Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natla_Miness

Użytkownik
  • Postów

    673
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Natla_Miness

  1. Tak. Idealne warunki do wychowania dziecka. Bycie idealnym łatwo staje się patologiczne. Najlepszy wzór to własny przykład. Gdyby się dało dziecko zaprogramować. Albo lepiej niech do 20 roku życia przebywa Matriksie, gdzie będą mu dostarczone przygotowane przez specjalistów z NASA bodźce specjalnie dobrane do jego momentu w rozwoju. No sorry. Hitler, dwie wojny światowe, narkotyki, choroby genetyczne, darwinizm, ateizm, teizm. Ten świat to jeden wieli burdel. Wstawianie dzieci do jakiegoś plastikowego świata to może fajne, ale nie można wiecznie takiego człowieka izolować. Symbolem chyba jest aktor grający w "Kevin sam w domu". Nie znam jego historii, ale gdzieś się obracają jego zdjęcia po sieci, gdzie ma zniszczone zdrowie przez narkotyki. Nie piszę tego żeby kogoś uświadamiać. Problem taki, że mamy rzeczywistość, gdzie 100% dzieci się wychowuje na urzędników, a miejsca w resorcie ograniczone. Ja byłem hodowany na geniusza, przez mojego tatę. Na świętego przez babcię. Na grzecznego przez mamę. A aktualnie mam myśli samobójcze, wstręt do społeczeństwa, nie chodzę do kościoła. Ale może się ogarnę jeszcze. Są jakieś pozytywy. A nie powiedziałem wiele o seksie? Aktualnie preferuje ujęcie materialistyczne, biologiczne. Seks to pierwotny popęd, nie należy się wstydzić tej sfery. Jest to jednak prymitywne by nie kierować się jakąś idealistyczną wizją świata i dawać ponosić się libido. Podoba mi się ujęcie "na Petroniusza z Quo Vadis". A dzieci? Ładować do głowy matmę, szachy, komputery, biologię, niech sobie idą na spacer do parku pooglądać gatunki drzew. Szybko się skapną że rozum jest ważniejszy od potrzeby zaliczenia. Uważałbym też na ryzyko myślenia w kategorii grzechu. Gdzieś czytałem, że Jaruzelski wychowywany był w tradycji religijnej, post-szlacheckiej. Wyrósł na komunistę. Kardynał Glemp wyrósł w tradycji "czerwonych", został prymasem. Taka ciekawostka.
  2. TED mnie przeraża. Zbyt duże natężenie inteligencji próba odpowiedzi na wszelkie pytania. Takie próby choć godne pochwały, to jednak mnie lękają.
  3. Ja bym do szkoły dodał tablety i tablice interaktywne. Żartuję. Nie wiem co by mogło zmienić szkołę na lepsze. Chyba tylko wczepianie implantów ingerujących w układ nerwowy. Haha. Uczniom w głowie figle i zabawy. Lubią się uczyć, ale szybko tracą koncentrację. Jak próbuję grać z dziećmi w szachy to zawsze jest tak samo. Testowane na dwóch osobach. Najpierw niby zaciekawieni, ale jak 3 minutach się nic nie dzieje to górę bierze część motoryczna. Zabawa pionkami, budowanie konstrukcji z wież. A nawet anihilacja położenia, czyli sprzątnięcie wszystkiego z szachownicy. Hakerzy są zdania, że w systemach komputerowych najsłabszym ogniwem są ludzie. Tak samo w systemie edukacji.
  4. Refren ma tu chyba rację. Tu nie chodzi aż tak bardzo o zakon. Nerwica potrafi uderzać w nasze słabe punkty. Ale to nie tu jest problem. To jak z bólem nogi. Nie problemem jest to, że cie boli, bo to normalna reakcja organizmu. Raczej to, co powoduje ten ból (oparzenie, rana cięta, żylaki, kleszcz, poparzenie, odmrożenie, rana kłuta, ciało obce, gnicie, trąd, porażenie prądem, złamanie, zator żylny, reakcja bakteryjna). No nieważne, taki przykład. Podobnie z nerwicą. Bóg to taki pretekst tylko. Moim zdaniem najlepiej znaleźć źródło nerwicy. Sprawa wiary też jest istotna, ale to nie wystarczy.
  5. Natla_Miness

