Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natla_Miness

Użytkownik
  • Postów

    673
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Natla_Miness

  1. Cześć. Fajny awatar. :-) Nie wiem jak inni ludzie przeżywają religijność, ale jest to coś takiego czego większość ludzi nie bierze bardzo poważnie. Pamiętam jak z kolegami podchodziliśmy żartobliwie do tego tematu. Tak samo zajęcia religii: każdy robi co chce i katecheta nie jest traktowany serio. Ale często to pozory. Dobry przykład to schizofrenia, gdzie ludzie dostają obsesji na tym punkcie. Świadczy to moim zdaniem, że religia spychana na bok przez pracę, znajomych, rozrywkę, ma jednak poczytne miejsce w naszej psychice, ale na co dzień o tym nie myślimy. Oczywiście nic nie wskazuje, żebyś ty miała schizofrenię. Na moim przykładzie widzę dwa sposoby. Albo jakoś sobie poukładać sprawy religijne. W Polsce to jest dużo łatwiejsza sprawa, bo to bardzo religijny kraj. Drugi sposób, który ja stosuję, to odejście od tradycyjnej religii i przejście na świeckie podejście do życia. Możliwe, że zwyczajnie masz religijne wątpliwości i w tym wieku to dość powszechne, że ludzie się zastanawiają na temat spraw światopoglądowych. Drugie co mi przychodzi do głowy, to że masz typowy lęk przy nerwicy, objawiający się strachem przed utratą kontroli nad życiem. Jakbyś się bała, że przestaniesz sama decydować, a zajmie się tym ktoś inny, w tym przypadku Bóg. W przypadku nerwic pomoc psychologa to nie jest zły pomysł, ale też wiele zależy od jego kompetencji.
  2. Może żyję w innej Polsce. Uzależnienia to jakaś plaga tutaj. Co miasto widzi się grupy pijaczków koło sklepów monopolowych. Wyższy poziom to już tzw. menele. Zarośnięci, w typowych czapeczkach, często leżą powyginani na ławkach. Krążą po internecie kompilacje typu: joga z pijakami. Ale skoro uzależnienia to taki problem to po przekroczeniu punktu x może przedostać się do głównego nurtu przebiegu informacji. A wtedy? Łatwo może stać się "złem wcielonym". Ludzie potrzebują symboli, a tym bardziej ich materializacji. Dlatego dla wielu antychryst to Hitler, a święty JP II. Używki też są demonizowane. Nie mówię, że nie potrafią zaszkodzić zdrowiu. Ale warto pozbyć się tu metafizycznej otoczki i spojrzeć na chłodno. To że ktoś przestanie pić nie sprawi, że nagle z tego "złego" stanie się tym "dobrym". Mój tata ma skłonności do alkoholu, ale moralnie jest w porządku i nie patrzy na innych z góry. Trudno to niekiedy powiedzieć o ludziach "czystych". Ich nałóg to niekiedy poczucie wyższości. Polecam posłuchać piosenek Dżemu: "Chciałem być jak oni, spać w ciepłej pościeli, świeże mleko pić". :-) Stereotyp rockmana to gitara i używki. A na powodzenie wśród dziewczyn nie mogą narzekać. :-)
