Skocz do zawartości
Nerwica.com

deader

Użytkownik
  • Postów

    4 886
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez deader

  1. deader

    Wkurza mnie:

    Że, jak, co, the fuck?? Trochę na odwrót chyba... Toż to artyści jako ludzie wrażliwsi i często generalnie inteligentniejsi dostrzegają więcej syfu niż Kowalscy. Podziwiam faceta że przez tyle lat wyśmiewał otaczającą nas rzeczywistość, żal mi że odszedł, ale nie mogę się zgodzić z tym przedziwnym wartościowaniem. To że artysta popełnia samobójstwo to nic nadzwyczajnego; dopiero kiedy Kowalscy zaczynają się wieszać - to oznaka że jest niedobrze. I, tak, jako małe in memoriam: [videoyoutube=HSJ8tvdM-FM][/videoyoutube]
  2. deader

    ot

    Na szczęście nie ja Nie musi, gdyż prostota jest najważniejsza: Nope. Najgorsze jest twoje pier*dolenie o tym jak ci źle i niedobrze a jednocześnie gówno robisz żeby cokolwiek zmienić. Najpierw zadaj sobie pytanie czy naprawdę chcesz przestać czy tylko przyszłaś sobie pojęczeć. Jak chcesz pojęczeć, to spoko, jest odpowiedni dział od tego. Ale jak chcesz coś zmienić, to wystarczy bardzo prosta sprawa: POWIEDZIEĆ RODZICOM!!! A najlepiej nie powiedzieć tylko zaaranżować żeby znaleźli u ciebie dragi. Jak tatuś porządnie złoi dupę, jak skończy się dawanie kasy od rodzinki, jak trzeba będzie wybrać: "idę na zmywak do Maka albo na dworzec ciągnąć druta za kasę dragi bo rodzinka mnie już nie sponsoruje - albo rzucam to w cholerę" - to żadne odwyki ci nie będą potrzebne. Czemu uważam że lepiej zaaranżować żeby znaleźli dragi niż powiedzieć? Bo jak powiesz, to będą myśleć że starasz się być szczera, i będą się nabierać w przyszłości na kolejne ściemy. Jak chcesz to naprawdę załatwić, to twoi rodzice muszą ci nie ufać, kontrolować, muszą cię traktować jak ćpuna i szmatę żebyś mogła osiągnąć stan w którym powiesz sobie "a takiego wała, na złość wam pokażę że mogę" - i w końcu to ZROBISZ.
  3. LOL czasem niektórych ludzi się przestaje lubić, z bardziej czy mniej sensownego powodu, i czasem nie ma się odwagi powiedzieć tego wprost, albo zachowuje się znajomość jako "plan awaryjny". Jak od 3 lat koleś cię olewa, to chyba najwyższa pora się ogarnąć z tą myślą. Osobiście znam kolesia który mimo że prosto w twarz mu powiedziałem że nie chcę się z nim widywać - a on dalej uparcie raz na miesiąc próbuje mnie gdzieś wyciągać. Ostatnio zacząłem na weekend telefon wyłączać bo już mnie wkurvia powtarzanie w kółko że nasze kumplowanie się skończyło.
  4. deader

    Kabaret.

    O ironio, Robin Williams, jeden z najlepszych komików w historii, świetny aktor i stand-up'owiec - popełnił dzisiaj samobójstwo. Widać nie było mu już do śmiechu :/
  5. deader

    Kabaret.

    [videoyoutube=KkNjX_rz0As][/videoyoutube]
  6. deader

    Kabaret.

