Skocz do zawartości
Nerwica.com

Róża

Użytkownik
  • Postów

    1 197
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Róża

  1. Lidziu.kto pyta nie błądzi.A myślę,że lepiej jeśli szukasz tego Boga,niż jakbyś miała tylko odklepywać bezmyślnie modlitwy i unikać wszelkiego myślenia na te tematy. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:44 pm ] ale się zaplatałam z tymi "myślami"
  2. monika625,bardzo ci współczuję.No właśnie tak jest,że jak kogoś dopada coś traumatycznego,to inni nie wiedzą jak się zachować.I to pewnie jest przyczyna tego,że w ciężkich chwilach,człowiek zostaje sam jak palec.Mam przykład.Niedawno koledze mojej siostry zmarła żona.Wszyscy zostawili go samego.Kiedy się spytałam,dlaczego-stwierdzili,że na razie muszą dać mu czas na dojście do siebie.Na szczęście,ma on rodzinę,bo inaczej można oszaleć w osamotnieniu.A przecież zwykła rozmowa już wiele dałaby lepszych emocji.Ale ludzi paralizuje lek,żeby niechcący nie rozdrapywać ran i zwykły lęk pod tytułem-nie wiem jak się zachować.Trzymaj się cieplutko i jeśli chcesz-napisz coś więcej o swojej mamie i siostrze,o tym jaki jest ich stan,o sobie.Pozdrawiam cię serdecznie.
  3. bethi,no właśnie nie bardzo wiem,ale kieruje się tym,że jak jestem z siebie zadowolona i nikt nie wywala na mnie zdziwionych gał-to jest normalne.
  4. Uff,przez ten upał coś gorzej z moją psychiką.Ale pocieszam sie,że nawet mój zwariowany piesek jakis osowiały i mało energiczny.Czyli-wszystko w normie (kurcze,ciągle porównuję czy coś jest normalne,czy inni też tak maja,bo nie bardzo wiem na czym ta normalność polega ).Jutro ochłodzenie,hura,hura,hura!A wiecie,że w Irlandii spodziewją się upałów stulecia-25 stopni Dobre,prawda?
  5. A ja was zagnę-90/60 Bez trzech kaw dziennie albo jakiegoś innego pawera ani rusz
  6. A z tobą bracie NnNnjuż chyba o niebo lepiej Bardzo,bardzo mnie to cieszy.Pisz o swoich postępach,bom ciekawa
  7. Hehe NnNn-zawsze marzyłam o bracie Mahadevi-fajnie,że już się tym problemem nie dołujesz.A troche rumieńców chętnie przyjmę na me blade lica
  8. albana-a pomyśl jakich im kłopotów narobisz,jak ci się uda zrobić sobie krzywdę?Szoruj do lekarza i to jak najszybciej.Nikt nie musi o tym wiedzieć z zewnątrz,a nie wierzę,że ludzie sławni nie cierpią na żadne fobie czy depresje.Są na takie stany o wiele bardziej narażeni niż my szaraczkowie.Może rodzice właśnie mogliby ci pomóc,tylko szczerze porozmawiaj.
  9. A może na początku zacznij chodzić sam,skoro żona nie chce.Kiedy zobaczy,że to dobrze na ciebie wpływa,że robisz postępy-to będzie jej łatwiej uwierzyć,że jest to wam potrzebne.Marianek ma rację.Nic nie bierze się z niczego.Najbardziej szkoda dzieci.Zacznij sie leczyć,bo meczysz się ty i cała rodzina.Będzie dobrze,trzymaj się.
  10. Wiesz co?Masz rację.Ale niektórzy boją się być zdrowymi.Można przyzwyczaić się do siebie chorego i nie umieć żyć inaczej.Ja jednak również zachęcam-dążcie do zdrowia za wszelką cenę.Naprawdę warto.
  11. Maiev,smutno będzie bez ciebie.Szybko wracaj.
  12. Ania,a nie boisz się obrazów?? Kinga-no nie zazdroszczę ci.
  13. Mahadevi,wiem,wiem co masz na mysli.Pracowałam z dwiema osobami,które miały takie problemy.Ale każdy sie do tego przyzwyczaił.Koleżance koledzy mówili komplementy,że tak zdrowo wygląda,chociaż ona na poczatku wstydziła się tych mocnych rumieńców.Na pewno i sinienie(NnNn-przybij piatkę )i zbytnie czerwienienie nie jest fajne.No ja cóż-musiałam się do tego przyzwyczaić.Nieraz było mi głupio,jak się ludzie z troską i niepokojem,a nieraz ze strachem na mnie gapili np.w autobusie.A ponieważ z pracy wracałam zawsze na ostatnim wdechu,to było nagminne.Do tego mam też dosyć ciemną cerę tak jak NnNn A teraz mi to lata i albo nie zauważam jak wyglądam,albo zaczęłam lepiej wyglądać,jakoś mi nie przeszkadza.Podejrzewam,że to też zależy od ciśnienia.Ja w czasie złego samopoczucia mam zawsze bardzo niskie,a tobie pewnie podskakuje.No trzymaj się cieplutko,nie chciałam powiedzieć,że mam lepiej,tylko opowiedzieć jak to ze mną bywa.Pa.
  14. Róża

