Skocz do zawartości
Nerwica.com

black swan

Użytkownik
  • Postów

    1 865
  • Dołączył

Treść opublikowana przez black swan

  1. natrętek, nie wiem, pewnie męczyłabym się dalej, staczała w powolnym trybie na dno psychiczne i społeczne, stawała się powoli wyrzutkiem cywilizacyjnym... ekspert_abcZdrowie, no tak, cieszę się czasem z różnych małych przyjemności, ale to cieszenie się z nich nie jest dla mnie celem samym w sobie.
  2. No cóż, ekspert_abcZdrowie, każdemu co innego wystarczy do poczucia pewnego poziomu spełnienia. Mi się marzą podróże, obce i dalekie krainy, wolność i swoboda, różne sporty ekstremalne i jakiś przytulny własny kąt do powrotów. Nie chcę w codziennym kieracie zgubić tego celu z oczu i zapomnieć po co właściwie robię to co robię. Może kiedyś napiszę, jak mi idzie dalsza walka z rzeczywistością i dążenie do tego, co sobie wyznaczyłam. Przeczytałam w jakiejś książce, że aby osiągnąć swój cel nie należy godzić się na mniej, niż się wymarzyło. I tak staram się postępować.
  3. Ja też mam po leku niesamowite sny. Są bardzo realne w odczuciu i po tym jak się obudzę, a sama ich treść jest czasami tak zwariowana, że ludzie stukają się w głowy jak opowiadam im te sny.
  4. Pieprz, wspomnienia kilkuletniego dziecka raczej ciężko byłoby przywrócić. Może ktoś z rodziny coś pamięta o jakimś wydarzeniu, które mogło być ważne. mark123, a o czym był ten koszmar? Może na podstawie tego udałoby się przywrócić jakieś wspomnienia. Ja właśnie swoje przypuszczenia co do PTSD opieram na tym okresie, z którego niewiele pamiętam, głównie to że byłam smutna, całkowicie wycofana, po prostu zmieniłam się o 180 stopni. A przed tym okresem pamiętam tylko tamto wydarzenie. Wcześniej byłam normalna, w sensie inna. Pamiętam dobrze pomieszczenie-klasę, pamiętam swoje miejsce w ławce, pamiętam wręcz idealnie sytuację jaka spowodowała jej wybuch złości. Wydarła się, czy chcę za nią poprowadzić lekcję, mówiłam, że nie. Kazała mi wstać. Mówiła o tym, że jestem przemądrzałą, pyskatą smarkulą, której rodzice nie umieli wychować, że wszyscy mają mnie dość, że cała klasa mnie nienawidzi, że inne dzieci mnie nie lubią, że mogłabym się zamknąć i słuchać lekcji, że jestem głupią, upierdliwą gówniarą, która nic nie wie i powinna siedzieć cicho i tego typu teksty, poświęciła mi chyba z 15 minut. W każdym razie chciała mi wbić do łba, że jestem nikim, nic nie wiem i mam siedzieć cicho. Chyba jej się udało. Pamiętam, że ryczałam na stojąco. Nie pamiętam dobrze, czy przypadkiem nie kazała mi powtarzać po niej jakichś tekstów. Ale pamiętam jak przez mgłę, że podburzała inne dzieci przeciwko mnie i kazała im się wypowiadać na mój temat. Może nawet sprawiła, że się ze mnie śmiały, nie pamiętam dobrze. To była szalona wredna baba, a ja miałam chyba 10-11 lat. I przez niecałe 20 lat nie pamiętałam o tym wydarzeniu, wręcz nieprawdopodobne. A teraz widzę, że chyba to mi zniszczyło psychikę. Co się potem stało? Chyba kazała mi wyjść z klasy i chyba ryczałam na korytarzu. Bardzo chciałabym sobie przypomnieć co było bezpośrednio potem, ale mam dalej czystkę w pamięci, do pewnego momentu, gdy koleżanki pytały się mnie na jakiejś przerwie, co mi jest, bo z nikim nie rozmawiam i ciągle chodzę ze spuszczoną głową pod ścianą. Wtedy się jakby ocknęłam. Nie wiedziałam co mi było, czemu czuję się tak źle. Potem już byłam inna. Aby ostatecznie potwierdzić moją hipotezę psychicznego urazu z powodu tamtego wydarzenia, musiałabym sobie przypomnieć co było bezpośrednio po tym wydarzeniu, do momentu mojego ocknięcia się ze stanu zawieszenia. Jak to zrobić? I najważniejsze pytanie: czy wiedząc już, co spowodowało uraz psychiczny, można odwrócić jakoś zmiany w charakterze/osobowości/myśleniu wywołane przez ten uraz? Na zasadzie znajomości przyczyny pewnych rzeczy i wiedzy, że gdybym wtedy się tym nie przejęła, nie zmieniłabym się?
  5. Teraz zaczynam myśleć, czytając ten temat, że jako dziecko mogłam mieć PTSD. Będąc w szkole podstawowej, przeżyłam pewną traumę polegającą na byciu zbluzganą, wyśmianą, zrównaną z ziemią przez nauczycielkę przy całej klasie po próbie zgłoszenia się do odpowiedzi - powiedziałam coś głupiego, co jej się nie spodobało. Przed tym wydarzeniem byłam wesołym, pewnym siebie dzieckiem. Po tym wszystko się jakoś odmieniło, stałam się odludkiem, bałam się ludzi, siedziałam sama pod ścianą, przestałam się w ogóle zgłaszać na lekcjach, zaczęłam siadać w ostatniej ławce, pamiętam, że wychowawczyni dopytywała się moich rodziców co się ze mną stało, czemu się tak zmieniłam. Miało to miejsce może 15-20 lat temu. A przypomniałam sobie o tym jakoś nagle około 2-3 lata temu. Gdy sobie to przypomniałam, byłam zdumiona, jak mogłam o tym zapomnieć? Będąc dzieckiem było to dla mnie coś niewyobrażalnie poniżającego i niszczącego wyobrażenie o sobie. Dlaczego wymazałam to z pamięci na tyle lat? I zastanawiałam się zawsze dlaczego tak się odmieniłam w tej szkole podstawowej, a od tych 2-3 lat widzę, że mogło to być skutkiem tego wydarzenia. Potem w liceum miewałam ataki paniki na przerwach, miałam fobię społeczną. Czy opisywana przeze mnie sytuacja to mogło być PTSD? Czy po 15-20 latach tamto wydarzenie ciągle może mieć na mnie wpływ? Czy to mogło zniszczyć mi wtedy psychikę? Nie wiem czy powinnam to drążyć i starać się sobie przypominać szczegóły czy starać się o tym zapomnieć? Czy tamto wydarzenie może być kluczem do tego, jak się ukształtowała moja osobowość?
  6. Hmm, słabo, że najgorsze do odstawienia, skoro po braku jednej dawki już czuć skutki. Dzięki za odpowiedzi, poczytałam coś o tym w necie, niby nie należy się tego bać. Podobno to takie mikro wyładowania elektryczne w mózgu, ciekawy temat.
  7. black swan