  3. "Wiara czyni cuda" - to dość krótkie hasło i można je różnie interpretować. Wiara to taka awangarda. Czegoś nie ma, a ty niczym wizjoner teorię przekuwasz w praktykę. Ktoś w czasach wynalazczości mógł się śmiać z kogoś, kto próbował skonstruować samolot. Przedmiot cięższy od powietrza, przecież się nie może unieść. Podobnie w religii. Nie oszukujmy się, podstawa większości religii to szczęście po śmierci. Dla większości śmierć to zgon i trzy metry pod ziemią. Raczej mało kto ma z pierwszej ręki wiedzę o krainie życia po śmierci. To taka sztuczka. Jakby się znało jak iluzjonista robi sztuczkę to by nie było zachwytu. Więc wierzący widzi życie przez pryzmat świata po śmierci, gdzie razem ze świętymi pije wino (katolicyzm). Wszelkie "znaki" czyli uzdrowienia i niewytłumaczalne rozumem zdolności to tylko pewna "zaliczka" i w zasadzie nie one są najważniejsze. W wierze chrześcijańskiej ważniejsze jest to by żyć w zgodzie z Biblią. To jest największy dar, po wg niej daje życie w niebie. No ale, że jak czas mija na Ziemii pojawia się coraz więcej bytów. Najpierw była wulkaniczna kula, potem się utworzyła atmosfera i oceany. Potem jakieś zalążki biologicznego życia, rośliny, gady, ssaki. Na samym końcu człowiek, który też buduje miasta i tworzy wynalazki. Dlatego wszystkiego jest co raz więcej. Religie, kulty, filozofie też się mnożą. Dlatego rola Kościoła jest mniejsza niżby tego chciał. Pojęcia będące niejako jego "własnością", weszły do domeny publicznej. Każdy może nawet założyć własną religię i ją zarejestrować urzędowo. Stąd też takie twory jak "Sekret". Słowo wiara raczej kojarzy się z religiami, w tym przypadku ktoś postanowił je wydestylować i użyć jako pewne uniwersalne prawo. New Age i jego nadzieje złączenia nauki i tradycji. Jak to mówią w Lotto: żeby wygrać trzeba grać. Szkoda, że nie wspominają, że większa jest szansa na bycie uderzonym piorunem niż wygraną. :-)
  4. Cześć. Możesz spróbować poczytać jakąś książkę o schizofrenii. Dużo się tego raczej nie pisze, to mało medialny temat. Kiedyś przeczytałem książkę A. Kępińskiego: "Schizofrenia". To ceniony tytuł, ale stary (lata 70). Może o tyle pomóc, że łatwiej zrozumieć świat chorego, a i dla ciebie to zawsze jakieś ubogacenie. W Polsce tę chorobę się traktuje głównie jako zaburzenie na poziomie biologii mózgu. Coś jak halucynacje po narkotykach. Dlatego podobny sens przekonywać taką osobę, że nie ma racji, jak osobie z daltonizmem jak wyglądają kolory. Chodzi mi o to, że jak się zrozumie taką osobę to łatwiej w niej dojrzeć człowieka. Jak chcesz porozmawiać to napisz na priv, sam jestem po zaleczonej psychozie, a i mam też chorego tatę w rodzinie więc znam sprawę z dwóch stron. :-)
  5. Są pewne rzeczy, których się nie można nauczyć od innych. Na tym polega kreatywność. Jak artysta chce być rozpoznawalny to styl najlepiej żeby wyrobił sam. Akurat w przypadku technicznych rzeczy nie jest tak źle. Urządzenia zazwyczaj same w sobie są skomplikowane, trudno się je buduje i naprawia. Ale obsługa zazwyczaj jest prosta. 5-latek jest w stanie obsłużyć tablet. Ale nawet Leonardo Da Vinci by go nie skonstruował samemu. Jest cała grupa ludzi, która żyje z czyjejś niewiedzy. Piszą wszelakie poradniki. Za PRL było dużo takich technicznych spraw, bo to była rzeczywistość robotnicza. W TV pokazywali otwarcia hut, elektrowni. Poszukaj w antykwariatach jakiś tytułów, jak coś cie ciekawi. Wiele się zmieniło od tamtych czasów, ale zasada działania gramofonów jest taka sama.
