-
Postów
8 648 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez monk.2000
-
W sumie fajnie, że są takie ogłoszenia tutaj. Forum nabiera poważnego charakteru.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
monk.2000 odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
A jak zaczęła się u ciebie ta hipochondria? Tak nagle, z nikąd? Masz jakąś teorię? Warto zadać pytanie co mogło być przyczyną. Na terapi się o tym mówi, ale nic nie szkodzi, żebyś tutaj głośno o tym pomyślała. U mnie najgorsze załamania miałem podczas zmian szkół w okresie wakacji. -
Zawsze jak jest jakiś naszym zdaniem niewłaściwy przepis to radzę się zastanowić dlaczego go wymyślono. Czym się kierowano. Prawo powstaje na przestrzeni lat, nikt ot tak sobie tego chyba nie wymyśla. Też sądzę, że "sprawiedliwość musi być", ale mam wrażenie, że kryminaliści, może i słusznie są traktowani jako kozły ofiarne w naszym społeczeństwie. Nie jestem kryminalistą, nie zabijam, nie kradnę, to znaczy że jestem czysty i nic nie można mi zarzucić. To jak kiedyś popularne były publiczne egzekucje i stanowiły publiczną rozrywkę nie zmieniło się. Nadal jest taka potrzeba w ludziach. Choćby lincze. Ogólnie to często kierowanie się emocjami a nie logiką. Ci którzy głośno wołają, "zabić skurwysyna", itd, bo obejrzeli jakiś program w TV, gdzie sprawa jest sztucznie nakręcana przez TV raczej nie wiele są lepsi. No ale póki co lepiej żeby było jakieś prawo, byle nie bestialskie i szanujące prawa każdego człowieka. Trochę moralizuję, ale zawsze mnie to razi. Poza tym sprawy kryminalne to może być ciekawa rzecz, śledztwa, procedury policyjne, może kiedyś się tym zainteresuję. Na razie wolę lata 80. Na Google Books są magazyny popkulturowe z tej epoki, kiedyś je przejrzę i poczytam wywiady.
-
(Z)Lot Ogólnopolski Arturówek 14-17 sierpnia 2014 LISTA
monk.2000 odpowiedział(a) na slow motion temat w Zloty
Ja bym może się zapisał, ale mam problemy finansowe ostatnio. Wolę tu w wirtualu siedzieć, raz się poużalać, raz napisać jakiś post w który włożę zaangażowanie. Zloty były fajne, ale póki nie znajdę samodzielnego źródła utrzymania to wolę się ukrywać. Znajdę pracę to będę z siebie dumny i z chęcią będę szastał kasą na Ballantinesy i inne Coca-Cole. Jest większa szansa, że w przyszłości się zjawię, bo mam bardzo przydatnego smarfona i sprawnie asystuje mi poza domem. W domu wszelkie notatki odnośnie ważnych spraw, zegarek, kontakty przechowuję na komputerze. -
sytuacja na studiach-reakcja lękowa, urojenia.Jak się zachow
monk.2000 odpowiedział(a) na Bączek temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
Bączek, ja zwalam część winy za swoje problemy na system społeczny. Nie można widzieć zła tylko w sobie. Twierdzić: jestem słaby, nie nadaje się. Często to nieludzki świat powoduje, że uczymy się, że nie warto być życzliwym, że nie warto się poświęcać dla czegoś, bo nie zostanie to docenione. Pamiętam jak dziś, jakie serce wkładałem w rysunki techniczne na studiach. Każdy rysunek to był jak krwią pisany, ostatnia szara komórka mi pracowała, żeby wszystko zrobić jak trzeba. Wyposażyłem się w rapidografy, linijki, cyrkle, zrobiłem specjalne stanowisko, nie spałem w nocy. Jak się to skończyło? Facet coś pokreślił czerwonym i mówi, że do poprawy. Cała praca na marne i w ciągu jednej sekundy. A do tych rysunków praktycznie podchodziłem z personalizacją, były jak moje dzieci. Dodam, że byłem wtedy pomiędzy dwoma psychozami i nie było