Skocz do zawartości
Nerwica.com

monk.2000

Użytkownik
  • Postów

    8 648
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez monk.2000

  1. monk.2000

    Magiczne myślenie

    Nie ma to jak rozmowy o medytacji. Ponoć jest to najprostsza rzecz na świecie, ale i tak jest 1000 opinii na jej temat. Zgadzam się z jetodikiem, wiara w MM to podatna gleba na nerwice natręctw. Zgodzę się co najwyżej, że jak się długo o czymś myśli to wtedy staje się to dla nas ważniejsze i niejako napędza nasze życie.
  2. @elmalia: Nie znam zbyt wielu trików. Sam czasem mam natrętne myśli, wynikają z tego że się stresuję, także z traumy bo psychozie. Są pewnie dwie możliwości, terapeutycznie przerobić traumę, a druga to się nie nakręcać i akceptować te myśli. Po prostu pogódź się z nimi. Chyba, że jesteś w gorszym stanie i wierzysz w prawdziwość tych myśli, wtedy najlepiej psychotropy.
  3. Ja od kiedy medytuję raczej zauważyłem, że świat wcale nie jest bardziej realny. To znaczy czuję jak piję herbatę jej smak, znam uczucie mycia naczyń, znam dobrze drogę którą przejeżdżam autobusem. Z tym, że to jest trochę inne poznanie. Najbardziej mi się rzuca w oczy, że czuję jak rzeczy się pojawiają, a potem znikają. Czyli niby czuję ten smak herbaty, ale jednocześnie wiem, że zaraz go przestanę czuć. Czyli to jest tak pół na pół. Również niekiedy odczucia są silniejsze gdy się zamyślam, a potem coś dostrzegam. Czyli idę ulicą zamyślony przez całą drogę, a potem nagle spoglądam na coś. Wtedy ta rzecz jest bardziej świeża niżbym był wyciszony wcześniej. To jest jak z plasteliną, jak zmiesza się wszystkie kolory to wychodzi szara kulka. Dlatego moja medytacja pozwala widzieć proste rzeczy, ale na tyle się do nich przyzwyczajam, że mało co jest niezwykłe. Stąd konkluzja, stan medytacyjny nie jest wiele lepszy od zwykłego stanu, jest po prostu inny. To jak różnica między Pepsi a Mirindą. Nie widzę wielkiego zła w ego, bo na przykład potrafi tworzyć ciekawe dzieła, np. osiągać mistrzowski poziom w szachach. Ja od momentu gdy zacząłem medytować mam bardziej wyłożone na to czy wygram, czy nie. A to nie sprzyja wygranej.
  4. Ja tego nie robię. Mam inne natręctwa. Skórki można przestać skubać zmniejszając poziom stresu w życiu. Tak myślę. A myślisz, że da się to kontrolować? Bo przecież nie ma motywu, żeby to robić. Jak sprawdzam będąc poza domem 20x czy mam przy sobie klucze, komórkę i portfel to ma to jakieś uzasadnienie, bo strata tych przedmiotów jest boleśnie odczuwalna. A co traci się obgryzając skórki? Myślę, że to trochę odruch, jak nie gaszenie światła, po wyjściu z domu.
  5. monk.2000

    Na co masz ochotę?