  6. Jest popularny zwrot wśród fachowców, takich od pralek, instalacji elenktycznej, wiecie. "Kto to panu tak spier**ił?" Każdy ma inne podejście, przedstawia inną szkołę. Kiedyś był na TVN taki program: "Usterka". Niezłe cyrki się działy. Program to była ukryta kamera. Wybierano jakiś zepsuty sprzęt i wzywano po kolei różnych fachowców z książki telefonicznej. Jeden stwierdził, że trzeba nową pralkę kupić i się nie opłaca naprawiać (vide: eutanazja/aborcja). Inny wymieniał cały bęben Byli też "znachorzy", tu coś przykleili, tam zlutowali i czasem działało. Inni, eksperci w dziedzinie gardzili tymi fachowcami bez inżynierskie wiedzy. Był kiedyś taki odcinek, że wystarczyło wymienić przepalony kabel. Czyli koszt 20 gr. A i tak znaleźli się tacy co brali za to wiele grubiej. Z chęcią bym sobie przypomniał parę odcinków tego. Dobre studium przypadku. Do czego piję? Ano tak samo jest z psychologami. Ale tu jest największy problem, bo wszelkie sukcesy, porażki dzieją się w subiektywnej sferze. Mam dobry przykład z mojego życia informatyka: -kartę graficzną jest bardzo łatwo dobrać, bo jej wartość leży głównie w sferze mocy obliczeniowej, którą względnie łatwo można zmierzyć. Tu jest mało oszustw, ktoś kto ogarnia temat nawet pobieżnie nie powinien mieć problemów. Jedyny haczyk na który się ludzie łapią, to kupowanie bardzo tanich kart z najproporcjonalnie dużą ilością RAMu. Nadal ten trick stosują sprzedawcy. Ale to tak nawiasem. -karty dźwiękowe, tu jest problem, bo to czy usłyszymy czystszy dźwięk zależy od czułości słuchu. W dziedzinie audio jest cała masa legend, mitów, kłamstw, przesądów. Są niby jakieś wymierne wartości do porównywania, ale żeby je zinterpretować to trzeba głęboko w tym siedzieć. A korporacjom nie zależy wcale na edukacji konsumentów i często mącą wodę. Każdy to zna.
  7. Siedzę dużo przy PC i wiem, że kontakt wirtualny a realny to zupełnie co innego. Inaczej działa podświadomość na człowieka. Na żywo dochodzi mowa ciała, mimika twarzy, zazwyczaj nie ma czasu na dłuższe namysły jak przy pisaniu. Też jest jakieś pierwotne poczucie, że drugi człowiek może być zagrożeniem dla zdrowia/życia. Tutaj oczywiście przesadzam, ale przecież fizyczna przemoc często się zdarza w szkołach, domach dziecka, itd. Z resztą co tu dużo pisać. Dlatego spotkanie na żywo z terapeutą ma większe znaczenie. No i dochodzi element poza informacyjny. W internecie się przekazuje tylko treść. Taki kontakt działa silniej. Każdy kto próbuje się uczyć poza szkołą i dla samego siebie wie że tak jest trudniej. A odnośnie bycia "czubkiem". Trochę to przykre w tym kraju. Większy wstyd chodzić do psychologii niż być bossem mafii.
  8. W zasadzie zdrowie to marzenie każdego. Przed wieloma chorobami się nie da zabezpieczyć. Teraz medycyna trochę poszła do przodu, na tyle żeby nędza i choroby odeszły gdzieś na bok. Ja np. do dzisiaj nie widziałem na żywo martwego człowieka. Ale to tylko taka chwilowa passa. Ciągle jakieś dziwne choroby się pojawiają, a historię piszą zwycięzcy więc ci niedołężni zawsze są gdzieś na boku. Sorry za pesymizm, ale akurat leci mi Black Sabbath w tle i poczułem mroczny klimat. Myślę, że przekonanie że zawsze jest jakiś sposób prowadzi do wielu rozczarowań. Teraz jest to modne: jak czegoś bardzo pragniesz, to cały świat stara ci się pomóc. Hitler bardzo chciał i mu wyszło. W Polsce temat cierpienia ciągną głównie księża. Zajmują się pogrzebami, tematami aborcji i eutanazji. No i dają "owcom" nadzieję na "życie wieczne". Nawet jak do mnie Świadkowie Jehowy zadzwonili to na rozpoczęcie dyskusji pytali co sądzę, że jest tyle cierpienia na świecie. Żeby się za wiele nie wymądrzać. Można się wyleczyć, ale radzę nie obwiniać się za porażki i pogodzić się, że może się nie udać. Ja np. od 10 lat zmagam się z derealizacją i choć na chwilę się nie udało tego uczucia usunąć przez ten czas. Teraz ważne dla mnie by z tym żyć. Ktoś tu miał w opisie: "kiedy życie daje ci cytrynę, zrób z niej lemoniadę". A odnośnie Tomb Raidera. Nick to zniekształcona nazwa 3 od końca planszy: Natla's Mines w TR 1. Grałem w to jak miałem 10 lat i zrobiło wielkie wrażenie na mnie. Starożytne cywilizacje, do dziś jest wiele mitów na ten temat. Teorie spiskowe, itd. A Natla jest w zasadzie czarnym charakterem, ale częściowo się mogę utożsamić. Może nie miałem szczęścia być królem Atlantydy, ale w skrócie byłem dość praworządny, chodziłem do Kościoła i byłem spod znaku białych kołnierzyków. Tych co patrzą z pogardą na wszelkich ludzi, którym się nie powiodło.
