Skocz do zawartości
Nerwica.com

black swan

Użytkownik
  • Postów

    1 865
  • Dołączył

Treść opublikowana przez black swan

  1. black swan

    Niechęc do pracy

    Takie przypadki, że pracując w IT przy programowaniu i innych tym podobnych nie trzeba mieć kontaktu z ludźmi to raczej rzadkość, przynajmniej w korporacjach. Opowieści o zarobkach rzędu 6-10 tysięcy to też rzadkość (piszemy o naszym 'wspaniałym' kraju). Ogólnie ludzie lubią opowiadać niestworzone historie jak to programiści itp mają w życiu dobrze. Zależy jeszcze co umieją, w czym konkretnie piszą. A takich lepszych, bardziej doświadczonych jest mało. Trzeba naprawdę mieć do tego łeb i ogarniać wiele rzeczy, mieć iluś letnie doświadczenie, żeby kosić taką kasę w tym zawodzie. Ja nie jestem programistką, nie mam do tego głowy, ale nie jest to obca mi branża. A to, że ma się inżyniera o niczym nie świadczy, znam/kojarzę dość sporo ludzi, którzy nie skończyli studiów albo przekwalifikowali się i pracują w szeroko pojętej informatyce. I na odwrót też...
  2. black swan

    zadajesz pytanie

    Tak. Jakie masz największe marzenie?
  3. black swan

    zadajesz pytanie

    Nie, często budzę się od dziwnych snów albo od zasychania w gardle albo do toalety bo muszę pić wodę w nocy... Co chcesz w życiu robić?
  4. Hej. Może lepiej nie spoglądać na innych i robić wszystko po swojemu? ZNALEŹĆ jakiś pomysł na siebie i się po prostu realizować nie sugerując się innymi?
  5. Rico, no tak - temat założyła inna osoba, lecz ciągle rozmawiamy o grach i uzależnianiu się od nich, więc nie jest to raczej offtop, a jak wróci autorka tematu, to może to jej się nawet przydać. W końcu temat nazywa się 'Jak wytlumaczyc doroslemu ze moze byc uzalezniony do gry'... Chyba, że istnieje już jakiś temat typu 'Jak uratować gracza'. Masz może jakieś propozycje jak do tego przekonać kogoś, kto większość swojego wolnego czasu poświęca na gry? Wielokrotnie mój kumpel pytał się mnie 'to co mam robić zamiast grania', wymieniałam mu mnóstwo rzeczy, którymi interesują się zarówno jego jak i moi znajomi, lecz na wszystko miał jakieś ale, nie, wymówki, itp. Że za drogie, że zła pogoda, że nie ma do tego warunków w mieszkaniu, że to go nudzi... Wychodzi na to, że rzeczy które chciałby robić i które go nie nudzą są albo poza jego aktualnym zasięgiem, bo są za drogie w realizacji, albo są to gry - co właśnie robi. Czy da się mu jakoś przetłumaczyć, że mógłby sobie jednak znaleźć jakieś bardziej przydatne, bardziej produktywne, rozwijające hobby? Co innego można zaproponować graczowi, żeby nie znalazł takich wymówek, jakie podałam wyżej?
  6. black swan

    Niechęc do pracy

    Hmm, wydaje mi się, że jak się ma ziemię na jakichś ładnych terenach blisko jezior, np Kaszuby, najlepiej wybudować jakieś domki. Kasowanie na wynajmie to naprawdę prosty zarobek.
  7. black swan

    Niechęc do pracy

    carlosbueno, a do prowadzenia jakiej działalności masz większe możliwości niż przeciętna osoba?
  8. Dobre, muszę sobie to zapamiętać. Mi radość sprawiło prawie nic nie robienie, leniwe łażenie po chacie, grzebanie w kuchni przy jakichś eksperymentalnych konfiturach, patrzenie z obojętnością w monitor, jedzenie owoców, zastanawianie się nad życiem...
  9. black swan

