
deader
Użytkownik-
Postów
4 886 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez deader
-
Czy tylko mi się wydaje że to jest wewnętrzne sprzeczne..? Przecież demokracja to rządy większości, a chrześcijaństwo jest tego całkowitym zaprzeczeniem - opiera się na świętych doktrynach ustalanych w centrum watykańskim, chrześcijanie nie wybierają tylko mają narzucone z góry co im wolno a co nie. W rządach pod patronatem chrześcijaństwa wiele kwesii niejako z automatu nie może być poddane demokratycznym wyborom, bo np. sprawy aborcji czy eutanacji nie podlegają w chrześcijaństwie dyskusji czy głosowaniu... No a tak wychwalana w demokracji wolność? Rząd chrześcijański z definicji temu zaprzecza, ponieważ u podstaw tej religii stoi księga która w wielu miejscach mówi co i komu wolno robić, mówić czy myśleć. Więc jak "chrześcijański" to z automatu niedemokratyczny. Chrześcijański totalitaryzm - to będzie pojęcie dużo trafniejsze. I choć moją pierwszą reakcją na zacytowany fragment było: "chyba kogoś pojebało...", to po chwili stwierdziłem że już chyba za stary na to jestem, zbyt zmęczony. A niechaj i by nadszedł czas chrześcijańskich rządów. Jakoś przetrzymam. A jest nadzieja że z takim rządem stałoby się to co z poprzednimi - ludzie by się po kilku latach ogarnęli że coś jest nie tak, że gdzieś kogoś porypało, że trochę to nie na dzisiejsze czasy rozwiązanie.
-
LOL odwiedziłem dzisiaj babcię, pogadaliśmy o aferze i co się okazało najbardziej ją zbulwersowało? Nie chachmęty, nie przekręy, tylko to, że... politycy używają "takich brzydkich słów" :D Nie żeby te przekręty do niej nie docierały - twierdzi że po politykach tylko tego można oczekiwać... Ale tym niedowierzaniem w używane "po godzinach" słownictwo mnie rozbroiła
-
Nie sądzę, on nie ma takiego problemu jak ja i telefony od przeróżnych konsultantów czy zapraszaczy na pokazy pościeli kończy w 10 sekund
-
Dowiedzenie się o istnieniu heksakosjoiheksekontaheksafobii, czyli lęku przed liczbami zawierającymi sześć szóstek. Polecam wklepać nazwę do ivony, żeby przekonać się że to jednak DA SIĘ wymówić
-
No i koniec cyrku na dzisiaj. Co mnie najbardziej rozbawiło/załamało, to wypowiedź że pan premier nie zgadza się na to aby o kształcie rządu decydowały osoby które nielegalnie zakłądają podsłuchy. Nożeszkurvamać, zawsze myślałem że to obywatele kraju decydują o kształcie rządu, a my obecnie mamy w dupie kto założył podsłuch i czy legalnie - interesuje zaś nas to, co się nagrało. I wcale nie chcę żeby to zostało ujawnione wszystko naraz, bo w takim przypadku zostanie to także naraz potężnie zamiecione pod dywan. Publikowane fragmentami ma większą szansę dotrzeć do świadomosci społeczeństwa - co oczywiście u tych na górze powoduje strachosraczkę, bo łatwiej naściemniać raz a porządnie niż co tydzień wymyślać nowe ściemy.
-
Ja już spałem, ale dzisiaj z rana pierwsze co mi zadało gonga po wejściu na onet to relacja z tej akcji i info że dziś o 8 nasz wspaniały przywódca wygłosi kolejne przemówienie - aż dziw że znów nie czekał z wypowiedzią do "po weekendzie". -- 19 cze 2014, 07:39 -- Hahaaa no i proszę, w orwellowskim duchu Donald okazał się znakomitym kwakmówcą - multum kwakania, zero konkretów.
-
Podejście słuszne, ja mam to szczęście że mnie nie dotyczy - ju prędzej właśnie od alko stronię bo zdarzyło mi się "za bardzo popłynąć" co przy trawie nie ma miejsca w moim przypadku.
-
marwil, takie coś prędzej, choć z tym makiem czy krasnodrzewem nadal byłbym sceptyczny... No, może krasnodrzew prędzej, bo uzyskać z niego "prawdziwą" kokainę byłoby niełatwo, pozostałoby chyba użycie "tradycyjne" czyli żucie, herbatki itd.; natomiast z maku z tego co się orientuję można już w nie tak trudny sposób można sobie uwarzyć kompocik. Inną sprawą jest ilu ludzi chciałoby walić kompot po kablach czy żuć liście koki. Ja raczej nie. Jak już mam coś przyćpać to wolę raz a solidnie kupić syntetyczną chemię, myślę że żadne liście koki nie zastąpiłyby mi tego co daje przykładowo amfetamina. Tak samo z trawą - paliłem hodowane przez kumpli "naturszczyki" i to "nie to" w porównaniu do tego co kupuje się na czarnym rynku. Z narkotykami jest tak jak z jedzeniem - jest jakaś tam "frakcja" ludzi lubujących się w naturze, ale większość preferuje hamburgera. Szczerze mówiąc to obecny stan prawny nie przeszkadza mi za bardzo. Nie chodzę nigdzie po mieście z towarem, nigdy z policją problemów nie miałem bo ostrożność przede wszystkim.
