-
Postów
2 356 -
Dołączył
Treść opublikowana przez nvm
-
No tak, ale w praktyce jaka jest różnica? Zarówno przekonanie panteistyczne, jak i przekonanie chrześcijańskie po prostu się pojawiają, a w uważności chodzi wg mnie o to, aby właśnie nie wchodzić w te nerwicowe lękliwe obsesyjne myśli (patrz historia Joanny), tylko uważnie skupić się na chwili obecnej
-
Ej, ale czy taka terapia jest w stanie wyleczyć na przykład jakieś traumy z dzieciństwa, skoro nie chce się skupiać na przeszłości?
-
Jak mam się zabrać za coś, co może spowodować zmiany w moim życiu...jak mam pójść w nieznane...to wtedy jakoś jestem świetny w wyszukiwaniu sobie rzeczy, które mogę zrobić zamiast tego To się bierze chyba z lęku przed nieznanym, tudzież przed stratą znanego. Dzisiaj zapisałem się do psychiatry, ale wcześniej sobie trochę poprokrastynowałem, żeby być bardziej przekonanym co do tej decyzji. Zauważałem jednak, że tak mogę sobie prokrastynować chyba bez końca. Im bardziej coś odkładam, tym bardziej się od tego oddalam i trudniej mi się za to zabrać (mam mniejszą motywację). Ale w ten sposób oddzielam się od siebie samego i żyję bardziej powierzchownie. Problem polega na tym, że mam trudność zaufać tej części mnie, która chce coś zrobić (na przykład zapisać się do psychiatry). Kiedyś bez końca potrafiłem analizować, czy aby na pewno to jest dobre rozwiązanie. A im bardziej się zastanawiałem, tym bardziej się pogrążałem w swoich wątpliwościach i sam się nakręcałem. Takie błędne koło. Taka nerwica natręctw. Pracowałem jednak nad tym (byłem przyparty do muru, a tonący brzytwy się chwyta) i obecnie to jest u mnie coraz bardziej subtelne. Jak już poszerzę swoją strefę komfortu, to później łatwiej jest mi się zdobywać na podobne rzeczy. Ale jeśli jest to coś bardzo/zupełnie nowego, to znów mam ogromne opory.
-
Zapisałem się do psychiatry :)
-
Zapisanie się do psychiatry Jestem podekscytowany i ciekawy, co mi znajdzie
-
Tak. Która część w nas jest najbardziej godna zaufania?
-
A co z taką na ten przykład stroną? http://jakogarnac.pl/mindfulness-katolicyzm-pogodzic/ Warto ćwiczyć ten mięsień uważności i praktykować obecność? Czy może jest to szataństwo lub niebezpieczne gmeranie sobie w mózgu i należy wybrać lenistwo względem swoje uwagi, wikłając się w swój natłok myśli, ulegając tyranii swojego umysłu? Porównaj też: Historia Joanny.
-
W ciągu ostatnich kilku dni. Jak żyć?
-
Nie wiem, mój tata jest dość nerwowy i lubi sobie znienacka "wybuchać". Prawdopodobnie mój lęk wolno-płynący jest po prostu formą antycypacji kolejnych wybuchów. Generalnie kontakt z osobami agresywnymi budzi u mnie lęki (dlatego też lękałem się swojej byłej dziewczyny, jak byłem z nią w związku). Poza tym możliwe, że się "zarażam" i przesiąkam lękiem i nerwowością od innych - zwłaszcza od mojego taty. Jak się mogę na to uodpornić? Tzn. na takie wpływy otoczenia?
-
Cześć, Jakie macie sposoby na lęk wolnopłynący? Chyba najlepsze co dotąd znalazłem to głębokie i spokojne oddychanie...
-
Faktycznie, potwierdzam. A jakie macie sposób na lęk wolnopłynący?
-
Co rozumiesz przez z "własnej głupoty"? Ja jakiś czas temu byłem na psychoterapii (psychodynamicznej) i pani powiedziała, że jeśli chcę ją kontynuować to najpierw muszę się udać na badanie do psychiatry.
-
W takim razie co jeszcze robisz na tym forum? Ale ok, spróbuję. Panie Jezu, proszę Cię uwolnij mnie już raz na zawsze od tego wszystkiego i daj mi głęboki pokój w sercu. Amen.
-
Dlaczego na moją niekorzyść? To, że nie chcę się zatracić w transie, to moja niekorzyść?
