-
Postów
2 356 -
Dołączył
Treść opublikowana przez nvm
-
Ukończone CV. A przed chwilą zjadłem sorbet truskawkowy
-
Przygotowałem zaktualizowaną wersję CV
-
To chyba egocentryzm. Ja mówię o obecności. O skierowaniu swojej uwagi na zewnątrz, podziwianiu przyrody i byciu radością. Dokonywaniu w każdej chwili uważnych najbardziej radosnych wyborów. Wymaga to odwagi, zaufania i przezwyciężenia lenistwa/oporu umysłu. Czy Twoim zdaniem jest w tym coś groźnego? Mówisz chyba o rozpuszczaniu ego? Wpadłem w tą pułapkę, ale już z niej wychodzę. Ja dążę do wzmocnienia swojego ego. https://www.odkrywamyzakryte.com/ego/ Oświecenie to moim zdaniem chęć pójścia na łatwiznę, a więc niskie wibracje, czyli pułapka. Jeśli działamy z niskich wibracji, to wpadamy w pułapkę niskich wibracji. Ja wolę po prostu wybierać wibracje wysokie. Kiedyś odkryłem taką drogę, ale niemal wszyscy wokół wybierają wibracje niskie i próbują Cię w nie ściągnąć. Także w duchowości i medytacji. "Nie praktykuj tego, czym nie chcesz się stać" - Jordan Peterson
-
Ej, ale czy zwykła uważność, o jakiej mówi Eckhart Tolle też jest taka groźna?
-
Może Cię to trochę rozczaruje, ale zgadzam się w dużej mierze z nią. Medytacja to trucizna. Być może czasem jest użyteczna, aby pozbyć się innych trucizn, ale potem lepiej porzucić obie trucizny. Rozbicie dysfunkcyjnej osobowości może być dobre, ale po to by później skonstruować funkcyjną osobowość. U siebie dostrzegłem swego czasu lęk/niechęć przed normalnym życiem (już mi lepiej :) ), bo duchowość daje ucieczkę. Ale to tylko opór umysłu, można go pokonywać małymi kroczkami, stopniowo wracając do społeczeństwa. Polecam Jordana Petersona.
-
Cieszę się, że moja ukochana Siódemka znowu śmiga. Pomogło skanowanie dysku (łącznie z sektorami) i zmiana ustawień oszczędzania energii magistrali PCI.
-
A wiesz jak to jest mieć tiki nerwowe? (BTW: Mój brat też je ma, więc może to kwestia genów; ja jednak nauczyłem się behawioralnie nad nimi panować). W nosie mam doświadczenia mistyczne. Interesuje mnie tylko terapia. Widzę, że samo-obserwacja, uważność i medytacja mi pomagają. Czasem mam okresy, kiedy chcę rozpuszczenia swego ego, ale później do mnie dociera szaleństwo tego i wracam z podkulonym ogonem. To u mnie podobnie - spadło ze 100 000 dziennie do 80 000 dziennie xD Ja tak samo. Czuję energię swojego ciała wewnętrznego, łatwo jest mi poczuć bicie swojego serca. Słyszę szum w uszach. Nieraz pulsuje mi góra głowy. Ja tak samo. Między innymi zrezygnowałem z mleka i chyba z mięsa (ale nie z ryb). Obecnie planuję zmienić ser żółty na wersję "bio" i ograniczyć spożycie chleba. Ja miałem to samo, ale oszczędności mi się (powoli) kończą, więc pora wziąć się w garść xD Ja tak samo. Ja tak samo.
-
Jeśli w głębi duszy chcę coś zrobić, ale tego nie robię, to powstaje dysonans, negatywne napięcie - kompulsja bierna. Jeśli mam pokusę by wykonać na przykład coś w rodzaju tiku nerwowego lub nadmiernego sprawdzenia czegoś, a w głębi duszy nie chcę wcale tego czynić, to jest podobnie - kompulsja czynna. Na przykład dzisiaj kupowałem buty. Jedna para mi się od razu rzuciła w oczy, sprawdziłem, że są spoko i chcę je kupować. Kompulsyjna część mnie chciała jednak kompulsyjnie posprawdzać, czy może jednak nie znajdę w sklepie jakichś lepszych butów. Wyrzuciłem także stare buty. Kompulsyjna część mnie - ze względu na przywiązanie - chciała je jeszcze trochę zachować. Kompulsyjna część mnie ma także lekkie obawy przed wysłaniem tego posta i próbuje mnie w tym zasabotować.
-
Dla mnie to praktycznie to samo...
-
Być może nie przekroczyłem jeszcze granicy. Ale odwracanie robi się poprzez zachowania kompulsyjne.