    Spamowa wyspa

    Ja sobie sprawię orzecha jak będę miał okazję. Ach ten monopol państwa na alkohol. Wykorzystują biedaków.
  6. Natla_Miness

    Spamowa wyspa

    Cześć. Otworzyłem dzisiaj bloga. Serdecznie zapraszam, choć pewnie nie każdemu przypadnie do gustu. Wiesław, włącz sobie jakąś muzykę dobrą. Wiem że to słaba rada. Ale tyle mogę zrobić.
  7. Schizofrenia jest paskudna. To fakt. Ale ja znalazłem parę pozytywów we własnej chorobie. -dezintegracja ego, będąca często poruszanym tematem w kontekście altruizmu -zrozumienie, że relacja szczęście-smutek nie jest najważniejsza Ale głównie to poukładanie w głowie problemów o tematyce religijnej. Generalnie, rozwój psychiatrii przyczynił się do lepszego poznania człowieka. To co kiedyś przypisywano siłą nadprzyrodzonym dziś tłumaczy się z użyciem tego samego sposobu co działanie silnika w samochodzie. Wiadomo, że słyszenie głosów to zmienione działanie mózgu. Nie mogłem zdzierżyć religii, która wbrew jakimkolwiek dowodom każe wierzyć w zbiór wyszukanych zasad, tak po prostu z czapy. No ale wychowanie i lęk przed nieznanym robi swoje. Ostatecznie popadłem w pseudomistyczną psychozę, z której wnioski wystarczą mi na wiele lat. Reasumując: -schiozfrenia, jako drastyczny problem od zarania dziejów dotykający względnie sporą część każdej populacji. Zmusza do refleksji nad człowiekiem i burzy zastany, iluzoryczny spokój. Iluzoryczny, bo jest tylko tymczasowy status quo. Wcześniej czy później ludzie umierają, dla niektórych to zaskoczenie. Jako neurotyczna osoba myślę o śmierci codziennie, niektórym tego brakuje. Wydaje im się, że to jakiś błąd w systemie. Przecież sobie spokojnie żyli, chodzili do pracy i codziennie oglądali Klan. Czekali na święta, zbierali na nowy samochód, plotkowali ze znajomymi. Nie mówię, że psychoza to coś pożądanego. Raczej chcę znaleźć jakiekolwiek jej racjonalne miejsce w tym świecie. Poza tym nawet dominująca w Europie religia, czyli chrześcijaństwo uznaje cierpienie Jezusa za grzechy świata za podstawowy dogmat. Potem się tylko dziwić jak w szpitalach siedzą ludzie, którym się wydaje że są kolejnymi apostołami. Nie lubię optymizmu, lepszy jest realizm. :-) A więc niech w nowym roku, schizofrenia wytyka błędy irracjonalności, odsłania człowieka bez otoczki tabu (cichego ignorowania tego co niewygodne), pcha ludzi do rozwijania psychiatrii oraz rozpracowywania sekretów pracy mózgu. Tego życzę wszystkim z zagrożonym i tym którzy już poznali jak to jest słyszeć głos z nieba który każe się powiesić. ;-)
  8. Kontrast, Bóg jako samodzielnie istniejąca jednostka w głowie. Lubiąca rosnąć do wielkich rozmiarów. Porównywanie mózgu do komputera to kiepski pomysł, ale lubię to robić. Mózg ma tak, że się lubi czymś zajmować. A jak wcześniej powiedziano bóg to takie dzielenie przez zero. ( Hehe, podoba mi się to porównanie) Bycie zdecydowanym to często pozytywna cecha. Jak się gra w grę wyścigową i pędzi z dużą prędkością, to niewyćwiczeni gracze przy rozwidleniu trasy często powodują wypadki. Prosta decyzja: skręć w lewo, skręć w prawo. W tym przypadku jedyna porażka to nie wybranie drogi i uderzenie w drzewo na środku. :-) Polecam albo się zapisać do zakonu, albo znaleźć inną drogę. Poza tym jest coś takiego jak "chrześcijańskie minimum". Nie od razu trzeba uderzać kanonizację.