-
Ja mimo bycia aktywnym konsumentem jestem przeciwny takiemu rozwiązaniu - zakłada ono bowiem tylko i wyłącznie dobro dla ludzi "mądrych", nas głupków skazując na wymarcie :) Inna sprawa że jestem też na tyle mądry żeby rodziny tym nie ograbiać, za swoje zarobione palę... A co do napędzania przestępczości, to też to do mnie nie przemawia, bo jeśli państwo przejęłoby kontrolę nad tą używką, tak jak nad alkoholem i tytoniem, pobierając akcyzę, to raz że kasa ta leciałaby do kieszeni polityków, którzy bandytami są często większymi niż Tony Montana, jedynie się ukrywają a dwa - przestępczość zorganizowana, pozbawiona tak potężnych dochodów, musiałaby uzupełnić kasę innymi metodami. Mniemam więc że po zalegalizowaniu wszystkich narkotyków (i podobnych) wzrosłaby ilość kradzieży, porwań i innych nielegalnych sposobów zdobywania pieniędzy. A jednak mniej szkodliwy jest koleś który sprzedaje pod blokiem trawę niż koleś który do tego samego bloku wchodzi z łomem żeby komuś chatę okraść...
-
O, dokładnie. Wiesz, ja też jak miałem 20 lat to myślałem że nie dożyję do 30. Teraz trzy dychy stukną mi za dwa miesiące i myślę że pewnie nie dożyję 40. Pewnie jak dożyję do 40 to granica przesunie się do 50 i tak dalej :) I dobrze rozumiem podejście: "lekarze i forumowicze g... się znają" - też tak miałem na początku leczenia, teraz zmądrzałem bo okazało się ze mieli rację Więc rozumiem twoje zaparcie (podtekst nieintencjonalny) w tym temacie, fajnie byłoby jakbyś i ty nas zrozumiała: mamy taki sam obowiązek doradzać jak ty prawo nie słuchać
-
Czy ja wytwarzam jakieś pole elektromagnetyczne że co miesiąc muszę słuchawki nowe kupować? :/ Grrr
-
Otóż to! Nie można już wszystkiego tak sprowadzać do absurdu. Największym tego typu absurdem jaki wynalazłem kiedyś w sieci była historia angielskiego kucharza, który podał swojego pracodawcę do sądu, ponieważ ten go zwolnił. Kucharz pracował na komendzie policji i odmówił podawania wieprzowiny ze względu na wiarę. Zwolniono go, ponieważ nie nadawał się do tej roboty - tymczasem, gościu pozwał policję za dyskryminację na tle religijnym. No parodio-paranoja U nas co prawda na innej wierze się opierają przeróżne absurdy, ale tak jak pisałeś o nieserwowaniu mielonego w piątek - też się trafiają. Osobiście uważam że powinno się udostępnić wszelkie zdobycze medycyny i cywilizacji nam, ludziom. I mimo że niektóre rzeczy nam osobiście nie pasują, to ważniejsze są osoby których sprawa dotyczy. Już nawet nie mówiąc o ludziach nam bliskich, podobne rozterki można mieć wobec kogoś kogo się nigdy nie spotkało: [videoyoutube=ntiB-3Z5wrc][/videoyoutube] Bardzo lubię twórczość Pratchetta i bardzo mnie zasmuci jeśli wybierze śmierć - z drugiej strony to jest jego życie, jego decyzja.
-
Nie chodzi o to co jesz, tylko o to że jeśli uważasz że 160 cm i 42 kg wagi to normalne to nie wiem jak to nazwać...
-
AdrianR, po prostu musisz zaglądać w inne tematy niż dotąd Plus włączyć w głowie filtr na trolle No właśnie - "niby" i "teoretycznie"... : D D : Nie wiadomo śmiać się czy płakać..? Zresztą w tej kwestii muszę zgodzić się z panem Korwinem - w demokracji kształt ustaw będzie podyktowany przez większość, a większość jest - delikatnie ujmując - mądra inaczej. Więc jakby przeprowadzono ogólnokrajowe referendum odnośnie tej deklaracji wiary, to wcale nie jestem przekonany że wynik byłby inny niż obecnie...