łatwo. Jaki wniosek z tej historii? Rzeczywistość, nie ja, nie ty, po prostu sama twarda rzeczywistość powoduje takie stany. Prędko nie wrócę na studia, bo nie potrafię znieść panującego tam chaosu, braku czasu wykładowców i robienia wszystkiego na odwal. A często tak było. Podchodziłem do studiów jak do koronnej perły mającej zwieńczyć proces mojego dorastania do życia w świecie. Marzenia szybko rozbiła rzeczywistość. I czy to ja byłem marzycielem i "masz za swoje mięczaku", czy może jednak świat nie jest lekki dla tych którzy nie cechują się zaradnością jako podstawową cechą? Bo chyba właśnie zaradność to na studiach podstawa. Mówię jak to widzę, trzeba dodać, że choruję na zaleczoną schizofrenię i niektórzy krytykują mnie za czarną wizję rzeczywistości. No ale jaki mam wybór, zbyt długo to właśnie siebie uważałem za źródło wszystkich swoich zmartwień. Obrażałem się w myślach, biłem po twarzy. A rzeczywistość można obrażać, bo nikt na tym nie traci, nikt nie jest skrzywdzony. -
Tak dla podtrzymania rozmowy. Masz jakiś plan na karierę zawodową? Ja ostatnio czytałem o Rayu Dolby, temu od systemów nagłośnienia Dolby i się rozmarzyłem, że bym mógł kiedyś pracować jako inżynier w jakieś ciekawej branży. Dzięki tym ludziom, filmy które oglądamy są w lepszej jakości i pozwalają wnieść przeżycia na wyższy poziom. To taka moja pasja. Nie to co na scenie, a to co za sceną. Właściwie każdy Polak zetknął się z filmem, ale od strony technicznej wiedzą nieliczni pasjonaci jak to wygląda. Powoduje to występowanie technicznej oligarchii oraz moim zdaniem niekorzystnego zjawiska centralizacji kultury, choć Internet to niweluje to jednak nadal wielu ludzi jest technicznie wykluczonych. Może to i lepiej, bo widzą walki Jedi, a nie piksele i kiloherce tak jak ja. To teraz ty coś powiedz.
-
Może w przyszłości ludzie zapanują nad pogodą i będzie cały czas obliczona wg pewnych wskaźników temperatura w której przeciętny obywatel będzie się czuł okej. Plus jakieś ubrania, które będą regulowały ciepło oddziałujące na skórę. Ale to pewnie trzeba jeszcze poczekać.
-
Cześć, wypocin nie ma dużo, więc szło przeczytać. Witaj na forum, tematów ci tu nie brak. Też jestem psychologicznym weteranem, czasy gdy grzebałem w swojej przeszłości próbując szukać w niej źródeł problemów mam za sobą. Jakoś mi to szczególnie nie pomogło, choć mogę się mylić. Teraz zajmuję się codziennymi obowiązkami i to jest moja terapia.
-
KochajacyFacet, witam. :-) U mnie radość sprawiło bawienie się gałkami bass/treble w mojej miniwieży i słuchanie głośno zespołu heavy metal: Quiet Riot.
-
Ja miałem fazę na używane książki na Allegro. Dużo na nie nie wydałem, ale też to było uzależniające. Teraz większość wiadomości czytam z internetu i już zgromadzonych książek. Poza tym ja to głównie słowniki, leksykony, podręczniki, a to się czyta powoli. Muzykę mam za darmo ze Spotify. Czytać co mam, bo się nie rzucam na zasadzie, że płatne to lepsze, tylko czytam w internecie darmowe treści, albo z biblioteki. Czasem kupię CD-Action albo PC-Format/ Komputer Świat. Mimo, że aktualnie nie pracuję to czasu mi zawsze brakuje, żeby wszystko przeczytać i cały czas jestem do tyłu. Winne jest chyba to, że czytam dość wolno. Intelekt już nie taki sprawny jak kiedyś. Kompensuję tym, że mam dużo czasu. Takie to moje rozterki. Ale jeszcze skończę studia, zobaczycie niewierni siłę Allaha.
-
Bardzo trudne dla mnie pytanie. W sumie to nie wiem. Ostatnio nie jest tak źle.
