Skocz do zawartości
Nerwica.com

luthien

Użytkownik
  • Postów

    507
  • Dołączył

Treść opublikowana przez luthien

  1. A mnie znowu ramię napiernicza. Pomocyyyyy!!! Łykłam dwa proszki, kiedy one zaczną działać??? Ołaaaaa...
  2. jestem motylem... umiem latać... jestem wolna... nareszcie wolna... Zmieniłam motto, bo czuję się lepiej, bo zaczynam czuć się wolna...
  3. Oj w nocy chyba był jakiś masażysta, bo z moim ramieniem całkiem całkiem dzisiaj Tylko, że nic nie pamętam, bo spałam jak zabita
  4. To gdzie ty mieszkasz??? Na planecie "złych kobiet"??? Mnie się wydaje, że dużo winy jest w twoim podejściu do kobiet. Jak ty z założenia zakładasz, że ona jest zła i tylko czekasz kiedy cię rzuci, to się nie dziw, że tak jest jak jest. Bo przecież kobieta to wyczuje, że coś jest nie tak. Nie możesz się zniechęcać, po kilku nieudanych razach. Ja ci mówię, jak masz kogoś znaleźć to znajdziesz, tylko nie możesz być taki niecierpliwy, co nagle to po diable. I zmień podejście do kobiet, bo ja mam pełno kumpel, które wcale nie pasują do twojego stereotypu.
  5. O jeny, a po co ty coś takiego czytasz??? Nie wiesz, że każdy ma inny gust, każdemu podoba się coś innego. Nie można czegoś takiego uogólnić, bo przecież wszystkim kobietom na świecie nie podoba się to samo!!! Każdy ma indywidualne preferencje. Moim zdaniem, takie badania te gazety i fora mogą sobie wsadzić gdzieś, bo takie badania są robione na góra 1000 osób. A co to jest 1000 osób, w porównaniu do całej Polski (czy całego globu). Ja wywnioskowałam tyle z waszych wypowiedzi, że facieci to strasznie uogólniać lubią i wpadać w stereotypy. Głowy do góry, będzie ok. Ja też mam, ale z tym walczę Życie mnie trochę przeczołgało, ale jest lepiej i tego się trzymam. Mam wspaniałych przyjaciół i to oni uczą mnie zaufania do innych ludzi. Nad tym teraz wlasnie pracuje :) No wreszcie coś pozytywnego Uśmiech, uśmiech i pozytywne myślenie.
  6. Dzięki Jovita. Powtarzam jak mantrę: dam radę, dam radę, dam radę... Oj masażem bym nie pogardziła. Oj, tak...
  7. Niedobrze, że masz w głowie jeden stereotyp kobiety - złej, pokrętnej, lecącej na kasę itp. itd. Z takim nastawieniem, to ty nigdy nie będziesz w stanie zaufać dziewczynie. Bo będziesz cały czas ją podejrzewał, że kręci coś na boku. Takie podejście bardzo zniechęca dziewczyny, bo kobieta potrafi wyczuć, że jej nie ufasz i trzymasz ją na emocjonalny dystans. Doświadczenia, doświadczeniami, ale nie nastawiaj się, że kobieta to zło tego świata. Jak masz znaleźć swoją drugą połówkę, to znajdziesz, nie teraz, to później. Ja nie wybieram nieuczciwych facetów. Lubię stabilizację i oparcie drugiej osoby, a nie szybki samochód i nie wiadomo jeszcze co. A jestem tego pewna, że nie jestem jedyna na świecie. Takich dziewczyn jest więcej. Lubię też zaszaleć, ale powiedz mi czy z uczuciowym facetem nie można poszaleć??? Mnie się wydaje że można. Także wyrzuć przeszłość do kosza i popatrz z nadzieją w przyszłość, bo dużo zależy od nas samych, od naszego podejścia.
  8. luthien

    Hej:)

