Skocz do zawartości
Nerwica.com

cynthia

Użytkownik1
  • Postów

    2 450
  • Dołączył

Treść opublikowana przez cynthia

  1. Rozumiem Cię... bo mam tak samo. Po co wyjść gdziekolwiek, przecież i tak siebie nienawidzę, chcę umrzeć, to wszystko nie ma sensu... Tylko że to takie zamknięte koło jest. Według mnie (chociaż i mi jest z tym ciężko) powinniśmy się zmusić do aktywności. Jak już się przełamiemy to może być nawet miło, czy ciekawie. To wszyskto siedzi niestety w naszej głowie.
  2. Rozumiem, a w swoim zawodznie nie chcesz pracować? Niemniej życzę powodzenia.
  3. Nie masz chociaż w połowie remisji? Nie czujesz poprawy chociaż trochę? Ja od lat leczę się na schizofrenię i tak co roku jestem w szpitalu. Leki nie działają tak jak powinny, ale działają tak, że mam w ryzach ostrą psychozę, którą przeszłam lata temu. Może po prostu leki na ciebie nie działają. Nie myślałeś o elektrowstrząsach?
  4. Niekoniecznie. Posiadam rentę od 2016 roku i od jakiegoś czasu pobieram 500+. Posiadam niezdolność do pracy i samodzielnej egzystencji. Mi się równo kończy jedno orzeczenie i drugie. Zawsze rentę mam na 3 lata i co 3 lata muszę składać wnioski o przedłużenie.
  5. życzę, by tych chwil było pełno.
  6. Nie wiem dokładnie pod jaki wątek to przypiąć. W ogóle nie wiem, co mam o tym sądzić. Bo ja tak panicznie boję się śmierci mojej mamy. Ja tak się stresuje, gdy ona schodzi ze schodów, bo przecież w każdej chwili może się jej noga podwinąc, może spaść, złamać sobie kark. Nie chcę, by jadła, bo boję się, że się zaksztusi i udusi. Gdy śpi, to non stop sprawdzam, czy oddycha. Boję się założyć słuchawki na uszy, no bo jak zacznie krzyczeć, że coś się dzieje, to nie usłyszę i przeze mnie umrze. Najchętniej to bym ją zamknęła w klatce i pielęgnowała, nadrabiała to, co zniszczyłam. Nie wiem jednak, czy to jest jakaś nerwica, czy już paranoja. To mnie tak dusi, sprawia, że żyję w wiecznym strachu przed śmiercią mamy. Wiem, że jak ona umrze, to ja umrę razem z nią.
  7. Tutaj trzeba uważać, żeby nie przegiąć w tę "złą" stronę. Wiadomo, co z człowiekiem robi depresja, człowiek by najchętniej się zaszył, zamknął się w swoim pokoju, spuścił rolety i leżał w ciemności, myśląc i patrząc w jeden punkt. Takie odpuszczanie w czasie epizodu depresyjnego jest wedłg mnie karmienie tych złych emocji. Sama tak mam i muszę naprawdę się zebrać w sobie, by wyjść chociaż do sklepu, bo najchętniej bym z nikim się nie widziałą i z nikim nie rozmawiała. Moim zdaniem powinniśmy się zmuszać do aktywności fizycznej i psychicznej, bo to trochę błędne koło jest, by odpuszczać.
  8. I to są bardzo mądre słowa. Chcę, by każdy o tym pamiętał. Pozdrawiam
  9. Daj sobie czas. Poprawa następnuje po 2-3 tygodniach. Czasem nawet dłużej. Dwa, to, że nie każdy lek może zadziałać. W psychatrii kombinowanie z lekami to taka rosyjska ruletka. Jeden nie zadziała, sprawdzimy z drugim. Jeśli żadne rzeczywiście nie działają, po latach leczenia to można mówić o chorobie/zaburzeniu lekoopornym.
  10. Jest to poważna choroba ale przestań żyć diagnozami. To naprawdę straszne, co słyszysz, bo mam podobnie. Ale przestałam zwracać na diagnozy, chodzę na terapię i przestałam się identyfikować z chorobami i żyć. Po prostu żyć pomimo złego.
  11. Dzisiaj wejdzie nowa dziara, trzecia. :3
  12. Wiadomym jest, że przeważnie w okresie jesienno-zimowym nawracają się stany depresyjne, jednak nie jest to warunek. U mnie tak to wygląda. Moje hospitalizacje przeważnie są na przełomie jesieni/zimy.
  13. Jakie leki bierzecie i ile za nie płacicie miesięcznie? Wychodzi dużo, czy mało? Radzicie sobie w związku z tym finansowo (bo wiadomo, że leki nie są jednak tanie), czy nie narzekacie?
  14. Coś wisi w powietrzu, bo mnie i siostrę też.
  15. cynthia

    Co teraz pijemy

    Kawkę rozpuszczalną.
  16. Jak nie mamy wypowiadać się przez pryzmat swoich upodobań? Ostatecznie to ty wyciągniesz wnioski z postów innych osób. Wszystkie opinie są subiektywne dlatego nie można wypowiedzieć się z perspektywy innej osoby. Sama mam terapię online (na kamerce) i szczerze nie widzę różnicy niż terapia face to face. Ale skoro wolisz "na żywo" to albo zrób tak, jak napisałeś, albo po prostu zmień terapeutę.
  17. Tak, to ma znaczenie. Inaczej lekarz by tak nie zalecał. Ja też biorę trzy razy dziennie leki. Chodzi o stężenie leku we krwi i też o to, że te leki działają uspokajająco-nasennie (między innymi). Dlatego ważne jest rozłożenie leków np. na noc, by lepiej spać.
×