Skocz do zawartości
Nerwica.com

deader

Użytkownik
  • Postów

    4 886
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez deader

  1. deader

    Co teraz robisz?

    Uczę się robić tłumaczenia do filmów. [videoyoutube=uKAoaLpaBi0][/videoyoutube]
  2. Nie ma czego wybaczać, ja ich wcale nie odebrałem jako przykre Puls jest, oddech obecny... Zombie nie jestem (choć czasem tak się czuję) więc nie ma innej opcji - żyję na bank Szczerze to nie wiem, bo jeszcze nie byłem - bylebym się w McMurphy'ego nie bawił [wiem że na pewno będzie terapia grupowa więc obawa pół-żartem pół-serio uzasadniona...] ---------------- Poodpisywałem na zaległe PW, więc niniejszym - spadam i do przeczytania
  3. Siema ludzie. Znów krótko i na temat będzie Przede wszystkim: dzięki za masowy pozytywny odzew. Muchas gracias. Od 18-go zaczynam zapierdziel na oddziale dziennym, na szczęście w mieście obok, kilka minut jazdy autobusem. Na temat szczegółów nie będę się na razie wypowiadał bo z jednej strony pewne aspekty tego rozwiązania uważam za bezsensowne, ale z drugiej - ostatnimi dniami zrobiono mi takie "pranie mózgu" że sam już nie wiem czy myślę sensownie czy nie. Pożyjemy, zobaczymy. Z pracą na razie będę sępił L4, na jakiekolwiek wojowanie z bucem nie mam siły aktualnie. To zawsze można zrobić później. Jakby co, hooain, ja też mówię zawsze to co myślę nawet jak to może być niemiłe, więc w żadnym stopniu urażony czy "dokopany" się nie czuję; nie umniejszając w żaden sposób odpowiedzi od reszty z was - "kop w dupę" zawsze w cenie więc - bez ironii - dzięki za niego Tośka, na forum na pewno będę zaglądał bo trudno całkiem z tym zerwać, ale pisać chyba nie będę zbyt często bo - jak wspomniałem - mam takie tornado we łbie że straciłem nawet pewność odnośnie tego czy mam rację w jakichkolwiek sprawach. No a jak nie mam racji, to się staram nie wypowiadać Jakby co w profilu zawsze można sprawdzić datę ostatnich odwiedzin. Konta nie zawieszam ani nie kasuję, cisza z mojej strony nie będzie oznaką że coś się złego dzieje. Z jedną osobą stąd jestem w kontakcie "pozaforumowym" i dość regularnym, więc jakby coś faktycznie się stało to na pewno się dowiecie. Ale nie przewiduję żeby do tego doszło. Na ewentualne PW nie obrażajcie się ani nie "lękajcie" jeśli nie będę odpowiadał natychmiastowo, gdyż - znów: będę bywał tu rzadziej niż dotąd, do momentu kiedy nie poczuję że "znów mogę" :) Fuck, miało być krótko Narazki!
  4. Moi drodzy, krótko i treściwie na razie, na wypadek gdyby ktoś się niepokoił: żyję i "mam się dobrze", zmian w tej kwestii w bliskiej przyszłości nie planuję, opiekę mam, na razie "terapeutycznie" na trochę znikam z forum, więc trzymajcie się i do przeczytania!
  5. No to krotko - z pracy dzis zapowiedzialem po 5 minutach ze wychodze, wlasnie rodzice wioza mnie na Nowowiejska z powrotem zeby dostac L4 -niech ch*j laci Do przeczytania poźniej, ludzie, dzeki za porady :)
