-
Postów
12 566 -
Dołączył
Treść opublikowana przez acherontia styx
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
acherontia styx odpowiedział(a) na Dryagan temat w Off-topic
@bei ogólnie nie ma w obowiązku Ci dawać tej premii po świętach, ale no jak wszystkim dała to Tobie też powinna. Może po prostu przeleje Ci razem z wypłatą skoro Ciebie nie było jak dawała wszystkim? Ja bym nie poszła się prosić o premię, której nie mam w warunkach umowy, bo sorry, ale jakiego argumentu użyjesz jak powie że nie da Ci? Że wszyscy dostali poza Tobą? No skoro nie ma jej w regulaminie wynagradzania to to nie jest argument, bo ma prawo Ci jej nie dać i nie masz podstaw do roszczeń (wiadomo, że to świadczy o niej wtedy jeśli jednej osobie tylko nie da, ale no prawo jest po jej stronie). -
wyjście na trening, mimo, że dzisiaj było ciężko
-
Lęk po odstawieniu - naturalny etap regeneracji mózgu
acherontia styx odpowiedział(a) na xadrianoxxx temat w Nerwica lękowa
skończ spamować tymi swoimi pseudo-artykułami. miałeś już powiedziane że masz do tego założyć sobie osobnyn temat i tam wrzucać. -
W samym chorowaniu nic, ale mnie zawsze bawi zdziwienie rodziców, że dlaczego ich dziecko jest chore i oburzenie, że muszą je odebrać ze szkoły. No muszą odebrać wcześniej bo jak się puściło chore dziecko do szkoły to teraz je odbieraj, bo szkoła nie jest od opiekowania się chorym dzieckiem. I tak, mam dość dużą grupę potwierdzającą tą tezę, bo pracuję w 3 szkołach i łącznie mam ponad 1000 dzieciaków i pytania czy nie mogłoby dziecko z gorączką zostać normalnie w szkole jak podam mu leki słyszę notorycznie ze strony rodziców. I jak w przypadku rumieńca zakaźnego było mi to obojętne czy dziecko zostanie w szkole czy nie, bo jak wychodził sam rumieniec to dziecko już i tak nie zarażało, o ile nie miało objawów infekcji przy tym, tak wszelkie inne dzieciory z gilem po pas, gorączką itp. są kulturnie odsyłane do domu w tempie natychmiastowym.
-
Na etapie przedszkola to jest norma, dzieciaki chorując z czasem nabywają odporności. Gdzie miały jej nabyć, bo raczej nie siedząc w domu? Wychodzą do innych dzieci, a wiadomo, że te małe gady najbardziej wszystko roznoszą. Teraz w przedszkolach i szkołach mamy etap królującej mykoplazmy no i wielki come back krztuśca w zeszłym roku rumieniec zakaźny panował
-
Utrata uczuć, emocji i zainteresowań.
acherontia styx odpowiedział(a) na MiśMały temat w Schizofrenia
A nie pomyślałeś o tym, że zamiast tworzyć kombinacje alpejskie z lekami/metodami leczenia i poziomami dopaminy, których sorry, ale nie jesteś w stanie obiektywnie ocenić w żaden sposób, po prostu odpuścić szukanie złotego Graala i pozwolić organizmowi naturalnie wrócić do równowagi? Owszem, nie będzie to krótkie ani przyjemne, ale organizm siłą rzeczy dąży do równowagi, a bombardując go co chwilę czymś nowym nie ma jak tego zrobić. -
@aniam97 ja nie twierdzę, że całość Twojego podejścia do niego wynika z lęku przed odrzuceniem, Owszem, może mieć cechy, które Tobie nie odpowiadają. Nie wiem, nie znam go, nie znam Ciebie, w tej kwestii się nie wypowiem, bo to Ty musisz wiedzieć co stanowi dla Ciebie realną przeszkodę w tej relacji, a co wynika ze wspomnianego lęku przed odrzuceniem/lęku przed bliskością, o których sama napisałaś w cytatach powyżej. Z tym że chociażby ostatni cytat wskazuje na to, że to Ty zakładasz jakieś jego nieczyste intencje i wkładasz w jego głowę swoje własne myśli, a rzeczywistość zapewne jest inna, bo nie siedzisz w jego głowie i nie wiesz co on myśli, dopóki tego nie ujawni. Myśli nie są faktami, nieważne jakie są. I przede wszystkim to trzeba oddzielić od siebie, bo odnoszę wrażenie, że trochę zakładasz, że Twoje myśli o jego intencjach są faktami i prawdą.
