-
Postów
8 648 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez monk.2000
-
Witam. Powróciłem po przerwie. Nadal będę pisał, ale z innym podejściem.
-
Trochę myślałem nad tym. Jestem tu na forum od 3 lat. Nabiłem trochę postów. Z początku robiłem to, bo szukałem bratnich dusz. Wyidealizowałem chorobę i myślałem, że chorzy to są ci mesjasze narodu. Że przez to, że czują ból psychiki postanawiają się zmienić. Inteligentnych ludzi jest sporo, ale akurat ta cecha niekoniecznie powiązana jest z moralnością. Ktoś inteligentny łatwo może łatwo popaść w dumę i poczucie wyższości, uznać że nie jest plebsem, a elitą. W sumie to miałem kiedyś poczucie wartości. Budowałem je na swoich zaletach i osiągnięciach. Potem popadłem w depresję uznając się za dno i szmatę tego świata. Ale że wierzę w ewolucję uznałem, że ta depresja musiała być krokiem naprzód. Że oto zrozumiałem jakiś fakt, który wcześniej mi umykał. Że może poznałem czym jest pokora. Idąc tym tropem uznałem, że tylko wśród zaburzonych znajdę swoje miejsce. Oni nie będą mnie wkurzać. Teraz wiem, że póki nie powstanie nowy lek na schizofrenię, nie osiągnę oświecenia, albo po prostu nie umrę to nie znajdę miejsca gdzie poczuję się u siebie. Dlatego teraz chciałbym prosić u usunięcie mnie z forum. O wymazanie z ksiąg życia tego miejsca. Niechaj moderator/administrator złoży monka.2000 w ofierze Internetowi. Bo nic więcej już nie wniosę tu do dyskusji. Nikogo więcej nie przywitam, ani nie dam mojej smętnej rady na 25 linijek próbując powiedzieć coś więcej niż idź do psychologa/wyprowadź się/zostaw go lub ją. Niechaj odejdzie ten co myślał, że pisze ciekawie, ten co nie zrozumiał, że forum to spamowanie a nie źródło wiedzy. Ten co był w błędzie, bo nie uprawia seksu, nie ma poczucia samego siebie, nie gotuje ani nie ma przesrane przez rodzinę. Byłem na 4 zlotach i na każdym czułem się obco. Tak samo obco jak na ulicy, w szkole, aptece czy domu babci. Nie ma sensu ciągnąć tego dalej. Po co udawać. Po co tworzyć kogoś kim nie jestem tylko po to by nie odsłonić swojego wnętrza. Zgrywać towarzyskiego kolesia, podczas gdy jestem żałosnym typem na rencie, który myśli że jego choroba to dar. Proszę więc o usunięcie mojego konta, nic dla mnie nie znaczy, że mam nabite dużo postów i jestem "szychą" czy to że znam osobiście stąd jakieś osoby, jak również fakt, że znam tematy tu występujące od podszewki. Może nie tak żeby przytoczyć, ale podświadomie pamiętam. Czas skończyć tę dziecinadę. Nie pasuję do tego świata, do forum tak samo.