    Witaj na forum!!!
  9. luthien

    Witam

    Witaj. Zachęcam do pozytywnego myślenia, a nie tylko "bo to zła kobieta była". Jest dużo fajnych dziewczyn, tylko musisz się dobrze rozejrzeć. I nie szukaj na siłę, jak coś ma być, to będzie. Jak nie teraz, to za jakiś czas.
  10. Psychicznie czuję się b.dobrze, ale kurde przewiało mnie i boli mnie lewe ramię. Ja pierniczę, ale ból, a tabletki wcale nie pomagają. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej.
  11. Aha, to uczciwych i uczuciowych kobiet już nie ma??? Wymarły biedulki, czy co??? Dziwne, bo mnie jakoś o kasę i look nie chodzi, tylko o to co się ma w środku. Ale jestem skazana na wymarcie, jak mamut A tak serio, to ja to samo mogłabym o facetach napisać. Po prostu nie macie szczęścia i na razie nie trafiliście na odpowiednie osoby. Ale przez to nie możecie zaraz się skazywać na samotność do końca życia.
  12. Chętnie bym się zaopiekowała, ale mam już w domu takiego psotnika tylko trochę większego, Baśkę vel. Brudas Koty są podobno czyściochami. Jeżeli tak, to moja Baśka nie jest kotem. Drugim argumentem na to, że nie jest kotem jest to, że gryzie jak pies, jest groźniejsza od rotwailera Ze zdjęcia wynika, że to kot, ale pozory mogą mylić
  13. luthien

    Suchar na dzisiaj :)

    Ja się uśmiałam dzisiaj, jak nasz kochany pan prezyden powiedział, że nasza kochana pani Fotyga przyczyniła się do rozwoju stosunków międzynarodowych
  14. W moim przypadku też chodzi w szczególności o ojca, całe życie uważał mnie za nieudacznika. Teraz studiuję na jednej z najlepszych uczelni w Polsce, mam dobre wyniki, dobrą opinię u prowadzących, a jego zdanie na mój temat przestało mnie obchodzić. Jeszcze niedawno myślałam w tych kategoriach, że udowodnię mu, że jestem wartościowa, a teraz mam to gdzieś, co on myśli. Mój ojciec jest złym człowiekiem, on o nikim nie myśli i nie mówi dobrze, więc dlaczego miałby o mnie mówić inaczej. W dzieciństwie robiłam wszystko, żeby mnie pokochał, ale on chciał mieć syna, ale miał niestety mnie. Ja robiłam wszystko, byłam taką chłopczycą, żeby tylko mu się przypodobać. Teraz dopiero widzę, że to i tak nic nie daje, więc jego zdanie mam głęboko w .... Jeden pozytyw - niektóre prace domowe typu wbijanie gwoździ umiem robić lepiej niż niejeden facet Pomału uczę się swojej wartości, bo JESTEM WARTOŚCIOWYM CZŁOWIEKIEM, jestem dobra, pomagam innym, jestem zdolna, mam wiele talentów i nie boję się już o tym mówić. I wierzę, że Unfathomable Alex też JESTEŚ WARTOŚCIOWA, tylko musisz to sobie uświadomić, tak jak ja. To nie przychodzi od razu, ale trzeba wierzyć, że nadejdzie dzień, że staniesz na ulicy oko w oko z nieznajomym i pomyślisz, że jesteś tak samo wartościowa jak on, a może nawet bardziej. Życzę ci tego z całego serducha. Nie wiem czy to piętno, które nosimy, piętno "gorszego dziecka" kiedyś zniknie. Ale wierzę, że tak. Nadal z nim mieszkam, ale nasze ścieżki bardzo żadko się przeplatają. Żyjemy obok siebie, a nie ze sobą. Mnie to nie przeszkadza, wręcz czuję się z tym lepiej. Co innego, jeżeli zobaczę u niego zmianę na lepsze, wtedy może dam mu szansę naprawienia tej krzywdy którą mi wyrządził. Przede wszystkim musisz się zdystansować do jego zachowania w stosunku do ciebie. Zrozumieć, że on nie zasługuje na twoje poświęcenie. Jest tylu dobrych ludzi na świecie, którzy docenią to co potrafisz dać od siebie. On na razie nie potrafi tego docenić.
  15. luthien

    nerwica mija!