  9. Są takie psychologiczne złote rady. Coś jak prawa fizyki czy powiedzenia w języku. Tylko, że jak się je czyta to wiele to nie zmieni. -dostrzegaj aspekty pozytywne tam gdzie masz wybór -licz siły na zamiary -nie przejmuj się tak opiniami innych -nie licz, że jak spełnisz jakieś poszczególne punkty to w końcu ktoś cię pokocha -akceptacja i pogodzenie z tym czego nie można zmienić. Pewnie byłoby tego dużo więcej. Brak szacunku do siebie w sumie idzie wytłumaczyć. Z tego co pamiętam z j. polskiego w liceum to w baroku była silna pogarda do człowieka, jako marnemu. Przykro mi że popadłaś w ten smętny stan, bo to trudne do wyleczenia. Potem można zostać doktorem w dziadzinie bycia szczęśliwym, jedną ręką pisząc na forum nerwica.com czym jest szczęście, a drugą kaleczyć się nożykiem do tapet z szuflady.
  10. Determinizm to coś w rodzaju wiary w opatrzność. Poczucie nieograniczonej woli często pojawia się w schizofrenii i jest to uciążliwe. Poza tym wolność często się staje towarem, powierzamy swój los bogom, czy prawom przyrody. Człowiek jest zbyt głupi, żeby wpływać na coś więcej niż siebie i otoczenie. Koloru oczu nawet nie wybraliśmy. Nie wpływamy na procesy w organizmie. Ograniczają nas prawa fizyki. Jest też częściowo psychologiczny determinizm. Osoby z nerwicą znają problem, gdy próbują nie myśleć o problemie, a to tylko go wzmacnia. Cała psychologia szuka praw i prawidłowości w zachowaniu.
  11. Odnośnie idoli to racja. Przykładowo gwiazdy muzyki pop. Chciałem coś na Lady Gagę napisać, ale ona się ukazuje w różnych sytuacjach, czasem jest tym pokrzywdzonym, jak w Paparazzi. Ale już biorąc Britney Spears to w większości jest ukazywana jako księżniczka, czasem superbohaterka, jak w Toxic. Nie chcę mówić, że to jakaś społeczna inżynieria, raczej to się dzieje spontanicznie. Jakby spojrzeć z punktu bardziej moralnego, to jest to narcyzm i megalomania na wysokim stopniu, chcąc uchodzić za herosa w szerokich kręgach społecznych, dzięki różnym efektom specjalnym i efektowi prawa tłumu. No ale prawo karmy ich dopada, w postaci paparazzi, różnych plotek i pomówień. Gaga czy Katy Perry często są kojarzeni z Illuminati. :-) Lenonowi też się dostało, ponoć za to że odszedł z the Beatles. Podobnie z Lepperem. Jestem chyba dość próżny, bo czasem jednak tym sławom zazdroszczę. Kochają ich tłumy, a że jest to miłość ślepa, bez szansy na realizację oraz w zasadzie wirus umysłu podobny jak hasła reklamowe. Czy do cholery muszę się pojawić w telewizji, żeby ktoś zwrócił jakąś minimalna uwagę na moją osobę?
  12. Ile by zmieniło, gdyby poznano metodę na bierną obserwację wydarzeń z przeszłości. Kiedyś myślałem, że może się da jakoś wykorzystać prawa fizyki. Bo dla odległych gwiazd czas na Ziemi jest bardziej w przeszłość. Haha. I wtedy można by niczym z Google Street View wypatrzyć Jezusa, Piłata, Judasza, Mojżesza. Albo i nie wypatrzeć. :-) Żadnego badania całunu, podejrzanych części krzyża, pokrętnych historyków z książek zamkniętych w jakiś pieczarach. Gorzej jakby się to okazało prawdą. Jezus spełnia zapotrzebowanie gospodarki Judei na chleb, wino, ryby... Do tego kontrolowanie pogody, lepiej niż Rosjanie. Nie wiem co bym zrobił. Chyba dał lupę i szukał Mahometa, Kriszny, Buddy, itd. Czy bym zaczął chodzić do Kościoła? No właśnie? Czy tak na prawdę potrzebujemy dowodów, czy raczej te rzeczy to kwestia a priori i przyjęta na intuicję.