    Na przeniesienie się w jakiś inny, lepszy świat. :-)
  6. Ja zdecydowanie na punkcie intelektu. Ciągle się bije w twarz, że czegoś nie pamiętam, że za wolno liczę, że mam słabą pamięć, że jestem za mało wszechstronny, że mam za ubogie słownictwo i znam za mało języków. Trochę motywuje do pracy nad sobą, w dużym jednak procencie wykańcza, bo stawia za duże wymagania i powoduje, że ciągle jestem w napięciu. Może wzięło się to z dzieciństwa, gdy tata mnie uczył matematyki i opowiadał o kosmosie. Zamiast siedzieć na trzepaku czytałem książki i rysowałem. I wszystko byłoby okej, gdyby nie posypała mi się psychika, bo wystarczyłoby jakiś ścisły kierunek skończyć i bym miał spokój na wiele lat. A z matmy byłem dobry. Kiedyś miałem kompleksy na punkcie wyglądu, wizerunku. Teraz mi przeszło, przynajmniej to.
  7. Też mam ten lęk. Ciągle mi się wydaje, że coś zgubię. Sprawdzam kieszenie, czy nie wyleciały mi klucze, portfel, komórka. Z jednej strony zasadne, bo strata tych rzeczy jest bardzo odczuwalna. Z drugiej trochę przesadzam, bo powinienem raz zobaczyć i na tym się powinno skończyć. Ale to wynika z nadmiernego poziomu znerwicowania, raczej nie ma co tego próbować kontrolować.
  8. Ja dostałem herbatę ( ) oraz mama poświęciła mi trochę czasu siedząc ze mną i rozmawiając, a to rzadko się zdarza.
  9. Rzadko mogę patrzeć na to co napisałem wcześniej. Tak jest i tym razem. Czytając wpisy jednak bardziej zgadzam się z jetodik. Zbrzydł mi ten Tolle. Rzeczywiście ciągle o tym samym mówi i jest w tym nudny. Jak powie coś z innej beczki to wtedy jestem aż zaskoczony. Zazwyczaj tak jest, że jak chce się skłamać, trzeba też powiedzieć trochę prawdy. Tak jak ktoś kto podrabia złoto, musi dodać trochę złota do stopu, żeby kolor był żółty. W sumie to bardzo nie różni się od typowego religijnego myślenia. W wielu religiach też ciągle się powtarza jakieś modlitwy itd. To dlatego, że gdyby nie powtarzanie to by się przestało w daną rzecz wierzyć. Trzeba na nowo odświeżać te same rzeczy i odciąć dopływ tego co odmienne. Wydaje mi się, że człowiek ma wrodzoną potrzebę religijności i jak przestanie wierzyć w jedną rzecz, to myślenie religijne wypłynie w innej dziedzinie. Ja przyłapałem się na rytualnym podejściu do techniki. A Polski Komitet Normalizacyjny był jak rada starszych. Właściwie to wygodnie mi wierzyć w te teorie obserwowania myśli. Z kilku przyczyn: -derealizacja, depersonalizacja - łatwo zrobić z tego mit. Tak bardzo mnie męczą te objawy, że MUSZĘ znaleźć jakieś wytłumaczenie tego stanu. Nikt nie jest w stanie mi pomóc. Religie często się biorą z bezsilności, próbują nadać sens. Przykładowo w średniowieczu jak były plagi to ludzie czynili pokuty, biczowali się. -rozbicie poczucia siebie, schizofrenia, wiele moich doznań tyczyło się właśnie samo-zaprzeczeniu. Przyczyną wielu cierpień był wewnętrzny konflikt. Walka poczucia ważności z realnym faktem, że jestem pionkiem na tej planecie. -zanim jeszcze zachorowałem na psychozę miałem dużo myśli o tym jak zdobyć sławę, pieniądze i generalnie znaczenie. Wszystko to było fantazją na temat przyszłości. Wtedy jeszcze nie czytałem New Age, więc moje ego było w swoim naturalnym stanie. Trochę wcześniej nie fantazjowałem, bo najwyraźniej czułem się na tyle dobrze, że niepotrzebne mi były żadne "sposoby". Byłem ambitnym uczniem gimnazjum, należałem do paczki kolegów, samozwańczo ogłoszonego elitą, w przeciwieństwie do reszty, czyli plebsu. Wpływy opowieści z czasów Imperium Rzymskiego. No i teraz pytanie czy wielka potrzeba podbicia świata była od zawsze i jest zawsze obecna i u każdego, a choroba ją uwydatniła. Może też być przeciwnie, byłem zdrową jednostką, a potem zachorowałem na manię wielkości. A jeśli chodzi o samą praktykę medytacji to odkryłem pewną nową technikę. Nazywa się pozwól myślom myśleć, wtedy nadal się myśli, więc nie ma tego spinania się o koncentrację. Z tym, że robi się to na swoich zasadach i samemu ustala temat. Uogólniając, moja medytacja spowodowana jest rozbiciem psychiki i gdyby nie to to pewnie nawet o niej bym nie czytał. A poza tym światem rządzi determinizm. Jak czytam te teksty o wolnej woli i współpracy z łaską to mi się robi źle. Człowiek nie potrafi przestać myśleć na 3 minuty a nadaje się jego decyzjom jakąś wielką wagę.
  10. monk.2000