    Przytulanki w offtopie.

    O nie tylko nie teletubisie!!Nie trawię ich
  15. Kasienka125nie możesz mieć poczucia winy,absolutnie.Jeśli ktos sie uprze,to nic na to nie poradzisz.Trudno powiedzieć,co twojej mamie tak naprawdę dolega.Myślę,że tata miałby najwięcej do powiedzenia w tej sprawie.Porozmawiaj z nim konkretnie,co o tym myśli,co możecie zrobić w tej sprawie.Może oboje coś ustalicie.pozdrawiam cię serdecznie.
  16. Róża

    Życzenia urodzinowe

    Marianku-życzę ci wszystkiego naj naj najlepsiejszego,dużo pogody ducha i powodów do uśmiechu
  17. Ja miałam nawrót nerwicy.Kilka lat temu miałam tak głęboką depresję i żadnego sprecyzowanego podejścia do tego tematu(brak forum ),że brałam leki.Pomogła mi Fluoksetyna.Ale nie wiedziałam,że to trzeba walczyć żeby naprawdę z tego wyjść.Tzn.podświadomie walczyłam,bo zdawałam sobie sprawę,że nie mogę tak żyć.Bardzo dużo zawdzięczam mężowi,który się ze mną nie patyczkował,tylko zmuszał do aktywności i normalnego życia(np.chciał mi zabrać prawo opieki do dzieci,nie dawał mi pieniędzy,tak,że nieraz autentycznie głodowałam i ja i dzieci,obmawiał mnie i nastawiał całą swoją rodzinę,lekceważył i poniżał na każdym kroku).Tym sposobem tak mocno nadepnął mi na ambicję,że musiałam się pozbierać i działać.Potem nastapił nawrót (4 lata później),z powodów życiowych-utrata pracy,poważne choroby dzieci.Lekarze ganiali mnie po różnych badaniach,chociaż ja twierdziłam,że to pewnie nerwica.Ale gdzie tam,wmawiali mi serce,hormony i co tam jeszcze.Do tego nie mogłam wydębić zwolnienia,bo nikt mi nie chciał dać!!A ja padałam z nóg,omdlewałam,wymiotowałam,miałam biegunkę itd,no coś okropnego i z tym wszystkim musiałam pracować.W końcu z ulgą doczekałam końca umowy i dalej już nie przedłużałam i nikt mi tego nie proponował,bo przecież nie byłam zdolna do pracy(ciągle się zwalniałam,bo nie dawałam rady wytrzymać,zero koncentracji itd.)W końcu poszłam do psychiatry,który dał mi Afobam,no postawił mnie na nogi,ale brałam go za dużo i uzależniłam się.Nie mogłam więc już go brać,a nadal nie mogłam funkcjonować.A musiałam(jeździłam w tym czasie z dzieckiem na rehabilitację do szpitala w 35stopniowym upale + opieka całodobowa),mąż wyjechal zagranicę.I w końcu mówię-dość k***a mać.Nie może tak być(psychiatra nic mi nie poradził,tylko chciał mi wciskać jakieś neuroleptyki,których nawet nie wykupiłam).Stwierdziłam,że to do diabła mój i tylko mój umysł i MUSZĘ się z nim dogadać.Bo kto ma się dogadać,jak nie ja? No i zaczęłam się dogadywać.Musiałam wziąć się w garść po prostu i to tak bez żadnego znieczulenia.Różnie to wyglądało,ale postępy dały się odczuć baaardzo szybko.a już jak spotkałam takich miłych ludzi na tym forum,to zaczęłam się czuć z dnia na dzień coraz lepiej.
