Skocz do zawartości
Nerwica.com

zmęczona_wszystkim

Użytkownik
  • Postów

    1 210
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zmęczona_wszystkim

  1. to ty mało życia znasz:) Ja tez znam takich mnóstwo. Łącznie z sobą:)
  2. nie wiem, trudno ocenić po tym, co piszesz, bo z punktu widzenia kogoś blisko Ciebie sytuacja może wyglądać inaczej. A jeśli jesteś ciekawie ubrana i szczupła i wyglądasz przeciętnie, to pomimo trądziku, który przecież kiedyś wyleczysz, nie będziesz miec problemu. A że nie jesteś pięknością? A kto nią jest? Wyjątki na palcach można policzyć. Postaraj się może zaobserwować, dlaczego tak Cię ludzie traktują. A czy jest przynajmniej jenda osoba w Twoim otoczeniu, z którą moglabyś o tym porozmawiać? co z jej punktu widzenia odpycha ludzi od Ciebie, skoro twierdzisz, ze odpycha?
  3. A czy oczekujesz, ze ta zmiana ma nastąpić już? W ciągu kilku dni? Dlaczego wszyscy mają Cię lubić? Nie ma takich ludzi, których by wszyscy lubili. Może to przyjdzie z czasem, może jak nie będziesz się spinać, a po prostu będziesz się normalnie zachowywać w stosunku do innych, bez wymówki: czemu mnie nie lubicie? , to jednak coś sie zmieni. Pójdziesz na studia, będziesz mieć kolejną szansę na poznanie nowego środowiska. Nieodwzajemniona miłość? A kto jej nie przechodził? nie, nie zmusisz kogoś, żeby cię pokochał, czy to mając -naście czy -dzieści lat i akurat mam w tym doświadczenie, to wiem, jaka to bezsilność. Że się nikomu nie podobasz? Ale dlaczego? Co z Twoim wyglądem jest nie tak, tzn co sama o sobie myślisz? tu akurat można wiele zrobić. Przecież jesteś tak młoda!!! Nawet jeśli teraz nie jesteś popularna, to nie znaczy, ze tak będzie zawsze.
  4. Ja tam nie zamierzam karmić tych myśli. Mówię prosto: mogłam wiele zmienić, ale tego nie zrobilam i teraz tego żałuję. Ty masz szansę, zeby wszystko zrobić, co sobie zaplanujesz. Z mojego punktu widzenia nawet nie weszłaś jeszcze w prawdziwe życie. Stoisz w takim punkcie, gdzie możesz wszystko zacząć. Po co to marnowac? Czasu masz jeszcze mnóstwo.
  5. Ale z drugiej strony sama przyznaję, że nie zrobiłam wszystkiego, co mogłam zrobić, zeby zmienić swoje położenie i teraz widzę, że "samo" się nie naprawi, trzeba zakasać rękawy. więc moge jedynie potwierdzić, że marudzenie doprawione brakiem aktywności zmierzającej do poprawienia sytuacji doprowadzi Cię do niczego. Teraz to widzę i żałuję, że nie miałam siły ani ochoty zobaczyć tego wczesniej.
  6. Kiedy miałam 18-lat myślałam sobie, że nie można być bardziej nieszczęśliwym niż byłam wtedy i że w dorosłym życiu będzie o niebo lepiej, bo gorzej być nie może. No cóż, myliłam się, bo okazało się, że zawsze może być gorzej. to nie zabrzmiało pozytywnie, ale plus takiej sytuacji jest taki: okazało się, ze da się przeżyć i ze po pewnym czasie można się przyzwyczaić do beznadziejności, bo człowiek jest silny. Hmmmm, chyba też nie zabrzmiało to jak pocieszenie?
  7. Bo każda pipidówka jest inna:) A zresztą teraz, w dobie internetu, chyba raczej tak nie przesiadują ludzie po róznych miejscówkach, skoro się moga zgadać przez net czy inne cholerstwo.
  8. Bardziej chodziło mi o ujeżdżanie niektórych przedstawicieli kościola i niektorych zapatrzonych w nich wiernych. Ale myślę, że nie warto zaczynać tego tematu, bo zwykle burzy on krew w ludziach;)
  9. Zgadza się. Problemy natury religijnej mi nie towarzyszą. Oczywiście, nie jest przyjemne słyszeć te wszystkie utyskiwania na siebie i "grzeszne zycie", ale przecież równie często jedzie się po masonach, żydach, "obcych telewizjach", ofiarach pedofilii, itp:)
  10. Bo pewnie na początku sami zazdrościli:) Zwłaszcza jakieś zasiedziałe babiny znudzone swoimi facetami. Nie mogę wyjechać, ale nie za bardzo mogę powiedzieć dlaczego. I w wielkim mieście wcale nie jest tak idealnie pod tym względem.