    Mnie oba na szczęście nie przygnębiają No, to spełniamy marzenia: [videoyoutube=OYe5NK9mUoQ][/videoyoutube] Huh, zabawne, jakiś czas temu akurat nadrabiałem trochę zaległości w polskim kinie i między innymi "Nie lubię poniedziałku" oglądałem - strasznie mnie wynudził Chyba wolę bardziej czarny humor jednak Touché Tak, Bałtroczyk i Andrus też mi przeszli przez głowę, gdzieś mignął też przez moment Daniec i... za cholerę nie mogę sobie przypomnieć - jest jeszcze jeden taki facet z łbem na karku w telewizji, tyle że ja nie oglądam to i nazwiska mim wylatują... Kojarzę że był siwawy i przede wszystkim wysoki Przyznam też że moim "guilty pleasure" jest Pazura - on mnie śmieszy jak nawija Ale nie kojarzę żeby ktokolwiek porwał się u nas na taki "solidny" stand up jak w Stanach, stand up na krawędzi. Nie ma u nas w ogóle nikogo uprawiającego blue, a przynajmniej mi o nikim takim nie wiadomo. A szkoda, bo chętnie bym posłuchał. Amen
  7. deader

    Kabaret.

    Nie będę oryginalny, wzorcowymi komediami popisał się w moim mniemaniu Bareja - choć jak rzuciłem teraz okiem na Filmweb dla pewności, to faktycznie spora część powstała w latach 70tych. Nawet "Miś" jako że z 80-ego to jeszcze w 70-te się zalicza No, ale moje ukochane "Alternatywy 4" zostały nakręcone już później a to jest dla mnie obok "Misia" perła naszej komedii. Strasznie lubię też "Konopielkę", "Kingsajz", "Seksmisję" (chyba nawet podwójnie bo nie dośc że świetna komedia to jeden z naprawdę nielicznych polskich S-F!)... Odnoszę wrażenie że w tych latach w związku z ostrą cenzurą twórcy ostro gimnastykowali głowami jak "przemycić" dowcipy przez sito. Ale - przyznaję, że rodzime kino nie jest "moją kategorią" więc jeśli ktoś stwierdzi że najlepsze lata naszej komedii to lata 70te - to nie będę się spierał zbyt gwałtownie Ja o ironio właśnie przez to jego nastawienie uważam że miewa fantastycznie zabawne momenty. Według mnie komik powinien taki być - ta zajadłość, buta, pycha są pożądane w tym zawodzie. Komik musi być butny, bo musi coś wyśmiewać. Musi być zajadły, żeby to wyśmiewanie było wyśmiewaniem dogłębnym. Musi być też pyszny w pewnym sensie, bo w końcu on podejmuje decyzje co jest śmieszne a co nie. Innymi słowy - cenię właśnie takich komików, którzy uprawiają komedię z pasją, z zażarciem, z butą. Nie muszę podzielać poglądów, żeby docenić dobrze zaserwowany i przemyślany dowcip. Najlepszym przykładem jest dla mnie Dane Cook - facet który jest zdeklarowanym katolikiem, czyli ktoś z przeciwnego bieguna niż ja Ale jak słucham jak mówi o spotkanym w metrze ateiście, jak wyszydza niewierzących, jak opowiada o ich dyskusji o życiu po śmierci, o ich kolidujących poglądach, o wizji ateisty odnośnie śmierci, użyźnienia gleby i posłużenia za nawóz by odrodzić się jako drzewo, i jak montuje z tego wszystkiego konkluzję o tym jakąż nieziemską ironią byłoby gdyby ów ateista odrodził się jako drzewo, po czym ktoś go ściął, zawiózł do tartaku, zrobił z niego papier i wydrukował na nim Biblię - to kwiczę, po prostu kwiczę ze śmiechu! Mimo że mój mózg mówi "o matko co za beton, co za katol, co za głąb" to jednocześnie jakaś część tego samego mózgu zwija się ze śmiechu doceniając perfekcyjnie skonstruowaną puentę. Jestem w stanie się założyć, że gdzieś na świecie istnieje muzułmański komik który przez godzinę nawija o zgniłym świecie Zachodu i śmierci niewiernym - tak że mógłby mnie rozbawić. I taką właśnie sytuację mam z Cejrowskim: nie znoszę typa za poglądy, nie znoszę jego zachowania - ale koniec końców, muszę przyznać, składa się to wszystko czasem w naprawdę zabawną całość. Ma koleś momenty. [videoyoutube=Yp8i_qHMGk8][/videoyoutube] __________________ * Chcę zaznaczyć że cały czas posługując się terminem "komik" mam w powyższych akapitach na myśli konkretnie komika uprawiającego stand-up, niestety nie mamy chyba w naszym języku zgrabnego określenia na takowych (jeśli mamy, to będę wdzięczny za podpowiedź) a pisanie co chwila "stand-up'owca" wydaje się dość dziwaczne Im bowiem najbliżej do tytułowego kabaretu, a aktorzy nie parający się stand-up'em niekoniecznie muszą być aż tak zaangażowani - w końcu potrzebna jest też zgraja slapstickowców i reprezentantów innych, mniej głębokich nurtów komedii
  8. deader