  13. Neon. Pozwól ludziom wierzyć. Dziecko nie zostało strażakiem, bo ścieżki Pana są kamieniste. Może za mało pragnął? A może Pan natchnął go mistycznym zrozumieniem, gdzie jego wola przestała mieć znaczenie? A praktycznie rzecz ujmując. Aby być strażakiem należy zdobyć określone wykształcenie. Szkoły to oferujące nie znajdują się w każdym mieście. Różnie mogła wyglądać sytuacja materialna rodziców, dyskusyjny jest też wpływ ich autorytetu na akt woli. Strażacy to zawód będący zawodem zaufania publicznego i kontrolowany przez władzę państwową. W zależności od prowadzonej polityki na szczeblu nadrzędnym, a także regionalnym liczba strażaków, którzy są zatrudnieni może się wahać. Istnieje także bezrobocie strukturalne wynikające z wahań popytu i podaży na tym rynku pracy. Winy można doszukiwać w wadach charakteru chłopca, który nie rozwinął w sobie wystarczająco zapału i motywacji. Mógł chociażby zatrudnić się gdzieś jako tania siła robocza, a odłożone pieniądze przeznaczyć na szkołę, zostając strażakiem w późniejszym wieku. Inne znaczenie ma tzw. siła wyższa (niekoniecznie w rozumieniu religijnym). Brak odporności na określone choroby, ewentualnie wrodzone choroby, czy unikanie badań, ewentualnie zawinienie w sztuce przez pracowników służby zdrowia. Można winić brak odpowiedniego odżywiania i niezdrowy tryb życia. Śmierci często nie da się uniknąć, gdyż jest wpisana w nasz biologiczny byt.
  14. Komputery kwantowe. Dawno zwątpiłem, że wraz z postępem nadejdą lepsze czasy dla ludzi. Po się stosuje tradycyjne komputery? W zasadzie się przydają: wymiana informacji. Dyskusja między ludźmi, coś jak forum w Atenach. Odnośnie kwantowych PC, ponoć potężniejsze wersje będą w stanie złamać wszystkie tradycyjne hasła świata w bardzo krótkim czasie. Metoda brute-force jest na razie zbyt wolna. Mi wystarczy, aż spadną koszty produkcji podstawowych dóbr. Na razie jest z tym krucho, a szybsze komputery niekoniecznie mogą pomóc. Osobna sprawa to obliczanie rozszerzenia liczby Pi, czy szukanie liczb pierwszych.
  15. Popieram oparcie w "czymś większym od nas". A jeśli chodzi o cud, to chyba największym cudem jest istnienie bytu. Często myślę, że bardziej oczywiste powinno być, żeby nic nie istniało. :-) A jeśli chodzi o cuda w znaczeniu potocznym. Zakładając, że jedną z podstaw wiary katolickiej jest Eucharystia, to cuda mogą zdarzać się przede wszystkim w obszarze fizycznie zajętym przez kościelną infrastrukturę. (kapliczki, kościoły, itd) Z tego co się orientuję to, większość osób będąca "najbliżej" Boga czyli siostry, księża, zakonnicy; rzadko doznają mistycznych wglądów, będących w zasadzie istotą tego po co się wierzy. Więc albo Bóg jest skąpy w cuda, albo wierzący słabo się starają by go zgłębić, albo wcale nie chodzi o cuda, tylko spokojne życie. Może się narażę, ale piszę to z prywatnej pobudki. Kiedyś zbyt poważnie wziąłem mistyczną część religii i odbiło mi się to na zdrowiu psychicznym (psychoza). Nikomu nie życzę. Zwykłość jest najdonioślejsza.
  16. Hehe. Problem milenijny, dobrze powiedziane. Gabinet psychologa to taki współczesny konfesjonał. Tylko więcej danych do przetworzenia, kartoteka, więcej czasu. Pojęcie choroby staje się takie mistyczne jak pojęcie grzechu. W zasadzie jest się chorym (depresja, itd), ale nie wie czemu. Dogłębna, spersonalizowana (tego nie da książka) terapia ma odkryć tajemniczą prawdę i zapewnić spełnienie. Jak dla mnie to jest górnolotne, bo porusza ważne sprawy, zamieszana jest w to nauka (literatura, psychologia, psychiatria). Jedno ale jakie mam, to że zbyt wiele można sobie obiecywać. To samo jest z couchami. Nie każdy zostanie drugim Pudzianowskim, czy Sienkiewiczem. Chociaż i tak łatwiej naśladować Sienkiewicza niż Jezusa. :-) Więc zgadzam się, potrzebna jest odpowiednia racjonalna krytyka wszelkiej maści cudotwórców od stawania się zajebistym. :-)