    Spamowa wyspa

    płatek: smok bardzo fajny. Jak na niego patrzę to się uśmiecham. Przydałoby mi się trochę orientu. Ciągle ta sama okolica. Nudy. Jadę na praktyki jutro, zobaczę jak będzie. Jestem nastawiony w miarę pozytywnie, poza tym mam Akineton.
  11. Jak jest z moim lenistwem? Z pewnością temat dotyczy też mnie. Mam coś w rodzaju buntu przed światem, kiedyś byłem bardziej pogodzony, słuchałem rodziców, nauczycieli, itd. Teraz jak próbuję zamienić "muszę" na "chcę" mam z tym problemy. Częściowo jest to wina anhedonii, po co coś robić, skoro i tak efekty tej pracy mnie nie zadowolą. A poza tym i tak jak posprzątam zaraz pojawi się bałagan. Skuteczną metodą okazuje się nawyk. Najpierw zmuszałem się do mycia naczyń i robiło się ich pełno w zlewie. Teraz jak widzę, że czas pomyć to po prostu tu robię. No i zawsze powtarzam, że jak się robi tylko to co przyjemne to lenistwo, a jak się nie robi nic, to już jest depresja.
  12. Możesz liczyć, że ktoś kto zna się na lekach da ci jakąś radę. Też mam anhedonię, winne psychotyczne podejście to przyjemności i szczęścia jako coś złego. Częściowo się przyzwyczaiłem, grunt to nie rozczulać się za dużo nad sobą. Ja się użalałem i po pierwsza nikt nie słuchał, a po drugie sam się nakręcałem.
  13. Nie wiem o co chodzi, ale jak to czytam to działa to na mnie kojąco. :-)
  14. monk.2000

    Perfekcjonistka

    Cześć. Też mam swego rodzaju perfekcjonizm. Wydaje mi się, że to wynika z lęku, człowiek za wszelką cenę chce zapiąć wszystko na ostatni guzik, bo jak tego nie zrobi to już w głowie ma całą listę zagrożeń. Odnośnie mojego lęku sądzę, że to ma częściowo biologiczny charakter, on po prostu jest i nie chce sobie pójść. I to niezależnie, czy wezmę coś na uspokojenie czy nie. Pamiętam jak kiedyś telemarketerka aż się zdenerwowała i pokazała swoją osobistą stronę, kiedy przez jakieś 45 minut z nią rozmawiałem na temat zmiany taryfy. Chciałem wszystko wziąć pod lupę, dokonać idealnego wyboru. Dochodzi jeszcze stres przed prawem, sprawa związana z podpisywanie umowy i lęk gotowy. Poza tym perfekcjonizm u mnie się ukazuje, gdy próbuję wszystko mieć pod kontrolą. 5 min parzenia herbaty, jak zostaje 10 sekund na budziku to czekam aż alarm zadzwoni, jakby to miało znaczenie.
  15. Nie pamiętam jak było kiedyś, ale ostatnio staram się ograniczać myślenie werbalne. Wiąże się to z praktyką mindfulness, którą jakiś czas temu rozpocząłem. Wcześniej miałem dość sporo typowych myśli, ale większość była negatywna. Przez jakiś czas, próbując grać w szachy ćwiczyłem wizualizację pól szachownicy. To akurat myślenie w 100% obrazowe, słowa występują tylko w określaniu pól, np. B4, A3. Dałem sobie jednak spokój, bo efekty miałem słabe, a poza tym podchodziłem do sprawy dość agresywnie. Denerwowałem się jak coś mi nie wychodziło, zmuszałem się wbrew woli do cięższego wysiłku. Raczej na dobre mi to nie wyszło. Także podczas czytania tekstu, staram się to robić wzrokowo. Szybciej i sprawniej. Ostatnio trochę mi się ta zdolność poprawiła, ale i tak szału nie ma. Czytanie tekstu w myślach, czyli werbalizacja kojarzy mi się z jakimś zaburzeniem, gdzie człowiek mówi sam do siebie.
  16. monk.2000

    Spamowa wyspa

    Ja poszedłem do sklepu po szejka bananowego w proszku, ale nie było go. Dlatego kupiłem herbatę 1 szt. w saszetce o smaku imbiru i miodu. Tak na dobrą sprawę aromatyczne herbatki można samemu przyrządzać. Trzeba tylko zdobyć aromaty.
  17. monk.2000