    Kabaret.

    Jest dużo sensu w tej analogii (choć moim zdaniem polska komedia najlepszy okres przeżyła w latach 80-tych, ale - de gustibus...) i nasuwa mi się wniosek że to może być też związane z pewnego rodzaju zatraceniem tożsamości. W latach 70-80tych byliśmy bardzo świadomi siebie jako naród, to i komedia była śmieszna. W latach 90tych byliśmy "jeszcze sobą" mimo początku zmian; a teraz osiągnęliśmy totalną nijakość związaną z dołączeniem do "globalnej wioski". To chyba swego rodzaju tragedia, ale człowiekiem którego żarty i poczucie humoru wywołują u mnie najpozytywniejsze reakcje jest pan... Cejrowski, co jest dla mnie wyjątkowo bolesne bo generalnie nie znoszę tego ćwoka. Ale muszę mu przyznać że potrafi pierd*lnąć dowcipem tak, że widownia czy rozmówca "leży". I jak bardzo nie skakałoby mi na jego widok ciśnienie, jak bardzo nie wkurzałyby mnie poglądy które reprezentuje - to gdy ubierze je w zgrabny dowcip to jest niezrównany. Strasznie żałuję że nie ma u nas w kraju takiego Cejrowskiego który nie jest katolem, oszołomem i ciulem.
  9. deader

    Kabaret.

    Kieeeedyś był taki kabaret "Potem" - i jak miałem 10 lat to mnie śmieszyli. Teraz raczej mnie żenują... Generalnie z komedii na scenie to tylko stand-up, i stety lub niestety - tylko anglojęzyczny. Polscy komicy nie mają nic śmiesznego do powiedzenia. Co dziwi mnie niezmiernie, ponieważ kraj mamy równie absurdalny co inni, język też na tyle ciekawy że da się na tym gruncie podowcipkować - ale jakoś jak któryś z naszych komików wychodzi na scenę to zaczynam ziewać. Widziałem kilka kawałków Gizy, ma fajne momenty, ale gdzie mu do Wielkich jak Carlin, Moran, Allen, Maher... Podwójnie zaskakujące jest to jak weźmie się pod uwagę ile naprawdę dobrych i śmiesznych filmów u nas powstało. Czyżby problem leżał w tym że kabaret musi trafić w gusta naszej telewizyjnej publiki, a gusta - tak jak z muzyką chociażby - mamy jako naród dość przaśne..? To jest rzecz bezdyskusyjna, wystarczy popatrzeć na to jaką popularnością cieszy się disco polo. Podobnie jest chyba z humorem.
  10. deader