  6. Koszta miesięczne utrzymania 2200 (rachunki, produkty konsumcyjne) pln netto. Nie licząc takich "drobiazgów" jak czasem zakup jakiejś książki czy leczenie. Ja chcę żyć a nie wegetować.... Dlatego też bez jasnowidza wiem kiedy umrę - 2051 rok kiedy zacznie się emerytura Cóż, ludzie zabijają się z takich powodów jak samotność, nieudana miłość czy inne pierdolety... Ja zabiję się jak nie będę miał środków do życia bo pod most nie mam zamiaru iść Samo podanie do sądu mało da bo cwel śpi na kasie i każdy prawnik go wybroni. Zasłoni się kodeksem pracy i przegram bo w teorii nie mam podstaw - nadgodziny nie są prawnie zakazane, tego że omija kwestie dodatkowych płatności za owe nadgodziny nikt mu nie udowodni bo firma ma zhakowany system podbijania kart i wedle zestawień to każdy pracuje 8 h i ani minuty dużej... To jest sprytna żydzina, jak każdy właściciel niewolników. Skarbówka by go mogła prześwietlić, ale tym samym sam sobie robię kichę bo godzę się na te wszystkie jego przekręty w stylu nieliczone nadgodziny czy umowa na pensję minimalną i resztę pensji na czarno. Więc to wszystko ewentualnie zostawię w "testamencie" żeby mieć pewność że tylko te kto zawinił poniesie konsekwencje... Chudy nie jestem Plus choroby przewodu pokarmowego nie pozwalają mi ciągnąć na pasztetach z promocji Sorry ale czy on Ci powiedział kiedykolwiek że masz iść się zabić czy coś w tym stylu? Wątpie. To, że zostałeś potraktowany jak szmatę przez swojego szefa to jeszcze nie jest koniec świata, myślę że każdy przeżył już coś takiego w swoim życiu i/lub przeżyje jeszcze nie raz, i jakoś sobie z tym radzą... to na pewno nie jest powód żeby sięgać pod tak radykalne środki. Bezpośrednio mnie na samobója nie namawia, ale powiedział dziś "jeśli umrzesz to na twoje miejsce są setki innych". Przy mojej depresji to działa naprawde niefajnie. Sugeruje że są na świecie ludzie lepsi ode mnie, i o ile sam mam tego świadomość, tak nie ma prawa mi mówić takich rzeczy. Najlepsze że pijak do którego mnie porównuje ma "chorobę alkoholową", hahahah czyli pospolity alkoholizm to "choroba" a depresja / nerwica to najwyraźniej "wymysły żydów" (autentyczny cytat!). Poza tym, ja mam wysoką odporność na szmacenie. Jestem tam szmacony od 8 lat. Chyba po taki czasie człowiek może nie wytrzymać..? W odróżnieniu od mojego szefa ja jestem UCZCIWY i nie będę się uciekał do przekrętów. Zresztą, co po skończeniu L4 (które btw jest liczone jako 80% stawki podstawowej, czyli 1600 brutto x 0,8 / 1,23 = 1040 pln... za taką kasę mogę opłacić mieszkanie i rachunki i zostaje 200 pln na życie...)? Wyjebka z pracy gwarantowana. I znów problem z czego się utrzymać... Że tak powiem - w obliczu moich problemów jakiś maszynista mało mnie obchodzi, zwłaszcza że co to za uszczerbek na psychice rozjechać samobójcę..? Jako maszynista bym jeszcze wylazł czym prędzej portfela szukać
