Skocz do zawartości
Nerwica.com

vifi

Użytkownik
  • Postów

    1 546
  • Dołączył

Treść opublikowana przez vifi

  1. scooby, Przebadałaś się już i na tym pozostań. Takie jest życie że nie ma 100.000% pewności. Przede wszystkim bierz się za leczenie nerwicy. Najlepiej w ogóle nie wchodź z nią w dyskusje. Dobrze by było jakbyś zgłosiła się do lekarza: psychiatry czy psychologa. Źródło problemu leży pewnie gdzie indziej, w emocjach, może przeszłości.
  2. shinji89, to była historia pełna wrażeń. Poprawa nastąpiła po lekach czy jakoś sama przyszła?
  3. No np. nadawać chmurze cechy osobowościowe nie ma sensu, ale doświadczenie uczy że wszystko ma swoją przyczynę. Pytanie czy ta przyczyna bezrozumnych chmur, rozumnego człowieka to jest jakaś bezosobowa istota czy przypadek, a może nie mają przyczyny? Jeśli widzimy jakiś porządek, czy ład w świecie to chyba dość naturalnym jest pytanie czy przyczyna tego jest rozumna, czy ktoś to stworzył/zaplanował czy powstało przez jakiś przypadek. Chociaż o jakiś naukowy dowód jest ciężko.
  4. lukasz17, Ja co prawda jeszcze się nie wyleczyłem, ale leczę się psychoterapią + lekami. Po pewnym czasie (ok. roku) mogłem już w jakoś w miarę normalnie funkcjonować. Generalnie terapia + leki + praca nad sobą. Niestety te natręctwa otatnio zaczęły powracać i trzeba po prostu wstać i próbować dalej.
  5. tusia89, A on będzie Cię uczyć też na 5 roku? Jeśli tak to sytuacja może rzeczywiście być trochę niezręczna. Tak czy inaczej to co macie to przede wszystkim czas. Po prostu się poznajcie, możecie pogadać, wyjść gdzieś. Jeśli zauważysz że koleś nie jest zainteresowany pogłębianiem relacji tylko chce się za darmo poprzytulać to wtedy nie ciągnij tego dalej. Możesz być tylko studentką, ale jeśli macie się spotykać to na równych warunkach. Z tego co piszesz on też jest zainteresowany. Pytanie czym. Jeśli wszystkie kobiety lecą na kasę to wszyscy mężczyźni lecą na seks. Pytanie czy będziesz potrafiła to dobrze ocenić skoro jak piszesz masz traumę. Najoptymalniej chyba by było jakbyście przez ten rok po prostu "przesiedzieli" ze sobą jak przyjaciele, tzn. nie tyle bawili się w kotka i myszkę, co po prostu poznali się, czy do siebie pasujecie itp. Po tym czasie chyba wszystko by się wyjaśniło. Jeśli nie za bardzo widzisz się w innej opcji to, moim zdaniem, powinien poczekać z "wielką miłością" (na całą uczelnię). Może po to były te plotki (żeby ci oszczędzić nieprzyjemności). Wiadomo że młodzi (i zakochani) nie lubią czekać, ale myślę że nawet wtedy warto trochę przystopować tzn. poczekać do momentu w którym będziecie w stanie normalnie ze sobą pogadać i jakoś racjonalnie podjąć decyzję. Jeśli w którymś momencie zaczęlibyście "czuć miętę" jakoś cię przytulać, łapać za ręce czy obejmować to chyba byłby chyba dobry moment żebyś poprosiła go o rozmowę i byście sobie to wyjaśnili. Możecie się zdecydować na związek "od razu", tylko nie wiem czy jakoś uczelnia by się tym nie zaczęła interesować (chociaż nie słyszałem o zakazie wiązania się profesorów ze studentami). Co byście nie zdecydowali wiedz że masz prawo chcieć żebyście np. poczekali czy zwolnili tempo.
  6. Ale co oni mają tu do chcenia? Żaden uczeń nie pasuje do szkoły. Jeśli chcesz sobie poradzić z tymi problemami to raczej poszukaj jakieś pomocy (psychologa czy psychiatry), bo w ten sposób problemy się tylko pogłębią. Jak chcesz pomagać innym to pomóż najpierw sobie, jak nie to też
  7. Tzn. dzięki terapii ustąpiły urojenia?
  8. vifi