-
BÓG - czy istnieje,jaki jest,nasze wyobrażenie
monk.2000 odpowiedział(a) na sbb88 temat w Socjologia
refren, napisałem, że nie jestem intelektualistą bo choroba mi nie pozwala. Dlatego u mnie nie ma nadmiaru wiedzy. Nie traktuj tego jako materiał do dyskusji, to mój luźny strumień świadomości. Moja psychoza odebrała mi możliwość standardowego uczenia się, a zapełniła pustkę różnymi stworami, marami. Jestem jakby na wiecznym haju. Słyszałaś, że po niektórych narkotykach ludzie mają tzw. rozkminki. Mają wtedy nietypowy punkt widzenia, zmienia im się percepcja co powoduje jakieś pseudomistyczne doznania. Ja mam to na co dzień, nie muszę ćpać. A jeśli chodzi o naukę, to część rzeczy rozumiem, ale w większości jestem pokornym sługą kapłanów nauki. Nauka w przeciwieństwie do jakiś objawień to owoc pracy całej ludzkości. Dlatego nie traktuj mnie jako kogoś z kim podyskutujesz na argumenty. Czytałem kilka razy Ewangelię, chwyciłem parę artykułów, pamiętam kazania i ogólną atmosferę Kościoła. Religia to sposób wiedzenia świata, argumenty nic nie dają. Każdy ma w głębi serca jakieś głębokie przeświadczenie nie oparte na dowodach. Dlatego by wierzyć nie są potrzebne dowody, tak samo jak do niewiary. Moja religia to w połowie schizofreniczne doświadczenia, nie chcesz chyba dyskutować z kimś kto sam otwarcie przyznaje że jest chory. Jedno jest pewne, przestałem szukać Boga w Google. -
leptosomatyk, cześć. Wypowiem się, bo też w pewnym czasie miałem natręctwa religijne. W czasie psychozy, bo niestety choruję na schizofrenię, głosy również straszyły mnie piekłem, miałem nawet pseudo-wizję, że trafiłem do piekła. Potem trafiłem do szpitala gdzie ciągnąłem wątek odrzucenia przez Boga, zachowywałem się też jakbym był opętany, stałem się agresywny, myślałem o sobie że jestem największym grzesznikiem świata. Potem dostałem lek neuroleptyczny i objawy minęły. Po co o tym piszę, otóż gdy to przeszedłem byłem niemal pewny, że większość przypadków opętań, albo kontaktów z Bogiem to rodzaj schizofrenii. Sam to przeżyłem i rozpoznałem fałsz w tych głosach. Nie pomógł ksiądz, nie pomogła modlitwa, ani sakramenty, żadna spowiedź. To co mnie wybawiło z tej psychozy to leki psychotropowe. Przeszedłem koszmar, ale teraz mam argument prosto z ręki, że wiele treści religijnych to twory naszej psychiki. Religia jest dobra póki pomaga człowiekowi funkcjonować, ale w twoim przypadku stała się destrukcyjna. To dobry moment na przyjęcie racjonalnego poglądu. Nie można walczyć z czymś co nie istnieje. Ale tak jak mówię, w religii od logiki bardziej liczy się intuicja. Ja po swoich przeżyciach wiem, że większość religijnych opowieści to bzdura. Ale nie twierdzę, że masz zachorować na schizofrenię o tematyce religijnej żeby przestać się bać piekła. Polecam po prostu zapoznanie się z psychiatrią. Apokalipsa św. Jana to typowy tekst surrealistyczny. Mój tata choruje na schizofrenię i też się ma za proroka. I jego pomysły tego czym jest apokalipsa wcale nie odstaje jakościowo od tego co jest w Biblii.
-
L.E., u mnie też pewne zmiany. Mam większą olewkę na pewne sprawy. Z tym zdrowiem i samopoczuciem to jest pewna reguła: -Jak jest się sennym to potrzeba stymulacji, można wypić kawę. Po niej będzie lepiej, ale stymulacja powoduje rozdrażnienie. -Jak jest się zbyt nerwowym, czyli stymulacja za silna, trzeba wziąć coś na uspokojenie. Powyżej pewnej dawki uspokojenie jest zastąpione przez zamulenie i wegetatywny stan. Tak na prawdę to nie wiadomo czego potrzeba, pewnie zależy od strefy. Pisałem o swoim roku już w pewnym temacie. Zostałem zapytany czy pracuję, czy się uczę. Nie, nadal się obijam. Ale doszedłem do wniosku, że nawet gdybym pracował jako naukowiec to nadal byłoby źle. Poziom szczęścia jest często niezależny od czynników zewnętrznych. Człowiek szybko się przyzwyczaja do dobrego oraz uodparnia na złe.
-
[videoyoutube=5cDLZqe735k][/videoyoutube] [videoyoutube=dIOH8Trfas4][/videoyoutube] Piosenka w dwóch wersjach, damskiej i męskiej. Generalnie chodzi o to, że połowa dyskusji psychologicznej polega na tym, żeby być sobą i nie przejmować się co powiedzą inni. O tym samym są te dwa utwory. Trochę szkoda, bo może czasami psychologię można by uczynić czymś więcej niż tylko próbą wymuszenia buntu przeciw rodzicom, asertywnością i samostanowieniem.