    Wydaje mi się, że tak... że od jakiegoś czasu na prawdę jest lepiej. I to nie jest coś takiego jak kiedyś, kiedy były dni, że czułam się świetnie, a na następny dzień miałam mega kryzys. Teraz jest inaczej, od jakiegoś czasu czuję się dobrze, nie świetnie, ale dobrze, a moje dni są normalne. Nie twierdzę, że nigdy nie będę miała kryzysu, ale mam nadzieję, że nie będę miała, albo że będzie tak malutki, że go prawie nie zauważę. Duży postęp to to, że mogę już normalnie rozmawiać o moich problemach. Przełamałam się, nie zostałam odrzucona. Śpię spokojniej, w czasie jednego z ostatnich snów zabiłam moje demony. Mam nadzieję, że już nie wrócą. Po prostu znów chce mi się żyć.
  16. Dla mnie wiara jest najważniejsza. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby w moim życiu nie było Jezusa Chrystusa. Gdyby nie On moje życie byłoby nic nie warte. Również ja jestem dla Niego najważniejsza, jestem jedną z wielu cegieł, ale równie ważną jak pozostałe. Gdy brakuje mi nadzieji, On zapala światełko i wtedy wiem, że nadal jest przy mnie i nigdy mnie nie opuści. Ostatnio byłam na rekolekcjach organizowanych przez SNE, spotkałam tam wielu życzliwych ludzi, nigdzie nie czułam się tak dobrze jak tam, gdy wracałam do domu, to z żalu bolało mnie serce. Nie chciałam wracać do "domu", bo to tylko budynek, cztery ściany i nic więcej, żadnych uczuć, a zwłaszcza miłości. A tam w skromnym internacie miłość była namacalna, miłość do Boga i bliźnich. Widać było, że ci ludzie idą prze życie z Chrystusem i to daje im siłę i szczęście. Pomimo, że msze odbywały się w skromnej salce z prowizorycznie skonstruowanym ołtarzem, to czułam tam obecność Chrystusa jak nigdy i nigdzie przedtem. A teraz, gdy wróciłam do domu żyję sentencją: "Pustynia jest Rajem, jeżeli jesteśmy na niej z Bogiem". I mój oziębły dom też jest teraz dla mnie Rajem, bo zaprosiłam do niego Chrystusa. Wiem jak to jest żyć bez wiary (nie tylko w Boga, ale w cokolwiek, w ludzi, w przyszłość, siebie samego), bo mój ojciec nie wierzy w nic. I jest człowiekiem zagubionym, który nie potrafi kochać, nie potrafi uszanować drugiego człowieka.
  17. W niedzielę ucieszyło mnie, że promotor wreszcze nie miał żadnych wątów do mojej koncepcji pracy licencjackiej. Dziś ucieszył mnie kolejny nomalny dzień. Oby było ich jak najwięcej
  18. Mnie się często wydaje, że mnie nikt nie lubi, czuję się odrzucona przez innych, chociaż w rzeczywistości pewnie jest inaczej. Wystarczy, że nikt nie zwróci na mnie uwagi i już zaczynam się zamęczać głupimi myślami. Ale walczę z tym, jak z pozostałymi objawami mojej choroby.
  19. A ja często mam taki sen (może wydać się wam śmieszny, ale zaryzykuję): jestem u siebie w domu, świat oglądam przez okna, nikogo nie ma na zewnątrz. Nie mogę wyjść, bo na dworze "grasuje" stwór (we śnie objawia się przeważnie w postaci drapieżnego dinozaura - to nie trauma po obejżeniu Parku Jurajskiego, bo nie boję się "strasznych" stworów z filmów), boję się wyjść na zewnątrz. Sen ten powtarzał się regularnie, co jakiś czas. Ostatnio też go miałam, ale skończył się inaczej. Tym razem na koniec snu spoglądałam przez okno i widziałam jak wiozą tego stwora martwego. Ktoś go zabił, a ja pamiętam tylko uczucie wielkiej ulgi. Wydaje mi się, że to jest związane z tym, że zaczynam wygrywać walkę z moją chorobą. Ten stwór symbolizuje moją chorobę, a to że nie mogę wyjść z domu - zniewolenie jakie ta choroba powoduje. Zabicie potwora oznacza przełom w życiu, światełko w tunelu, wygraną walkę z chorobą. I tak też się czuję. Czuję dużą ulgę, tak jak w tym śnie, jakby bardzo ogromny kamień spadł mi z serca. Ale we śnie nie wyszłam jeszcze z domu, czyli za mną dopiero pierwszy etap, wygrana bitwa, zostaje jeszcze cała wojna.
  20. Zgadzam się. Ja idę na bardzo długi spacer z moimi nicponiami (psami ), albo preferuję też taniec. Wyszaleć się i tyle, to pomaga.
  21. luthien

    Moje problemy

    Ja przeczytałam i cieszę się, że jest ci lżej To prawda, najważniejsze to znaleźć kogoś bliskiego. Ja u obcych ludzi (w znaczeniu nie rodzina), moich przyjaciół znalazłam zrozumienie jakiego nigdy nie znalazłam u rodziny, czyli niby najbliższych mi osób. Od kiedy odważyłam się powiedzieć moim przyjaciołom o tym, porozmawiać o sobie, o moim dzieciństwie, o tym jakie mam przez nie problemy, to jest ze mną dużo lepiej. Zaczynam normalnie o tym z ludźmi rozmawiać (oczywiście odpowiednimi ludźmi) i nie boję się już tak bardzo osądów innych ludzi. Teraz walczę z mniejszymi problemami, takimi jak napisałam w pierwszym poście, żeby nie bać pomylić, czy zrobić coś źle. Z tym będzie dosyć ciężko, bo jestem perfekcjonistką, a do tego nie umiem docenić swojej pracy. Chociaż nie reaguję już tak jak wcześniej np. jak potknęłam się na ulicy, to myślałam przez tydzień, czy ktoś to widział i co sobie pomyślał. Teraz ma to już dużo mniejsze natężenie.
  22. luthien

    potrzebna pilna pomoc !

