Kiya, i przyjaźń rozwija się także w realu? Kiedyś próbowałam szukać przyjaciółki w necie, ale nic z tego nie wyszło... Chyba będę zmuszona pozapisywać się na jakiś fitnessy i inne dziwne rzeczy w najbliższym mieście, bo nie widzę dla siebie już żadnej innej alternatywy. Zabawne jest to, że inni bardzo łatwo znajdują przyjaciół, choćby moja matka w odróżnieniu ode mnie gdzie się nie znajdzie, zaraz znajduje sobie kilka koleżanek, z którymi potem utrzymuje kontakt bardzo długo. Ja po prostu jestem kompletne beztalencie w kontaktach międzyludzkich.
inbvo, może i tak jest też, nie zaprzeczam. Tylko nie mogę tego zrozumieć... Dlaczego facet potrafi szaleć za mną jak jestem samowystarczalna, zadowolona, pewna siebie, nie mam dla niego czasu i go czasami delikatnie mówiąc "olewam", a jak właśnie mam złe dni, jestem smutna, potrzebuję wsparcia, rozmowy, bliskości, to on mnie traktuje jak jakiś ciężar, od którego trzeba się odizolować... I muszę udawać, że wszystko u mnie ok, odgrywać rolę która i tak średnio mi idzie, aby ciągle wzbudzać jego zainteresowanie. Nie mogę być sobą, nie mogę pokazać tego, co naprawdę czuję, nie otrzymuję od niego żadnej pomocy, dlatego nie wiem czy to w ogóle ma dalszy sens. A jak postawie kawę na ławę, odsłonię przed nim karty, to na 100% on się jeszcze bardziej zdystansuje. Po prostu nienawidzę tego, ale czytałam już, że mężczyźni niby tacy są, choć sama nie wiem.