-
BÓG - czy istnieje,jaki jest,nasze wyobrażenie
monk.2000 odpowiedział(a) na sbb88 temat w Socjologia
Nie wiem czemu, ale temat wiary mnie uspokaja i działa optymistycznie dla mnie. Taka jak w piosence: "chrześcijanin tańczy". Ludzie grają w gry RPG, żeby być niziołkiem, gnomem, szlachetnym paladynem, kapłanem magii ognia, albo przebiegłym rabusiem. Robią to, bo to zabawne i bardziej pobudza wyobraźnię niż szara rzeczywistość, gdzie istnieje tylko to co logiczne, pożyteczne i praktyczne. W końcu można zginąć jako bohater, śmiejąc się śmierci w oczy. Albo zginąć 4213 razy jak w Super Mario. A teraz podobne doznania zapewnia religia. Mówi, że człowiek to na boże podobieństwo. Że ma w sobie cudowny pierwiastek. Że była wieża Babel, Adam i Ewa, Noe, że Jezus się zrespawnował po 3 dniach. Założenie dobrej prawdy implikuje automatycznie tych złych. Dlatego jest pełno różnych magicznych stworzeń, choć w chrześcijaństwie już nie tak licznie występujących. Generalnie są diabły i anioły; topielców, skrzatów domowych, sukkubów, wampirów i ogrów już nie uświadczysz. No i teraz pytanie, chcesz wierzyć, że życie ma wyższy sens, że istnieje magia. Że istnieje niebo i piekło. Że są różni święci, którzy teraz ucztują z Bogiem niczym herosi którzy uzyskali od Zeusa nieśmiertelność. A może wolisz, wierzyć że życie to zlepek poruszających się atomów, krążących po orbitach bez żadnego sensu. Że poza naszą nic nie znaczącą planetą są lata świetlne próżni. Że człowiek pochodzi od małpy w wyniku trwającej miliony lat ewolucji, która nie była niczym innym jak procesem tworzenia się ropy naftowej, złóż węgla czy skał wapiennych. Dlatego sprawa nie jest taka łatwa. Czasem nadmiar wiedzy potrafi przytłoczyć i to co miało nas wybawić prowadzi do upadku. Czasem lepiej walczyć z niewiernymi z Allahem na ustach niż składać się z 10 do którejś potęgi atomów, które stanowią część większej całości. Mój problem ateizm/wiara ma tylko jedną słabość. Moje zwątpienie nie zaczęło się od szczegółowej analizy stanowisk. Zaczęło się od choroby, na niej się opiera. Dlatego podchodzę bardzo osobiście do tego. Nie jestem też intelektualistą, którym zawsze chciałem być. Nie znam setek argumentów ani nie potrafię wymienić 500 zwierząt wraz z ich nazwami łacińskimi. Moja niewiara jest czysto intuicyjna. -
Mój plan to odnaleźć siebie. W sumie to jakieś plany mam, ale na razie ich nie realizuje. To dlatego, że mam syndrom poszukiwania "tej jednej rzeczy". Kiedyś wierzyłem, że ta jedna rzecz to oświecenie osiągane poprzez ograniczenie myśli w głowie i skupienie na świadomości. Teraz widzę, że to nic nie dało i zwątpiłem w oświecenie kładąc je między mity. Dlatego celem jest teraz dążyć do równowagi. Nie wymagać niemożliwego, ale też nie popadać w niemoc. To dość trudne.
-
Ze zwierząt to kret, bo odkopuję różne rzeczy, np. ten wątek z 2012r. Roślina: mlecz, bo szybko zmieniam się w dmuchawca.