    Myśli samobójcze

    "zimna kalkulacja". Ciekawe jakie racjonalne argumenty przemawiają za samobójstwem. Raczej to wygląda na stłumione emocje, albo po prostu nieznośny ból.
  9. vifi

    Witam :)

    Wydaje mi się że już do tego "dojrzałeś". Nie jest tak że najpierw dasz sobie radę ze sobą a później się zameldujesz u lekarza. Wal do psychiatry/psychologa.
  10. vifi

    Czemu??

    Ale z tego co piszesz to jednak chciałbyś ją mieć. Chciałbyś mieć też prawdziwych przyjaciół, ale nie chcesz ich zdobywać, biorąc pod uwagę trud i dotychczasowe porażki, przypatrzeć się dlaczego jesteś sam, może porozmawiać o tym z psychologiem. Przecież w przestrzeni wirtualnej są ci sami ludzie co w realu, tylko w internecie łatwo jest znaleźć ludzi podobnych sobie. Potem będziesz chciał wyjść z tej samotności, a nie będziesz mógł. Zastanów się czy sam potrafisz być dla kogoś lepszy niż twoi koledzy dla Ciebie. Jeśli tak to myślę że wystarczy że zmienisz trochę otoczenie i znajdziesz jakiś kolegów, ale prawdziwe przyjaźnie wymagają dużo czasu, nie powstają od zaraz. Jeśli nie to raczej tego się nauczysz w społeczeństwie a nie w samotności, a całe twoje otoczenie, rodziców, lęki, rozżalenia zabierasz ze sobą. Samotne życie to nie jest wcale takie proste. Jeśli motywacją jest po prostu rezygnacja to może być bardzo trudne.
  11. Też nie mam z tym problem. Jedyny "wypoczynek" jaki potrafię to gry komputerowe, które zajmują mi całą uwagę i o niczym nie myślę. Tylko muszę trzymać ograniczenia żeby się nie uzależnić.
  12. pelikan, Powinniście iść na terapię małżeńską, przydałby się wam jakiś zewnętrzny mediator.
  13. vifi

    Czemu??

    pan26xyz, nie jesteś beznadziejny, ale nie jesteś też aż tak wspaniały, że nie można znaleźć człowieka w jakiś sposób podobnego do ciebie. Przyjaciela raczej się znajduje właśnie wśród kolegów (albo i nie). To nie jest aż tak powszechne. Być może też mógłbyś zmienić środowisko, czy np. pójść na terapię grupową. Podejrzewam że ty wychodzisz z inicjatywą spotkania czy z jakimś zainteresowaniem podobnie często jak ci koledzy i może czujesz że nie potrafisz inaczej. Przyjaźń nie zawiązuje się jakoś automatycznie. Jest też efektem wolności drugiej osoby. Dlaczego idziesz na "wszystko albo nic"? Popatrz czy twoje zachowanie jakoś nie zniechęca do wchodzenia w relację z tobą. Na ogół nie spotyka się osób które cię będą bezwarunkowo kochać, szanować i poświęcać czas. Zamiast okopywać się w samotności możesz sam spróbować być dobrym kolegą dla kogoś. Byłoby super jakbyś przyjrzał się temu wszystkiemu z psychologiem. Myślę że dużo rzeczy by ci się wyjaśniło. Powiedziałbym żeby po prostu szukać dalej, a zadanie z gwiazdką to by było powiedzieć tym kolegom że się na nich zawiodłeś bo akurat potrzebowałeś pomocy a oni zniknęli. Może w przyszłości coś więcej wyczają. Jak kolega/koleżanka cię lekceważy czy olewa (pytanie czy tak jest czy po prostu tak ci się wydaje, albo po prostu nic nie mówisz i on po prostu odchodzi) to nie musisz się kolegować na siłę, ale jak piszesz że nie masz żadnych znajomych to chyba nie jest kwestia tego że wszyscy cię olewają, ale po prostu nie masz (i nie stwarzasz) okazji żeby jakieś przyjaźnie się zawiązały.
  14. vifi

    Czemu??