  9. W zasadzie się nie dziwię temu wykresowi. Testy inteligencji mają nie tyle sprawdzać wiedzę, co zdolność logicznego myślenia, doszukiwania się zależności, analizowania danych, częściowo też pamięć krótkotrwałą. Spotkałem się z analogiczną mapą świata, gdzie pokazany był średni iloraz inteligencji. W krajach pierwszego świata wskaźnik jest wyższy, bo uczy się dzieci takich rzeczy od najmłodszych lat. Matematyka, polski, itd. W międzyczasie dzieci w Afryce biegają z patykiem po wiosce. I pewnie to jakieś uproszczenie, ale po coś ten system edukacji jednak jest.
  10. Natręctwa to jeden z podstawowych tematów w psychologii. Zapewne jest dobrze rozpracowany. Objawy są na tyle łatwe do opisania, że nie ma problemu z diagnozą. Teraz zgodnie z myślą podziału pracy w kraju na różne specjalności wypadałoby pomocy szukać u psychologa, ewentualnie psychiatry. Tyle w teorii. W praktyce te kroki mogą nie pomóc. Nigdy nie wiadomo na ile psycholog będzie potrafił nam pomóc, czy rzeczywiście jest fachowcem, czy tylko udaje. Osobiście polecam rozejrzeć się w literaturze psychologicznej. Nie będzie to stracony czas, bo to sprawy które i tak dotyczą każdego z nas. Ja swoje zaburzenia traktuję na takiej zasadzie, że podświadomość utrudnia mi wykonanie pewnych rzeczy, bo chce mnie w pewien sposób nakierować na właściwy trop. Nikt nie lubi bólu, ale informuje nas on o fizycznej dolegliwości i zmusza do podjęcia kroków. Wszelkie nerwice to taki właśnie ból tylko psychiczny.
  11. Może jest jakaś korelacja. Ale robić można to w każdym wieku. Pewnie pomóc może jakieś terapeutyczne podejście. Chodzi chyba o ukaranie samego siebie, że nie jest się wystarczającym. Chyba dobrze poszukać zdrowego źródła samooceny. No i pomaga nie porównywanie się z innymi i odejście z wyścigu szczurów. Ale nadal nie radzę sobie z samooceną, chociaż jest lepiej, bo nie czuję nienawiści do siebie.
  12. Przeraża mnie ten materializm. Jasne, fajnie mieć te wszystkie dobra. Gorzej jak to jedyne czego się pragnie. Brzmię jak jakiś ksiądz. Chciałbym, żeby ten kraj się jakoś rozwijał, ale wystarczy wejść na Google Maps i popatrzeć na te wszelkie miasteczka. Wszędzie tak samo. Spożywczak, apteki, CPN, warsztat samochodowy, fryzjer, pizzeria albo kebab, szkoła, jakiś punkt medyczny. W sumie to jest wszystko co potrzeba. :-) Bo tu nie chodzi o konkretne przedmioty i potrzeby, które zaspokajają. Raczej o psychologiczne pociągi do prestiżu, bycia podziwianym, itd. I niestety żaden ustój społeczny tego nie zmieni. Niektórzy też mają potrzebę pracy. Znam ludzi, którzy potrafią prawie że przesypywać węgiel z jednej kupki na drugą tylko po to żeby się nie nudzić. Szkoda, że nadają temu wielką rangę jacy to oni nie są pracowici. Moja babcia tak ma i strasznie mi to przeszkadza. Dlaczego? Bo przez to ciągle są konflikty w domu, że nikt jej nie pomaga. A wracając do imigrantów. Ziemia obiecana to podstawowy element mitów obecny w wielu religiach. Cały Stary Testament jest o tym jak Żydzi szukali swojego Jeruzalem. Możliwe, że u imigrantów też się to włączyło. Z tego co pamiętam Żydzi się długo nie nacieszyli i ich ziemie przejęli Rzymianie m. in. Jezus ponoć miał pomóc, ale on "nie był z tego świata". Mam mocno wkurzającą cechę, wierzę w buddyjską jedność z otoczeniem i przez to się przejmuję głupotami na które nie mam wpływu, typu ci imigranci.