-
Ale tylko śmiać się pozostaje, bo co innego zrobisz..? :/
-
A na przystanku wpada zakonnica z okrzykiem "KRZYŻYKI DO KONTROLI"
-
Jesus? Zleceń z Brazylii czy innego Ekwadoru jeszcze nie miałem
-
...niedoruchani? Wiem jak się kończy to powiedzonko, ale serio, czasem ilość pierdolenia jaką widzę w drukowanych u nas publikacjach podpowiada mi że autor nie zamoczył co najmniej od zmiany ustroju
-
Już pisałem - żeby mi chata fajkami nie śmierdziała...
-
Nie muszę aż tyle, moja półtoraroczna "przygoda" mi wystarcza, inna sprawa że chyba mam jakiegoś farta bo mi moja lekarka nie pierdzieli o niczym, ani też w razie pytań nie stwierdza "zobaczy pan sobie w internecie"
-
Trololol człowieku buteleczka kosztuje na Allegro 2,95 złotego A w kiosku obok 8 złotych, to nie perfumy
-
Ja generalnie też jestem zwolennikiem "nic na siłę", ale mam jednak swoje "odjazdy" - jak na wariata przystało - i akurat mam tak że nie znoszę jak ktoś nie poświęca mi uwagi jak do niego o czymś mówię. Poza gabinetem jak ktoś zamiast mnie słuchać wyciąga telefon albo ogląda się za dupami to przestaję mówić dopóki rozmówca się nie zorientuje że coś za cicho jest w jego okolicy i albo zaczyna ze mną rozmawiać tak jak tego chcę albo okazuje się niewarty rozmowy i przemieszczam się gdzie indziej. Tyle że poza gabinetem nie płacę ponad stówy za kilkanaście minut rozmowy, więc i dlatego łatwo stosować zasadę "nic na siłę". Ale jak płacę solidną kasę to zmienia to postać rzeczy Jakbym poszedł do burdelu i panienka by ziewała to też byłbym niezadowolony z usługi Jest wiele rzeczy które byłbym skłonny wybaczyć a które jestem przekonany że innym przeszkadzałyby dużo bardziej niż mnie te ziewanie, np. zwisa mi czy mój lekarz ma wszystko na biurku poustawiane równolegle, albo czy ma wyprasowane ubranie. A wiem że niektórzy by kurwicy dostali w takim otoczeniu Zgadzam się, tyle że te recepty trzeba wypisać na jakiejś podstawie. Moje wizyty sprowadzają się głównie do gadania przeze mnie, bo to ja choruję, ja czuję co mi dolega, co mi nie pasuje - psychiatra to nie terapeuta i ona mi nie dziamga niczego nadprogramowego niż kilka standardowych pytań typu czy i ile chleję, jak z zasypianiem itd. Tym bardziej więc skoro udział lekarza w konwersacji jest tak nikły, to wymagam żeby się przez ten kwadrans powstrzymał od ziewania
-
Reiben, myślę że gdyby ktokolwiek z forum chciał u mnie cokolwiek drukować, to traktowałbym te materiały, o czym by one nie były, czy to o żydomasonach, czy to o reptilianach - jednak nieco inaczej niż takie same materiały przysłane przez ponoć zdrowych psychicznie ludzi
-
Reiben, nie, płacę = wymagam i jak dotąd się to sprawdza, jak mówiłem - po zwróceniu uwagi ziewanie się skończyło :) Więc nie taka ta Polska straszna
-
Zrozumienie to jedno, porady to drugie. Ja mogę i pedofila zrozumieć, mimo to będę mu odradzał kontakty z dziećmi. Musisz odseparować te dwa pojęcia. Jak dla mnie to te dwie rzeczy się wzajemnie wykluczają. Zdawało mi się że anoreksja to choroba polegająca na nieakceptowaniu swojego ciała przy pewnych parametrach, że tak to ujmę, objawiająca się "nienormalnym" żywieniem aby uzyskać swój wyidealizowany stan, nie zwracając uwagi na otoczenie które mówi że ów wyidealizowany stan jest niezdrowy. Nie; uważam natomiast że najpierw najważniejszą sprawą jest zadbać o prawidłowe funkcjonowanie organizmu. Tak jak u mnie przy depresji najważniejsze było na początku nie to żeby dociekać przyczyn, tylko wyregulować zasypianie, zmobilizować do codziennego wstawania do pracy itd., tak w przypadkach anoreksji nie sądzę żeby samo wsuwanie mianseryny było ostatecznym rozwiązaniem - to tylko moja uwaga na temat fluoksetyny którą chciałabyś dostawać, a co dla mnie jest przejawem właśnie niezdrowych, anorektycznych "odjazdów". Myślę że pierwszą rzeczą o jaką należy zadbać to przywrócenie normalnego trybu jedzenia, a cierpienia z tym związane są drugoplanowe.