w terapii ale mnie nie stać prywatnie, a na NFZ to jest żart nie terapia. Brałem wszystkie SSRI i jeszcze takiego zobojętnienia nie czułem. Może to i minie z czasem. Ale nie powiem, kiedyś chciałem właśnie mieć podobny stan, nic nie czuć bo jestem zbyt emocjonalny, ale teraz to jest takie zobojętnienie przy jednoczesnym spadku nastroju. Zobaczymy, biorę dalej i będzie co będzie.
- 
	Nie histeryzuj.
- 
	Ja akurat zamierzam zredukować dawkę dulo z 90 na 60 mg, biorę trochę leków i chociaż mam wyniki wątroby dobre to po co ją przeciążać, zwłaszcza kiedy, jak dla mnie przynajmniej, różnica w działaniu między tymi dawkami jest niewielka. Poza tym biorę jeszcze małą ilość fluwoksaminy która podnosi stężenie duloksetyny we krwi, także jestem pewien że nie odczuję różnicy.
- 
	Nawet małe kroki mają znaczenie
 
            
        