-
Czy jesteście pogodzeni ze śmiercią swojego ciała?
monk.2000 odpowiedział(a) na liven temat w Psychologia
Niby traktuję śmierć jako nadzieję, czasem mam myśli, że nie chciałbym żyć bardzo długo, po prostu z pozoru na świecie jest wiele możliwości, ale one i tak kiedyś się kończą. Od kiedy miałem romans z szachami, próbując rozbudować umysł, zrobiło mi się natręctwo na punkcie kombinatoryki. W szachach liczy się warianty, nawet jest obliczona maksymalna liczba ruchów w szachach możliwych do zrobienia. Także w dobie szybszych komputerów nawet szachy zostaną rozwiązane, nie będą zagadką, bo poznane zostaną wszystkie ruchy. Wizja że życie na Ziemi też jest ograniczona pewną liczbą kombinacji, może sporo większą niż w królewskiej grze, ale jednak, powoduje, że widzę konieczność śmierci. Inspirując się różnymi wizjami w kulturze przewiduję dwie możliwości, albo jakieś nowe życie, albo coś co nie przemija. Zauważam w sobie tendencję do szukania tej jednej rzeczy która nie przemija i na podstawie tak głęboko zakorzenionego pragnienia stwierdzam, że takie coś może istnieć i warto tego szukać. -
BÓG - czy istnieje,jaki jest,nasze wyobrażenie
monk.2000 odpowiedział(a) na sbb88 temat w Socjologia
Ja wierzę w ewolucję i zgodnie z "prawem przyciągania", czy raczej zauważania bardziej pewnych rzeczy, częściej zwracam uwagę na różne daty, itd. Mam tendencję, żeby coś nowszego uważać za lepsze, chociaż nie zawsze tak jest. Przykładowo burzliwie rozwijająca się dziedzina gier komputerowych. Owszem, grafika się udoskonala, ale często mamy do czynienia po prostu z przerostem formy nad treścią, a gry są inteligentne niczym pierwszy Pac-Man. Mój stosunek na temat Boga i wiary, w dużej mierze kształtuje moja choroba. A jeśli chodzi o sumienie jestem zwolennikiem intuicji. Po pewnym czasie doświadczania różnych rzeczy człowiek uczy się co jest szkodliwe dla siebie i innych a co nie jest. Chciałbym, żeby tak było. Ale wystarczy popatrzeć na starszych ludzi i ani nie są bardziej moralni, inteligentni ani mądrzy. Często jedyne co usłyszymy od swojej babci, to żeby zjadać szybciej zupkę. Aż przypomniała mi się scena z "Dnia świra". Mam to samo u swojej babci. Czy te babcie to już nie mają innych tematów? -
Ja stosuję zasadę słuchania innych. Mieszkam w domu z mamą. Często miała do mnie pretensje o to, że: nie pomagam jej, nie gaszę świateł w pokoju, zostawiam otwarte drzwi do łazienki, nie zakręcam kranu, czy zostawiam nóż i okruszki na blacie. Postanowiłem, że w końcu zmienię te złoszczące mamę nawyki. Efekt jest taki, że można porozmawiać o czymś konstruktywnym zamiast ciągle przekomarzać się o totalne głupoty. Sądzę, że wymaga to trochę pokory, często z przekory nie robi się tego o co się nas prosi. Dodam jeszcze, że fajne metody na pracę nad sobą, to np. praca nad charakterem pisma, a w epoce komputerów to bezwzrokowe, szybkie czytanie. Nie robię na razie treningów, ale może się zabiorę za jakiś czas.
-
Moja recepta aktualna na życie ze schizo, to zwalczanie lęku o przetrwanie. Interesowanie się światem materialnym, naprawienie zlewu, pomycie naczyń, zrobienia prania, wiedza o społeczeństwie. Wtedy czuję się bardziej zorientowany na rzeczywistość i mniej uciekam w świat marzeń. Nie mam wielu znajomych, ale przez internet mam kontakt ze światem. Czuję się trochę zobowiązany wobec tej dziedziny techniki, więc w wolnym czasie poświęcam się nauce informatyki. To tak jakbym był zobowiązany dołożyć coś od siebie. Nauka idzie topornie, ale żyję wg. zasady, że liczy się nie tylko efekt, ale ilość włożonej pracy powoduje, że coś jest wartościowe. No bo przecież nie przekreślimy dostanej od dziecka laurki zrobionej własnoręcznie.
-
Mi radość sprawiło jedzenie kawałka sera z mikrofali. No i wieść, że mama kupi nowe herbaty. Jedną na użytek standardowy, jedną do epizodycznej degustacji.
-
Masz internet, tutaj zawsze się znajdzie coś ciekawego. Chyba, że to jest nuda w stylu brak chęci życia. Na to trudniej pomóc, trzeba się zmuszać.
-
Mnie wkurza mój stan świadomości. Czasem się kładę i wyobrażam sobie jak to było kiedy miałem jakieś 5 lat. Fakt, że byłem tzw. gówniarzem, tego pojęcia nie trzeba tłumaczyć. Ale stan świadomości był przyjemny, świat wkoło był taki żywy, przyjemny. Teraz jest bardzo obcy, nawet miękki kocyk czy drzewo za oknem wyglądają na wrogie.
