
deader
Użytkownik-
Postów
4 886 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez deader
-
Rok temu kupiłem tablet do teoretycznie innych zastosowań, ale skończył jako elektroniczna książka. Już przy zakupie wydana kasa nie była powalająca (bodajże około 230 pln) ale rok później i z wiedzą do czego mi faktycznie służy - kupiłbym najtańszy tablet jaki jest na rynku. Osobiście oczy nie męczą mi się przy czytaniu z 7-calowego ekranu, zwłaszcza że można regulować jasność więc jeśli po jakimś czasie "żarówa" zacznie przeszkadzać to można przyciemnić ekran. Co do zarzutu na_leśnika o kiepskiej obsłudze pdf-ów to nie mogę się zgodzić, czyta je się tak samo jak epub'y czy mobi, przynajmniej ja na swoim tablecie z Androidem bez problemu znalazłem darmowy czytnik pdfów w którym można ustawić sobie wielkość czcionki - eliminuje to wszelkie niedogodności. Ale może ja jestem specyficzny typ człowieka bo książki czytam i na moim ledwo co 3,5 calowym telefonie. Oddzielną sprawą są komiksy i ze względu na wygodne czytanie tychże zastanawiam się nad zakupem tabletu o przekątnej 10". Generalnie największą wadą modelu który posiadam jest bateria, która pozwala na 3 może 4 godziny czytania. W podróży by mnie to wkurzało, ale że stosuję głównie w domu to mi nie przeszkadza. W myśl zasady "tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie" - nie demonizowałbym opcji taniego tabletu w roli czytnika e-książek.
-
Jestem niesamowicie wkurwiony faktem że w żadnych mediach nie pokazano zdjęcia stworzenia "uratowanego" przez Chazana. Jedynym argumentem który przemawia do mnie i jest przeciwko to fakt że na miejscu matki nie chciałbym pewnie żeby o przechodzonej właśnie traumie przypominano mi z ekranów w stopniu jeszcze bardziej dosadnym niż obecnie; jednakże "dla dobra nauki" oraz społeczeństwa uważam że wszystkie stacje, gazety, portale w internecie powinny pokazać wszem i wobec jak wygląda "dziecko" "uratowane" przez człowieka postępującego "zgodnie z sumieniem". Oczywiście, widok nie jest przyjemny. Ale o to właśnie chodzi. Jest nieprzyjemny, ale nie wiem kiedy stało się to wyznacznikiem tego, że należy problem zamieść pod dywan i udawać że nie istnieje. Ludzie muszą zobaczyć pewne rzeczy na własne oczy, bo inaczej nie będą sobie nigdy zdawać sprawy z tego jak faktycznie wyglądają. Czasem opis to za mało. http://pl.wikipedia.org/wiki/Bezm%C3%B3zgowie Materiałów nie będę wstawiał bezpośrednio, bo niektóre teoretycznie klasyfikują się jako 18+ ale każdy dorosły może kliknąć odnośnik i przejrzeć na oczy. Żeby nie było że selekcjonuję, podaję jedynie wyniki grafiki Google dla zbyt leniwych lub strachliwych by samemu wstukać w okienko takie hasła jak "bezmózgowie", "bezczaszkowie" czy "rozszczepienie podniebienia": http://tnij.org/um1y8me http://tnij.org/tgtz4y9 http://tnij.org/x9fvf4x U "dziecka Chazana" - będę tak je nazywał, gdyż w moim pojęciu odmawiając aborcji facet wziął na siebie odpowiedzialność za tą istotę, w momencie kiedy zadecydował że ma się urodzić stało się "jego" dzieckiem - wady te występowały (wedle wypowiedzi innych lekarzy) jednocześnie. Jeśli ktoś w zgodzie ze swoim sumieniem uważa że takie dziecko powinno się urodzić wbrew woli swojej biologicznej matki, to ma w