-
Temat wraca jak bumerang. Nie ufam już ludziom, którzy piszą że mają schizofrenię, albo depresję. Dlatego, że wiem jak trudno jest zajrzeć w głąb drugiego człowieka. Są osoby, które o zgrozo nie wierzą mi że jestem chory. To tylko zwiększa dystans. Jeśli spotkałbym drugą osobę, która pije z tego kielicha co ja to czułbym się miło. Widzę, że jednak medyczne rubryczki nie są dobrym wyznacznikiem tego. Powiedzmy, że czuję się wyjątkowo w swojej chorobie i trudno mi wierzyć, że inni przechodzą przez to samo. Ale to nie chodzi nawet o prawdopodobieństwo, raczej brak wiary jakiejkolwiek. Cierpienie pogrążyło mnie w nihilizmie, sceptycyzmie, itd. Jeśli Bóg czerpie źródło mocy z cudzego nieszczęścia to jestem jego elektrownią i sam powinien mnie traktować jako dobrodzieja. A odnośnie edukacji. Wiele się nie zmieniło, nadal mam problem z pamięcią. Do tego dochodzi trudność w nietworzeniu filozofii z tego co czytam. Po prostu muszę tworzyć jakieś systemy rzeczywistości, nie mogę tak po prostu zapamiętać czegoś, zrozumieć. Doszło do tego, że uczenie się informatyki nie tyle co zwiększyło moją wiedzę na temat tej szlachetnej dziedziny co spowodowało natręctwo i to bardzo silne. Brzmi ono: liczba możliwych ekranów na monitorze jest ograniczona. Nowoczesny monitor jest w stanie wyświetlić dowolne zdjęcie. Zdjęcie może pokazać dowolną rzecz bardzo dokładnie. Wniosek: nasza rzeczywistość jest bardzo przewidywalna, ograniczona. Człowiek nie wymyśla dzieła sztuki, ale je odkrywa. Całe nasze doświadczenie można zapisać za pomocą dwóch znaków: zer i jedynek.
-
Również witam wszystkich. W ten piątkowy dzień. Słucham muzyki, że aż linijki i wzorniki podskakują.
-
No tak, rok za nami. 2014 rok. Nie jestem jakiś mocno zsynchronizowany z kalendarzem społecznym. Na zegar też rzadko patrzę. Ale mimo to rok to rok. Traktuje go umownie, ale jednak jest to powszechnie przyjęta jednostka. Nie był jakiś specjalny, minął szybko. Właściwie nic w nim szczególnego nie osiągnąłem. Pokrótce osiągnięcia: +zdobycie pewnej ilości punktów w Hearthstone +praca dorywcza w grudniu +dostałem się na zlot forumowy w Toruniu +poznałem wiele nowych piosenek, między innymi z lat 80 +doszlifowałem medytację, w końcu twierdząc, że mi to niepotrzebne i już mnie to nie kręci +przestałem szukać jakiś zmienionych stanów świadomości, bardziej pogodziłem się z normalnością, nie szukam cudów +nowe zdolności informatyczne, ciekawe spostrzeżenia odnośnie techniki cyfrowej, techniki audio i wideo Minusy: -popadnięcie w rutynę -piosenki zaczęły brzmieć wszystkie tak samo, przestało cieszyć poznawanie nowych hitów z lat 80 -pisanie na forum całkowicie straciło urok, nie jest to dla mnie internetowa przystać, nikogo prawie nie kojarzę -straszne uczucie tracenia czasu na nic, nie wiadomo kiedy ten czas mija -obejrzenie chyba wszelkiego rodzaju memów, nic mnie już z memów nie ciekawi -mało czytałem, a teksty w internecie straciły dla mnie wszelką wartość prawie, większość internetu to teraz dla mnie spam, stałem się bardziej krytyczny
-
Ja myślę, że trzeba jak w Unii, wyrównywać szanse. Ci którzy piszą o seksie mają z górki bo jest ich więcej i zawsze się znajdzie okazja. Dlatego przyznawanie rangi tylko zwiększy te dysproporcje. Trzeba takie rangi dawać, żeby zachęcać do ciekawych, wartościowych wpisów. To forum dyskusyjne, a nie jakiś czat na onecie, gdzie jest 15 użytkowników o nicku napalona16.
