Skocz do zawartości
Nerwica.com

black swan

Użytkownik
  • Postów

    1 865
  • Dołączył

Treść opublikowana przez black swan

  1. black swan

    Samotność

    Kiya, i przyjaźń rozwija się także w realu? Kiedyś próbowałam szukać przyjaciółki w necie, ale nic z tego nie wyszło... Chyba będę zmuszona pozapisywać się na jakiś fitnessy i inne dziwne rzeczy w najbliższym mieście, bo nie widzę dla siebie już żadnej innej alternatywy. Zabawne jest to, że inni bardzo łatwo znajdują przyjaciół, choćby moja matka w odróżnieniu ode mnie gdzie się nie znajdzie, zaraz znajduje sobie kilka koleżanek, z którymi potem utrzymuje kontakt bardzo długo. Ja po prostu jestem kompletne beztalencie w kontaktach międzyludzkich. inbvo, może i tak jest też, nie zaprzeczam. Tylko nie mogę tego zrozumieć... Dlaczego facet potrafi szaleć za mną jak jestem samowystarczalna, zadowolona, pewna siebie, nie mam dla niego czasu i go czasami delikatnie mówiąc "olewam", a jak właśnie mam złe dni, jestem smutna, potrzebuję wsparcia, rozmowy, bliskości, to on mnie traktuje jak jakiś ciężar, od którego trzeba się odizolować... I muszę udawać, że wszystko u mnie ok, odgrywać rolę która i tak średnio mi idzie, aby ciągle wzbudzać jego zainteresowanie. Nie mogę być sobą, nie mogę pokazać tego, co naprawdę czuję, nie otrzymuję od niego żadnej pomocy, dlatego nie wiem czy to w ogóle ma dalszy sens. A jak postawie kawę na ławę, odsłonię przed nim karty, to na 100% on się jeszcze bardziej zdystansuje. Po prostu nienawidzę tego, ale czytałam już, że mężczyźni niby tacy są, choć sama nie wiem.
  2. black swan

    Samotność

    Kiedyś godziłam się na samotność, nawet ją akceptowałam, lubiłam samotność. Pewnie dlatego, że miałam nieustanny, łatwy dostęp do ludzi i to życzliwych. Miałam kogoś do kogo mogłam o każdej porze dnia zadzwonić z płaczem, gdy coś się stało, pozwierzać się itp. Teraz mam dość tej samotności, bo nie jest ona z wyboru, tylko z przymusu. Dlatego mam jej dość. Bo teraz nie mam dostępu do nikogo. Zawsze uważałam ludzi za głupków, a siebie niejako za mądrzejszą, ale to mi jakoś nigdy nie przeszkadzało w utrzymywaniu kilku znajomości. Teraz gdy te znajomości się skończyły, zerwały, potrzebuję znowu jakichś ludzi, choćby nie wiem jak głupich, ale żeby byli, mogłabym z nimi rozmawiać nawet o kolorze ściany, lepsze to niż całkowity brak kontaktu z ludźmi bez wyboru. Selenhe, dlaczego myślisz, że skoro przytrafia ci się zło, to musisz być zła... Świat nie jest sprawiedliwy i nie płaci złem za zło a dobrem za dobro. Często wręcz odwrotnie. Chociaż nawet stwierdzenie "świat płaci" nie jest adekwatne do rzeczywistości, bo świat nam za nic nie płaci, świat po prostu jest taki a nie inny przez ludzi. To my jako ogół jesteśmy za wszystko odpowiedzialni. Kiya, ja mam odwrotnie... Z tym, że facet nic nie daje w moim stanie, bo nie chce kobiety w depresji, tylko silna, zadowolona z życia i pewna siebie kobietę. Od tej w depresji się odsuwa i strzepuje ręce. Może zdam głupie pytanie, ale jak znalazłaś przyjaciółkę?
  3. U mnie wigilia była bardzo sztuczna, wszyscy udawali że jest ok, a tak naprawdę wiadomo, że każdy ma jakiś problem do każdego i te uśmiechy i życzenia to tylko na pokaz. Ogólnie te święta są beznadziejne. Nawet na rodzinę nie mogę już liczyć, rodzice są do mnie nastawieni negatywnie, najbliższa ciotka zrobiła mnie w *uja parę miesięcy temu, że tak to ujmę. Innej bliskiej rodziny tu nie mam. Właściwie to nie mam się do kogo odezwać.
  4. Mój dzisiejszy dzień wyglądał tak: późno wstałam jak zwykle, ogarnianie się zajęło mi długo jak zwykle, niesmakujące mi śniadanie, spacer z psem, komputer (internet, filmy) do wieczora... Tak ostatnio wyglądają prawie wszystkie moje dni. Porażka. Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem nic z tym zrobić.
  5. Może jednak założę osobny temat ze spisanymi wszystkimi problemami psychicznymi, które odczuwam, bo nie wiem gdzie mam konkretnie pisać, najchętniej założyłabym temat "Co mi jest?" Można tak, czy zostanie skasowany?
  6. black swan

    Niechęc do pracy

    Też mam problem z pracą. Skończyłam techniczne studia, ale po roku pracy przed kompem stwierdziłam, że mnie to wypala, zbyt bardzo stresuje, nie interesuje aż tak, że szlag mnie trafia jak mam kolejny dzień, znowu 8h siedzieć za tym biurkiem przed tym kompem z ta sama ściana na przeciwko obok tych samych ludzi. I obojętnie jaka kasę by mi za to dawali, miałam dość. A za oknem na dworze świat. Nie mogłam znieść siedzenia całymi dniami za biurkiem. Wolałabym podróżować, robić coś związanego ze sztuką, coś artystycznego. Dlaczego pchałam się na techniczne studia? Nie rozumiem samej siebie, przecież od dziecka lubiłam rysować, lepić z plasteliny, wyklejać, wycinać... A poszłam na zupełnie coś innego, chyba z presji zewsząd o zarabianiu pieniędzy. "Idź na techniczne studia, to zawsze znajdziesz pracę." I co z tego, że bym znalazła, jak nie chcę tego robić... Poza tym nie uważam się za uzdolnioną w kierunkach technicznych, matematycznych itp. Podczas tego roku pracy zawsze byłam mega niepewna tego co robiłam, bałam się że mnie wyśmieją i pomimo, że mnie chwalili, to i tak byłam nonstop zestresowana. A szukanie pracy ciągle odwlekam. Niby mam jakiś plan, ale boję się, że się nie uda. Jestem straszna pesymistka. Poza tym i tak nie wiem co konkretnie chciałabym robić, rynek jest przepełniony, jest masa ludzi "wykształconych artystycznie" i prędzej oni dostaną takie prace niż ja. Nie wiem co mam robić...
  7. Cześć. Nie wiem czy jest sens zakładać nowy temat. Trafiłam tu szukając w necie powiązania pomiędzy bezdomnością a chorobami psychicznymi (obejrzałam właśnie film Soloist). Przeczytałam tutaj kilka tematów, zauważyłam, że sporo osób na tym forum opisuje rzeczy podobne do tych, które mnie trapią. Więc się zarejestrowałam myśląc, że może coś napiszę, zadam jakieś pytanie.
  8. Cześć, chciałam się przywitać. Nie będę bezsensownie zakładać nowego tematu. Więc witam. ;]
×