moim mniemaniu naprawdę nisko zawieszone sumienie. Słyszałem argumenty mające uracjonalnić tą popieprzoną decyzję tym, że odstawiając na bok kwestie religijne - lekarz ma obowiązek postępować zgodnie z przysięgą Hipokratesa i przede wszystkim chronić życie. Bullshit. Poczynając od faktu że przysięga Hipokratesa u nas nie obowiązuje - obowiązuje dostosowane do naszych czasów Przyrzeczenie Lekarskie (http://pl.wikipedia.org/wiki/Przyrzeczenie_Lekarskie), ta argumentacja jest całkowicie nieprawdziwa a do tego sprzeczna z logiką. Według składanej przysięgi, lekarz przyrzeka "służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu" oraz "według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek". Ok, wszystko fajnie, i jak najbardziej się zgodzę. Proszę mi tylko powiedzieć jak się ma logika wraz ze stwierdzeniem "według najlepszej wiedzy zapobieganie chorobom" do zezwolenia na prawie pewną depresję i szereg podobnych możliwych nieprzyjemności które uczepią się matki potworka na lata?? Kładziemy na szali ewentualnie kilkutygodniową (jak się okazało - kilkudniową) egzystencję stworzenia które z dużym prawdopodobieństwem nawet nie będzie odczuwało cierpienia (a tym bardziej samoświadomości) ze względu na nieprawidłowo rozwinięty układ nerwowy - oraz długie, być może wieloletnie cierpienie kobiety zmuszonej do przejścia przez traumę porodu stworzenia skazanego na rychłą śmierć. I ktoś na poważnie jest w stanie stwierdzić że szala przechyli się na stronę przeciwną niż matki?? Cholera, nawet jak uznać urodzone stworzenie za człowieka (nie gatunkowo; gatunkowo wiadomo że należy do homo sapiens, ale to jeszcze nie czyni kogoś z automatu "człowiekiem" z humanistycznego punktu widzenia) to lekarz staje przed wyborami - i musi jakieś podjąć. I na podstawie jakości tych wyborów my też oceniamy stopień człowieczeństwa tego lekarza. Dla mnie osobiście pan Chazan jest nie w pełni człowiekiem, jest mentalnym średniowieczniakiem. Nie ma dla niego miejsca w dzisiejszym świecie, chyba że w jakiejś enklawie w której lokalna społeczność zgodzi się na powrót do ciemnoty i zabobonu koegzystującego ze zdobyczami nowoczesnej nauki (ludzie jego pokroju operują zaawansowanym dwójmyśleniem). Bardzo cieszę się że pan Chazan zostanie odwołany ze swojej funkcji. Jego miejsce z takim podejściem do wykonywania zawodu jest w prywatnej praktyce bądź w państwie ustrojowo chrześcijańskim. Jak ktoś jest na tyle ciemny że chce się leczyć u Chazana prywatnie, wiedząc co mu być może grozi, to jakoś to jeszcze przełknę, choć wewnętrznie się przeciw temu buntuję, uważam że w ogóle nikt nie powinien zostać skazany na ryzyko obsługi przez takiego "fachowca"; natomiast nie przełknę w żaden sposób faktu że pan Chazan z takimi poglądami jest zatrudniony w publicznej służbie zdrowia. Nie przełknę, ponieważ na to płacę. I lekarz-chrześcijanin jest dla mnie na swym stanowisku równie sensowny co kucharz-muzułmanin, który po podpisaniu deklaracji wiary nie przygotuje mi jajecznicy z bekonem - bo jemu poglądy zabraniają dotykać wieprzowiny. Precz z Chazanami i precz z klapkami na oczy. Ludzie popatrzcie na to jak zdeformowane może urodzić się ludzkie ciało i zastanówcie się dwa razy przed kolejną obroną "świętości życia".