  11. A akceptacją swojej orientacji? nie. Może kiedyś, na początku, kiedy odkrywałam swoje upodobania, bunt był. Ale nie posiadania chłopaka i nie wychodzenia za mąż nie żałuję, bo jak każdy inny człowiek mam uczucia:) I to, do kogo sa one skierowane, dla mnie nie jest problemem. Problemem jest dla mnie znalezienie w tej małej garstce kogoś, do kogo będę pasować. Moje problemy z psychiką są dla mnie znacznie gorsze, bo to one rzutują na moje życie, i to uczuciowe, i każde inne. Pewnie podobne problemy miałabym, gdybym była hetero, więc to nie orientacja jest czymś, co spędzałoby mi sen z powiek. Jasne, ze ukrywanie się nie jest przyjemne, ale pewnie gdybym była w szczęśliwym związku, to tak bym się nie ukrywała, co nie znaczy, ze wypisałabym sobie to na tęczowym sztandarze i chodziła z nim triumfalnie po mojej pipidówce a "chłopaków" miałam, tak dla Twojej wiadomości:)
  12. ostanio pisała o swoim problemie w dodatku jest to ból ludzi homo, bo oni wiedza ze raczej nie udda im sie stworzyc zwiazku, heterycy jeszcze maja nadzieje wiesz, jak pocieszyć zdołowanych ludzi
  13. ale problemów jakich? Z samoakceptacją? Problemów związanych z szukaniem partnerki? :)
  14. Właśnie, czasem takie objawy sa sporym utrudnieniem, bo w wielu prostych rzeczach przeszkadza mi choroba. Wielu ludzi moje zachowanie mogłoby uznać za dziwne, wiele moich lęków wyklucza mnie z aktywności towarzyskiej. I tak najzwyczajniej w świecie nie widzę, gdzie mogłabym spotkac ludzi, z którymi moglabym się później zwyczajnie spotykać.
  15. W moim przypadku było trochę inaczej. Jako młody osobnik miałam problemy z komunikacją z innymi, a relacje z nielicznymi znajomymi rozluźniły się po pewnym czasie z powodu dystansu, zmian osobowościowych, itp. Potem sama zamknęłam się w swoim świecie i nie potrafiłam znaleźć miejsca, gdzie mogłabym kogokolwiek poznać w miarę normalny sposób. I obudziłam się jako osoba praktycznie pozbawiona bliższych znajomych. A nowych nie mam jak zdobyć, bo jakoś nie widzę miejsc, w których mogłabym to zrobić. Odległość też ma znaczenie. I jeszcze problem, że znajomości internetowe często bywają bardzo przelotne.
  16. I....*werble*,tu psicho pogrzebane w moim przypadku . własnie, niektórzy nie sa w stanie zrozumieć, że niektórzy moga nie miec bliższych znajomych, z wielu zresztą różnych powodów.
  17. Myślę, że zaniżasz swoje umiejętności. To nie wspinaczka na Mount Everest. Wrażliwość na drugą osobę, brak egoizmu i kilka innych cech, które na pewno chociażby cześciowo posiadasz, i sam siebie byś mógł zadziwić.
  18. Tak, chyba w harlekinach:) -- 22 lis 2013, 22:25 -- Rozumiem, tylko takie znajomości też trzeba skądś mieć. W moim przypadku nie poznałabym nikogo w inny sposób. Ile osób, tyle recept i sposobów:)
  19. Zależy od miejsca, pracy, stylu życia. Jaką szanse na znalezienie kogoś bez szukania ma np. ktoś, kto calutki dzień pracuje przed kompem, nie ma z kim wyjść, itp. A jak jeszcze ma inną orientację, to już nie ma wyjścia, szukać musi. Chyba żeby wierzyć w te słowa: "nie szukajcie, a będzie wam dane"
  20. A ja chyba jakoś nie mogłam trafić na kogoś, kto by mi tak naprawdę odpowiadał. A jak już jakaś osoba odpowiadała, to zwykle nie była mną zainteresowana. -- 22 lis 2013, 22:10 -- A książę/księżniczka sami zapukają do drzwi? Bez szukania mogłabym przeżyć bez żadnych doświadczeń chyba do emerytury:)
  21. ale bardzo dobrze i rozsądnie teoretyzujesz -- 22 lis 2013, 22:07 -- Mądrze prawisz. Oj, są takie osobniki płci obojga, co lecą według szablonu, bo przecież wydaje im się, ze posiedli takie doświadczenie, ze wiedzą wszystko. Nie biorą pod uwagę, że każdy może miec odmienne upodobania i wszystko trzeba odkryć krok po kroku. Chyba że spotka się kogoś, z kim od razu coś tak zaskakuje, że instynktownie wszystko się dzieje. Ale to chyba nie tak znowu liczne przypadki.
  22. Ale niestety, dla mnie to było jak chodzenie do biura matrymonialnego. Przykra konieczność. Nie szukałam przez specyficzne portale, a bardziej za pośrednictwem rozmaitych ogłoszeń-anonsów:)
  23. A moje wszystkie znajomości tego typu pochodziły/pochodzą z internetu, bo w inny sposób nijak bym nigdy nikogo nie spotkała.
  24. Niekiedy nie liczy się liczba mieszkańców, ale pipidówkowa mentalność
×