  7. No więc witajcie. Jak na dziś jeszcze żyję. Jak mówiłem, zabrali mnie na Nowowiejską, wypytali co chciałem zrobić, posadzili przed psychiatrą i dawaj tłumaczyć. Generalnie inicjatorem decyzji było poranne potraktowanie przez szefa. Zostałem CAŁKOWICIE niesłusznie sprowadzony do poziomu szmaty i zapowiedziano mi że będzie szukał wobec tego kogoś na moje miejsce. Nie będę wchodził w szczegóły, bo odjazdy mojego szefa dobrze już znacie, grunt że dziś przeszedł samego siebie a ja już nie mam siły dłużej tego znosić. Mam teką sytuację życiową, że jak stracę pracę, to i tak muszę się zajebać, bo nie wyżyję bez roboty, a w okolicy takiej już nie znajdę. Nie chcę się chwalić ani dobijać tych którzy nie mają tyle szczęścia pod względem finansowym jak ja, ale w okolicy dostanę robotę za max 1300 na rękę, czyli połowę tego co zarabiam. Tyle kasy to nie starcza mi nawet miesięcznie na żarcie, a co z opłatami itd?.. Nie ma innej opcji, albo zostaję w tej robocie albo idę na tory (nigdy więcej prób w miejscu gdzie ktoś może uratować). Niestety podejrzewam że szanse na to żeby facet zrozumiał ile zarabiam dla firmy jest zerowa, dla niego liczy się inny wyzncznik - ile kto godzin siedzi, bo on jako człowiek bez życia siedzi tam po 12-14 godzin dziennie. Ch*j z tym że ja 14 godzin w pracy wyrabiam w 8-10 bo ZAPIERDALAM bez przerw na śniadanka, pogaduszki jak on czy reszta ekipy - ważne że tym nie może znieść fakty że ktoś nie ma tak samo zjebanego życia jak on. Przez lata znosiłem jego pierdoleni z uśmiechem i wazeliną, ale mam dość. Idę tam jutro zapytać czy se przemyślał sprawę i uzyskać deklarację czy mnie zwalnia czy nie. Podejrzewam ze uniesie się honorem i mnie zwolni, więc... dobrze że pociągi w nocy jeżdżą Tak w ogóle zabawna sprawa, zeżarłem całą pakę klonazepamu (60 mg) w jednym łyku spodziewając się ze szybko stracę przytomność i będę mógł się powiesić bez odczuwana agonii. Dupa! Nawet płukania żołądka nie miałem finalnie jak w szpitalu zobaczyli ze jestem w stanie chodzić po prostej linii bez zachwiania. Albo te cały klonazepam jest przereklamowany, albo muszę zastosować metodę bardziej inwazyjną czyli klony+alkohol+jakie tam jeszcze odurzacze uda mi się zdobyć żeby móc spokojnie zasnąć jak już sobie materac na tory zatargam Mam tylko nadzieję żeby ta moja ewentualna śmierć nie poszła na marne i urząd skarbowy, sądy i bhp zniszczą tego skurwysyna, zastanawiam się jak te jego gnębienie podciągnąć pod mobbing czy namawianie do samobójstwa czy coś w tym stylu, żeby potem może jacyś ludzie którzy mnie lubili skrzyknęli się żeby zniszczyć tego cwela. Jak macie jakies podpowiedzi w kwestiach prawnych to będę wdzieczny za podpowiedzi. Nie może to chu*jowi ujść bezkaenie. Na razie więc jeszcze jestem, zobaczymy co wyjdzie w najbliższych dniach.
  8. No coz, stety czy niestety - zaloga w pracy mnie przejrzala i podstepnie wezwala policje i karetke. Tak wiec raczej zyczcie mi malo wkurviajacego plukania zoladka i powodzenia w szukaniu nowej pracy i udanego udupienia raz a dobrze mojego szefa przez ktorego wlasnie jade na oddzial
  9. Czesc wam, jesli wszystko pojdzie po mojej mysli juz sie wiecej nie przeczytamy, podziekowac chcialem za te dwa lata wsparcia. Trzymajcie sie cieplo i obyscie nie trafli na takich chu*jów jak ja. Szacunek wam wszystkim.
  10. deader

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=cx4pDN168OE][/videoyoutube] haha
  11. deader

    Co teraz robisz?

    Skracam sobie życie o kilka tygodni, jak nie miesięcy zapewne
  12. Strzeliło mi do głowy takie pytanie, bo nie ukrywam, z boku wyglądać to może zabawnie Pytanie skierowane jest do wszystkich zmagających się z nadmierną wrażliwością na brud: Jak się czujecie w sklepie z odzieżą używaną i czy kiedykolwiek odważyliście się na jakiś zakup w takim miejscu?
  13. OMG myślałem że jakaś nieznana mi płyta Mety ale google stwierdziło inaczej ----------------- Sporą radochę przyniosło mi rozfoliowanie najnowszego numeru CD Action i kartka z kodem na audiobooka która z niego wypadła - zorientowałem się że nie dalej jak trzy tygodnie temu przygotowywałem w pracy te kody do druku
  14. Ależ panie pg79, nie ma absolutnie za co mnie przepraszać bo nie uważam żebyś w którymkolwiek miejscu mnie obrażał w jakikolwiek sposób :) Ostrych słów nie ma co się wstydzić, bo oznaczają że ktoś jest pewny swoich poglądów i gotów jest ich bronić. Z gorącej dyskusji jak widać potrafi wypłynąć coś konkretnego - i to jest najważniejsze. Absolutnie nie czuj się źle z powodu tego że się broniłeś - bardziej wszak ceni się tych co walczą niż tych co wywieszają białą flagę! Dla mnie to że się broniłeś jest dowodem na to że masz w sobie wewnętrzną siłę i zaparcie do osiągnięcia celu - a to ci znacznie ułatwi "walkę" na terapii. Tak więc - sztama i do przodu!
  15. Fakt, prędzej niż do gabinetu pasowałbym do koszar Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na podkreślony fragment: ja i owszem, dostrzegłem człowieka, dostrzegłem problem - tyle że tym człowiekiem była twoja psycholog. Wszystkie ostre rzeczy jakie napisałem nie miały na celu zgnębienie ciebie, tylko uświadomienie że twoje przeżycia może wpłynęły nieco na obiektywizm w podejściu do sytuacji. Chciałem żebyś dostrzegł że zamierzasz postąpić dość nieetycznie, bo chciałeś ukarać lekarza za przekazanie faktów. Wielu dostrzegło cierpiącego człowieka - ciebie - ja zaś dostrzegłem też człowieka któremu ktoś planuje uprzykrzać życie - twoją panią psycholog. Ale myślę że nie ma co już dalej tego roztrząsać - prawda "wypłynęła", teraz można tylko cieszyć się że zmieniłeś podejście i trzymać kciuki za to żebyś rozprawił się ze swoimi demonami i życzyć w tym powodzenia
  16. Pozwolę sobie odpowiedzieć bo adwokata nie potrzebuję Naprawdę ucieszyło mnie jak zobaczyłem że wczoraj pg79 napisał: czy: a o to mi właśnie chodziło, przekonać że ślepą uliczką jest pozywanie do sądu pani psycholog. Można dyskutować jaki wpływ miały moje wpisy, niektórzy powiedzą że żaden - mam teorię dlaczego, ale nie o to tu chodzi - ważne że pg79 zaczął trochę inaczej myśleć i takiemu myśleniu to ja kibicuję i trzymam kciuki za postępy :)
  17. deader

    OSTRZEŻENIE

    No to nie trać czasu na bzdury jak szukanie w necie czym jest Budda tylko ją choćby traktorem zaciągnij do psychiatry.
  18. deader

    OSTRZEŻENIE

    Jprdl, człowieku, twoja znajoma ma zryty beret i powinna się na niego leczyć, jaki sens ma prowadzenie krucjaty przeciw buddyzmowi z taką argumentacją? Ubzdurała sobie nie "pod wpływem sekty" tylko pod wpływem własnego nieprawidłowo funkcjonującego umysłu. Takie rozumowanie jest słuszne, ale ty chcąc uniknąć pijanych kierowców przestrzegasz przed choinkami zapachowymi, po prostu kupy się to nie trzyma. Znajoma ma nie po kolei w głowie i pewnie jakby się wybrała na kurs szydełkowania to by stwierdziła że jest swetrem. Mówisz że ma dzieci, więc zakładam że ma męża, zamiast marnować czas na forum idź do gościa żeby coś z tym zrobił, wysłał ją na leczenie przymusowe czy coś.
  19. deader

    OSTRZEŻENIE

    To nie jest religia, tylko system filozoficzny. OK, mój błąd - faktycznie użyłem nie do końca prawidłowego skrótu myślowego :)
  20. deader

    OSTRZEŻENIE

    Musisz więcej szczegółów podać co ta osoba pod wpływem buddyzmu zrobiła, bo na razie to ciebie bardziej bym się bał skoro chcesz kogoś zabić. Artykuł przeczytałem i nie wiem co tam jest takiego strasznego, typowe pierdolenie o duchowym rozwoju blablabla. Jak każda religia, buddyzm jest w istocie dość debilny, ale na pewno nie tak szkodliwy jak chrześcijaństwo czy islam. Albo naprawdę zaburzony autor albo naprawdę udany trolling. O czym ty gadasz? Jeszcze nie słyszałem o ani jednym buddyjskim zamachowcu-samobójcy przykładowo
  21. deader

    islamoterroryzm

    Gorzki śmiech mnie ogarnia. http://wiadomosci.onet.pl/swiat/islamisci-opublikowali-kolejne-nagranie-z-egzekucji/vdcvp Czemu śmiech? Bo próbuje się robić sensację z "kolejnego nagrania z egzekucji". Przecież w świecie muzułmańskich ekstremistów TO JEST NA PORZĄDKU DZIENNYM. A tam podniecają się tym tak jakby dotychczas ścinano jedną osobę miesięcznie. Czemu media tak ch*jowo podchodzą do tematu? Czemu nikt nie uświadomi ludzi żyjących w bezpiecznej strefie, że tam takie coś jest codziennością?
  22. Jestem zadowolony z życia kiedy nikt i nic nie dostarcza mi jakichkolwiek stresów. Chyba prościej się ująć "definicji żywota szczęśliwego" nie da
  23. No i tu jest podstawowe twoje błędne założenie. Mnie także dotyka życie w ciężkiej niepewności - z innych powodów, innego rodzaju, ale dotyka. Nikt inny za mnie negatywnej mojej przeszłości i nieprzyjemnych myśli nie przerabia. Mam tak samo przejebane w tej materii jak ty. Też mnie dręczą różne niefajne myśli, z których potencjalna pedofilia jest chyba jedną z mniej niepokojących; nie wiesz o nich nic ale z góry zakładasz że moje problemy są mniej 'ciężkie' od twoich bądź w ogóle nie istnieją (tak bodajże napisałeś, że należę do tych ludzi co to nie mają problemów ale lubią dręczyć innych). Ja tak nie robię - ja nie bagatelizuję twojego problemu. Uparcie tylko twierdzę, że rozwiązujesz go w niedobry sposób. Większość piszących tutaj żyje z jakąś emocjonalną kulą u nogi. Także pani którą raczyłeś nawyzywać od takich co się nie znają. Ale nie pozywamy masowo kogo się tylko da. Sam przyznajesz że sam wziąłeś pod uwagę słowa pani psycholog - nie jest jej winą, że twój umysł tak działa i tak to przetworzył. Gdyby lekarze mieli brać to pod uwagę, to nie mogliby uprawiać zawodu, bo kto wie kiedy pacjent sobie wyciągnie błędne wnioski z tego co mu mówią i wytoczy proces. Przykro mi, ale obiektywnie rzecz biorąc to ty wyciągnąłeś złe wnioski a obwinić za to chcesz kogoś kto przekazał ci informację. Jeśli info o tym że możesz w przyszłości powielić pewne zachowania wywołało u ciebie 10 lat stresu to przyjmij na klatę to że masz popsuty mózg (jak my wszyscy tutaj, to nie jest obelga, to jest FAKT) i lecz ten mózg a nie rekompensuj sobie tego pozywaniem niewinnej osoby. Podsunąłbym jakąś analogię dla przykładu, ale już wiemy że nic nie może się równać z twoimi przeżyciami, więc nikt nie ma prawa w ogóle czegokolwiek do ciebie porównywać.
  24. ...co nie przeszkadza ci zakazać porównywania molestowania do problemu narkomanii, mimo że zdaje się nie miałeś z nią styczności, nie widziałeś naocznie jakie procesy myślowe powstają w głowie ćpuna. Czy alkoholika. Czy chorego na raka. Czyli - ja nie mogę porównywać, bo nie wiem jak to jest być molestowanym. Ty zaś masz prawo porównywać, mimo że nie wiesz jak to jest być uzależnionym czy chorym na raka. Myślenie Kalego..? Mniejsza o to zresztą, moja wina że nie zbadałem tematu i nie doczytałem że sprawa miała miejsce 10 lat temu. To w ogóle zmienia postać rzeczy.
×