-
Błagam otwórzcie mi oczy bo już nie wiem co robić..
deader odpowiedział(a) na zeberka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Twoje życie twój wybór. Ja nigdy na żadną kobietę nie podniosłem palca nawet, ale widziałem dookoła wszystko to co opisujesz. Znałem też jednego ch*ja co przez 7 lat w taki sposób żonglował sobie moją kumpelą, ocknęła się dopiero jak jej spuścił regularny wpierdol kiedyś. Widziałem to wszystko, słyszałem te same tłumaczenia. -
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
deader odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Ch*ja wafla, chcę MOJE ciastko które mi zabrano!! Nie będę płacił za podróby -
Błagam otwórzcie mi oczy bo już nie wiem co robić..
deader odpowiedział(a) na zeberka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Czy ja czaję? Sorry, wiem że temat generalnie nie do żartów jest, ale: pewnie że czaję! Używałem tej wymówi dziesiątki razy! I wobec innych i wobec siebie! "Mechanika myślenia ćpuna" jest mi aż za dobrze znana, więc - abstrahując od tego ze sytuacji, generalnie, współczuję - niczym mnie to nie zaskakuje. Nie chcę ci zbyt długo smęcić, zwłaszcza że wiem że prawdopodobieństwo "dotarcia" oscyluje wokół kilku procent, ani brzmieć zbyt pompatycznie, wobec tego krótko: obojętne co zdecydujesz się zrobić, kiedy uderzy cię po raz pierwszy - SPIERDZIELAJ OD NIEGO BEZ ZASTANAWIANIA. -
Błagam otwórzcie mi oczy bo już nie wiem co robić..
deader odpowiedział(a) na zeberka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
zeberka, najwyraźniej nie ma facet zamiaru przestawać w takim razie. Sorry, nie piszę tego żeby ci dokopać czy coś w ten deseń, tylko serio możesz jeszcze moim zdaniem wyrwać się z zaklętego kręgu toksycznych relacji. Już i tak masz problem z tym że pociągają cię śmiecie (bądźmy szczerzy, "facetem" się ćpuna nazwać nie da) i że masz poczucie "misji ratunkowej". To wbrew pozorom jest wada, bo różni się od "normalnej" pomocy, "normalnego" wspierania. "Normalnie" to działa tak: jest dwoje ludzi, żyją mniej lub bardziej "normalnie" razem; pojawia się problem --> wspólnie (czy niechby z przewagą jednej ze stron) rozwiązują problem który się pojawił. U ciebie sytuacja jest inna. Ty od razu weszłaś na spalony teren, problem w tym że chcesz na nim posadzić kwiatki. Co może być baaaaaaardzo problematyczne biorąc pod uwagę oporny grunt. Innymi słowy: u "was" problem się nie pojawił, to ty się pojawiłaś kiedy problem już dawno trwał. Jesteś trochę jak kochanka dusząca upolowanego faceta o to żeby wreszcie rozwiódł się z żoną z którą jest mu rzekomo tak źle i niedobrze i tylko w twych ramionach znajduje ukojenie; gość jest w związku z amfetaminą dużo dłużej niż z tobą i niestety szanse na to że wygrasz ty są mizerne. Nawet zresztą jeśli wygrasz, to zostanie ci do obróbki materiał jakości Hiroszimy po trzaśnięciu atomówki. Ponownie - wiem że to jak mówienie do ściany, bo rozumem serca nie pokonasz, ale mam nadzieję że nie odbierasz tego zbyt osobiście. Ja wciągałem amfę regularnie przez co najmniej 5 lat, abstynentem całkowitym nie byłem (i nie będę pewnie) nigdy. Doprowadziłem się do porządku kiedy dziewczyna na której naprawdę mi zależało (a przynajmniej tak mi się wydawało) mnie zostawiła. Co najśmieszniejsze, nie o dragi poszło, bo o niczym nie wiedziała, tylko o to że wybrałem pracę zamiast studiów, ale mimo wszystko - żeby ją odzyskać stawałem na głowie. Między innymi sam z siebie odstawiłem na dłuuugo lusterko i słomkę. I nigdy już do nich nie wróciłem na dobre. Ale jestem pewien, na bank w 100% pewien, że gdyby przez te kilka miesięcy po zerwaniu panna dała mi drugą szansę - to wróciłbym do ćpania, nie poszedłbym do roboty - byłbym dalej pospolitym ćpakiem. A tak - żeby nie myśleć o całej sprawie poszedłem "z rozpaczy" do pracy żeby nie mieć tyle godzin dziennie do myślenia, przestałem wciągać żeby nie tracić bezsennych nocy na rozkminki jak mi źle... Wyszło mi to wszystko na dobre. Dla ćpuna są tylko dwie drogi: rynsztok albo stan "umiarkowanej stabilizacji". Jak ćpun wybierze rynsztok to nic nie zrobisz żeby zmienił zdanie. -
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
deader odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
A doświadczenie nieodwzajemnionej miłości? Wydaje mi się jeszcze gorsze, zwłaszcza jak już się wie czym takowa smakuje. Toż właśnie to napisałam Ojj, nie całkiem "Nie doświadczyć odwzajemnionej miłości" a "doświadczyć nieodwzajemnionej miłości" to dwie różne sprawy. W pierwszym przypadku "podmiot liryczny" przeżywa cierpienia związane z brakiem miłości, w przypadku drugim - z odebraniem. Wydaje mi się że mniej cierpię nie mając ciastka i nie wiedząc jak ono smakuje, niż kiedy po spróbowaniu już ciasteczka ktoś mi je wyszarpuje z łapy -
To w końcu liczyć na siebie czy na kogoś? Na wszystko można wpaść samemu, nie zawsze tylko będzie to z sensem
-
Błagam otwórzcie mi oczy bo już nie wiem co robić..
