
MalaMi1001
Użytkownik-
Postów
1 935 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez MalaMi1001
-
miko84 sądzisz, że mirtazapina działa lepiej od miansy? Szczerze mówiąc ja sennie po pierwszej tabletce mianseryny czułam się tylko 1 dzień, później już było tylko lepiej. Teraz z racji tego, że siedzę tylko w pracy no i sama choroba w sobie powoduje senność powróciło chroniczne zmęczenie Nic mi się nie chce, nie mam na nic siły, generalnie po paru miesiącach fajnego fizycznego samopoczucia wszystko szlag trafił. A odstawiał ktoś z was sertralinę? Jak było z prądami? Ja do tej pory odstawiałam jedynie escitalopram, po którym w zasadzie miałam tylko prądy, żadnych innych nieprzyjemnych rewelacji. Całkowite odstawienie zajęło mi może z miesiąc. Jak to wygląda w przypadku serty? I jest jeszcze jedna kwestia - chcieć spróbować jakiegoś połączenia to ja sobie mogę, teraz chodzę do przychodni w szpitalu psychiatrycznym i tam już nie przejdzie opcja, że przyniosłam panu karteczkę z nazwą leków.
-
Plan, cel i marzenie w jednym - znaleźć w tym roku nową pracę, bo w tej już za długo nie wytrzymam.
-
Aha, i mam jeszcze przemożną ochotę potruć się moklobemidem, mam ze 2 opakowania, z których wzięłam może 3 tabletki (mój słynny mix fluoksetyna i moklo ), ale jest jedno ale. Mianowicie, nienawidzę, wręcz nie znoszę zjawiska "brain shivers" przy odstawianiu SSRI. A musiałabym niestety najpierw powoli odstawiać sertre i reboksetynę, żeby wejść na moklo. No chyba, że brałabym równocześnie wszystkie 4 leki Obawiam się, że zupełnie nic by mi się stało, oprócz absolutnego zamulenia i braku myśli jak w ciagu trzech dni na moklo i fluoksetynie. Ale znowusz ciężko bardzo byłoby mi rozstać się w miansą, a chyba moklo + miansa nie wchodzą w grę razem co?
-
miko84, elfrid, ja również uważam, że SSRI mi szkodzą. Zastanawiam sie też nad miksem mianseryna + tianeptyna, bo jeszcze jej nie brałam. W każdym razie cały ten SSRI szit działa chyba tylko za pierwszym razem, ponieważ wenlafaksyna jak już pisałam nie raz sprawiła, że cały mój problem przestał istnieć w 3 dni. Byłam pewna, że tym razem będzie tak samo, więc do działania leku dochodził jeszcze czynnik "wiary" i i tak dupa. A nie będę "żywym trupem" na samej miansie? W sensie senności i ogólnego zamulenia? Kiedy jestem taka senna i wolniej myslę łapię też szybko doła. Taki bonus kutwa mać A do do litu to hmm... czy on aby nie jest piekielnie szkodliwy?
-
E tam. Ja miałam fantastyczną grupę, a w zasadzie cały rok. Nie było opcji, żeby czegoś komuś nie dać, nawet ściągi sobie przekazywaliśmy na następne terminy. Aż miło wspominać i łezka się w oku kręci
-
Śnieg Ale sorry, taki mamy klimat
-
zerknij tutaj http://www.crazymeds.us/pmwiki/pmwiki.php/MedClass.SSRIPoopOut Przeczytałam. Superpocieszające. Za dużo by opowiadać. W każdym razie to stan nieporównywalny z żadnym innym, chwila oddechu od własnej pokręconej osoby, od chorych myśli, który trwa jeszcze długo po sesji. Niestety, hipnoza dynamiczna nie jest ukierunkowana na rozwiązywanie problemów, stąd pewnie moment, kiedy nadchodzą pewne wydarzenia powracają stare schematy. Jednak polecam.
-
A ile masz lat jeśli można wiedzieć, że musisz iść do lekarza koniecznie z rodzicami?
-
archipelag
-
Gdybyś 4 lata temu zapytał mnie co sądzę o antydepresantach, powiedziałabym że to najcudowniejsze leki na świecie, które stawiają człowieka na nogi. Wenlafaksyna tak mnie porobiła, że w ciągu tygodnia zapomniałam o swoim problemie. Teraz codziennie zżeram 3 różne antydepresanty i jest jedno wielkie gówno. Na poważnie zastanawiam się czy aby tego wszystkiego nie olać i skupić się na samej terapii. Jedynie mianseryna z mojego mixu jakoś działa, bo śpię jak niemowlę i nie muszę spać w dzień, co było moim problemem od nie pamiętam jak dawna. Sertra nie działa na mnie wcale, jakie miałam doły takie mam, reboksetyna to samo. Najlepiej w swoim życiu czułam się po hipnozie, zaraz po której odstawiłam wszystkie leki jakie codziennie spożywałam, tj. escitalopram, izotretynoina (lek dermatologiczny) i nawet antykoncepcję. Wtedy czułam, ze żyję. Trwało to niestety tylko pół roku, ale z własnej głupoty i po*ebanej nadziei, że jednak jestem coś warta wszystko spieprzyłam. I tak oto męczę się do dziś. Marze o tym, żeby wreszcie jakiś konował przepisał mi paroksetynę, ktorej chętnie bym spróbowała razem z mianseryną. Generalnie te starsze leki chyba są znacznie skuteczniejsze i jak dla mnie miansa, chociaż kosmicznie stary lek ma mniej uboków niż najsłabszy SSRI. A co najciekawsze, na samej sertralinie i reboksetynie cholernie męczyła mnie suchość w ustach, dosłownie zero śliny + jakieś dziwne tiki. Wszystko minęło jak ręka odjął po dodaniu mianseryny. Ogólnie mój wniosek jest takie, że leki działają dobrze i tak jak powinny, ale za pierwszym razem. Później coś się w mózgu pieprzy i można zajadać 10 różnych antydepresantów, dodawać neuroleptyki, a będzie jedna wielka lipa.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
