-
Postów
1 865 -
Dołączył
Treść opublikowana przez black swan
-
Dla idei innych - nie. Dla swojej - tak. Tv nie oglądam, jak już to sporadycznie i tylko o psach. Czy w pełni spełniasz się zawodowo i jesteś usatysfakcjonowany ze swojego życia zawodowego?
-
Dopóki samotność jest z wyboru, to ją lubię. Dopóki są ludzie do których mogę się odezwać, pojechać, spotkać się. A jak nie mam innego wyboru jak samotność, to zaczynam ją nienawidzić.
-
Dopóki samotność jest z wyboru, to ją lubię. Dopóki są ludzie do których mogę się odezwać, pojechać, spotkać się. A jak nie mam innego wyboru jak samotność, to zaczynam ją nienawidzić.
-
Też ma takie myśli, ale nie do końca wiem czy się z nimi zgadzam. Emocjonalnie myślę, że to prawda, ale jakaś logika (nie wiem czy trafna) podpowiada mi, że praca może być sensem - jeśli jednocześnie jest pasją, jeśli widzi się w niej jakąś misję, jeśli praca jest jednocześnie przyjemnością i rozrywką. Wtedy może być ona sensem życia. Tylko praca u nas się tak negatywnie kojarzy, samo to słowo: praca. A przecież są ludzie, którzy pracują w swojej pasji, spełniają się jednocześnie zawodowo i życiowo w tym samym czasie, odnoszą satysfakcję z takiego życia. Tak właśnie sama bym chciała. Też bym tak chciała, mogłabym się skupić na pasjach bez martwienia się o jednoczesny zarobek. Ale pewnie nikt z nas tego nie doczeka, a w Polsce to nie wiadomo czy w ogóle ktokolwiek kiedykolwiek doczeka. Ja też nie pracuję, a żyję - z własnych oszczędności, na które sama zarobiłam. Odejście z pracy było moją świadomą, niczym nie przymuszoną decyzją. I nie twierdzę, że muszę coś dawać światu. Świat w takim stanie w jakim jest teraz nie zasługuje na nic. Może jedynie na asteroidę. Poza tym, kto się przejmuje tym co daje światu? Ludzie tylko biorą, biorą i biorą. Dla siebie, ciągle chcą więcej. Nieliczni dają, jak mają nadmiar albo czują jakiś egoistyczny altruizm. I nic komukolwiek do tego czy mam istnieć czy nie istnieć. Bez przesady, inną alternatywą dla pracy jest lepsza praca. Ja nie mam zamiaru się więcej przemagać i robić coś, czego nie będę lubić, próbowałam już kilka razy, za każdym razem szlag mnie trafiał po kilku miesiącach, najdłużej wytrzymałam rok (chyba tylko dlatego, że miałam stały dostęp do neta i brak zbytniej kontroli nad moją osobą). Za pierwszym razem robiłam coś manualnie, ciągle to samo, po 11h dziennie, szlag mnie trafiał od powtarzalności i wolno upływającego czasu. Za drugim razem miałam do czynienia z klientami po 8h dziennie, szlag mnie trafiał już w momencie jak ktoś do mnie podchodził. Za trzecim razem siedziałam średnio-wygodnie przed kompem i szlag mnie trafiał że życie przecieka mi przez palce, bo całe dnie siedzę zamknięta w 4 ścianach, patrzę na te same mordy dzień w dzień, mam naprzeciwko mnie tą samą ścianę, okno jest aż 10 metrów dalej, wymagają ode mnie skupiania się na jakichś pierdołach podczas gdy ja tęsknię za wolnością. Czułam się jak w pieprzonym więzieniu. Może i jestem nienormalna, ale nie umiem tak jak większość ludzi zaakceptować czegoś takiego. Chcę żyć swoim życiem, a nie tracić go na etat i robić na bogatych i trwać w stagnacji do emerytury, której bardzo prawdopodobnie nie doczekam. Miałam tak samo... Otóż to! Niestety tak ten świat został ukształtowany przez ludzi, że aby mieć satysfakcję z życia trzeba znaleźć złoty środek pomiędzy przeznaczeniem/pasjami a utrzymaniem się. Osiągnąć to drugie poprzez to pierwsze. Nie jest to łatwa sztuka, ale ja będę próbować do upadłego.