-
Jak wytlumaczyc doroslemu ze moze byc uzalezniony do gry
monk.2000 odpowiedział(a) na Fergi2 temat w Uzależnienia
Chciałem powiedzieć, że nie można być uzależnionym od gry. Bo jak nie jedna gra to znajdzie się druga. Gier jest pełno. :-) Ja przyznam, że zawsze trochę zazdroszczę uzależnionym od gier. Może gry w nadmiarze są głupie, ale jako zapalony gracz stwierdzam, że to coś może wciągnąć i warto temu poświęcić czas. A że grać mi się nie chce to zazdroszczę tym, których to jeszcze kręci. Ale do tematu. Tak jak wyżej, wydaje się, że chłopak się przyzwyczaił do dobrego i zwyczajnie wykorzystuje tę możliwość. Rady nie mam, bo nie znam się na zmianie zachowania drugiego człowieka, to prawie niemożliwe. Nawet agenci CIA mają z tym problem, żeby zdobyć informacje od więźniów. Może spróbuj zrozumieć hobby chłopaka, gry potrafią wciągnąć. Masz tam cały świat, w którym zawsze się coś dzieje. Jest wesoło i człowiek czuje się potrzebny. Ale kiedyś nie miałem komputera i życie wcale nie było gorsze, więc to nie jest reguła. -
Okej, przeczytałem. Artykuł jak artykuł. Większą rolę gra pewnie moje nastawienie niż to co jest napisane. Czytanie komentarzy to inna sprawa. Spodziewałem się takiego obrotu sprawy w komentarzach. Grupa pewnie chorych psychicznie, którzy muszą się napisać, próbują pokazać swoje filozofie i swoje skrzywione postrzeganie jako coś przełomowego, a psychiatrzy to ci źli, którzy chcą ich zaszufladkować. Do tego grupa tych którym chorzy podpadli i jacy to oni poszkodowani przez "psycholi". Trzecia grupa to ci którzy szukają pomostu, podają jakieś argumenty, że chorym można pomóc, itd. Smutne, zarówno sytuacja zakreślona w artykule jak i komentarze. Ale moim zdaniem większość komentarzy gdziekolwiek czyta się kiepsko.
-
Dzięki sailorka, dodałem sobie do zakładek. Później może przeczytam. Zazwyczaj takie artykuły bardzo silnie działają mi na emocje. Zawsze mi bardzo szkoda chorych. Potem jak słyszę, że w Polsce przeznacza się 3% NFZ na zdrowie psychiczne i przypomnę sobie te wszystkie straszne szpitale to dostaję jeszcze większej depresji. Ale thx, jak będę na siłach to zajrzę.
-
Przypomniało mi się. Dodaję jeszcze Jerzy1962. Lubiłem go od początku mojego pisania tutaj. Ma fajny awatar i jest równo w wieku mojego taty.
-
Reiben, dobre postanowienie. Tyle się mówi, że trzeba: szukać Jezusa, podążać za Jezusem, przyjmować Jezusa. Tylko do cholery nikt nie powie jak to się robi. Ja mam postanowienie: stawiać czoła codzienności. Filozofia chwili teraźniejszej wyżarła dziurę w mózgu i już nie potrafię wrócić to poprzedniego stanu, gdzie liczyły się cele, świetlana przyszłość, w której miałem być niewiadomo kim. Właściwie do bycia bogiem tylko stała mi na drodze schizofrenia. Co ciekawe, jednym z jej objawów właśnie jest kompleks wielkości i chęć bycia jakiś herosem i Bogiem. Dlatego tylu ludzi w szpitalach myśli, że są Napoleonem/Bogiem/Szatanem, itd. Im potężniejszy tym lepiej.