-
Po prostu obserwuję jakie działania przynoszą jakie efekty...szukam swojej drogi życiowej, a jest wiele niewiadomych. Patrzę jakie rezultaty przynoszą moje działania i w zależności od efektów, swoje działania modyfikuję. No nie dostałem jakoś od życia instrukcji obsługi. Cóż za czarne skojarzenia musiało wzbudzić w Tobie słowo "eksperymenty", lol
-
A czy znasz może jakiś lepszy sposób na konfuzję, dezorientację, chaos w głowie i gonitwę myśli, niż po prostu usiąść z zamkniętymi oczami na 15 minut i się nie poruszać (także umysłowo), pozwalając, żeby wszystko się uporządkowało i oczyściło? Znasz? Bo jeśli odradzasz medytację, to znaczy, że albo jest jakaś dla niej alternatywa, albo należy spośród tego chaosu wylosować jakieś chaotyczne działanie i jeszcze więcej tego chaosu stworzyć?
-
No ale musisz się wcześniej umówić i przychodzisz raz w tygodniu, a w międzyczasie co? Boga poprosić o pomoc możesz chyba w każdej lub niemal każdej chwili? Poza tym możesz liczyć na to, że Bóg zna Cię lepiej i zna dokładnie całą sytuację i będzie w stanie najlepiej Ci pomóc - także poprzez odpowiednie pokierowanie rozmowami z psychologami, poprzez odpowiednie inspiracje, odpowiednie pomysły i tak dalej.
-
Ach, widzisz. Bo ja z reguły proszę Boga tak bardziej ogólnie, żeby mnie wyciągnął z kryzysu (zwłaszcza psychicznego), a nie żeby spełniał moje zachcianki :) Jeśli masz zachciankę, to proponuję zbadać jakie motywy się za nią kryją i to poobserwować, dowiedzieć się czegoś więcej o sobie. Z jakiego rodzaju emocji ta zachcianka się bierze i czy na pewno chcesz ten rodzaj emocji u siebie wzmacniać, dając mu pozytywne sprzężenie zwrotne.
-
Ale po co rezygnować z pomocy? Ja sobie o możliwości poproszenia o pomoc Boga przypominałem często dopiero w poważnych kryzysach. Z czasem nauczyłem się jednak przypominać sobie o tym szybciej :)
-
Odradzam, moim zdaniem ta książka to woda na młyn nerwicy. Skąd wiesz, że wizje Glorii Polo nie pochodzą od szatana? Ta książka nie ma nawet nihil obstat. Nie udało się zdobyć? Nie dziwi mnie to... Zamiast tego (i jako odtrutkę na tego typu dzieła) polecam książkę "Demoniczne obrazy Boga" (która ma nihil obstat). Zaś odnośnie świadectw powiem tyle: wielokrotnie prosiłem Boga o pomoc i tę pomoc otrzymywałem.
-
Po prostu nie mam właściwej partnerki...kiedyś byłem jasno nastawiony, że nie chcę się żenić i tyle. Ale później doszedłem do wniosku, że może gdybym miał odpowiednią partnerkę, to kto wie...? Choć szczerze mówiąc, wątpię abym taką znalazł, przynajmniej w najbliższym czasie. Może jak się bardziej ogarnę, to będę w stanie lepiej operować w świecie i w środowiskach, w których na taką mógłbym teoretycznie trafić. Na chwilę obecną, pozostaje to u mnie w sferze czysto abstrakcyjnych rozważań i fantazji.
-
Raczej nie, dlaczego? Bazuję przede wszystkim na własnym doświadczeniu i eksperymentach.
-
A tata Cię kocha? Chyba tak, a co?
-
Dla mnie najlepszym odnośnikiem do miłości jest chyba to, co łączy mnie z moją mamą. Jak ktoś rzeczywiście chce spokoju i poczucia bezpieczeństwa, to moim zdaniem trochę głupio robi szukając go w interpersonalnych gierkach damsko-męskich, w których trudno moim zdaniem o szczerość i autentyczność. Relacje damsko-męskie moim zdaniem służą raczej do tego żeby doświadczać (przygód), uczyć się i rozwijać. Spokój i bezpieczeństwo to moim zdaniem raczej coś, co warto by było osiągać na własną rękę (albo w relacji z Bogiem) albo w ramach już istniejących głębokich relacji rodzinnych, które w wielu sytuacjach warto ponaprawiać. Oczywiście jak ktoś ma pecha w postaci nie-najlepiej funkcjonującej rodziny bazowej, to może szukać namiastki w związkach. Ale poprzez te wszystkie gierki sam sobie strzela w stopę. Albo romantyzm, albo przyjaźń. Ja romantyzm już zaliczyłem. Teraz wybieram przyjaźń.
-
Mam nadzieję, że to wyjaśnia, czemu już nie chcę się w coś takiego pakować.