-
Kiedyś w internecie spotkałem się z filmem o polskim mnichu, który był zwolennikiem medytacji i był nazwany nawet pierwszym medytującym polskiego Kościoła. Jest pokazany filmik jak obiera ziemniaki i mówi na czym polega to wyciszenie. Z resztą nawet w zwykłych zakonach panuje zasada ciszy, często jest to kontakt z naturą, jakiś ogród, itd. Ja z medytacją ostatnio przystopowałem. Zaczęło mnie to nudzić, a mój stan psychiki zmienił się, ale niekoniecznie na lepszy. Po prostu jest inaczej. Poza tym Kościół to mój zakamuflowany problem nr jeden. Nie myślę o tym dużo, ale wystarczyło, że wpadłem w psychozę, mój stan się pogorszył i wtedy właśnie wyobrażenia kościelne wypłynęły na powierzchnię.
-
Fajny pomysł, mi by się nie chciało. No i 1000 to sporo. Trudno jest na kalkulatorze doliczyć wciskając guzik do 1000 a co dopiero zrobić tyle origami.
-
siostrawiatru, znam ten ból. Od pewnego momentu gdy się leży w łóżku w stanie wegetacji umysł zaczyna wariować z braku zajęcia. Ja przynajmniej tak mam. I całe szczęście, bo inaczej przeleżałbym więcej czasu. Tak mam naturalną blokadę, żeby tego nie robić. Plan na jutro to napisać podanie oraz przeżyć godnie dzień.
-
Zawiść wobec zadowolonych ludzi... też odczuwacie?
monk.2000 odpowiedział(a) na Salix temat w Pozostałe zaburzenia
Ja trochę zazdroszczę zdrowym, ale nie życzę im źle. Np. podoba mi się, że moja mama ma pasję podróżniczą i z chęcią słucham opowiadań z wyjazdów oraz oglądam zdjęcia. Często jej o tym mówię, że mi się to podoba. Lubię ludzi, którzy mają jakąś pasję. Ja nie mam, więc próbuję się cieszyć szczęściem innych. Czasem sobie myślę, że ludzie pracują dla wspólnego dobra i jak ktoś robi coś fajnego to cieszy fakt, że komuś się powodzi. Gorzej jedynie, jeśli ktoś czuje się lepszy od innych, bo ma jakieś sukcesy. Sądzę, że łatwo wpaść w takie myślenie i zacząć patrzeć na innych z pogardą. Sam często o tym myślę, że często celem człowieka jest pokonywanie innych. Choćby w sporcie. Niby się mówi o szlachetnej idei sportu, ale górę i tak bierze takie wypaczone myślenie. Dla mnie to absurd, czuć się kimś wyjątkowym, bo np. biega się szybciej od innych. Na prawdę, nie rozumiem tego świata. Psychoza zabrała mi wiele ludzkich cech. -
Jak już ściąga się w formie cyfrowej dobra to warto pamiętać o odpowiednim zabezpieczeniu danych. Kopie zapasowe i te sprawy. Najlepiej przegrać na jakiś zewnętrzny nośnik. Ja wiele osobistych danych komputerowych straciłem w ciągu swojego życia i żałuję, bo pamiątki cyfrowe w przeciwieństwie do rzeczywistych nie zajmują praktycznie miejsca.
-
Niepewność.
-
Chciałbym poczytać o obiektywnej rzeczywistości, elektronika, elektryka, informatyka. Tam nie ma miejsce na opinie, są tylko twarde fakty. To mnie pociąga. Spaidermessiah, fajne obrazy, co nie zmienia faktu, ze część malarskich efektów można osiągnąć za pomocą filtrów w programie graficznym. :) Poza tym hipnotyczny ten awatar. Fajne takie malarstwo, ale tylko na ekranie LCD, nie miałbym ochoty włóczyć się po muzeum patrząc na te wszystkie starocie. Z resztą jak jest w muzeum każdy wie, nigdy nie ma czasu, żeby oglądać eksponaty, tylko przechodzi się w ekspresowym tempie. No i słucham Blondie, album z 1980r. Godzę się z faktem, że nigdy nie będę znawcą lat osiemdziesiątych, chyba, że ktoś uzna za sukces przesłuchanie wielu albumów, jeden po drugim przez 10 lat, po ponad 8 godzin dziennie.