Skocz do zawartości
Nerwica.com

zmęczona_wszystkim

Użytkownik
  • Postów

    1 210
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zmęczona_wszystkim

  1. A nie lepiej napisac: jestem odpowiedzialny? Co to za fałszywa skromność
  2. Dajcie chłopakowi spokój, jest nowy w branzy randkowej, to bierze wszystko za dobrą monetę Dziś randkowanie z kimś w tym wieku to taka norma, jak spotkanie ze znajomymi. Inne czasy.
  3. Oj, między randkowaniem w szkole a tworzeniem związków w dorosłym życiu różnica jak stąd do księżyca. Znam nastolatki i młodzież i w przypadku znajomych nastolatek (16-19 lat) mogę powiedzieć, ze każda z nich interesuje się co najmniej kilkoma chłopakami, a przez ostatnie kilka lat randkowały z przynajmniej kilkunastoma i nie miało to dla nich większego znaczenia, bo to po prostu randki. I tak samo w przypadku ich kolegów ze szkoły. Inny wiek, inne podejście. W dojrzalszym wieku oczekuje się nie tylko samego zainteresowania z drugiej strony, ale i trochę pod innym kątem ocenia się drugą osobę.
  4. A jak wam tam snieg spadnie, to wykorzystaj sposób Hlynura ze "101 Reykjavik". Trzeba do niego tylko wiekszej cierpliwości niż do bycia przygniecionym
  5. No właśnie to jest ten paradoks. Wiem, że tak się nie da, i takie życie na dłuższą metę jest do niczego, ale w pewien dziwny sposób przyzwyczaiłam się do tego sposobu myślenia i odbierania świata. Nie widzę innego, nie znam już innego i nie potrafię tego nawet wytłumaczyć. Ogólnie jest kiepsko i beznadziejnie, ale to MOJA KIEPSKOŚĆ I BEZNADZIEJA. Trochę tak jak z przewlekłym fizycznym bólem: wydaje się nie do wytrzymania, i za każdym razem, kiedy się pojawia, to wiesz, że tak się nie da, ale kiedy się pojawia raz za razem, to wiesz, że tę niemożliwość można znieść. U mnie to samo, tylko z psychiką, do której jeszcze dochodzą objawy fizyczne.
  6. Ale ja swego czasu przywykłam własnie do napadów szału, agresji, na przemian z totalnym poczuciem bezsilności i niechęci do życia. i właśnie do tego powoli przyzwyczajam się. Do tego, że mam skoki emocji, marazm i przygnębienie na przemian z ochotą na wymordowanie połowy mojej pipidówki. W jakiś sposób przyzwyczailam się do tego, że tak się nie da żyć.
  7. ja dziś wsunęłam milkę za 1.90. i też na smutki nie pomogła. ale przynajmniej nie przepłacilam, bo promocja była
  8. Kestrel, teraz uważaj z tym narzekaniem na "ból dupy", bo niektórzy mogą to źle zrozumieć
  9. chryste, przeczytałam: "po kestrelu, którego wziąłem".
  10. No widzisz. Moje pierwsze Tu się staż liczy Im więcej latek, tym rzadziej się tak siebie określa, bo to już po prostu druga natura Ale pamiętam, jak epatowałam tą nazwą jeszcze te -eści lat temu w szkole czy na studiach. -- 04 gru 2013, 00:46 -- jetodik nie szalej, dres wyjściowy wystarczy, tylko go odprasuj
  11. Bo właśnie to jest najgorsze, że do beznadziei można przywyknąć. I że lepsza wydaje się się czasem beznadzieja niż zmiany. Zmiany mogą przynieść coś lepszego, ale (często) coś o wiele gorszego niż wcześniej.
  12. Ano skoro tak, to już sobie przygotuję strój odpowiedni. Czarny płaszcz z kapturem, kosę wypucuję i poprowadzę danse macabre Na tę okoliczność mogę nawet kamerkę kupić, żeby transmisja szła na żywo już się zabieram za przegląd muzycznego repertuaru -- 04 gru 2013, 00:09 -- rotten soul, a taryfa ulgowa dla seniorów to co? -- 04 gru 2013, 00:16 -- Na ścieżce outsidera myśmy tu już ścieżki wydeptywali od lat tylu, że "outsider" to nasze drugie imię
  13. To ja też wykupuję miejscówkę Zaraz sobie zapiszę, ze sylwka mam już zajętego. Zawsze to ładniej wygląda w kalendarzu. Przynajmniej jak na nołlajfa
  14. Zależy chyba od człowieka i owej historii. U mnie zmieniło na gorsze. Wymazałabym sobie chętnie ten okres czasu z pamięci. Niestety, to, co chciałoby się zapomnieć, zwykle pamięta się najdłużej. Taki umysłowy paradoks. Pewnie, oferuje przede wszystkim spokój umysłu, brak zazdrości i szczerą życzliwość. Osobie, której się kocha, życzy się wszystkiego najlepszego, ale jeśli ona nie odwzajemnia tych uczuć, to do tej życzliwości wkrada się, czy się tego chce, czy nie, poczucie bezsilności, złości i rozczarowania, że "to wszystko, co najlepsze" układa sobie z kimś innym.
  15. Zwykłe spotykanie się to coś w rodzaju: "Cześć/dzień dobry" do duzo starszej sąsiadki i ludzi, których się zna z widzenia, bo to jakaś dalsza rodzina, itp. Nie ma gdzie szperać, bo w młodości towarzyska nie byłam, a ci, z którymi akurat wtedy się kontaktowałam, rozjechali się po świecie. Nie ma znajomych, dla których nie miało się wcześniej czasu, nie ma koleżanek z dawnych lat. Studia to już lata dawno minione, bardzo dawno, a "praca", jeśli to tak można nazwać, nie wpływa na poszerzenie kontaktów.
  16. Mogłabyś przegrać zakład Nie mam, z wyjątkiem jednej osoby, z którą się spotykam, i to rzadko. Druga osoba mieszka jeszcze dalej. Znajomych do zwykłego spotykania się nie ma
  17. Tylko jeszcze trzeba mieć gdzie wyjść. Ja się nie muszę zmuszać, bo nie mam za bardzo ani gdzie, ani z kim
  18. Jak to sa te najbardziej zaufane osoby, to nawet jak mam ataki rozmaite, to czuję większy luz, bezpieczeństwo, bo wiem, że ten ktoś mnie nie wyśmieje, ze wie, co się ze mną dzieje. Moje objawy to raczej nie tyle rytuały, co ataki lęku i paniki, które objawiają się w rozmaity sposób. Najgorzej jest przy zupełnie obcych ludziach, bo pojawia się jeszcze obawa, ze ktoś uzna mnie za "wariatkę", albo przynajmniej dziwnie zachowująca się osobę, albo że np. coś mi się stanie, a ktoś to wykorzysta i np. okradnie mnie albo coś takiego. Chodzi mi o sytuacje w miejscach publicznych. Najczęściej objawy duszę w sobie, dopóki się da. Umieram w środku, na zewnątrz udaję, ze jest ok. A że z "normalnymi" znajomymi się nie spotykam, to nie wiem, jak byłoby wtedy z objawami:) Mówiąc "normalni"znajomi, mam na myśli kogoś pomiędzy dobrym przyjacielem a nieznajomym, kogoś, z kim gdzieś możesz wyskoczyć, itp.
  19. Moje życie towarzyskie sprowadza się do internetu i spotykania się z jedną osobą, telefonicznych kontaktów z drugą. znajomości ograniczają się właśnie do: cześć/czesc, itp. O imprezach mogę pomarzyć. Bez ludzi żle, ale i z ludźmi niedobrze (z wyjątkiem tych dwóch wyjątków).
  20. Kika7, Pewności nie ma żadnej, ale mówienie, ze ktoś puszcza się na prawo i lewo, bo przyznał się do jednej zdrady, jest nie fair. Różne sa powody zdrady, ciężko ocenić, skoro nie zna się szczegółów. nie wiemy, co czuła tamta osoba zdradzając i jaki był powód.
  21. To nie są takie małe wymagania Najczęściej przekraczają możliwości chyba większości nerwicowców.
  22. To musiałaś miec jakieś drastyczne przeżycia, bo z reguły nawet po seksie z kimś, do kogo nic nie czułam, nie miałam odruchu, żeby chcieć uciec, a wręcz przeciwnie. A miłość to na pewno nie była, nawet w lżejszym stadium
  23. Jakaś nadinterpretacja, może na podstawie własnych doświadczeń? Bo autor napisał, że zdradzila go ze znajomym. Chyba jest różnica między puszczaniem się na lewo i prawo, a pojedyncza zdradą? chyba że w przypadku kobiet każda zdrada świadczy o puszczaniu się, przynajmniej według Ciebie.
  24. zgadzam się. Znam wiele nastolatek z trądzikiem, które mają chłopaków bez większych problemów.
×