  13. Można spróbować się jakoś uspołecznić. Są różne rodzaje inteligencji, jedna odpowiada za kontakty z innymi. Gdzieś czytałem, że żyjemy w czasach gdzie główny wektor rozwoju jest postawiony na relacje w społeczeństwie. Kiedyś w czasach plemiennych głównym źródłem problemów była natura, ludzie pragnęli ją sobie podporządkować, nawet bóstwa były jakieś przyrodnicze. Teraz np. w Polsce nikt nie umiera z głodu, wody nie brakuje, jest zdatna do picia i bardzo tania. Jak przyroda nie jest problemem to teraz ludzie się nim stali. Mogą atomówkami wysadzić pół planety jak źle rozegrają te polityczne gry. Do czego zmierzam? Że warto się uspołeczniać i uczyć pozytywnych cech, które się przydają w towarzystwie. Dobra jest na to psychologia, chociaż u mnie zadziałała nihilistycznie. Zacząłem postrzegać człowieka materialistycznie i jako cywilizowane, zakłamane zwierze. Co polecam? Właśnie jakieś psychologiczne rozważania. Może trochę filozofii? Nawet takie forum to jakieś uspołecznienie. Nie wykluczam, że internet może pomóc. To silnie stereotypowe: siedzisz przy PC= jesteś "przegrywem". Korzystanie z nowoczesnej techniki raczej czyni cię człowiekiem naszych czasów. Wchodź na jakieś blogi, vlogi, można słuchać muzyki, kultura jest wskazana bo to właśnie pomaga w kontaktach. Filmy, książki, itd. A tak nawiasem to ciekawi mnie XIXw. Wtedy jest początek cywilizacji przemysłowej. Ci, którzy się wzbogacili, ówczesna arystokracja większość czasu spędzała na jakiś rozrywkach. Bale, uczty, polowania. No i ważna w tamtych kręgach była kultura osobista i obycie towarzyskie. Heh. Powodzenia.
  14. Bycie człowiekiem sukcesu też niekoniecznie musi być takie miłe. Znam to uczucie kiedy gram np. w szachy. Jak dobrze mi idzie to zaczynam czuć się na wygranej pozycji i tracę czujność. Nadmuchane "wielkością" ego nie jest takie super. Masz wtedy jakiś diamentowy wizerunek, który musisz bronić. Może warto poczytać o wielkich wodzach w historii. Mieli wszystko, może i więcej niż celebryci, bo oni mają sławę, pieniądze, ale nie mają władzy i są zależni od różnych zmiennych. Mój ulubiony muzyk, Prince, związany kontraktem z Warner Bros, nie mógł tworzyć muzyki wg własnej wizji i występował z wyrazem "niewolnik" na twarzy. Sprawa z wodzami i bogaczami jest dość ciekawa. Jak człowiek ma możliwości to wtedy zaczyna żyć zachciankami i próbuje stworzyć własny raj na ziemi. Buduje piramidy, nazywa swoim imieniem miasta (Petersburg, Stalingrad, Leningrad, Aleksandria. ). Często też włączali się do panteonu bóstw, jak faraoni, czy cezarowie. Czy mieli kolorowe życie? O Hitlerze ciągle powstają nowe książki, filmy, więc pewnie było o czym pisać. Ludwig XIV, król Słońce, stwierdził: Francja to ja. Więc miał cholernie ciekawe życie, bo co tylko się działo w kraju to było można przypisać mu. A czy ci ludzie byli szczęśliwi? W sumie to dobry temat na badanie naukowe. Realizacja egoistycznych pragnień vs radość z życia. Jest to główny konik wszelkich religii, by twierdzić, że szczęście się bierze ze skromności.