-
Bardziej miałam na myśli to, że wszyscy odczuwamy te same emocje, w różnym natężeniu, wywołane przez inne czynniki czy wydarzenia, ale pakiet emocji dla każdego jest taki sam. Nie ma osobnych odczuć zarezerwowanych tylko dla "wybranych". Sposoby radzenia sobie z emocjami, owszem mogą być różne, ale nadal na przykładzie terapii grupowej dla 10 osób z w teorii różnymi "eFkami", na innym etapie życia, z innych środowisk, duża część "problematycznych emocji" będzie taka sama dla każdego uczestnika grupy. A to złudzenie wyjątkowości nie pomaga w zdrowieniu, tylko jak już w pielęgnowaniu choroby. I mogłabym tu opisać jak dokładnie wyglądała w mojej psychoterapii ta "utrata złudzeń", ale żeby to wytłumaczyć, musiałabym zbyt mocno wejść w kwestie psychoterapii i zahaczyć o wiele rzeczy, do których każdy powinien dojść sam, a nie na przeczytanym przykładzie. Nie jest to proste, a jeszcze trudniejsze jest nieocenianie i niebiczowanie siebie za "objawy" po tym jak runie cała "chorobowa tożsamość", bo jest to moment niewątpliwie trudny w terapii, bo człowiek dochodzi do wniosku, że właśnie stracił wszystko co miał i uważał za wyjątkowe, co było jego częścią.
-
Wiem, ale tego nie załatwisz półrocznym pobytem w klinice. Na swoim przykładzie, u mnie pobyt w klinice był tak na prawdę dopiero początkiem terapii. I jak to powiedziała już później moja terapeutka, klinika odsłoniła wierzchołek góry lodowej. Zresztą nie powiem tu nic odkrywczego, nawet jeśli ukończysz cały pobyt w klinice na 100% będziesz miała zaleconą kontynuację terapii (po krótkiej przerwie) w warunkach ambulatoryjnych. To jest standard u nich i 100% pacjentów dostaje takie zalecenia. Sama klinika nie załatwi wszystkiego na pewno i nikt nawet tak nigdy nie twierdził z zespołu terapeutycznego. Ja po wyjściu z kliniki jeszcze przez 8 lat byłam w regularnej psychoterapii, ale ja byłam "trudną" pacjentką, bo 2 lata zajęło mi w ogóle zaufanie terapeutce, mimo, że znałam ją z kliniki, na tyle, żebym zechciała mówić, a nie tylko testować jej cierpliwość do mnie Dopiero jak już kończyłam regularną psychoterapię powiedziała mi, że jej superwizor długo uważał, że terapia u mnie nie da efektów - mówiąc łopatologicznie, uznał mnie za beznadziejny przypadek. Oczywiście teraz uważa mnie za cud psychoterapii rzekomo, ale niech się buja
-
Bo to są rzeczy, do których powinnaś dojść sama na psychoterapii, a nie usłyszeć/przeczytać. Ja to napisałam i tak bardzo ogólnie i bardzo mocno spłycając, bo do wielu rzeczy musisz dojść sama. Nigdzie też nie napisałam że to jest proste, łatwe i przyjemne, ale duża część pracy na psychoterapii nad traumami czy trudnymi wydarzeniami taka nie jest. I tak, ja też się długo broniłam przed przyjęciem i uznaniem takich rzeczy, jak pewnie większość osób ,które doszły do tego momentu w swojej terapii, ale wbrew pozorom, uznanie i przyjęcie takich rzeczy finalnie staje się przełomowe w terapii i robi miejsce na nowe, zdrowe podejście do siebie, innych ludzi i świata oraz pozostawienie przeszłości tam gdzie jej miejsce, w przeszłości, bez ciągłego odtwarzania trudnych przeżyć.