    Niechęc do pracy

    To by była też dobra opcja dla mnie po to, aby ta druga osoba zajęła się kontaktami z klientami, urzędami, księgowymi itp, bo sama niestety tego całego syfu nienawidzę. Wszyscy których znam, którzy mają małe, jednoosobowe działalności mają zawsze jakieś przeboje z klientami i urzędami, niestety jest to nie do pominięcia. No chyba, że nie ma się klientów. Ale wtedy po co mieć działalność... Pewnie jakiś doradca zawodowy powiedziałby mi, że nadaję się na typowego wyrobnika, jeśli nie mam umiejętności socjalnych. Tyle, że ja tym wyrobnikiem nie chcę być. Inna opcja, to zostać artystą, tworzyć jakąś oryginalną sztukę, zostać odkrytym przez przez świat, zasypanym kontraktami i do końca życia mieć kasy po czubek głowy. Lub też próbować stać się z czegoś znanym, jak teraz robi to mnóstwo osób choćby na youtubie. Zrobić z siebie idiotę i mieć nadzieję, że da się na tym zarobić. Lecz to też nie dla mnie, nie jestem pajacem lubiącym palić głupa przed publiką. Generalnie trzeba być pomysłowym, zaskoczyć czymś. Może wymyślić jakiś patent. Nie próbować tyrać jak miliony ludzi na tym świecie, wybierają ciężką drogę mozolnej pracy na swój i tak potem niewielki dorobek. W szkołach kształci się wyrobników, żeby PKB rosło. Nie kształci się samodzielnie myślących ludzi kreatywnych. Ludzie muszą się w tym celu sami wewnętrznie przekwalifikować. Żeby myśleć na szerszą skalę. Nie zawężać się do jakiejś tam pracy u lokalnego pracodawcy, na wyrobniczym stanowisku. To na co się nastawimy, będzie naszym celem... Ja zostałam wychowana w raczej biednej rodzinie, gdzie praca była traktowana niczym świętość. Bez pracy nie ma kołaczy, tylko dzięki ciężkiej pracy można coś osiągnąć i takie tam bezsensowne frazesy. A bogaci byli zawsze postrzegani jako zło tego świata w moim domu. Jak stać się kimś, do kogo przez całe dzieciństwo było się negatywnie nastawianym przez harujących rodziców aż do usranej emerytury? Muszę sporo sobie poprzestawiać w głowie i pewnie nie tylko ja miałam taki beznadziejny start jeśli chodzi o naukę radzenia sobie w życiu.
  10. black swan

    Niechęc do pracy

    Mnie to też najbardziej przeraża. Że stracę siły, młodość na pracę, a na starość będę wrakiem pracującego całe życie robota... 40 lat pracy - kompletna abstrakcja jak dla mnie. 20 dni urlopu na rok to też jest totalna abstrakcja, prawie nic nie da się z tym zrobić. Przekwalifikowanie się nie jest takie proste, zanim zacznie się zarabiać w danej branży coś więcej, trzeba niestety mieć co najmniej paroletnie doświadczenie... Harowanie na emigracji po to, żeby uzbierać na mieszkanie w Polsce też wieje przeciekaniem życia przez palce... Ja miałam już różne pomysły na działalność, ale zawsze czynnikiem, który hamował realizację tego była moja osobowość - nie jestem otwarta, społeczna, komunikatywna, a wręcz przeciwnie. Do tego nie lubię ludzi, nienawidzę wręcz pracy z klientami (raz próbowałam, kompletna porażka). Gdybym miała ekstrawertyczną osobowość byłoby nieporównywalnie lepiej. A będąc taką introwertyczką stroniącą od nadmiernych bezpośrednich kontaktów ze społeczeństwem, nie wiem jaką działalność mogłabym prowadzić...
  11. black swan

    Na co masz ochotę?