    Poświęcisz się dalszemu udręczaniu się. Pogrążyć się w samotności w takim stanie do niemal pewna droga do zaburzeń. Z dnia na dzień przekonałeś się że nikt cię nie lubi? Za bardzo teraz myślisz emocjami i stworzył ci się w głowie jakiś fatalistyczny świat. Popełniasz te same błędy bo jesteś tylko człowiekiem i nie masz nad sobą pełnej kontroli, a nawet jakaś integracja psychiczna to jest proces, który chyba w którymś momencie został u ciebie zaburzony. Masz coś wspólnego z osobowością unikającą? Wygląda jak byś chciał się ukryć żeby inni cię nie widzieli, że jesteś taki. Myślisz że skoro kiedyśtam ktoś cię nie zaakceptował i teraz sam nie potrafisz to już nikt nie będzie potrafił? Wyjdź najpierw z tego dołka i potem bardziej racjonalnie spójrz na możliwości jakie masz. Chyba dominuje u ciebie poczucie wstydu. Dobrze jakbyś uzgodnił ten swój plan z jakimś psychologiem.
  15. Takie życie w wyobraźni zaczyna się już w dzieciństwie - kiedy dziecko zostaje samo, a kogoś potrzebuje, dochodzi do wniosku że samo sobie poradzi, nie potrzeba mu nikogo. Później przez całe życie chce być jakoś zauważone przez otoczenie, dostrzeżone, żeby w końcu zaistniało, a okazuje się że "zwykły" ja nie jest tak interesujący. Tak jak zostało odrzucone przez rodziców, tak samo odrzucają go koledzy (w każdym razie nie dostaje tyle uwagi ile pragnie - nic nie zastąpi deficytów z wczesnego okresu życia). Okazuje się że jest w stanie zrobić masę rzeczy, dosłownie okaleczyć się, żeby tylko ktoś go zauważył/docenił, byle być tylko wyjątkowy, zacząć istnieć. Podczas kiedy zwykły "ja" nie wystarczam, są osoby które imponują temu dziecku i/lub innym. Upadabniając się do nich (i np. zdobywając jakieś nagrody/umiejętności) dostaje się trochę ciepła wziętego z podziwu od innych, ciepła którego tak bardzo brakuje. Próbując zawładnąć innymi i dostać ich uwagę, jednocześnie staje się ich niewolnikiem, ale nawet jeśli ktoś zda sobie kiedyś sprawę że tak żyje, że wszystko jest nakierowane na innych ludzi i na przemienienie się na jakiś ideał, nawet jeśli chce się zmienić, to nie może. Bo ten ból u pustka pozostaje i przygniata go do ziemi i mówi mu jak surowy rodzic "widzisz jaki jesteś beznadziejny" i bardzo ciężko się wyrwać od błędnego koła kolejnego próbowania zmiany w kogoś. Prawdziwe ja chciałoby tylko sterować wszystkim z tyłu i się ogrzewać w blasku chwały, ale okazuje się że istnieją ludzie którzy są lepsi, "wykradają" uwagę otoczenia, a to "ja" też "przeszkadza" i nie jest takie jakie "powinno". Miejsce miłości innych ludzi zajmuje "miłość" samego siebie która wydaje się jakimś egoizmem, ale jest wbrew pozorom bardzo okrutna dla posiadacza. Wyczytałem o tym w książce "Wirus samotności" i napisałem jak to mniej więcej rozumiem. Wiadomo że to tylko jeden schemat, ale sam cały czas noszę ze sobą coś takiego, a widziałem że wiele osób na forum pisało o czymś podobnym. Osobie która tak nie żyje chyba trudno jest to zrozumieć, łatwiej to podsumować jakąś etykietką typu egoista itp. Może być w tym trochę prawdy, ale jest tu też coś z choroby, i to choroby duszy.
  16. Z tego co wiem regularne branie leków na ogół obniża poziom natręctw/lęku, ale efekt jest widoczny po dłuższym czasie (kilku tygodniach, miesiącu, czasami dwóch), ale nie jest to taka zmiana typu hura, po prostu jak spojrzy się na to ile czasu zajmowały nam natręctwa przed tym czasem i teraz, to wyjdzie że teraz jest ich mniej, ale niekoniecznie odczucia/emocje się jakoś drastycznie zmieniły - o to łatwiej przy silniejszych lekach. Niektóre osoby doświadczają efektów ubocznych w pierwszych tygodniach brania - i to dosyć silnych i tutaj też jest różnie. Czasami warto przetrzymać, czasami odstawić. Generalnie trzeba być w kontakcie z psychiatrą i w ogóle mieć z kimś stały kontakt.