deader odpowiedział(a) na zeberka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Oh, lol. Robicie z igły kombajn. Już widzę jak małolata "dominuje" nad 32latkiem o takim charakterze jak opisany przez autorkę. Powód był - jestem w stanie się założyć - dużo banalniejszy, mianowicie po spidzie faja nie staje. I ot wyjaśnienie, też jak wciągałem w opór to mojej ówczesnej dziewczynie wciskałem ciemnoty na poziomie "boli mnie głowa". Gościu wciągał, jego panna nie chciała żeby wciągał - miał wybór: przestać albo ściemniać. I uwierzcie mi, niewielu ćpunów wybiera "przestać". Droga autorko, jedyna sensowna porada, przerobiona autopsyjnie: jeśli ci naprawdę tak zależy żeby przestał ćpać, to rzuć go w cholerę. Jeśli mu zależy, to przestanie. Jeśli nie zależy, to chyba nie warto zawracać sobie debilem głowy, nie? Nie napisałem "jeśli ci NA NIM zależy", ponieważ nawet jeśli ci na nim zależy to dla własnego dobra powinnaś typa olać, inaczej pociągnie cię na dno. Wiem też że nie skorzystasz z tych porad, ale przynajmniej będę miał czyste sumienie. PS. Im szybciej skończyć wierzyć w te pierdoły, tym szybciej będziesz mogła zacząć normalnie funkcjonować. Znaki zodiaku, LOL. Pełnoetatowa była wróżka we własnej osobie mówi ci że to jedna wielka ściema. PS.2 To też sobie lepiej daruj. Kij z babcią, wiesz jak to wku*wia sąsiadów?? To zdecydowanie przeczy pojęciu "spokój". -
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
deader odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
A doświadczenie nieodwzajemnionej miłości? Wydaje mi się jeszcze gorsze, zwłaszcza jak już się wie czym takowa smakuje. -
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
deader odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Yyy... W TYM TEMACIE?? Ba, chyba wielu kolegów by za friko cię obskoczyło! -
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
deader odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Oh myy, czemu to jest takie niepoprawne politycznie..? Ehh, oto lista top pięciu odpowiedzi których NIE udzielę ze względu na możliwe kontrowersje: 1) "Ha! Bo faceci się nie kurwią!" 2) "Tylko nie wspominaj o tym żadnej feministce bo jeszcze taki założą" 3) "Nie widziałem też męskiej tirówki, to też daje do myślenia!" 4) "To dlatego że dla faceta to powinna być przyjemność a nie praca, a tego typu biznes niezbyt dobrze by fukcjonował jako instytucja charytatywna" I ostatnia lecz wcale nie najgorsza: 5) "W Warszawie na Wiejskiej, zapraszamy!" -
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
deader odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
To inna sprawa - nie każdego stać na Mount Everest... -
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
deader odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Ja bym to porównał do wejścia na Mount Everest - co tak właściwie zmienia, co daje oprócz chwilowej zadyszki po dojściu na szczyt? Ano nic w sumie, tylko moment radości i wspomnienie na całe życie. -
Taki z ciebie prawicowiec jak ze mnie lewicowiec w takim razie
-
Wkurza mnie że w Mentosach "Rainbow" połowa mentosów jest różowa. Od tęczy oczekuję nieco więcej kolorów!!!