    zadajesz pytanie

    oglądam zdjęcia albo filmy co by Cię uszczęśliwiło?
  8. Tzn chodzi o teorię przedstawioną przez ekspert_abcZdrowie, żeby wyznaczyć swoje priorytety i do nich dążyć? Masz rację, ja to widzę, że wygląda ona tak ładnie tylko w teorii. A co do piramidy Maslowa - wygooglałam i szczerze mówiąc nie sądzę, żeby wszystkie z tych poziomów były dla mnie niezbędne. Potrzeby fizyczne, potrzeba względnego bezpieczeństwa - jak najbardziej. Potrzeba samorealizacji - też. Ale pozostałe? To już zależy od indywidualnego charakteru danej osoby. Nie każdy potrzebuje przynależności i uznania innych. Albo potrzebuje tego w bardzo małym stopniu - że choćby takie forum potrafi to zaspokoić, albo wizyta u rodziców raz na dwa miesiące, albo pies czy kot. Lubię swoją pracę, inaczej bym jej nie wykonywała. Ale nie lubię samej idei chodzenia do pracy, nie lubię tego, że praca zajmuje tyle czasu i daje tak mało pieniędzy. Poza tym mam większe pasje od mojej pracy i gdyby to było proste, to bym chętnie zarabiała na tych większych pasjach (oczywiście nie na żaden etat), na razie próbuję coś w tym kierunku robić, ale idzie to jak krew z nosa - tu wracamy do punktu mało czasu i mało kasy. I tak się kręci to zamknięte koło. Kiedy z niego wyjdę? Naprawdę chciałabym jak najszybciej, ale warunki jakie do tego mam mi nie sprzyjają. Dokładnie! No właśnie, a wtedy pozostaje tylko faszerowanie się chemią. ekspert_abcZdrowie, nie hoduję w sobie żalu i pretensji. Odczuwam je - to prawda, ale na co dzień staram się walczyć, bo nie chcę zostać w tym punkcie, w którym jestem. Chcę mieć lepiej, dużo lepiej. Dopóki mam siły psychiczne i fizyczne, będę dążyć do tego, co sobie wymarzyłam. Gdybym miała porzucić to dążenie, mogłabym się równie dobrze położyć do trumny. W sumie już nie raz mogłam położyć się do trumny, lecz wtedy stwierdzałam, że zaryzykuję pójście do psychiatry. To była właściwie ostatnia deska ratunku - żeby przepisał mi jakieś tabletki na uśmierzenie bólu i odzyskanie sensu życia. I udało się. Dzięki temu mogę sobie dalej iść pod wiatr i pokonywać coraz to nowsze kłody pod nogami. Co do tekstu Dalajlamy, zgadzam się z jetodik,.
  9. black swan

    Co teraz robisz?