  17. Jest jedna rzecz w chrześcijańskiej religii u nas bardzo dosadnie przedstawiona. To jaki "grzech" jest obmierzły (dobre słówko) w oczach Boga. Może jest racja. Jest też motyw albo-albo, czyli bądź ciepły albo zimny, inaczej wypluję cię z ust moich. Z jeden strony ma to sens. Dualizm to jeden z podstawowych terminów filozofii. Lubię porównanie do komputera gdzie wszystko jest zbudowane tylko z dwóch znaków 0 i 1. Wszystko co kiedykolwiek widzieliście to interpretacja długiego ciągu znaków jak stąd do księżyca. W Zen też się akcentuje znaczenie konkretności: jak siedzisz to siedź. :-) Tylko, że świat nie jest taki czarno-biały. W sumie składa się z trzech barw, to nie wiele więcej. Ale 3 do drugiej to już 9, więc to już coś. Dla mnie elementarne stwierdzenie odnośnie zła jest takie, że jeśli ktoś jest tym stereotypowym złym, zabija niewinnych ludzi na ulicy, jak Terminator. To w najgłębszym znaczeniu należy mu współczuć, nie panuję nad żądzą , wiele krzywdy musi w nim być by móc krzywdzić innych. Nie można być szczęśliwym i ranić innych. Moim zdaniem najwyższe poczucie wyższości i satysfakcji wynika z tego, że potrafi się nie odpowiadać agresją na agresję. Po co zatruwać własne sumienie i samopoczucie "dawaniem liścia" czy trzaskaniem drzwiami? Bezsens i głupota, bo to nieskuteczne. I może Biblia dałaby się jeszcze jako tako zastosować, bo cytat "Nie zdrowi potrzebują lekarza, a ci co źle się mają". To powiedział Jezus jak odwiedzał różnych ludzi z marginesu. Ale są też inne cytaty i te potrafią budzić kontrowersje. **** Chciałem napisać, kiedy będę spełnionym człowiekiem. Proste: będę potrafił racjonalnie myśleć, a jednocześnie będę życzliwy do świata i mnie, nie mając pogardy do tych którym nie idzie. A drugie to zachowanie swojego wolnomyślicielstwa bez bycia w konflikcie z Kościołem Katolickim. A skrucha jaka? Ano taka, że uznałem wiedzę jako cel sam w sobie. A wiedza jednak to towar jak każdy inny, tym bardziej w 2016r. Zamierzam dalej uprawiać medytację i fajnie by było pracować w sektorze IT. Zachwyciło mnie pojęcie Big Data. Operowanie na eksabajtach i petabajtach. Ilości informacji niedostępne dla zwykłych śmiertelników.
  18. Jan od Krzyża gdzieś pisał, że dobra praktyka religijna to: -co złe pochodzi ode mnie. -co dobre od Boga i trzeba być mu wdzięcznym.
  19. Jak definiujesz uzależnienie, refren? Statystyki odnośnie popularności pornografii w sieci robią wrażenie. Również badania nad seksualnością w społeczeństwie wzbudziły wielkie kontrowersje. U faceta ponoć jest popularne, by myśleć często o seksie i widzieć kobiety jako przedmiot pożądania fizycznego. U was, w Kościele, jest takie stwierdzenie, że należy zwalczać grzech, a nie grzesznika. I teraz jak traktować człowieka, żeby seks nie brał góry. Jest taki cytat w Ewangelii: jeśli twoje oko jest powodem grzechu, wydłub je, lepsze to niż żebyś miał splamić się grzechem. W przypadku kotów kastracja się sprawdza, ale często też negatywnie wpływa na charakter. Kiedy jeszcze praktykowałem katolicyzm miałem problem z grzechami nieczystości i niestety modlitwa ani refleksja nie pomagały. Teraz to traktuję jako konflikt podświadomości z rozumem i nie widzę nic aż tak złego. Może przyjemność słuchania muzyki jest lepsza od seksualnej. Ale chyba nie każda część ciała (jako przeciwieństwo) duszy to rozumie.
  20. Natla_Miness