-
Ja się od woja wymigałem, ale uważam że każdy kto musiał przetrwać rok (czy wcześniej więcej) obowiązkowej służby wojskowej powinien dostawać za to odszkodowanie. Tą wcześniejszą policyjną czy wojskową emeryturę uznaję za pewien rodzaj takiego odszkodowania. Znam i żołnierzy i policjantów i uważam że każdy z nich zasłużył sobie na swoją emeryturę (mąż znajomej) czy żołd (dwóch kumpli, napierdalali w Chvjwiegdziestanie do turbanów, więc moim zdaniem należy im się wręcz podwójnie).
-
George Carlin "Napalm i żelki". Czy najgenialniejszy komik wszechczasów potrzebuje jakiejkolwiek rekomendacji? Nie. Dam więc tylko linka do kilku fragmentów książki, gdyby ktoś przypadkiem o George'u nie słyszał: http://booklips.pl/czytelnia/fragmenty-ksiazek/co-mysli-o-ekologii-george-carlin-przeczytaj-fragment-jego-ksiazki-napalm-i-zelki/
-
Wielu prawdziwych prawicowców by cię chętnie ukrzyżowało za takie herezje, bo w ich pojmowaniu pomaganie innemu człowiekowi to najgorsze co można zrobić (idealnie w kontraście do chrześcijańskich wartości które to ponoć wyznają), to nie jest człowiek właśnie tylko pasożyt, gówno, ścierwo i padlina; nie należy pomagać tylko nachapać jak najwięcej dla siebie. [videoyoutube=XXlnjA0Wcpw][/videoyoutube]
-
Pomóżcie mi, bo się zagubiłam .. ZWIĄZEK!
deader odpowiedział(a) na herozero temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Patrząc "na trzeźwo" konkluzja jest prosta: Bawisz się czyimiś uczuciami = nie dziw się że ktoś się bawi twoimi. Wszystko ma swoją cenę, nawet zabawa czy głupawe "próby". Karma is a bitch, jak mawiają anglojęzyczni. Oto karma w praktyce. -
30-latkowie mieszkający z rodzicami-wstyd czy normalna sytua
deader odpowiedział(a) na carlosbueno temat w Socjologia
Kombinacja wygodnictwa i realiów finansowych, z naciskiem na to drugie. 30-cha walnie mi równo za miesiąc, od trzech lat mieszkam i utrzymuję się sam. Ale gdyby nie to że obecną chatę miałem obiecaną w spadku po ciotce jeszcze w podstawówce, to na bank bym dalej u starych kiblował. Nie ma szans w dzisiejszej Polsce żeby ktokolwiek kto nie zarabia co najmniej 3 tysi na rękę i żyje bez nałogów był w stanie godnie żyć samodzielnie. Zaznaczam te słowo "godnie", bo na squacie można i za kilkaset złotych przeżyć, ale trochę to chyba odbiega od tego co ogół postrzega jako "mieszkanie nie z rodzicami". Generalnie ludzie z moich okolic wiekowych żyją albo z rodzicami, albo w kilkoro w wynajmowanych mieszkaniach, nieliczni są "na swoim" ale to wyłącznie ludzie po ślubie którym rodzina oddała jeden z domów przenosząc np. dziadków w miejsce dzieci. Wiadome jest mi tylko o jednym przypadku dawnego znajomego, który ma państwową robotę, więc pozwolił sobie z dziewczyną na wzięcie 30-letniego kredytu na mieszkanie. Będzie tylko coraz gorzej bo krwiożercze wydane kapitalizmu rozpierdala nasz naród od środka. Więc jeśli jesteś 30letnim singlem o dochodach niższych niż 3 tysiące na rękę to możesz bez większego wstydu mieszkać z rodzicami, jak masz niższe dochody to nawet o wstydzie nie myśl. -
Generalnie się zgadzam z powyższym, jednak ciężko mi się do tego nie odnieść osobiście, bo sam jestem takim przypadkiem. To znaczy, przez kilka lat żerowałem na rodzicach, w bezczelny dość sposób. W końcu się ogarnąłem, teraz żyję na swoim i za swoje, ale mimo wszystko nie potrafię ot tak zmienić poglądu o 180 stopni i stwierdzić że ludzie żyjący na koszt innych to tylko i wyłącznie bezwstydne pijawki. Zwłaszcza po zapoznaniu się dzięki bytności na forum z wieloma zagadnieniami o których przedtem miałem pojęcie nikłe, albo żadne, jak o fobii społecznej czy nerwicy. Myślę że każdy taki przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Co innego pasożytniczy ojciec-alkoholik, co innego pasożytnicza siostra z nerwicą natręctw uniemożliwiającą pracę. Ale jeśli się zidentyfikuje "pasożytnictwo z wyboru" to "leczenie" powinno być brutalne, inne metody nie działają.