    Duszę w sobie złość. Nie będę się kłócić, nie ma to kompletnie żadnego najmniejszego sensu. Pierdolę to, niech sobie robi co chce.
  10. Robienie projektu i jeżdżenie sobie, ale po powrocie do domu się wkurwiłam i cała radość wzięła w łeb.
  11. black swan

    zadajesz pytanie

    nie jestem. czy masz napady agresji?
  12. Wkurza mnie mój pseudo-facet/współopłacacz rachunków.
  13. Czy możliwe jest, że po pominięciu jednej porannej dawki, na następny dzień (jeszcze przed następną dawką) ma się jakiś dziwny objaw jakby takich chwilowych "prądów" przechodzących przez mózg? Ciężko mi to bliżej określić, bo jest to dosłownie parosekundowe. Takie mikro-zaburzenie świadomości/równowagi. Po wzięciu kolejnej dawki, po paru godzinach nie pojawia się już. Do tej pory 2 razy zdarzyło mi się pominąć tabletkę przez roztargnienie i 2 razy miałam potem takie dziwne efekty.
  14. Dobry trop, albo zrobienie czegoś z paznokciami, tak żeby nie dało się wyciskać i drapać!
  15. Czekanie, czekanie, czekanie... Dziz, ileż można czekać aż szanowni wielmożni zaszczycą mnie swym werdyktem...
  16. W sumie sama nie wiem. Czy można czuć radość z samego bycia? Czy leki są w stanie tak zmienić samopoczucie?
  17. black swan

    zadajesz pytanie

    "halo" czy podejmujesz czasami niewiarygodne dla otoczenia decyzje?
  18. Dobrze, spróbuję więc zdefiniować po krótce moje priorytety zgodnie z moimi potrzebami i marzeniami: utrzymywanie dobrego zdrowia fizycznego oraz stanie się na tyle bogatą, by nie musieć martwić się swoją przyszłością (i swojej rodziny) oraz móc zamiast zapieprzania po 8h dziennie na wegetację spełniać swoje wszelkie marzenia i zachcianki wymagające nierzadko sporych środków finansowych. Ok, teraz jak zabrać się za realizację? A już całkiem sporo lat mam takie priorytety. O pierwsze potrafię jako tako zadbać, ale jeśli wzbogacanie się będzie mi szło w takim tempie jak dotychczas, to nie dożyję tego... Prawda jest taka, że dopóki będzie mi starczało zaledwie od 1 do 1 (a wszelkie oszczędności będę musiała wydawać na nagłe, nieprzewidziane wydatki), to moje życie będzie jedną wielką walką, wędrówką pod wiatr, poświęcaniem swojego czasu i zdrowia dla garstki ludzi, którym się udało - jako wynajęty zasób, ręce do pracy, którym się za tę pracę daje na jedzenie i na jakąś klitkę do spania. Jestem teraz trybem. Pionkiem. Realizuję się prywatnie (priorytety) w tempie ślimaka (bo jak tu się realizować ze znikomą ilością czasu i środków?). Ciągle jednak żywię nadzieje, że w końcu moje brnięcie w tej zagęszczonej mazi ustanie i będę mogła korzystać z życia tak, jak mi się podoba. Tylko czy te nadzieje nie są próżne? Ile można żyć samą nadzieją? Ile można się wspierać lekami by nie czuć psychicznego bólu z tym wszystkim związanego? Dlaczego większość ludzi nie przejmuje się tym, że gówno znaczą w tym świecie, są nikim i zawsze będą tylko pieprzonymi pionkami? Czy ktoś im zrobił lobotomię przy porodzie, że tego nie czują? Że zachowują się jak owce, jak roboty wyprodukowane do tworzenia dóbr w zamian za miskę ryżu? Czy tylko ja czuję się jak robot, któremu źle zainstalowano sterowniki i przez to nie chce nim być? Miało być krótko, a trochę się zapędziłam. Mogłabym być robotem - w zamian za dużo mniej mojego czasu i dużo większą zapłatę. Wtedy nawet nie czułabym się jak robot, tylko człowiek, który ma kiedy i za co realizować swoje priorytety. Czemu wszyscy się nie buntują? Nie rozumiem. Ślepe roboty dające się legalnie ruchać w dupy i wydaje im się, że wszystko jest ok. A ja w tym wszystkim tkwię siłując się z rzeczywistością. A mam na to siłę dzięki substancjom chemicznym przepisywanym przez lekarza. Jakby na to spojrzeć z boku, to jakaś tragikomedia i paradoks. Czemu tak jest..?
  19. ekspert_abcZdrowie, ta odpowiedź pozostawia mocny niedosyt. Więc i ja mam pytanie: jak w tej sytuacji (opisywanej przez ego i tym podobnych) znaleźć "swoją drogę", jakąś "misję", nowy sens i cel życia, coś dla czego i po co warto byłoby żyć i się starać, wysilać?
  20. black swan

    zadajesz pytanie

    tak, ale tylko jak jest ciepło na dworze Jakie są Twoje sposoby walki o swoje?
  21. black swan

    Na co masz ochotę?

    Na odizolowanie się od realnego świata, popatrzenie na niego z boku, z dystansem. Chciałabym czasem być niewidzialna, żeby przyglądać się jak wszystko płynie bez bycia zauważoną i wplątaną w to płynięcie.
  22. Podjęcie decyzji. HA! Podjęłam decyzję, je je je je je!
  23. Dziś wkurzają mnie procedury... Po co tyle procedur, żeby cokolwiek załatwić!
×