Skocz do zawartości
Nerwica.com

marchgirl

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia marchgirl

  1. Historii ciąg dalszy. Po 6 tygodniach w Kobierzynie siostrę zwolniono. Jej stan polepszył się niewiele. Urojenia pozostały ale lekarka najwyraźniej w nie uwierzyła - że cała rodzina ją prześladuje, że jesteśmy patologią, rodzice jej nie kochają, ech no szkoda mówić nawet. Powiedziała, że nie będzie brać leków. Nie pracuje, jest na utrzymaniu rodziców - na co dzień nie chce mieć z nimi żadnych kontaktów ale po pieniądze dzwoni bez oporów. Nie wiadomo co z córką, którą ma pod opieką. Wiadomo tylko, że nastawia ja przeciwko dziadkom i mnie i nie dopuszcza nas do kontaktu z nią. Po reszcie rodziny też opowiada na nas niestworzone historie, zdaje się że większość jej wierzy. Sytuacja jest wykańczająca. Ja odpuszczam, nie mam siły się z tym szarpać. Uważam, że sytuacja jest przegrana i pozostaje biernie czekać co się stanie dalej. Rodzice jeszcze coś próbują walczyć - kontaktują się z nią, przekonują do leczenia ale rzuca słuchawką. Pomocy dla rodzin chorych psychicznie w naszym państwie nie ma. Rodziny są pozostawiane same sobie z chorym, który potrafi wykończyć i zniszczyć życie nie tylko swoje ale też wszystkich dookoła.
  2. Boję się właśnie, że to już jest psychoza, z której nie wróci. W szpitalu chcą ją wypuścić w przyszłym tygodniu. Poprawy zero. Ale dopóki nie wchodzi się na drażliwe tematy, np. leków albo ojca, do którego ma awersję, to faktycznie rozmawia jak zupełnie zdrowa osoba. Tylko co będzie po jej wyjściu to nie wiem..
  3. W szpitalu zawsze była około miesiąca ale już po pierwszych kilku dniach była znaczna poprawa. Teraz w ogóle. Między psychozami bierze leki, jest pod kontrolą psychiatry i psychologa. Z tym, że co jakiś czas te leki przestaje brać i wtedy zaczyna się psychoza.
  4. Na Sikorskiego wlasnie siostra chodzi, niestety jako rodzina nie dostajemy tam żadnego wsparcia. Sprawdzę ten drugi adres. Dziękuję bardzo za pomoc.
  5. Cześć, moja siostra od 9 lat choruje na schizofrenię paranoidalną. Jak do tej pory jakoś to było, co 1,5-2 lata miała psychozę, ale wychodziła z niej dosyć szybko po krótkim pobycie w szpitalu i wszystko wracało do normy. Tym razem psychoza jest naprawdę ostra. Jest przekonana, że największym jej wrogiem jest ojciec, mówi że go nienawidzi, opowiada o nim niestworzone historie. Do mnie i matki też jest wrogo nastawiona. Do tego ma pod opieką 7 letnią córkę, którą w psychozie nie jest w stanie się zająć. Nie chciała przyjąć od nas żadnej pomocy, nie dopuszczała nas do dziecka, małej naopowiadała, że dziadki ich prześladują. W końcu wyprowadziła się do ciotki i stamtąd karetka zabrała ją do szpitala. Zgodziła się na leczenie. Obecnie jest w szpitalu już 3 tygodnie, nie widać żadnej poprawy. Problem tez jest taki, że jest bardzo przekonywująca i wiele osób jej wierzy i uważa, że rodzina zamknęła ją na siłę w szpitalu. Każde widzenie to udręka - z jej strony spotykamy się z ogromną agresją, wrogością, uwierzy każdemu tylko nie nam. Za wszystko obwinia rodziców, którzy już ledwo dają radę. Jej córka jest pod opieką dziadków i ojca (są po rozwodzie). Do tego pojawiła się koleżanka, która najpierw skontaktowała się z nami twierdząc, że chce pomóc siostrze a teraz podjudza moją siostrę i jeszcze pogarsza jej stan wmawiając jej, że jest zdrowa i nastawiając wrogo do rodziny. Obawiamy się, że chodzi jej o przejęcie mieszkania siostry, bo obie o tym wspominaly. MOja siostra w psychozie uważa, że w jej mieszkaniu jest zatrute powietrze i nie chce już tam mieszkać. Nie wiemy już co zrobić, jak uchronić ją przed wykorzystaniem, jesteśmy załamani brakiem postępu w leczeniu, do tego jej córka bardzo przezywa rozłąkę z matką. Czy ktoś ma podobne doświadczenia? Dodam jeszcze, że siostra uważa że jest zdrowa, nie chce przyjmować leków. Nie upoważniła nikogo do informacji medycznej więc nie wiemy jak przebiega leczenie. I odgraża się, że wyjdzie ze szpitala na żądanie, co niewiadomo jak by się skończyło... Miała pracę ale chyba już ją straciła. Nie wiemy, bo nie chce się przyznać. Czy jest tu ktoś w podobnej sytuacji? A może znacie jakieś grupy wsparcia dla rodzin schizofreników w Krakowie? NIczego takiego nie znalazłam a już ledwo dajemy z tym wszystkim radę.. Będę wdzięczna za każdą pomoc.
×