  17. koszszmarek, tak idź do psychiatry po diagnozę.
  18. Skąd niby znacie dzieciństwo wielkich ludzi? Niektórzy z mieli poważne zaburzenia psychiczne i problemy w związkach, szkole, jakoś nie wydaje mi się żeby mieli jakieś bardzo odmienne dzieciństwo od innych. Jeśli chodzi o to że jeśli się będę starał to osiągnę jakieś niewiadomo co, dostanę nobla, będę sławny, czy np będę wielkim sportowcem to rzeczywiście nie dla każdego jest to możliwe. W przypadku niektórych chorób psychicznych normalne życie może być niemożliwe życie bez leków. Bywa że nie potrafimy wyleczyć nie jesteśmy w stanie wyleczyć paraliżu, śpiączki czy np. raka. Także są ograniczenia, grunt rzeby spojrzeć na nie realnie, a nie patrzeć się na "wielkich" ludzi, czyli tych którzy zostali obdarzeni talentem i z różnych powodów włożyli w niego dużo pracy i biadanie że ja taki nie jestem, więc jestem nikim. Sama wiara że coś mi się uda + starania mogą wystarczyć, ale mogą też nie wystarczyć z różnych czynników zewnętrznych lub jeśli po prostu starania są nieadekwatne (np. ciągłe powtarzanie tych samych błędów). Za to zachowanie czy podejście do życia są jak najbardziej podatne na zmiany. Wręcz zmieniają się czy tego chcemy czy nie. Normalnie możnaby powiedzieć że jeśli nie potrafimy zmieniać dużych rzeczy w naszym życiu to zmieniajmy małe, niestety w wypadku zaburzeń psychicznych bywa że i te się nie udają, zwłaszcza jeżeli podświadomie dążymy do udowodnienia sobie i światu jacy to nie jesteśmy beznadziejni, ale też z innych powodów - choroba psychiczna potrafi bardzo rozbić człowieka. Czasami normalne funkcjonowanie jest już dużym osiągnięciem. Jeśli komuś zależy na poklasku od innych (a wielu ludziom zależy) to będzie dla niego trudne to że w przeżycie kolejnego dnia musi włożyć tyle samo wysiłku ile genialny wynalazca w opracowywanie wynalazku, ale pierwszy dostanie nagrody, kasę, sławę a drugi nic, oprócz tego dnia i być może jakieś dojrzałości i doświadczenia w walce z chorobą. W wypadku choroby fizycznej, nawet jeśli nie potrafimy jej wyleczyć to staramy się (no lekarze to różnie...) zmniejszyć ból, pomyśleć co jeszcze możemy zrobić, czy jest jeszcze jakiś inny sposób itp. Chyba w wypadku choroby psychicznej czasami możemy podobnie podejść, wtedy traci ona całą taką "magię", która mówi nam jakie będzie nasze całe życie, ile jesteśmy warci itp. A w wypadku większości chorób (psychicznych) szanse na polepszenie swojego życia właściwie zawsze jakieś są i myślę że nawet jeśli te nasze efekty są niezauważalne warto od siebie wymagać, o ile to będzie zdrowe wymaganie od siebie. Czytałem że podczas wojny, ludziom chorym często "mijały" zaburzenia psychiczne, kiedy były przyczyna lęków stała się realna i trzeba było walczyć o życie. Na forum widziałem osoby które np. wyjechały za granicę, zerwały kontakt z toksycznymi rodzicami i też stanęły na nogi, mimo że wcześniej też byli przekonani że już nic się nie zmieni. Potrafię zrozumieć rozpacz (tylko trochę bo nie jestem w niczyjej skórze), ale dorabianie do niej jakiś teorii o "lepszych" i "gorszych" ludziach będzie nam tylko przeszkadzało nawet jeśli ta rozpacz minie (a nawet jeśli nie minie).
  19. Z początku wydaje się że się nad tym panuje, potem natręctwa rosną, urywają się kontakty, nawet te najbliższe, pojawiają się myśli samobójcze, coraz więcej natręctw, błędne koło. Najlepiej żeby to była jego decyzja ale lepiej ich nie lekceważyć i leczyć lepiej wcześniej niż później.
  20. vifi