-
Byłaś w Klinice Nerwic rzekomo, jeśli chociażby aktywnie słuchałaś na grupie (o ile miałaś sensowną grupę z sensownymi terapeutami, bo niestety ale klinika już dawno zeszła na psy a mam porównanie bo byłam tam 2 x w odstępie 5-letnim i moją terapeutką nawet poza kliniką była osoba pracująca przez 15 lat w klinice), to pewnie wiesz, że grupa idealnie odzwierciedla nas samych i część problemów z którymi zmaga się pojedyncza osoba, dotyczy może w innym natężeniu ale większości uczestników grupy. Przykro mi że burzę światopogląd, ale tak jest. To co opisujesz w skrócie jest typowym lękiem przed odrzuceniem - sama odrzucasz, bo lepiej być odrzucającym niż odrzuconym. Oczywiście to baaaardzo mocno spłycone, ale nie będę tu robić wykładu z psychoterapii bo to są rzeczy do których sama powinnaś dojść pracując z terapeutą. I tak, poczucie bycia wyjątkową z powodu swoich przeżyć też przerabiałam w terapii. Niestety, ale nie jesteś wyjątkowa pod tym względem. Kiedyś może runą mechanizmy obronne i to zrozumiesz, co też będzie bardzo bolesne, bo stracisz swoją "chorobową i wyjątkową tożsamość".
-
Ale czy ja gdzieś napisałam że mam tak samo? Nie, nie miałam tak samo to na pewno, ale zestaw emocji jest jeden dla wszystkich, niezależnie od tego co kto przeżył. Wydarzenia w życiu możemy mieć różne, ale pod względem odczuwanych emocji nie jesteś wyjątkowa. Ja wiem że tu na forum wiele osób ma tendencję do uznawania że oni mieli najgorzej i nikt na pewno nie przeżył tego co oni, ale to nie prawda. Tylko podstawowa różnica jest taka że ja mam to przepracowane na 8-letniej terapii i patrzę już teraz na to inaczej.
-
Nie napisałaś niczego czego czego nie przerabiałam swego czasu we własnym życiu i na własnej terapii. A to i tak tylko mały wycinek. Tu tylko intensywna psychoterapia może pomóc, bo żeby przestać tak reagować musisz przepracować to co doprowadziło do utrwalenia się takich reakcji i to czemu te reakcje służą. Nie jest to proste ani szybkie do zmiany, ale możliwe.
-
bieganie przy dzisiejszej pogodzie śnieg plus słońce
-
Utrata uczuć, emocji i zainteresowań.
acherontia styx odpowiedział(a) na MiśMały temat w Schizofrenia
Lepiej skończ radzić, bo Twoje rady nijak się mają do obowiązujących zasad w leczeniu czegokolwiek. -
Paroksetyna. Problem z odstawieniem/zamianą.
acherontia styx odpowiedział(a) na Tracktoreck temat w Leki
Ja z paroksetyny schodziłam na zakładkę i nawet tego nie odczułam, że ją odstawiłam. -
Utrata uczuć, emocji i zainteresowań.
acherontia styx odpowiedział(a) na MiśMały temat w Schizofrenia
@Pssd98, no idealny lek sobie dobrałeś na poprawę swojego PSSD. Zwiększający w małych dawkach prolaktynę, a wysoka prolaktyna = obniżone libido -
Utrata uczuć, emocji i zainteresowań.