    Brzydota

    A jak myślisz, skąd się biorą dowcipy o teściowej? -- 09 sie 2014, 13:30 -- Później się z tego wyrasta, możesz się pocieszyć; chodzi mi konkretnie o wytykanie komuś jego wyglądu czy dyskryminowanie z tego powodu (dżizas, jak to brzmi ). Jak byłem tuż po 20-ce to mieliśmy na osiedlu kumpla ze straszną mordą nie wiem do dziś co mu było, ale wyglądał jakby chorując z dzieciaka na ospę zdarł sobie połowę twarzy. Ale, jak mówię, nie wiem do dziś co mu było, bo - nie pytaliśmy się. Nikt też mu nigdy z powodu jego wyglądu prosto w twarz nie powiedział niczego obraźliwego ani nie wysypał się z jakimś nietrafionym dowcipem. Po prostu... nie było żadnego powodu żeby coś takiego robić. Oczywiście, gdy go nie było, zdarzyło nam się ostro ponaśmiewać, ale też nie z powodu jakiejś antypatii do niego, tylko z prostego powodu że ta jego choroba była czymś innym, coś innego budzi strach, a ze strachem walczy się śmiechem. Dodać należy że ludzie o których mówię, czyli banda osiedlowa, nie była zbiorowiskiem tolerancyjnych studentów, tylko zaćpaną dresiarnią - i o dziwo oni nie mieli problemów z brzydkimi ludźmi, wystarczyło żeby był "swój" Inna sprawa że dziś ludzie szybciej dojrzewają ale później dorośleją, więc może i wiek "oświecenia" u niektórych następuje nieco później...
  11. A ja jak czytam takie pierdoły to się zastanawiam jakim niby cudem kobiety wymieniają jako jedną z najfajniejszych cech faceta "poczucie humoru" - po czym nie dostrzegają dowcipu nawet jak się go napisze Breil'em i wciśnie w tyłek
  12. khaleesi, nie chce mi się tłumaczyć po raz n-ty, zamiast wybiórczych cytatów cofnij się kilka stron wstecz i poczytaj sama co napisałem, a nie to co ktoś z mojego tekstu fragmentarycznie przytoczył.
  13. deader