-
Ty, czyli kto/co? Aby było znikanie, musi najpierw być ktoś/coś co znika. Rzeczywiście ktoś/coś znika, czy zaledwie atmosfera robi się rzadsza i bardziej przejrzysta? Co to jest "mnie z przed"? Mogę przeciwdziałać procesom. Skoro jako dziecko się uegotyczniłem, czemu nie mógłbym tego powtórzyć? Mogę stawiać opór i się celowo dać porwać umysłowi, powrócić do większej identyfikacji z nim. Na samą myśl o tym czuję jednak negatywne napięcie. Czym jest ego jeśli nie zwyczajnym zagęszczeniem energetycznym? Chyba nie myślisz, że ego to jest jakiś solidny byt, który należy wyegorcyzmować?
-
Aż takiej fazy to raczej nie miałem Mówię "raczej", bo tak naprawdę jak postawisz granicę między obecnością bądź nieobecnością "kogoś"? Jak rozróżnisz, czy myśli się przyklejają od nieprzyklejania się? Naprawdę jest tu jakaś ostra granica? Teoretycznie mógłbym zawrócić, ale mam wrażenie, że musiałbym w tym celu stawić opór, walczyć z drogą. A z doświadczenia pamiętam, że w ten sposób wzmacniam swoje ego coraz bardziej i to generuje problemy, percepcja się zawęża i fiksuje. Dlatego chyba nie mam tak naprawdę większego wyboru. Miejmy więc nadzieję, że nie jest aż tak źle jak mówisz i najgorsze tortury oczyszczenia mam już za sobą Bo co innego mi pozostało, jeśli nie ta nadzieja? Mój kolega ma mocniejsze fazy (tworzymy razem kółko oświeceniowe) i on nie narzeka. Jest pogodny i zadowolony z życia. Taki ET trochę. Ale fakt, że on nie miał raczej zbyt dużego "ładunku karmicznego". Mam nadzieję, że ja też już nie mam :)
-
Było kilka "kamieni milowych", które otwierały mnie coraz bardziej na "mistycyzm". Pierwszym bardziej znaczącym, który w tej chwili pamiętam, był ten seans hipnotyczny: http://www.czasnaebiznes.pl/blog/piotr/radio_2006-10-23 Drugim - nie licząc osobistych perypetii i doświadczeń - był mój katecheta-mistyk w ostatniej klasie liceum.
-
Nigdy nie byłem normalsem. Chyba, że jako niemowlak. Nie wiem jak to jest być normalsem i czy w ogóle ktokolwiek jest normalsem. Byłem, ale jak opowiadałem o "mistyce", to mnie psychoterapeutka odesłała do psychiatry xD Jak mnie tam zaniesie wiatr, to się tam udam. Wszak ja sam z siebie nic uczynić nie mogę ;-) Tzn. chcę być posłuszny wiatrowi, bo z doświadczenia wiem, że stawianie oporu prowadzi do cierpienia. Nie wiem czym jest przebudzenie, tzn. co pod tym rozumiesz. Zobaczenie, że nie jestem swoim umysłem? Czyż nie każdy miewa takie przebłyski? Zobaczenie procesów dziejących się we mnie jako samoczynnych? Tak, miałem takie coś. Samadhi? Nie wiem. Chyba nie...chyba. Wyciszenie i uspokojenie umysłu, czucie swojego ciała wewnętrznego, osiąście w spokoju i radości? Przyjemne wibracje w czubku głowy? Tak. Całkowity zanik podziału między doświadczającym i doświadczanym? Nie jestem pewien, być może jakiś przebłysk przez chwilę. Medytuję wtedy i tylko wtedy (z poprawką na sabotaż w jedną lub drugą stronę przez ego), gdy takie jest moje rozpoznanie, że jest na to czas. Moja "medytacja" to głównie odpoczywanie jako świadomość (pozostanie niewzruszonym wobec impulsów) lub uważność, tudzież praca z uwagą. EDIT: Moja nerwica prawdopodobnie bierze się z uciekania/wypierania od uczucia bezsilności (czyli de facto śmierci ego?), z kurczowego trzymania się kontroli. Z przywiązań. Przynajmniej taka jest moja obserwacja.
-
Bo jakbyś obejrzał od 12. do 15. minuty, to zobaczyłbyś ,że tak naprawdę wcale z nimi nie polemizujesz - wręcz przeciwnie ;-) Yyy...a znasz jakiś lepszy sposób na nerwicę? Skąd się bierze nerwica, jeśli nie z ego i przywiązania? Od dziecka miałem nerwicę (głównie natręctw) i od dziecka wyczuwałem w sobie coś mądrzejszego, co nie chciało w kompulsje wchodzić. Czy to się więc mogło potoczyć inaczej?