  18. Kochani,na pewno nie będzie to dla was zbytnim pocieszeniem,ale ja jestem niesamowicie blada.Muszę sobie robić sztuczne rumieńce,żeby ludzi nie powystraszać.Mnie też nieraz pytano(również w szkole)o przyczynę tej bladości.W czasie ataków nerwicy natomiast-siniałam.Żaden makijaż nie był w stanie tego ukryć.No wyglądałam po prostu,jakbym za chwilę miała umrzeć.Ile ja bym oddała wtedy za rumieńce
  19. Ania i Po prostu ja-dołączam do was,ja dodatkowo od wielu lat śpię z rękami złożonymi na krzyż,coby odgonić złe duchy Ale ostatnio zaczynam już sypiać normalnie,bez żadnych wygibasów i lęków.Dobrej nocy wam życzę
  20. Biedronko,kosztowało mnie to wiele pracy i "rozmów " z samą sobą.Na początku zrobiłam sobie rachunek sumienia i wyszło,że strasznie się nad sobą użalam.Tzn.-np.nie pojadę do supermarketu,bo zemdleję,ludzie będą się gapić,a może ktoś mnie okradnie itp.Albo-jestem chora,nieszczęśliwa,a nikt mnie nie rozumie,ignorują moje dolegliwości,nie mogę tego albo tamtego robić itd.,albo-miałam tak i tak przerąbane życie,nic mi nie wychodzi,niczego znaczącego nie osiągnęłam itp.Pewnie to znasz.Więc doszłam do wniosku,że jeśli nie przestanę się usprawiedliwiać sama przed sobą tymi bólami i tak będę się oszczędzać we wszystkim,to do końca życia z tego nie wyjdę.Więc nauczyłam się kontrolować swoje emocje(nie jest to takie trudne jak się wydaje).Np.-nie mogę czegoś tam i już czuję się rozmemłana psychicznie.Wtedy mówię sobie-o nie,stop!Właśnie,że możesz,w takim samym stopniu jak każdy!i to działa,naprawdę.Trzeba tylko trochę poćwiczyć.Poza tym zamknęłam za sobą przeszłość.Nie wracam do złych wspomnień.I-przede wszystkim zmuszanie się do zajęć,żeby nie siedzieć bezczynnie.Lęk-zmienianie toru mysli.Mówiłam sobie,to TYLKO nerwica,nic mi nie będzie-i zajmowałam mysli wszystkim innym,tylko nie dolegliwościami.Nawet nie wiesz,jak to szybko zaczyna działać.Więc-podsumowując-nie rozczulać się nad sobą,nie wsłuchiwać w swoje dolegliwości,wprowadzić sobie dyscyplinkę,lekceważyć własny lęk.Okazało się,że to proste jak drut.Próbuj,powodzenia
  21. E,nie wiem od czego zależy to siwienie.Znam ludzi,którzy przeszli straszne tragedie w życiu i nie osiwieli przedwcześnie od tego.Ja np.do tej pory nie mam siwych włosów,a moja siostra miała już w wieku dwudziestu paru lat.Obie jesteśmy szatynkami. No nie dziwię się tym kobietom,to na pewno przykra sprawa.
  22. kkiniaaa-laven właściwie powiedziała już wszystko na ten temat.Jednak ja z własnego doświadczenia powiem ci,żebyś to potraktowała jako doświadczenie w życiu i w trudnej sztuce bycia z kimś.Cóż mogę powiedzieć o twoim chlopaku-jest po prostu żałosny i kompletnie niezrównoważony psychicznie i emocjonalnie .Jeśli nie potrafisz pozbierać się sama,idź do psychiatry.Na pewno da ci leki,żebyś trochę ochłonęła i skieruje na psychoterapię.I powoli musisz wychodzić do ludzi irealizować swoje cele(studia).Trzymaj się cieplutko.
×