-
Też ma takie myśli, ale nie do końca wiem czy się z nimi zgadzam. Emocjonalnie myślę, że to prawda, ale jakaś logika (nie wiem czy trafna) podpowiada mi, że praca może być sensem - jeśli jednocześnie jest pasją, jeśli widzi się w niej jakąś misję, jeśli praca jest jednocześnie przyjemnością i rozrywką. Wtedy może być ona sensem życia. Tylko praca u nas się tak negatywnie kojarzy, samo to słowo: praca. A przecież są ludzie, którzy pracują w swojej pasji, spełniają się jednocześnie zawodowo i życiowo w tym samym czasie, odnoszą satysfakcję z takiego życia. Tak właśnie sama bym chciała. Też bym tak chciała, mogłabym się skupić na pasjach bez martwienia się o jednoczesny zarobek. Ale pewnie nikt z nas tego nie doczeka, a w Polsce to nie wiadomo czy w ogóle ktokolwiek kiedykolwiek doczeka. Ja też nie pracuję, a żyję - z własnych oszczędności, na które sama zarobiłam. Odejście z pracy było moją świadomą, niczym nie przymuszoną decyzją. I nie twierdzę, że muszę coś dawać światu. Świat w takim stanie w jakim jest teraz nie zasługuje na nic. Może jedynie na asteroidę. Poza tym, kto się przejmuje tym co daje światu? Ludzie tylko biorą, biorą i biorą. Dla siebie, ciągle chcą więcej. Nieliczni dają, jak mają nadmiar albo czują jakiś egoistyczny altruizm. I nic komukolwiek do tego czy mam istnieć czy nie istnieć. Bez przesady, inną alternatywą dla pracy jest lepsza praca. Ja nie mam zamiaru się więcej przemagać i robić coś, czego nie będę lubić, próbowałam już kilka razy, za każdym razem szlag mnie trafiał po kilku miesiącach, najdłużej wytrzymałam rok (chyba tylko dlatego, że miałam stały dostęp do neta i brak zbytniej kontroli nad moją osobą). Za pierwszym razem robiłam coś manualnie, ciągle to samo, po 11h dziennie, szlag mnie trafiał od powtarzalności i wolno upływającego czasu. Za drugim razem miałam do czynienia z klientami po 8h dziennie, szlag mnie trafiał już w momencie jak ktoś do mnie podchodził. Za trzecim razem siedziałam średnio-wygodnie przed kompem i szlag mnie trafiał że życie przecieka mi przez palce, bo całe dnie siedzę zamknięta w 4 ścianach, patrzę na te same mordy dzień w dzień, mam naprzeciwko mnie tą samą ścianę, okno jest aż 10 metrów dalej, wymagają ode mnie skupiania się na jakichś pierdołach podczas gdy ja tęsknię za wolnością. Czułam się jak w pieprzonym więzieniu. Może i jestem nienormalna, ale nie umiem tak jak większość ludzi zaakceptować czegoś takiego. Chcę żyć swoim życiem, a nie tracić go na etat i robić na bogatych i trwać w stagnacji do emerytury, której bardzo prawdopodobnie nie doczekam. Miałam tak samo... Otóż to! Niestety tak ten świat został ukształtowany przez ludzi, że aby mieć satysfakcję z życia trzeba znaleźć złoty środek pomiędzy przeznaczeniem/pasjami a utrzymaniem się. Osiągnąć to drugie poprzez to pierwsze. Nie jest to łatwa sztuka, ale ja będę próbować do upadłego.
-
1. Kubek. 2. Osiągnąć comiesięczny dochód z czegoś co będzie sprawiało mi przyjemność. 3. Podróżowanie i fotografia jednocześnie. 1. Miejsce na świecie, które najbardziej chciał/a/byś odwiedzić? 2. Najgorsza wg Ciebie praca? 3. Jaka rzecz chciał/a/byś zmienić w swojej codzienności?
-
1. Kubek. 2. Osiągnąć comiesięczny dochód z czegoś co będzie sprawiało mi przyjemność. 3. Podróżowanie i fotografia jednocześnie. 1. Miejsce na świecie, które najbardziej chciał/a/byś odwiedzić? 2. Najgorsza wg Ciebie praca? 3. Jaka rzecz chciał/a/byś zmienić w swojej codzienności?
-
1. Nie. 2. Nie mam ulubionego filmu, generalnie lubię horrory, filmy o zombie, psychologiczne, dramaty. 3. Kiedyś więcej, teraz średnio 5 na rok. 1. Twoja ulubiona gazeta? 2. Jaką masz rozdzielczość monitora? 3. Twój ulubiony program komputerowy?
-
1. Nie. 2. Nie mam ulubionego filmu, generalnie lubię horrory, filmy o zombie, psychologiczne, dramaty. 3. Kiedyś więcej, teraz średnio 5 na rok. 1. Twoja ulubiona gazeta? 2. Jaką masz rozdzielczość monitora? 3. Twój ulubiony program komputerowy?
-
Smutek, żal, bezradność, złość na siebie, frustracja, poczucie winy. Czego potrzebujesz najbardziej (poza fizycznymi potrzebami)?
-
Smutek, żal, bezradność, złość na siebie, frustracja, poczucie winy. Czego potrzebujesz najbardziej (poza fizycznymi potrzebami)?
-
lubudubu, jak będę lecieć, to dam znać.
-
lubudubu, jak będę lecieć, to dam znać.
-
No pewnie
-
No pewnie
-
nail - gwóźdź (do mojej trumny)
-
nail - gwóźdź (do mojej trumny)
-
Chyba dzisiaj na to samo...
-
Chyba dzisiaj na to samo...
-
Wg mnie znalezienie lub doszukanie się logiki w czymś. -- 14 mar 2013, 11:22 -- Jak zmienić swoje myśli?
-
Wg mnie znalezienie lub doszukanie się logiki w czymś. -- 14 mar 2013, 11:22 -- Jak zmienić swoje myśli?
-
Miałam sen/koszmar o szukaniu pracy. Szukałam rozpaczliwie, nie mogłam jej znaleźć i "okazało się", że nawet do wydawania jedzenia dzieciom się nie nadaję (to w tym śnie była najgorsza praca jaką mogłam znaleźć). Facet, który początkowo chciał mnie do tego zatrudnić ciągle mnie oceniał i powątpiewał w to, że dam sobie radę i to też było koszmarne. Obudziłam się jeszcze bardziej zmarnowana niż kładłam się spać. Jak przestać się przejmować tym co ludzie o mnie myślą/mówią?
-
Miałam sen/koszmar o szukaniu pracy. Szukałam rozpaczliwie, nie mogłam jej znaleźć i "okazało się", że nawet do wydawania jedzenia dzieciom się nie nadaję (to w tym śnie była najgorsza praca jaką mogłam znaleźć). Facet, który początkowo chciał mnie do tego zatrudnić ciągle mnie oceniał i powątpiewał w to, że dam sobie radę i to też było koszmarne. Obudziłam się jeszcze bardziej zmarnowana niż kładłam się spać. Jak przestać się przejmować tym co ludzie o mnie myślą/mówią?