    No właśnie w tym tkwi problem u takich osób. Ja też dopóki się tylko kumpluję z chłopakiem wszystko jest ok. Jak zauważę, że on mi się zaczyna podobać i mogłoby coś z tego być, to zaczynam się od niego izolować, bo po prostu się boję. Boję się, że się na nim zawiodę. Ważne wtedy, żeby on próbował kontaktować się, pokazał, że mu zależy na znajomości ze mną. Bo u takich ludzi jak ja np. to dochodzi jeszcze poczucie, że nikt się mną nie interesuje, nikt nie zwraca uwagi. I czasem myślę, że "przecież tak na prawdę jemu na mnie nie zależy, ma do okoła tysiące innych, to czemu ma mu zależeć właśnie na mnie", "umawia się ze mną, bo na pewno się nade mną lituje", właśnie tak myśli taka osoba. Może ona też ma coś takiego. Ważne, żebyś dawał jej sygnały, że chcesz się z nią spotykać, interesuje cię to co się z nią dzieje. I nie zrażaj się tym, że ona przez jakiś czas nie będzie chciała się spotkać. Dla niej ważne będzie to, że myślisz o niej i chcesz się z nią widywać. Jak będzie gotowa, to się z tobą spotka. Tak jak pisałam wcześniej musisz uzbroić się w cierpliwość. A może to nie wynika z braku zaufania. Może ona ma jakieś inne kłopoty o których nie wiesz.
  23. Dobrze cię rozumiem, rodzice traktowali mnie dokładnie tak samo. Chwalić się mną umieją przed ludźmi, ale mnie samej nie umieją pochwalić. Nigdy od nich nie usłyszałam, że w czymś jestem dobra, nigdy nie usłyszałam, że mnie kochają. Usłyszałam, że powinnam to wiedzieć. Tylko skąd, skoro oni mi tego nie mówili??? Dlatego teraz mam niską samoocenę, nie potrafię rzetelnie ocenić swojej pracy, strasznie zaniżam tą ocenę. Czuję się po prostu gorsza. A jak coś mi wyjdzie, to zwalam na przypadek, albo litość ludzi. Tak... Mnie się wydaje, że jak ktoś mnie chwali to lituje się nade mną i nic więcej. Włącza się czerwona lampka z napisem "nie zasługujesz na tą pochwałę". Ale staram się z tym walczyć. Mam spore osiągnięcia na studiach i nie tylko, to mi daje poczucie że jestem jednak coś warta. Pomaga mi również wiara, bo jestem jedną z cegieł, z których zbudowany jest Kościół, jedną z wielu, ale równie ważną jak pozostałe.
  24. Kilka lat temu, jak mój stan był bardzo zły, to też czasem zadawałam sobie ból. Nie cięłam się, ale boleśnie biłam. Musiałam wtedy być w niezłym amoku, bo tak ogólnie to boję się bólu i świadomie nie potrafiłabym sobie nic zrobić.
  25. luthien

    potrzebna pilna pomoc !

    Rozumiem ją doskonale. Z jednej strony chciałaby mieć kogoś bliskiego, kogoś kto by ją kochał, wspierał, był zawsze przy niej. Z drugiej boi się, że ją zranisz, że znowu się zawiedzie. Nie wymagaj od niej od razu, że ci zaufa, bo w takim przypadku, to bardzo trudne. Wiem z autopsji. Ja też w dzieciństwie zawiodłam się na swoich bliskich, najbliższych mi osobach i teraz bardzo trudno jest mi zaufać komukolwiek. Ja w tej chwili też jestem w takiej sytuacji. Gdy jestem daleko od niego myślę cały czas o nim, chciałabym być z nim. Ale jak go spotykam, nie umiem mu okazać radości ze spotkania z nim. Boję się cokolwiek zrobić, bo boję się że mnie wyśmieje i bardzo mnie zrani. Poradzić ci mogę, żebyś był przede wszystkim cierpliwy. Żebyś był przy niej bez względu na okoliczności. Żebyś nigdy jej nie zawiódł. Z czasem ona zrozumie, że może na tobie polegać. Ale potrzebuje czasu, a ty dużo cierpliwości. I tego ci życzę, powodzenia.
×