  15. Carlos, zawstydzasz mnie tymi danymi. Dużą wiedzę masz. Migracje ludności to temat na osobną rozprawę. Całe USA to państwo imigrantów. Kiedyś ludzie byli skupieni na jednym obszarze i jak podają historycy osiedlali się na różnych terytoriach. Ciekawy jest motyw świata cywilizowanego i barbarzyńców. Rzymianie mieli z tym wielki problem i podaje się to jako jedną z przyczyn upadku Imperium Romanum. Tzw. wędrówki ludów, wszelacy koczowniczo żyjący ludzie pchali ze wschodu na zachód, kończąc epokę starożytności i wprowadzając wieki ciemne, zwane też średniowieczem. Znany przypadek plemion Wandalów, którzy niszczyli miasta dla samej przyjemności destrukcji, co ciekawe określenie "wandal" ma aż taką długą historię. Dla mnie główne osiągnięcia europejskiej kultury to: kultura świecka, rozdział państwo-kościół, wolność słowa i moja ulubiona dziedzina czyli oparcie gospodarki na nowoczesnej naukowej technologii. Dobrym głosem w dyskusji byłoby przytaczanie fragmentów: "Europy" Normana Davisa. Próbuje tam odpowiedzieć na pytanie czym jest nasz kontynent. Bo żeby czegoś bronić musimy wiedzieć, czym to jest. Osobiście nie podoba mi się fundamentalizm religijny i to jest główny problem. Europa wyszła ze średniowiecza właśnie opuszczeniem mentalności państw religijnych. A Kebaba u Araba lubię zjeść. :'>
  16. Po pierwsze polecam prostą metodę nieetykietowania się pojęciami. Jak mówisz o sobie, że jesteś nieudacznikiem, to tak jakbyś sobie przepisał drugie imię, automatycznie prędzej będziesz wchodził w tę rolę. Człowiek pełni role, ale nigdy nie jest w pełni pełnioną rolą. Jeśli chodzi o zaradność, to chyba zwyczajnie praktyka. Innymi słowy: podejście behawioralne. Załatwić coś na poczcie, kupić bilet na pociąg i pojechać do innego miasta. Człowiek ma naturalną potrzebę przetrwania i dostosowania do środowiska. Ostatnio zamienił dżunglę z lianami i tygrysami na dżunglę miejską. Tutaj podstawowe, nie oszukujmy się, narzędzie przetrwania to pieniądze. Przyda się ubranie, ale to pewnie już masz. Jak pada deszcz to polecam wziąć parasol. Do tego trzeba umieć mówić. Język polski wystarczy. Słyszałem głosy, że system edukacji wychowuje nas na urzędników. I coś w tym jest, zapełnianie kartek papieru i przekazywanie przełożonym to podstawa w szkołach. Od siebie mogę polecić sprawę tragicznie ignorowaną w szkołach, a mianowicie technikę. Nie musisz od razu mieć tytułu inżyniera, ale to jakoś samo przez się podnosi samoocenę. A jeśli nie jesteś w stanie opanować powyższych to możesz się ubiegać o przyznanie miejsca w DPS. Czyli miejscu gdzie na stałe mieszkają osoby, które z racji upośledzenia/niepełnosprawności nie są w stanie samodzielnie egzystować. No i piramida masłowa: ułóż sobie plan materialnego przetrwania. U mnie to działa. Zastanów gdzie chcesz mieszkać i skąd weźmiesz pieniądze na żywność. To co wpędza często ludzi w depresję, nerwicę to brak poczucia bezpieczeństwa. No, a jaki stan gospodarki w naszym kraju, każdy widzi. Ludzie spłacają kredyty na mieszkanie przez całe życie, niektórzy to traktują jako częściowo niewolnictwo.
  17. Jak czegoś nie rozumiem, to są trzy opcje: -albo jestem za mało inteligentny i tekst jest za trudny dla mnie -to tekst jest bezsensowny, ewentualnie skomplikowany, jednocześnie niewiele przekazuje, słowem: pustosłowie -tekst ma sens tylko dla pewnej grupy ludzi. Moje postrzeganie świata powoduje, że umysł odrzuca daną treść, co nie znaczy że komuś innemu się ona nie przyda. Np. teksty o tematyce chrześcijańskiej będę omijał, ewentualnie patrzył bardzo sceptycznie, ktoś inny zobaczy w tym głęboki sens i możliwe, że wpłynie to na niego pozytywnie. To tak odnośnie tego tekstu na wiki. Generalnie to wydaje mi się, że chodzi o rzeczy z którymi się utożsamiamy, traktujemy jako część nas i te które są nam obce. Przykład: czasem jak się złoszczę robię to w zgodzie ze sobą, nie jest to w zasadzie takie nieprzyjemne i robię to, bo tego wg mnie wymaga sytuacja. Innym razem się złoszczę, ale postrzegam to jako coś nieprzyjemnego i chciałbym się pozbyć tego wrażenia. Mam uczucie utraty kontroli, tak jakby złość brała górę nade mną. I wspomnę o medytacji, gdzie ludzie próbują usunąć ego, obserwując wewnętrzne stany tak jak obserwuje się to co po drugiej stronie naszego wzroku.