-
Jeśli miałbym coś zwalczać to po równo nadmiar myśli o seksie jak i poczucie winy. Poczucie winy to też nie jest dobra rzecz, powoduje że patrzymy na siebie z pogardą, nie mamy szacunku do samych siebie, czujemy się jacyś grzeszni, brudni i nieczyści. Podążanie za głosem wyrzutów sumienia to ten sam zew co podążanie za pożądaniem. Człowiek tak łatwo daje się ponosić chwilowym emocjom, istna sinusoida. Brak wolności. Tej gadki o uzależnieniach nie mogę słuchać, bo miałem dłuższą styczność z ruchem AA i ci ludzie są miałcy. Można z tego zrobić etap życia, ale nie kończyć na filozofii anonimowych, która jest filozofią negacji. Negacji uzależnienia. Nie można z tego co negatywne robić rzeczy pozytywnej, którą jest światopogląd.
-
Jakie zwierzę chodzi najlepiej po drzewach ?
monk.2000 odpowiedział(a) na wiejskifilozof temat w Off-topic
Mi się podoba odpowiedź, że mrówki. -
Cześć. Postaraj się przeczekać, bo ponoć zazwyczaj myśli mogą się nasilać, a potem się osłabiają. Witaj na forum.
-
Ja zgłaszam: -carlosbueno. Zazwyczaj nie przepadam za mainstreamem, ale nie mógłbym go nie nominować. Zawsze pisze ciekawie i co ważne w tematach politycznych nie widać u niego agresji w stosunku do strony przeciwnej, nie ma u niego złości, a jedynie odwołanie do logiki. Raczej nie uprawia prywaty, bo inaczej by miał wyższy status społeczny. -Arhol, Kestrel, Saiga. Spoko człowiek, polecił mi ciekawe anime o szachach. Również wygląda na kogoś wygaszonego, a jednocześnie nie oznacza to u niego zamułki, bo ma swoje hobby -jetodik. Wyważone posty. Chce pisać na temat, potrafi się poświęcić i napisać dłuższego posta, bez popadania w bezskładne lanie wody. Fajnie wypowiedział się o osobie, która była częściowo moim autorytetem, potrafiąc skrytykować, ale bez siania złych emocji. Dodałbym jeszcze kogoś, ale nie przywiązuję się do nicków, tak szybko znikają. Dodam jeszcze detektywa. On, jest jak najbardziej porządny, interesuje się zwierzętami, sprawia wrażenie spokojnego człowieka. Jego posty nigdy nie są rozbudowane i nie widać w niech jakiejś głębi, często spamuje dziwnymi tematami, ale za to sprawia wrażenie wyciszonego i skupionego na pozytywach, zainteresowanie fauną i florą można uznać za przejaw pokojowości.
-
Lubię ten wątek. Mi radość sprawiła obecność gości świątecznych w domu. Bo komputer mam codziennie i jest on przereklamowany. Gdyby fajne rzeczy dawały szczęście to prostytutki byłyby najszczęśliwsze na świecie. Idę czytać CDA, które dostałem od Mikołaja.
-
Możliwe, że za rok będzie fajnie. Ja zbierałem pieniądze na sylwestra, ale wygląda na to, że przeznaczę je na co innego. Szkoda, ale przynajmniej przyznam, że Boże Narodzenie miło spędziłem, więc tym się chociaż mogę zadowolić.
-
żona nie pozwala wypocząć w sobotę
monk.2000 odpowiedział(a) na janek159 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ja dodam, że nie znam całej sytuacji. Ale wygląda mi na żonę, która nie wie co to podział obowiązków. Jeśli mąż już pracuje to by wypadało, żeby chociaż ona się dobrze domem zajęła. Co w tym złego, że chce wypocząć. No i kolejna sprawa, przedkładanie obowiązku nad człowieka. To już w Ewangelii jest, że praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy. Nie każdy to rozumie. U mnie w domu też. Ważniejsze są martwe przedmioty niż to, żeby być dla siebie miłym i poświęcać sobie czas. Każdy ma jakieś świętości, może dla żony to sprzątanie. A to co mówi Candy14 o mężu co w Wigilię idzie popić z kolegami to typowy przykład takiego rozpadu. Bardzo smutne. Miałem w domu podobną sytuację i przez to jak na razie sam nie chcę zakładać rodziny.