    Stosunek do alkoholu

    No taka różnica że stary mia już szansę rozrzucić geny po świecie, a młody niekoniecznie stąd właśnie usuwanie przyczyn a nie skutków
  14. Chyba niewielu facetów świadomie szuka idiotki - chyba tylko tacy którzy mają duże zdolności w sferze manipulacji i z premedytacją wybierają głupią żeby nią łatwo sterować. Większość szuka takiej która byłaby ładna, ale z ogromną nadzieją że do tego okaże się niegłupia. Hehe ja tam dzięki temu mogę o seksie gadać, jakbym nie żarł prochów to zamiast tu gadać siedziałbym na redtubie
  15. Nie wiem co to za szczególny punkt widzenia, ale OK, jeśli tobie sam młody wiek starcza za urodę, to... OK. Ja jednak rozróżniam kobiety urodziwe i mniej urodziwe lub nieurodziwe wcale, nie chodzi mi o gusta tutaj, tylko o czysto obiektywne kanony piękna, ktoś może mieć fioła i uwielbiać jednookie kobiety, jednakże dla mnie dwudziestolatka bez oka traci nieco na atrakcyjności, mimo że teoretycznie oferuje większe możliwości
  16. Że co? To jak: "u faceta już sama starość wystarczy za mądrość"
  17. Dokładnie! Dlatego ja się powołuję na statystykę, a nie na gusta
  18. Oczywiście że to tylko i wyłącznie twoja sprawa, znajdą się miłośnicy wszelkich odstępstw przecież. Ciebie kręcą starsze kobiety, ale chyba zdajesz sobie sprawę z tego że jesteś w mniejszości, tak jak choćby ci co lubią grubasków, nie?
  19. Nicholas1981, nie uważam że kobieta która nie może mieć dzieci jest "mniej kobietą", w końcu z różnych przyczyn może to się trafić i dwudziestolatce. Uważam też jednocześnie, że my, faceci, instynktownie kierujemy zainteresowanie na kobiety które do rozpłodu są zdolne. Jednym czynnikiem jest na pewno to że mamy to w genach zapisane, kolejnym pewnie to co z pierwszego wynika - zazwyczaj kobieta która osiągnęła wiek niereproduktywny jest też wizualnie mniej atrakcyjna od tych które reproduktywne jeszcze są; krótko mówiąc nie uważam że kobieta niepłodna jest "mniej kobietą", ale realistycznie patrząc - ma mniejsze szanse (czy większe trudności, jak kto woli) na skuszenie sobą kogoś, bo o ile się nie mylę to jesteśmy głównie wzrokowcami i bardziej niż kobiety zwracamy uwagę na "okładkę"; próbuję tak to powiedzieć żeby nie okrzyknięto mnie "szowinistą". To nie jest szowinizm, to realizm "Temat brzmi "Dziewice i kobiety, które nigdy nie były w związku" i jako żywo nie dotyczy płodności." - kobieta która jest dziewicą i która nigdy nie była w związku siłą rzeczy nie miała z płodnością doświadczenia, a to przecież olbrzymia część utraty dziewictwa jak i związku. Ciężko mówić o tych dwóch sprawach rozdzielnie. Owszem, środki antykoncepcyjne wynaleziono, ale po to by kontrolować płodność, nie z niej rezygnować. Zauważ że niewiele kobiet czy mężczyzn decyduje się na permanentną antykoncepcję. Większość woli zostawić sobie "uchyloną furtkę". Nie, nie, nie widzę powodu dlaczego to miała by być kwestia wyłączona z dyskusji. Choćby z prostego powodu: jestem facetem i kobiety po 30ce albo niepłodnej bym nie chciał - obecnie, bo 10 lat temu bym powiedział że nie chciałbym kobiety po 20ce, za dziesięć lat pewnie znów będę zmuszony skorygować pogląd. Czy to czyni mnie szowinistą? Nie uważam, po prostu mam takie preferencje; lubię też blondynki i statystycznie większość facetów lubi blondynki, nie ma w tym nic szowinistycznego czy niestosownego - tak nas natura zaprogramowała, na takie bodźce reagujemy. I jakbyś zapytał kolegów to większość ci odpowie że zdolność do rodzenia dzieci jest znaczącym czynnikiem podczas wyboru kobiety życia.
  20. No sorry, to dużo szybsze do napisania niż "kobiety zazwyczaj około 40-ego roku życia tracą biologiczne możliwości zapłodnienia" a ujęte w cudzysłów, jako niedosłowne - nie powinno nikogo urażać Chyba że myślałaś że ja mówię o sferze wyglądu - cóż za szowinizm! Jak widać na poniższym przykładzie i 50ki potrafią wyglądać ponętnie (trzeba tylko w taką trochę zainwestować ) [videoyoutube=7B14l4uWTjY][/videoyoutube] Wyjaśniłem już powyżej... Chodziło mi tylko o kwestie rozpłodowe i nie oszukujmy się, babki mają "gorzej" bo facetowi staremu jakaś viagra jeszcze pomoże, ale pigułki na ponowne użyźnienie macicy to jeszcze chyba nie wynaleziono
  21. Najpierw chciałem napisać że kobiety mają gorzej od nas pod tym względem, jako że posiadają biologiczny "termin ważności", ale przypomniałem sobie kto dokonuje wyboru kiedy przychodzi co do czego, a to wyrównało szanse Jako że temat jest nieco "pustawy" bo nie ma żadnego konkretnego założenia, oprócz bycia "dla równowagi o prawiczkach i facetach", żadna dziewica o porady nie prosi, to nie ma co się wymądrzać, jedynie mogę coś rzucić odnośnie końcówki mianowicie "Ciekawe opinie mile widziane" Mianowicie: nie mogę się doczekać czy znajdzie się choć jedna odważna która się przyzna do dziewictwa (pominąwszy te poniżej 18ki), nie mogę się doczekać odpowiedzi i strasznie żałuję że pająk sobie znowu konto zawiesiła bo niezwyklem ciekaw jej porad w tym temacie
  22. deader

    Stosunek do alkoholu

    No właśnie, wziąć w jednym sezonie odstrzelić całą populację tych kretynów --> nie będą się mieli jak rozmnażać --> problem zniknie
  23. Oessu jak ja bym czasem tak chciał w pracy: [videoyoutube=WZeRYNysuU8][/videoyoutube]
  24. deader

    Stosunek do alkoholu

    Nie nazywałbym tego bydła "młodzieżą", bo słowo "młodzież" sugeruje że jeszcze z "młodzieńca" wyrosnąć może człowiek; z tego bydła co nocą wylęga na ulice to nawet człowiekiem nie można nazwać, powinno być zezwolenie na odstrzał sezonowy (zimą mniej tego ścierwa się pałęta) i byłoby po kłopocie.
×