    Spamowa wyspa

    Cześć. Co tam słychać? U mnie po staremu. Wspomaga mnie Akineton, biorę od niedawna i sobie chwalę. A tak to myślałem jak zabrać się do nauki. Trudno pogodzić mindfulness z nauką. Ale przynajmniej jest wyzwanie. W głośnikach mam album Wham!, taki w stylu wakacje w klubie Tropicana.
  18. [videoyoutube=PZdqPNVGmeM][/videoyoutube] Była taka seria programów TV w USA przez długi czas. Soul Train się nazywała. Jak określenie wskazuje główny obszar to muzyka soul. Ale także pokrewne. Na przestrzeni lat dużo się zmieniło. Pełno mają tych nagrań na pewno gdzieś na taśmach, ale niestety nie do nich dostępu. Szkoda, bo leżą i się kurzą. Polacy mogli pozazdrościć takiego show, u nas co najwyżej w TV Jaka to melodia, czy Szansa na sukces. :-) Podane nagranie to przedstawiciel gatunku Minneapolis Sound. Główną jego ostoją była działalność Princa. Polecam wszystko co z nim związane, między innymi film Purple Rain. Niezłe jest też nagranie z Lovesexy Tour '88, ale nie ma go na YouTube, więc jak ktoś chce to musi poszukać po necie.
  19. Utworzyłem sobie ostatnio na komputerze folder o nazwie takiej jak tytuł wątku. Zbieram różne koncerty, ewentualnie teledyski. Część musiałbym też zgrać z płyt na dysk. Zapraszam do stworzenia listy z ciekawymi nagraniami. Na początek przytoczę koncert Live Aid z 1985 roku. Było to wielkie wydarzenie muzyczne. Nawet znalazło się w mojej książce od angielskiego technicznego. Dwa koncerty po dwóch stronach Atlantyku. Znane gwiazdy muzyki popularnej zebrane po to by nagrać koncert charytatywny, który zbierze pieniądze dla głodujących w Afryce. Wydanie, które posiadam na dysku jest czteropłytowe. Na razie oglądam DVD nr 1. Najbardziej spodobał mi się do tej pory występ The Cars. [videoyoutube=emB-ZQbZLBw][/videoyoutube]
  20. Mnie raczej nie usypia. Raczej uspokaja, jest to trochę ogłupiające, ale nie do tego stopnia, by nie dało się wykonywać codziennych czynności. Trzeba jedynie się trochę zmobilizować. Czasem dostaję po nim lekką afazję. Najsilniejsze działanie zanotowałem po jakiś dwóch godzinach. To taki moment uderzeniowy, a potem działanie się osłabia. Jeśli chodzi o działanie na mięśnie, to czuć to nawet następnego dnia w minimalnym stopniu. Lekowi temu jestem wdzięczny, bo potrafi pomóc mi w ciężkich stanach psychofizycznych. Bardziej, niż miś Teddy, komputer i miłe słowo drugiego człowieka.
  21. Chyba zielony, miałem bloga w takiej tonacji. Zielony w stylu jakiejś takiej lejącej się plazmy. Lasy są zielone, jakieś puszcze i dżungle. Koi mnie ten kolor. Do tego kolor metaliczny, kojarzy mi się z precyzją i wytrzymałością. Brązowy jak skóra, herbata, piec w moim pokoju, buty, ten mi przypomina domowe ciepło i czasy architektury z drewna.
  22. Dlatego powinno się robić drzewa genealogiczne i badać swoją przeszłość. Wtedy wnuczek miałby pokazać, gdzie znajduję się na tym drzewie. Niestety nie miałby takiej możliwości.
  23. monk.2000

    Dzień Mamy

    Ja mamę zaprosiłem na seans filmowy u mnie w pokoju. Tytuł filmu to "Limitless", zaproponowany przez mamę. Ja bym wolał jakiś z superbohaterem.
  24. monk.2000

    Covery piosenek

    [videoyoutube=fjwWjx7Cw8I][/videoyoutube] [videoyoutube=tTRjhVjXaqE][/videoyoutube] To dorzucę coś z Hendrixem.
×