-
Oglądałeś całość? ;-) Wierz mi: jestem ostatnią osobą, która pchałaby się w rozpuszczenie ego, gdyby tylko miała jakiś inny sensowny wybór. Niestety nie było mi chyba nigdy dane posmakować jak to jest być "normalsem".
-
[videoyoutube=5np8XTFm47M][/videoyoutube]
-
CZY ZWIĄZEK Z DRUGIM CZŁOWIEKIEM ZABIERA NAM WOLNOŚĆ?
nvm odpowiedział(a) na Sola temat w Kroki do wolności
Tym bardziej trzeba uważać, by samemu nie być zaborczym ;-) Jeśli ja dam prawdziwie wolność drugiej osobie, to ona swoją zaborczością będzie tylko sama sobie szkodzić, a nie mnie. Oczywiście łatwo powiedzieć, a trudniej się nie zatracić ;-) -
Nie zdążyłem edytować, a chciałem jeszcze dopisać jedną rzecz: Znajdźcie sobie wówczas kierownika duchowego i bezwzględnie mu się podporządkujcie. Niech zwolni on was z myślenia. Najwyżej na Sądzie powiecie: "Ależ ja wykonywałem/wykonywałam tylko rozkazy!".
-
CZY ZWIĄZEK Z DRUGIM CZŁOWIEKIEM ZABIERA NAM WOLNOŚĆ?
nvm odpowiedział(a) na Sola temat w Kroki do wolności
Jeśli chcę kontrolować drugiego człowieka - to jak on żyje i co robi ze sobą i swoim czasem - to już straciłem wolność. Bo się kurczowo trzymam. Jakże często widzimy takie zjawisko. Jakże rzadko "związki" są od tego wolne. -
Skrupulactwo bierze się z wiary w to, że zbawienie jest procesem mechanicznym...jeśli spełnię odpowiednie warunki, to komputer na sądzie ostatecznym "wypluje" odpowiedź: kwalifikuje się. Jest to podejście podobne do tego, które prezentowali faryzeusze i uczeni w Piśmie, a z czym walczył Jezus. Na forum poświęconym nerwicy nie muszę chyba przypominać, że tego typu neurotyczne podejścia mają w zwyczaju wracać tylnymi drzwiami... Coś w skrupulacie rozpoznaje absurd takiego postępowania i stąd się bierze wewnętrzny konflikt. Głębokie uwarunkowania chcą się trzymać zewnętrznych reguł, lecz w głębi duszy skrupulat rozpoznaje, że przecież chodzi tak naprawdę o bezpośrednią relację z Bogiem. Trzeba mieć gigantyczną odwagę, żeby zaufać bezpośrednio Bogu, wbrew wszelkim wątpliwościom, podsycanym przez nic nie rozumiejących innych ludzi. Nie dziwota, że apostołowie się ukryli po ukrzyżowaniu Jezusa. Nie dziwota, że Św. Piotr się trzykrotnie zaparł Chrystusa. A ile razy Ty się zaparłeś/zaparłaś Chrystusa, ulegając swoim skrupulackim lękom? Musisz wybrać: służysz Chrystusowi czy innym ludziom. Całkowite podporządkowanie się autorytetom to gigantyczna, przemożna pokusa. Dająca ogromne poczucie bezpieczeństwa. Niestety nie jest to opcja dla wszystkich, bo niektórzy rozpoznają w swoich sercach fałsz takiego zachowania. Ci, którzy wybierają podporządkowanie się autorytetom, prozelitom i apologetykom, mogą się trochę zdziwić po drugiej stronie: Jeśli zaś wybierzecie Chrystusa, to wiedzcie, że Chrystus nigdy was nie opuści. Ześle na was Ducha Pocieszyciela. Ześle na was mądrość. Ale najpierw musicie zaufać. "Błogosławieni, którzy nie ujrzeli, a uwierzyli". I zgadzam się z Natlą - bądźcie zimni albo gorący. Albo zaufajcie Chrystusowi, albo tym, którzy reprezentują ten sam stan świadomości, który doprowadził do ukrzyżowania Jezusa. Ale jeśli chcecie zakończyć wewnętrzny konflikt, to musicie być im bezwzględnie posłuszni. Dajcie się zwolnić z myślenia. Przyjmujcie wszystko co mówią za dobrą monetę. Oni na pewno wam udowodnią, dlaczego to są jedyną słuszną drogą i dlaczego reprezentują Jezusa i są jedyną drogą do zbawienia. Bez obaw - szkolili się w tym 2000 lat. Z ego nie wygrasz jego własną bronią. Jeśli jesteś gotowy/gotowa się całkowicie podporządkować - to droga wolna.