  18. Jak ktoś lubi grę Skyrim, to Skandynawia najlepsza. PS. Już wiem co bym chciał dostać na święta: Antologia Elder Scrolls. :-)
  19. Puszczenie wodzy fantazji zawsze jest przyjemne. Szkoda, że jak się coś nawet zrealizuje to już nie jest takie piękne. W myśl zasady: "święta, święta i.. po świętach". Generalnie wolę wyższe klasy społeczne: -XIX-wieczny brytyjski przemysłowiec,dżentelmen. Interesujący się najnowszymi osiągnięciami nauki łącząc praktykę i teorię. -Na historii dalekiego wschodu aż tak się nie znam, ale mógłbym też być jakimś mnichem buddyjskim. Dbałbym o klasztor i przekazanie dharmy przyszłym pokoleniom. -USA, lata 80. Coś jak Dynastia, Dallas, Miami Vice. Najnowszy magnetowid w pokoju, Marlboro w kieszeni, jakaś seksowna żona. Tylko nie wiem co by miała robić zawodowo. Ściągnąłem ostatnio wszystkie numery amerykańskiego Playboya i numery z lat 80 są dla mnie najlepsze.
  20. Można by ukuć ciekawą teorię o tym jak dorośli są wyżej od dzieci, ewentualnie schizofrenia to objaw inteligencji. Bo przecież niedorozwój umysłowy mierzy się w roku życia, na którym zatrzymała się osoba. Różne są zawirowania w organizmie. Czemu dziecko miałoby być odporne na choroby psychiczne. Pewnie tylko inaczej się to nazywa. To jak Europa i Azja. Granica jest czysto umowna. /// Zrozumienie umowności pojęć to moje osiągnięcie, czasem o tym wspominam. W schizofrenii jest pewna "fajna" rzecz. Mianowicie słyszenie głosów. Jak ktoś słyszy to diagnoza łatwa. Odnośnie tematu. Jest też taka teoria w psychologii jak dezintegracja pozytywna. W skrócie chodzi o to, że jednostki bardziej twórcze i wrażliwe częściej zapadają na różnego rodzaju kryzysy psychiczne. Wg. reguły, tylko cep się nie psuje. Raczej się z tym nie zgadzam. Tzw. wybitne jednostki są w społeczeństwach często sprowadzane do "nadludzi" stąd też ocenia się ich nastroje w inny sposób. Np. głośna na polskim YouTubie historia littlemonster96, która po dotknięciu jej idola Justina Biebera była szczęśliwa jakby ujrzała jakieś niebiańskie zastępy.
  21. Niektórzy wierzą, że w czasie snu dusza opuszcza ciało i wędruje po tym świecie, który odwiedzamy po śmierci.
  22. Ja tu widzę zależność biologiczną. Cukry proste rzadko występują w przyrodzie, ale od kiedy człowiek nauczył się sam je wytwarzać niektórzy uzależnili się od słodyczy. Dlatego, że kiedyś były rzadkie, mózg nauczył się je cenić wyżej. Analogię widzę z komputerem, jako uzależnieniem od bodźców wizualno-dźwiękowych.
  23. Liber8, kombinatoryka to moje drugie imię. Tą drogą można policzyć wszystkie możliwości metodą brute-force. Coś jak łamanie hasła w komputerze wszystkimi możliwymi kombinacjami znaków.
  24. Natla_Miness

    Spamowa wyspa

    Ja słuchałem z rana w radio ewangelicznej refleksji o życiu wiecznym i jakoś drogą indukcji mi się humor poprawił. Głupio się czuję z takim lepszym humorem. Zaraz idę na jakąś ateistyczną stronę. To dobra okazja, żeby poczytać coś o ewolucji. Jak będę mieć pieniądze to kupuję dużo herbaty. Piłem ostatnio zieloną z jaśminem od Ahmad Tea i była świetna.
×