acherontia styx odpowiedział(a) na MiśMały temat w Schizofrenia
Przepraszam ale co to jest górnolotne hobby? Kto ustala które zainteresowania są górnolotne, a które nie? -
Sposoby radzenia sobie z depresją
acherontia styx odpowiedział(a) na Jeszua333 temat w Depresja i CHAD
Szkoda, że nie pomaga Ci na spamienie reklamami. -
Nie mów rzeczy, których nie jesteś w stanie stwierdzić ze 100% pewnością. Oczywiście że może spowodować i jestem tego żywym dowodem. Tylko pregabalina zapewniła mi zapewniła wizytę na SORze, zakaz wszelkiej aktywności fizycznej, włącznie ze spacerami, przeprosiny kardiologa, że nie da rady mnie przyjąć tego samego dnia, tylko następnego po upewnieniu się, że nie dzieje się nic niedobrego i to podczas pierwszej fali pandemii gdzie dostanie się do lekarza na NFZ graniczyło z cudem. A dlaczego? Zaburzenia rytmu serca zagrażające życiu. Jest o tym informacja nawet w ulotce. Rzadkie działanie niepożądane, ale możliwe.
-
Błędne diagnozy schizofrenii – problem osób uzależnionych
acherontia styx odpowiedział(a) na xadrianoxxx temat w Schizofrenia
@HoshiYamazaki, @Verinia zależy od szpitala. Ja w małym mieście powiatowym od razu dostałam MMPI do zrobienia (a leżałam na oddziale neurologii, a nie psychiatrii). W Klinice Psychiatrii owszem, testów mi nie robili, ale ja byłam tam na ustawienie leków, a nie na diagnostykę psychologiczną. Tam pokierowano mnie dalej na oddział zajmujący się diagnostyką i leczeniem zab. osobowości i tam miałam kolejne MMPI, SCID i inne testy. Trochę macie chyba nieadekwatne oczekiwania. Oddziały stricte psychiatryczne przeważnie zajmują się stricte farmakoterapią i kładąc się na taki oddział mogą zaproponować Wam jedynie leki. Trafiłam swego czasu na psychiatrię, z której po 4 dniach mnie wypuszczono, bo stwierdzono, że ja nie ich target, bo pakowanie we mnie kolejnych leków jest bezcelowe i przyniesie więcej szkody niż pożytku. Nie oczekujcie od oddziałów stricte psychiatrycznych pełnej diagnostyki psychologicznej, bo nie temu służą te oddziały. To trochę jakbyście oczekiwali, że internista Was zoperuje. -
WORTIOKSETYNA (Brintellix)
acherontia styx odpowiedział(a) na zaqzax-0 temat w Leki przeciwdepresyjne
@Kejti_ prawdopodobnie za duże dawki lamotryginy i wortioksetyny na raz. U mnie za szybkie wprowadzanie każdego leku przy lamotryginie kończyło się wysypką, na którą nawet sterydy nie pomagały, a wręcz pogarszały sprawę. Modyfikacja dawek. -
Napadów drgawkowych nie miałam od 3 lat i nadal nie mam. Moja lekarka jak to nazywasz "eksperymentalnie" wypróbowała na mnie już kilka, jak nie kilkanaście leków. Próba z esketaminą była moją propozycją, a lekarka zgodziła się na nią z oporami tylko dlatego, że wie, że finalnie nic mnie to nie będzie kosztowało, bo uzyskam zwrot poniesionych kosztów i nie wzięła ode mnie grosza za samo podanie, gdzie normalnie koszt jednego podania u niej to 500zł, ja płaciłam tylko cenę leku z hurtowni. Pewnie byłoby prościej włączyć zwykły stabilizator w postaci np. lamotryginy, ale aktualnie nie ma na to zgody mojego lekarza, bo cytuję "na jedno może i pomoże, ale na inne zaszkodzi". Każda kolejna zmiana w lekach będzie w warunkach szpitalnych, bo lekarz najpierw chce sprawdzić tarczyce, serce i wątrobę zanim poda mi cokolwiek. Na szczęście nie będzie to normalny oddział zamknięty, tylko tzw. odcinek sanatoryjny, na którym nie ma nawet pielęgniarek, przychodzą tylko wydać leki, lub trzeba samemu do nich podejść na oddział zamknięty obok, nie ma przyjęć na ostro, nie obowiązują zakazy jak na innych psychiatriach, można mieć kable i wszystko inne, nawet noże i wychodzić na dwór kiedy się chce.
- 367 odpowiedzi
-
- nowy lek
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: