Skocz do zawartości
Nerwica.com

zmęczona_wszystkim

Użytkownik
  • Postów

    1 210
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zmęczona_wszystkim

  1. Na szczęście już nie muszę, ale gdybym tak późno zaczynała, to podpytywanie się, to jednak nie to samo. Trzeba się uczyć na własnych błędach lub sukcesach. Między teorią a praktyką w dziedzinie emocji jest istna przepaść.
  2. Eee, zależy czy powtarza się to słowo jednej kobiecie, czy wielu kobietom - w tym drugim przypadku pewnie się dewaluuje:)
  3. Moim zdaniem duża. Doświadczenie (i bynajmniej nie o doświadczenie seksualne tu chodzi) w obcowaniu z drugim człowiekiem w bliskiej relacji, sprecyzowane oczekiwania od związku i drugiej osoby dzięki wcześniejszym związkom, czyli po prostu "otrzaskanie się" w temacie. A jeśli to pierwszy związek, to chyba łatwiej popełnić błędy, bo trudno w tym wieku przyzwyczaić się do drugiego człowieka po wielu latach samotności. Nie ma praktyki, itp. I chyba już inaczej się takie uczucie postrzega, nie tak samo jak w wieku młodzieńczym, nastoletnim, ale przez pryzmat wielu (często nieprzyjemnych) doświadczeń. Czasami nawet przychodziło mi do głowy, że gdybym miała zaczynać w takim wieku, to wolałabym w ogóle nie zaczynać, bo szkoda by się było nerwicować na starość:)
  4. Ale skoro ona rozwódka, a on wdowiec, to zakładam, że mieli wcześniej szczęśliwe związki, które przekształciły się w małżeństwo, więc to nie ich pierwsza miłość. Przy kolejnym związku wiek nie odgrywa już takiej roli. co innego gdyby zaczęli w tym wieku:)
  5. Oczywiście, że nie o to mi chodziło. Raczej o osiągnięcia takie jak: realizacja w wymarzonym zawodzie, zadowolenie i satysfakcja ze swojego stylu życia, życiowe "poukładanie" i szereg innych. A finanse to sprawa drugorzędna, chociaż akurat w przypadku tej osoby wynikała ona z poprzednich cech I nie oszukujmy się, ciekawe życie wymaga zabezpieczenia finansowego. Spróbuj być szczęśliwa i niezestresowana, jeśli żyjesz w długach, nie wiesz, czy np. będziesz mieć gdzie mieszkać w najbliższym czasie lub jak nakarmić dzieci (te opcje akurat mnie nie dotyczą, to tylko przykłady:)
  6. Ale jak tu uważać, ze jest się wartym kogoś, kto w zyciu osiągnął prawie wszystko, a ja generalnie nic. Niejeden 25-latek p[o studiach ma większe osiągnięcia ode mnie, co chyba nie jest trudne, bo moje sa zerowe.
  7. Racja. Takie są typowe złote rady. cokolwiek nie powiesz, to ktoś zawsze zarzuci ci coś przeciwnego. Jesli powiesz, że się starasz, to zawsze pada stwierdzenie: to za mało/za dużo się starasz. I kolejna złota rada: nie szukaj, miłość sama Cię znajdzie A wtedy właśnie te same osoby by powiedziały, że nic nie robisz. Niektórzy się nie starają, a wszystko im się udaje, inni się starają, a nic sięnie udaje, ale jest tez odwrotnie, a jedynej skutecznej recepty nie ma -- 25 sty 2014, 23:00 -- No, niestety, to akurat prawda
  8. No właśnie u mnie to była sytuacja, którą zamieściłam w mojej wypowiedzi w nawiasie - chodzi o relację, która nie zaistniała, bo od początku stwierdziłam, że "za wysokie progi...". A ktoś, kogo uważam za taką świetną osobę, zasługuje na kogoś lepszego, a nie na mnie.
  9. Nie wszyscy mają za darmo i jest wielu innych, którzy się też muszą starać i mają dość podobne przemyślenia w tej kwestii, ale to Cię pewnie nie pocieszy.
  10. heh, gdyby ten uwielbiający dawca miłości trafił na obiekt, który dobrze się czuje jako przedmiot uwielbienia, to może obie strony byłyby zadowolone Myślę, że to jednak nie działa tak prosto. Po pierwsze, osoba z niskim poczuciem własnej wartości będzie się bała okazać swoje uczucia (a czasem wręcz okazywać coś przeciwnego, jeśli relacja jeszcze nie zaistniała), więc automatycznie obiekt uwielbienia nie będzie wiedział, jak się w owej sytuacji zachować. Jeśli taka osoba będzie miła, cudowna, to ktoś czujący się jak jednostka bezwartościową, może się poczuć jeszcze bardziej niegodny, a jeśli wymarzona osoba nie sprosta oczekiwaniom i będzie mieć dość kogoś tak nisko się oceniającego i nie będzie nawet w stanie właściwie ocenić uczuć tej osoby, to też nie skończy się dobrze. Znam to z autopsji.
  11. Dobre pytanie AGH w Krakowie studenci kończą bez większych problemów, zarówno imprezowicze, jak i kujony. Problemy Nikity zapewne wynikają z jego podejścia do świata, do kwestii nauczania, itp. Wiadomo, są wydziały trudniejsze i łatwiejsze, to oczywista sprawa. Chodziłam na lektoraty językowe na AGH i tamtejsi studenci na zestresowanych nie wyglądali, a ludzie z mojego wydziału, którzy pomieszkiwali w akademikach AGH mówili, że nigdzie nie ma lepszych imprez Ale jest jeszcze inna sprawa - może kiedyś przyszli studenci wiedzieli po prostu więcej, a obecnie, w wyniku okrojenia programów, nie znają wielu podstaw i to akurat nie jest tylko przypadek krakowskiej uczelni, ale i znajomych uczących się na Śląsku. Zresztą wielu z moich okolic, mając do wyboru Kraków albo te same kierunki na Śląsku, wybierają Kraków tylko ze względu na ciekawsze życie studenckie, bo poziomem AGH nie błyszczy. -- 22 sty 2014, 05:06 -- Niestety, głupota niektórych ludzi jest porażająca. Niejeden absolwent byle jakiego kierunku, na który poszedł nawet nie z zamiłowania, ale z chęci posiadania mgr przed nazwiskiem, uważa się za kogoś lepszego od tego, kto nie studiował, z różnych zresztą powodów. A liczą się przecież umiejętności, zaradność, kreatywność, a tego papierek nie daje. Wolałabym mieć dobry fach w ręku, realne umiejętności, a do tego wiele wolnego czasu na samorealizację i wiele ciekawych pasji i hobby.
  12. Hmmm, myślisz, że będzie taka chętna, jak czyta o sobie na tym forum? Myślę, że przecież wie, że tutaj sobie piszesz, więc na pewno to czyta. Nie ukrywasz swojej tożsamości, więc łatwo Cię rozpoznać Ja bym uważała z tym pokładaniem całej nadziei w niej, bo spójrz na to z jej punktu widzenia: jeśli przeczytała, lub przeczyta o sobie, to do jakiego wniosku dojdzie? Że ktoś chciałby zaciągnąć ją do łóżka, bo nie może (z różnych powodów) zaciągnąć kogoś innego, i że jest mało wymagająca, bo jej wystarczy telefon raz na kilka dni, frytki, cola i kurczak, za który sobie sama zapłaci? Kolego Monk (lat 36) - przy takim zachowaniu z tej mąki chleba nie będzie To mówi Ci kobieta lat 39
  13. zmęczona_wszystkim

    Kapselek!

    Kapselek się wymądrza: "Bądź sobą" Ale to "ja" jest leniwe, uparte i jakoś niechętne do zmian, więc to chyba średnio dobra rada...
  14. alicja_31, Może dlatego nie mogłaś się odnaleźć, bo czułaś przymus, że musisz się zmienić? Wiele matek się jednak nie zmienia – na szczęście, co wcale nie wyklucza rozsądnej opieki nad dzieckiem. Jest pewien stereotyp w społeczeństwie, że kobieta powinna wychwalać pod niebiosa macierzyństwo, pomijając wszelkie ciemne strony, bo „nie wypada”. Na szczęście wiele kobiet ma w nosie takie „wypada, nie wypada”. A te, które muszą udawać, ze wszystko jest takie cudowne jak na filmach, to tylko dusza się same w życiu, które sobie stworzyły. I to wmawianie kobiecie, że jest egoistką, bo oprócz zajmowania się dzieckiem ma czelność mieć swoje potrzeby. Ale to się zmienia. Oj, nie przesadzaj, na pewno nie jesteś babą z tłustym brzuchem, a rozmiar M to chyba nie tragedia? Inni żyją z nim przez cały czas, a nawet z większym...
  15. Chodzić trzeba w tym, co jest wygodne i co nam się podoba. Też lubię bluzy z kapturem i sportowe ciuchy, bo w nich się najlepiej i swobodnie czuję. A jeśli komuś to się nie podoba, to chyba jego problem U nas taka mentalność, że trzeba musztrować innych, żeby im uprzykrzyć życie. Gdyby ludzie przykładali do samorozwoju tyle czasu, ile poświęcają na krytykę innych, to bylibyśmy szczęśliwym, mądrym narodem.
  16. Też nie mogę zrozumieć tej dziwnej przemiany - ktoś zaczyna zakładać do pracy garsonki i od razu włącza im się "dorosły" i poważny sposób zachowania. skręca mnie, kiedy słyszę, że coś w moim wieku "nie wypada", bo to jest zarezerwowane dla młodszych. O dziwo, czasami takie zdania padały z ust ludzi bardzo młodych. Oczywiście, to, że ktoś nie chce zostać "smutnym dorosłym", nie oznacza, że się nie zmienia, bo każdy się zmienia, ale nie musi to być stereotypowa, schematyczna zmiana.
  17. Można próbować i próbować i czasami po prostu coś nie "zaskoczy". Bo jedna osoba może chcieć, a ta druga nie, albo odwrotnie. Oprócz prób i starań jest jeszcze ten łut szczęścia, którego się nie da wypracować i który nie zależy od nas.
  18. I od razu wspólne tematy i podobny sposób spędzania wolnego czasu:)
  19. Na onecie to wszystko jest szokiem, megaszokiem, super-mega-szokiem. niedługo im nie starczy przedrostków. Seks się sprzedaje, więc zamieszcza się to, co przyciąga ludzi. A potem ludzie wyrabiają sobie opinię na podstawie wiadomości z netu i koło się zamyka. Jeśli w jednej szkole dojdzie do jakiegoś incydentu, to od razu hasła: "Tak zachowuje się współczesna młodzież", itp. Kilka incydentów urasta do rangi społecznego problemu. Oczywiscie, są problemy, które naprawdę są powszechne wśród młodzieży, ale tak było zawsze, jest i będzie. To w końcu wyjątkowy okres kształtowania się jednostki, więc nie ma możliwości, żeby minął bezproblemowo.
  20. No to nie widzę pomysłu, jak chcesz rozegrać tę sprawę w kontekście Twoich poprzednich wypowiedzi. -- 29 gru 2013, 21:57 -- To w takim razie chyba zostaje net, przynajmniej na początek? Wiem, ze niektórzy mają niezbyt pozytywne doświadczenia związane z portalami randkowymi, ale oprócz nich zostają jeszcze inne fora, bardziej specjalistyczne? Związane z Twoimi zainteresowaniami? Z takiego kołowrotu trudno się wyrwać, więc moze powoli, krok po kroku próbowac?
  21. Hmm, ale prostytutce byłoby zupełnie obojętne, dla niej i tak liczą się pieniądze. Pewnie Twoje ewentualne niedoświadczenie uznałaby za wstyd albo zażenowanie. Ale rozumiem, że chodzi Ci o Twoje własne samopoczucie. A co robiłeś w kierunku poznania kogoś? Kogokolwiek? Bez oczekiwań, a tak tylko, zeby spędzić z kimś wolny czas? Jakieś poszukiwania w necie? Czy bardziej "na żywo"? -- 29 gru 2013, 21:39 -- To skoro masz ustalony cel, to czemu w tym kierunku nic nie zrobisz? Skoro nie o związek chodzi, a tylko o przełamanie się pod tym względem, to nawet z renty można na taki "rehabilitacyjny" cel odłożyć
  22. Pociąg seksualny plus to niezdefiniowane "coś", co sprawia, że ta osoba nas przyciąga. Jesli nie ma chemii, to może być przyjaźń, znajomość, koleżeństwo, można z tego próbować zbudować coś więcej i może czasami się da. Różne rzeczy się zdarzają, ale czasami, pomimo pobożnych chęci, coś nie chce zaskoczyć.
  23. Kestrel dobrze prawi:) A skoro w innych dziedzinach radzisz sobie dobrze, to masz punkt zaczepienia. Skoro nie masz znajomych, to jaki masz plan na poznanie kogoś? Nie wiedząc, czego się chce, nie można do tego dojść. Chcesz kogoś poznać, to najpierw zastanów się, czy chodzi Ci tylko o czysto seksualne relacje, czy w grę w chodzą tylko bardziej poważne związki? Jeśli na to sobie odpowiesz, to potem zgodnie z odpowiedzią rozpisz sobie strategię: co, gdzie, jak:) Powymyślaj, gdzie mógłbyś kogoś spotkać? I próbować sie spotykać. Bez wielkich oczekiwań, z nastawieniem, że nie będziesz odpowiadac od razu pierwszej osobie, którą spotkasz (chociaż nigdy nie wiadomo).
  24. zmęczona_wszystkim

    Ludzie...

    Czasami ludzie się tak po prostu zachowują. Zwłaszcza w świecie wirtualnym znajomości szybko się zawiązują i szybko zrywają. Wystarczy, że ktoś stwierdzi, ze taka znajomość nie jest mu do niczego potrzebna i szuka następnych osób. Czasami wina jest po jednej stronie, czasami po obu, a najczęściej po prostu ludzie się "nie zazębili", to idą dalej. Relacje (zwykłe i bardziej emocjonalne) bywają dość powierzchowne.
  25. Jeśli masz możliwość, to dlaczego nie skorzystać z takich porad? Jeśli stwierdzisz, że naprawdę nic ci nie dają, to zawsze możesz z terapii zrezygnować, a może akurat pomoże? Niczym nie ryzykujesz, skoro już teraz masz niską samoocenę, to już gorzej nie będzie, a może być lepiej.
×