Miałam kiedyś konkretne, ściśle określone plany. Przy jednym z nawrotów choroby po prostu zrezygnowałam. Teraz próbuję się skupić na czymś konkretnym, biorę się niebawem za jakieś kursy i certyfikaty. Może się jakoś 'zawodowo określę".
Hm... Chyba rozumiem co masz na myśli. I nie chodzi mi o techniczną paplaninę, bo jestem technicznie wykluczona i widzę walki Jedi. Cholernie fajne jest mieć jaką pasję, marzenia, ambicje, czy hobby o którym można czytać czy które można wprowadzać w życie. Ale głównie chodzi mi o, to że wiem jak to jest... Patrzeć nie na to co na scenie i sądzę, że to jest fascynujące w każdym aspekcie życia i w każdej dziedzinie. Poza tym marzę o zajmowaniu się scenografią teatralną lub filmową więc hm... Rozumiem, to nawet troszkę lepiej, mimo że scenografia, to coś widocznego, co zawsze jest. Nie jest to poprawa jakości tylko jakiś standard. Niemniej jednak Tak naprawdę nie jest to coś tak oczywistego jak się każdemu śmiertelnikowi wydaje.
Co do hobby... Ja siedzę z nosem w książkach (jeśli tylko daję sobie radę z moją głową), pozbywam się stresu zajmując się końmi i psami (To tak mała, moja ostabista terapia, prowadzona przeze mnie samą. Taka szkoła pracy nad sobą i opanowaniem.), rysuję i spędzam bardzo dużo czasu przed komputerem.
Dobry.
Kłamstwo jak kłamstwo. Wiesz, boję się, że na jednym kłamstwie nie poprzestanę. Moje imię... Julia.
Kurcze... Mam straszny problem z wyjściem poza ten temat. Nie wiem co powinnam pisać i na czym powinnam się skupić. Dziwnie jest być "nowym". Zawsze się włóczyłam po forach, ale... Nie pamiętam już jak to jest nie móc znaleźć gdzieś kącika dla siebie. Kontakty z ludźmi mnie przerastają, chyba z ludźmi w internetach też, jestem socjopatką.