    Na polecenie do jakiegoś ciepłego kraju i opalanie się na plaży pod palmami. Tylko bez innych turystów...
  12. Herbata, leniwe prawie nic nie robienie, owoce...
  13. nube, heh, poprawiłaś mi humor.
  14. lony, wg mnie szczęście jest w ogóle jakimś abstrakcyjnym terminem, trochę pustym, nie mającym tak naprawdę konkretnej definicji. Też po spełnieniu niektórych pragnień pytałam się siebie: czy teraz jestem szczęśliwa? I nie, nie czułam się szczęśliwa. Czułam się zadowolona, czułam, że moje pragnienie zostało zaspokojone, czułam pewnego rodzaju spełnienie, może nawet radość z powodu tej świadomości. Wydaje mi się, że w spełnianiu marzeń chodzi głównie o tą świadomość, że zaspokoiliśmy nasze pragnienia. Nie daje to szczęścia, ale utwierdza w przekonaniu, że coś potrafimy, że umiemy dotrzeć do celu jaki sobie postawimy, udało nam się osiągnąć pewną rzecz, pewien stan i możemy być z siebie dumni. Zadowoleni z samych siebie. W końcu spełnienie marzenia skończyło się powodzeniem. A sama droga do realizacji bywa nieraz czymś ciężkim i bardzo męczącym, więc niekoniecznie jest to droga przez przyjemne doznania.
  15. Rico, hmm, to ile godzin dziennie trzeba grać, żeby być no-lajfem? Poza tym nie wiem jak ci ludzie spędzający wieczory na jakichś arenach itp dają radę mieć rodziny, żony, dzieci. Jak oni to ze sobą godzą? Życie rodzinne z angażowaniem się w hodowanie jakiejś wirtualnej postaci i nabijanie nie wiadomo ilu leveli/goldów itp..? Aż się dziwię, że te żony nie wykopią ich z domu. Chyba, że grają razem z nimi, bo o takich przypadkach też słyszałam. Dzieci muszą być wtedy biedne.
  16. Jeśli chodzi o mnie, to problemów z pamięcią nie miałam, a poprawę odczuwałam za pierwszym razem i teraz też już odczuwam, ale po innych lekach niż ze dwa lata temu. Te co brałam kiedyś, już teraz na mnie nie działały.
  17. Próbowałam wyszukiwania, ale nie znalazłam nic konkretnego. Pojawiły mi się na skórze głowy w paru miejscach swędzące pryszczyki w ciągu około 3 dni. Zastanawiam się czy to po tym leku. W efektach ubocznych ma wysypki itp, więc zastanawiam się czy to właśnie to... Boję się o swoją skórę głowy. Od dzisiaj rana mam wrażenie, że co chwilę mnie coś swędzi na całym ciele i na głowie też. Nie wiem czy się nakręciłam przez myślenie o tych swędzących pryszczykach pod włosami, które rozdrapałam czy naprawdę mnie coś swędzi...? Więc, czy ktoś miał coś podobnego i jak to się rozwinęło?
  18. Bo było jej Ciebie szkoda, żal? Nadal nie bardzo rozumiem o co wam poszło... Bez tego ciężko coś więcej wywnioskować.
  19. Po prostu maciek, porównanie miłości do choroby wydaje mi się bardzo trafne. Rzeczywiście ten stan potrafi porażać nasz (a przynajmniej mój) mózg. W chwilach spełnienia, bliskości z tą osobą, odwzajemnienia jest to jak totalny odlot, zalanie mózgu serotoniną. A w przypadku niespełnienia/odstawienia człowiek czuje się na głodzie. Wielokrotnie zastanawiałam się nad tym, czy moje życie nie byłoby lepsze bez żadnej miłości. Choć może byłoby uboższe. Ale znowu nie poznałabym tego stanu, który jest jak ostateczne szczęście i najgrubszy odlot. Niestety nie trwa on wiecznie i potem przychodzi przyzwyczajenie, rutyna, ale bliskość emocjonalna ciągle pozostaje. Przynajmniej przez jakiś czas.
  20. Hej. Zawsze czytam dokładnie ulotki, potem bardzo zwracam uwagę na swój stan po pierwszych dawkach. Boję się nowych leków i tych straszliwych efektów opisanych na ulotkach. Generalnie po żadnym leku przepisanym przez psychiatrę nie czułam żadnej nagłej zmiany. Żadnych efektów tuż po zażyciu. Jedynie stopniowo poprawiający się nastrój z biegiem czasu (liczonym raczej w miesiącach niż w tygodniach). Więc z własnych doświadczeń powiedziałabym, że to raczej efekt placebo...
  21. Hej. Wygląda mi to na trochę chorą relację. Żeby mieć w miarę obiektywne spojrzenie na tę sytuację musiałabym wiedzieć, o co ona się na Ciebie obrażała i o co tym razem się obraziła. O co poszło? I rozumiem, że to ona zwykle się obrażała czy było też odwrotnie? Od czego się zaczynało - co było przedmiotami kłótni? Nie wiedząc tego mogę jedynie napisać, że wygląda to tak, jakby nie zależało jej na relacji z Tobą i wręcz jakby chciała, żebyś się od niej odwaliła. Może uzależniłaś się od niej za mocno i traktowała Cię jako przyjaciółkę-przylepę, od której nie da się oderwać? Może byłaś zbyt mało samodzielna i we wszystkim chciałaś się nią sugerować? Może to była relacja typu słaba osoba opierająca się na silnej osobie, szukająca u niej opieki itp, a silna osoba wzmacniająca swoją siłę przez władzę/opiekę nad słabą osobą, która bez niej by sobie nie poradziła? Może Twojej przyjaciółce ta relacja zaczęła dokuczać i stwierdziła, że spróbuje jakoś przekonać Cię do dania jej spokoju?
  22. black swan

    Cześć

    Wygląda na dość powszechne u młodych ludzi rozczarowanie życiem, realiami (głównie polskimi), z którego to bierze się frustracja, która to może wywoływać np punkt nr 2. Generalnie wszystko sprowadza się do braku kasy na możliwości rozwoju osobistego, na który masz ochotę wnioskując po tym, co napisałeś. W sumie to chyba dość częste... Co tu poradzić..? Znajdź lepiej płatną pracę, najlepiej na jak najmniejszą ilość godzin, ciesz się kasą i korzystaj z wolnego czasu.
  23. Powietrzny Kowal, nie, tym razem najgorsze użalanie się mam już za sobą. Teraz brakowało mi osób/miejsca do pogadania sobie.
  24. To, że jest w końcu weekend i nie będę musiała wstawać rano...
×