    Hej

    SmutnaJustin, to może zanim pojedziesz na terapię to skieruj się do psychiatry po jakieś leki, które ci pomogą jakoś utrzymać się na nogach. A 30 zł. na rok to nie jest chyba aż tak dużo, tyle to chyba mama albo ktoś tam może się sypnąć. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale może pomyślcie z chłopakiem o przeniesieniu się gdzieś, gdzie będzie łatwiej o pracę i o pomoc. Nie mówię że się zaraz wszystko znajdzie, ale zawsze warto poszukać. Twój chłopak wie że masz takie problemy z samopoczuciem? Nie trać nadziei na przyszłość, nie wiadomo co przyniesie jutro.
  21. kubek123, testy z internetu są guzik warte. Jak na moje wyczucie to nie masz żadnego aspergera tylko niskie poczucie wartości i mogłeś przez to sobie nie wyrobić umiejętności społecznych, ale po diagnozę musisz się udać do specjalisty. Pytanie jest w jakiej kondycji jesteś teraz, jak bardzo to wpływa na twoje życie.
  22. Ja się boję skutków ubocznych jechania na nerwicy przez niewiadomo ile lat. To jest chyba gorsze niż jak bym cały czas jechał na papierosach i fast-foodach, a niektróre dzisiejsze leki mają tyle skutków ubocznych co kawa.
  23. vifi