-
Tak, ale tylko u Prawdziwego, Żywego Chrystusa, żyjącego w Królestwie Bożym, które w nas jest. Nie w fałszywym, martwym obrazie "pseudo-Chrystua", rozpowszechnianym przez antychrysta, księcia tego świata, który posłuży się każdym możliwym podstępem.
-
W rdzeniu każdego cierpienia tkwi unikanie jednej, podstawowej emocji - lęku. Jednak lęk w istocie nie jest prawdziwym problemem. Problemem i nieustanną komplikacją jest umysłowa aktywność, która zostaje wytworzona, aby uniknąć prawdziwego odczuwania lęku. Doświadczanie lęku jest proste. Jest tak proste, że w istocie nie ma potrzeby zadawania pytania jak. Sztuką jest rozpoznanie, w jaki sposób to doświadczenie jest wciąż unikane. W rdzeniu tego unikania ukryte są wszystkie podświadome i nawykowe wzorce cierpienia. W jaki sposób unikasz lęku? Czy czujesz się sparaliżowany? Czy tłumisz go? Czy zaprzeczasz mu lub dramatyzujesz? Czy stawiasz opór? Czy próbujesz go przykryć nieustanną, umysłową paplaniną? Czy chcesz go odsunąć, fantazjując o czymś przyjemnym w przyszłości - seksie, jedzeniu, pieniądzach, mocy lub wyzdrowieniu? Właśnie teraz masz możliwość, aby zaprzestać unikania lęku. Jest to bardzo proste. Możesz powstrzymać się od mówienia czegokolwiek na ten temat i poczuć to, co naprawdę czujesz. W odczuwaniu każdej emocji, bez dołączania do niej historii, możesz odnaleźć prawdę o sobie. Co ważniejsze, rozpoznasz, że ta prawda zawsze tu była. Przenika ona zarówno lęk, jak i wszystko inne - gniew, smutek, nawykowe zachowania, rozpacz, pustkę. Wszystkie emocje i cała umysłowa aktywność przychodzi i odchodzi. Ty zaś jesteś tutaj. Zawsze tu byłeś - niezmienny, promienny, czysty i trwający bez jakiejkolwiek obawy, w obecności lęku, który pojawia się i znika. Jeśli wszystko, czego pragniesz, to pozbycie się lęku, będziesz wciąż przed nim uciekać lub się mu opierać. Jednak podobnie jak wszystko, od czego uciekasz, również i lęk będzie Cię ścigał. Z drugiej strony, jeśli chcesz coś dogonić lub czegokolwiek pragniesz, będzie to pozostawało poza Twoim zasięgiem. Problemy, które pojawiają się w życiu, odzwierciedlają albo unikanie tego, co Cię prześladuje, albo gonienie za tym czego pragniesz. W chwili, w której jesteś obecny i w pełni świadomy, wszystkie komplikacje znikają. Nawet w najbardziej dramatycznych sytuacjach jest możliwe, aby być zwyczajnie wolnym i klarownym. Bez względu na to, jaki lęk ścigał Cię przez całe życie, gdy zatrzymasz się i powiesz - w porządku lęku, zbliż się, jestem gotów, aby Cię spotkać i poczuć - zobaczysz, że zdezorientowany zacznie rzucać się po kątach. Jeśli wyślesz za nim świadomość, dokonasz wielkiego odkrycia! Możesz przeprowadzić swoje własne badanie anatomii lęku. Gdzie jest lęk? Jak to jest go odczuwać? Jakie doznania mu towarzyszą? Co ukryte jest pod nim? Jeśli akurat w tym momencie lęk nie jest obecny, możesz go wygenerować, opowiadając sobie jakąś pełną niepokoju historię. A wtedy zapytaj siebie bezpośrednio: Gdzie jest lęk? Może odczuwasz go w sercu, a może w brzuchu. Swoją uwagę zanurz w sam środek lęku. Jeśli jakaś historia nadal kołacze w umyśle, pozwól jej odejść. Niech Twoja świadomość przeniknie sam rdzeń tego lęku, który mogła unikać miliony lat. Gdy wyłania się otwartość na lęk, co może zostać odkryte? To jak dziwnym jest tworem. Istnieje tylko wtedy, gdy pojawia się opór wobec jego odczuwania. Jeśli zatrzymujesz się i otwierasz na to, czego chciałeś uniknąć, widzisz, że lęk nie jest już lękiem. Lęk jest po prostu pulsującą energią.
-
https://jysk.pl/blog/co-mowi-o-tobie-pozycja-w-ktorej-spisz Ja śpię w pozycji embrionalnej :)
-
Chciałbym budzić się rano wyspany i wypoczęty...