-
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
deader odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Dorosłym też by się przydało -
Trochę starych numerów zginęło przy przeprowadzce, ale od jakichś trzech lat każdy numer zachowuję w "mint condition" - otwierane tylko raz do wyjęcia zawartości, przy następnym numerze poprzednik trafia z powrotem do folii razem z płytą - może za kilka lat będzie warte miliony? Ja daję radę bez wydawania kosmicznych kwot w grach F2P, ba, traktuję je jako rzeczywiście free to play i żadnej dodatkowej kasy na nie nie wydaję Inna rzecz że inne gatunki nieco katuję... Nie ma takiej linijki którą by można moje nerdostwo pomierzyć Dlatego ja się szczerze mówiąc nieco dziwię ludziom którzy pakują w komputer tysiące peelenów a potem narzekają że gry nie wyglądają jak filmowy "Avatar" Zresztą, mam dziwne wrażenie że nawet jakby wyglądały jak "Avatar" to ktoś by zaczął narzekać że to za mało realistyczne, nie po to wydawał tyle kasy żeby "zagrać w Avatara" - albo narzekać na to że są zbyt realistyczne "bo przecież jakbym chciał realizm to bym wstąpił do wojska" Wyczuwam syndrom podobny do "melomanów" którzy inwestują tysiące w pozłacane kable i prześcigają się w mierzeniu częstotliwości jakie są w stanie odtworzyć ich sprzęty, czyszczeniu winyli z niewidocznych nieuzbrojonym okiem drobinek kurzu i tym podobnych zabiegach - zapominając chyba gdzieś po drodze że sprzęt ma odtwarzać muzykę i mniej ważne jest czy popłynie ona złotymi kablami czy nie: Justin Bieber, choćbyś puścił na sprzęcie za milion złotych, nadal będzie do dupy, a Megadeth nawet puszczony na walkmanie podłączonym do głośniczka komputerowego nadal będzie zajebisty :) Więc jeśli oceniasz gry tylko przez pryzmat tego jak wyglądają, to nie dziwię się że żadna cię nie kręci - w każdej bowiem nawet najzajebistszej produkcji zdarzy się glitch, zaciach, nawet na sprzęcie za milion złotych. Ja też miałem kilkuletni okres że gry mnie nie kręciły, ale nie dlatego że grafa mi nie imponowała, po prostu wydawało mi się że z tego "wyrosłem" i że 15letniemu metalowi nie przystoi grac w gry, 15letni metal ma pić browary w parku i kupować Metal Hammer Inna sprawa że po takiej kilkuletniej przerwie jak dorwałem się do produkcji które były aktualnie na topie, to mało nie spuściłem się na monitor - czasem przerwa pomaga nabrać dystansu i odetchnąć świeżością. Np. teraz chętnie zrobiłbym sobie ze 2-3 lata przerwy bo różnice wizualne pomiędzy przykładowo PS3 a PS4 nie są tak ogromne jak między PS1 a PS2; pewnie po takim kilkuletnim "głodzie" wszystko wydawałoby mi się ładniejsze. No ale mnie bardziej kręci historia i fajny gameplay niż wodotryski wizualne, więc na to się nie zanosi...