    Aborcja

    byle kto, nie chcę wybielać aborcji, ale na tym forum są osoby które potrafią się dołować, karać, chlastać itp. i niestety tak jak są okrutne dla siebie tak samo mogą okazać się okrutne dla innych osób, np. dlatego że popełniły błąd, i nawet tego nie zauważyć. Jak widzisz głosy są bardzo różne. Może lepiej byłoby stworzyć własny temat o tym że nie radzisz sobie z przeszłością, zamiast dołączać się do ogólnego wątku o opiniach, chociaż i tak mogłoby skończyć się tak samo. Myślę że to co teraz odczuwasz to nie tyle wyrzuty sumienia, co superego które cię straszy wzrokiem społeczeństwa i mówi jaka to nie jesteś "beznadziejna" itp. Nie ma tu żadnej mowy o dziecku, którego już przecież nie ma na tym świecie, ani o innych, ani o tym żeby nie powtórzyć tych błędów, a pierwszym z nich było związanie się z tym mężczyzną. Tylko potępienie. Takie myślenie może paradoksalnie prowadzić do powtórzenia się takiej sytuacji, kiedy załamana znajdziesz podobnego chłopaka który zwiertrzy okazję na darmowy seks, a potem będzie cię namawiał do aborcji, a potem jeszcze większe potępienie co może się po prostu skończyć samobójstwem. Nie idź za tym. Biblia mówi że jest smutek który pochodzi od Boga (który prowadzi do nawrócenia) a jest też taki, który sprowadza śmierć. Chyba łatwo powiedzieć który teraz odczuwasz. Wiedz że jest możliwe zaakceptowanie siebie też jako osobę która popełniła duży błąd w przeszłości. Jesteśmy tylko ludźmi, grzeszymy. Musisz się z tego podnieść. Błędy będziesz popełniała nadal, starajmy się żeby nie takie. Zauważ że zanim związałaś się z tym mężczyzną nosiłaś w sobie głębokie poczucie niższości, które w dodatku teraz ma spore pole do popisu. Jak będziesz mogła to poszukaj terapii. Póki to niemożliwe możesz też poszukać pomocy na innych forach, ale jak sama widzisz bywa różnie. Jeśli chcesz jakoś zadośćuczynić to pomódl się za to dziecko i za obecną siebie, chłostanie się nikomu nie pomoże. Miej litość nad sobą. Bez wybielania, chłostania, karania. Po prostu sobie przebacz. Bóg już ci przebaczył. Nie przejmuj się że wspomnienia nie znikają, noś siebie nawet taką. Możesz jeszcze zostać wspaniałą osobą i wychować córkę na wspaniałą osobę. Wierz tylko.
  24. vifi

    Aborcja

    byle kto, Dziecku już nie pomożesz a sobie zaszkodzisz. Kontakt z tym facetem zerwałaś, wyspowiadałaś się. Więcej w tej chwili nie zrobisz. Myślę że po "drugiej stronie" ono ci wybaczy. Póki co sama sobie wybacz. Poniżając się i zabierając sobie prawo do szczęścia uprzykszysz tylko życie sobie i swoim bliskim. Skup się raczej na tych którzy są wokoło Ciebie. Ta decyzja nie była dobra, ale nie znaczy że jesteś złą osobą i nie możesz uczynić nic dobrego w swoim życiu. Prędzej czy później poszukaj jakieś terapii, bo masz bardzo zaniżoną samoocenę. Nie przekreślaj jeszcze swojego życia, tylko podnieś te resztki nadziei, które porzuciłaś i postaraj się uczynić swoje i innych życie lepszym, ale najpierw twoje. Odwagi.
  25. vifi

    Zagubiona

    tesia180, a od kogo słyszysz te ciągłe krzyki? Może można jakoś od nich się odizolować, albo chociaż powiedzieć że dłużej nie jesteś w stanie tego znieść? Jest wiele poradników jak sobie radzić w toksycznych relacjach, chociaż najlepiej mieć kontakt z psychologiem. Sory że na początek wyjeżdżam z jakimiś radami (jak gdybym sam nie był chory), ale dobrze by było żebyś nie trwała w myśleniu w stylu że jest beznadziejnie i nic się nie da zrobić. Żeby coś sprawiło przyjemność, musisz uwolnić się od tego depresyjnego myślenia. Połóż się na chwilę, odpręż, daj sobie tą chwilę wytchnienia nie dlatego żeby odpocząć od tego ogromu trudu, ale dlatego że jesteś bardzo cenna i żadne zdania ani nawet twoje uczucia tego nie zmienią. To zmęczenie ma raczej charakter psychiczny. Jeśli możesz nie odcinaj się od przyjaciół. Z tego co wiem w depresji zaburzone jest wydzielanie niektórych hormonów w mózgu i dobrze je zrównoważyć lekami, jeśli ciężko ci już funkcjonować na codzień (w pracy itp.)
×