    Spamowa wyspa

    Śnieg. Ponoć Eskimosi mają kilka słów na oznaczenie różnego rodzaju śniegu. Ja bym nie miał nic przeciwko, gdyby zrzucać z kosmosu śnieg w święta. Ponoć niektóre komety mają lód. Gdyby tak skierować taką kometę w miasto to byśmy mieli śnieg.
  21. W świecie religii "cnota" jest w cenie. Jezus i Maryja tego nie robili. A czy wyszli na ludzi? Nikt w Europie tak nie wyszedł jak oni. Jezus teraz jest królem Polski nawet. Dlatego radzę nie narzekać. W każdym złym znajdzie się jakieś dobre. :-) Potrzeba seksu jest taka silna, że ci którzy się świadomie jej opierają mogą mieć jakąś satysfakcje z osiągniętego stanu bycia ponad materią. Tylko czy działa to, gdy się tego nie robi nie z wyboru, a dlatego że nie ma okazji? Koło Zen się sprawdza wielu przypadkach. Co ciekawe zauważyłem tę zależność w dzieciństwie, chociaż nie wiedziałem że tak to nazywają na wschodzie. Zasada wygląda tak: 1) Najpierw żyjesz fizycznymi popudkami. 2) Potem dostrzegasz, że to jednak jakieś marne i idziesz rozważać święte wersety. 3) Ostatecznie wersety też się okazują nudne i wracasz do szarego życia, ale z nowym nastawieniem. Do seksu/prawictwa można tak zastosować: 1) Myślisz tylko o seksie, "zaliczenie" staje się sensem życia. Siedzisz godzinami na rożnych stronach porno. 2) W pewnym momencie myślisz: ale zwierz ze mnie. Trzeba kontrolować popędy. Nabawiasz się niechęci do tych spraw. Jakbyś żył w zakonie, to może byś nosił włosiennicę. 3) Ostatecznie dochodzisz do wniosku: Co za zadufany dupek ze mnie. Zgrywam wielkiego świętego, gardząc innymi. Seks to normalna sprawa, jak zdarzy się okazja to czemu nie skorzystać. Ostatecznie i tak zawsze szukałem przyjemności.
  22. Jest ciekawa seria na YouTubie o szkole: Nieprzygotowani. Dużo lepsze niż seriale pseudodokumentalne w telewizji o tej tematyce. Dzieci narzekają na szkołę, ale ciekawe jaki świat by stworzyły gdyby nikt ich nie kontrolował. Ponoć książka "Władca much" coś o tym mówi. Nie czytałem i raczej nie zamierzam. Wkurzają mnie ci wszelcy intelektualiści co piszą o upadku kultury, itd. Jest to prawda wnioskując po polowaniach na karpia w Tesco. Ale to jak się wywyższają w stylu Słowackiego: "aż was wyjadaczy chleba w anioły przemieni". Jeden się popisuje mięśniami, inny metaforami.
  23. Zalety internetu: istnieje na niby. Wady internetu: istnieje na niby. Istnieje teoria, że świat składa się z informacji. Jeśli tak, to internet to jego świątynia. Mniej bajtów zajmuje zapisanie znaku nieskończoności, niż np. imienia Zenek. Czyli jak czegoś jest nieskończenie to jakby nie było wcale. A wracając do tematu: Może niepotrzebnie niektórzy próbują z internetu zrobić kościół. Np. ja. :-) Może tak ma być, że procentowo najwięcej transferu zużywa gry we "wsadzanie i wyjmowania". Koty, spiracone gierki oraz memy. W kategorię marnego contentu wpisują się wszelcy trolle, hejetrzy, pseud-hakerzy, Janusze biznesu, sprzedający darmowe gierki na Allegro. Poczujmy się jak kowboje, czy łowcy zombie.
  24. Natla_Miness

    Cytat na dziś

    Szukamy oświecenia, by zorientować się, że nie istnieje. A wtedy w zasadzie możemy robić na co mamy ochotę. W końcu próbowaliśmy zbawić świat, ale się nie dało.
  25. Teraz tak się przedstawia społeczeństwo krajów pierwszego świata. Np. film Wall-E. Wszyscy jedzą hamburgery i oglądają tablety. Nawet nie muszą chodzić. Ale to już w Quo Vadis bogatsi się poruszali się lektykami. Możliwe, że postęp coś zmienia. Chociaż jakby wziąć jakieś matematyka ze starożytności, który siedział nad tym całe życie? Może nie znałby całek, różniczek i wektorów. Ale za to lepiej radziłby sobie z podstawami. Znałby jakieś dowody i twierdzenia. Dzisiaj matematycy mają łatwiej, mają dostęp do komputerów, badań poprzedników. No nie wiem, problemy rozwiałaby pewnie jakaś statystyka. :-)
×