MalaMi1001 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Nienawidzę tej pracy Nienawidzę tych ludzi -
Owszem taka herbata tak, mnie chodzi bardziej o te w pudełkach. Rozwaliła mnie ostatnio Dilmah, którą sobie kupiłam do pracy, bo właśnie tak wyglądała jak to opisuję. Nie chodzi mi o sam proces gotowania chemii, ale o to, że nigdy nie opróżnisz całego opakowania kosmetyku do końca. Trafia to potem na wysypisko i zalega, bo do segregacji musisz oddać czyste opakowanie (przynajmniej u mnie tak jest). Kosmetyki kosmetykami, ale taka np. chemia budowlana, rozpuszczalniki, farby, bejce, oleje, smary, jak myślisz, gdzie resztki tego zazwyczaj trafiają? Obawiam się, że nie tam gdzie powinny, więc obawiam się, że produkcja kosmetyków to i tak mniejsze zło niż to. Mam lepszy pomysł - szkło. Ani nie produkujemy plastyku, ani nie wycinamy drzew. Jak dla mnie np. śmietana może być w szklanym pojemniku zamiast w plastykowym, to samo z mlekiem, jogurtami i w zasadzie wszystkimi produktami spożywczymi. Sól i tak sypiesz do solniczki nie może zatem być w słoiczku ze szkła tylko koniecznie z folii z PET? Ja rozumiem, że folia czy plastyk jest lżejszy, ale coś za coś, niestety.
-
Hehe, ja też tego pojąć nie mogę. Ale to chyba wynika z przekonaniu, że "moje jest lepsze od twojego, chociażby nawet nie istniało". Mnie nie obchodzi żadne tłumaczenie, że piesek jest niegroźny. Jak ktoś wychodzi z psem na ulicę niech mu zakłada kaganiec i tyle. Poza tym chociaż kocham psy to nie życzę sobie, żeby jakieś obce psisko się do mnie łasiło na ulicy albo ubłoconymi łapami na mnie skakało. Ale ludzie tego nie rozumieją, bo "przecież ich piesek jest taki słodki". Może i jest słodki, ale niech się sam nim cieszy. Moja Sabcia też jest niegroźna, ale jest kilka osób, których wręcz nienawidzi i nie zostawiłabym jej sam na sam z tymi ludźmi, bo nie wyobrażam sobie płacić niebotycznego odszkodowania. Nie wiem zatem jak zachowałaby się przy obcym, który z jakiegos tam powodu jej nie przypasuje, więc nie ręczę, że jest "niegroźna" i to kochany piesek. Kochany dla mnie, a dla innych nie musi. Inna sprawa, że ja z nią nie chodzę po ulicy, mieszka sobie z rodzicami i lata po podwórku. Biada temu, kto nieproszony wejdzie sobie na posesję Obawiam się, że tutaj nie chodzi o to. Bardziej o to, że żaden urzędas pierdzący 8 godzin w stołek na to nie wpadnie to raz, dwa założe się, że nie znalazłaby się złamana złotówka na ten cel, a trzy już widzę te protesty właścicieli psów, że MUSZĄ chodzić ze swoimi pupilami do miejsc specjalnie do tego przeznaczonych, bo przecież ulice są wszystkich i on może chodzić gdzie chce. Taki mamy durny naród, nic z tym nie zrobisz. No już nie przesadzajmy W moim akademiku po każdej imprezie, która i tak zawsze kończyła się na korytarzu, bo tam wolno było palić zawsze zostawał niebotyczny syf. Ale co rano ok. 6-7 przychodziła Pani sprzatająca i ogarniała ten bajzel. Jak sama mawiała ona rozumie, że człowiek na studiach chce żyć, a nie przejmować się burdelem i nigdy nas za to nie opieprzała. Za to my widząc jej postawę i to, że była przesympatyczna zawsze puszki i pety po sobie sprzątaliśmy. Generalnie mnie ten syf na korytarzu jakoś nie przeszkadzał, innym też nie. Ot takie ostatnie lata kompletnej beztroski. Fajnie się to teraz wspomina wszystko, ehh
-
Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia
MalaMi1001 odpowiedział(a) na maura temat w Psychoterapia
Pewnie masz rację, ale teraz postawiłam mur miedzy mną i terapeutą. On ma mi pomagać radzić sobie z emocjami, których nie chcę, a nie biadolić 3 po 3, wyjaśniać mi co się ze mną dzieje i dlaczego, opowiadać jakieś durne eksperymenty, które nijak maja się do mojego problemu. Fakt, że poprawił mi się humor na kilka dni po tym jak odkryłam pewną zależność, ale to zupełnie niczego nie zmieniło. Nie rozwiązało to problemu, a emocje nadal mnie bombardują. Po ostatniej sesji przez cały wieczór wyłam, rozmawialiśmy o tym, że mój ojciec jest zawiedziony, że nie jestem chłopcem, chociaż ja w to nie wierzę, bo to była zwykła pomyłka na usg, że lekarz kazał matce mnie wyskrobać bo to zagrażało jej życiu ale ojciec się nie zgodził. A dlaczego ryczałam? Nie wiem, to był jak zwykle niepohamowany płacz, łzy lecące bezwiednie bez wyraźnego powodu. Już mnie nie boli to, że jeszcze byłam zlepkiem komórek, a już mnie odrzucano. Chyba mnie nigdy nie bolało, bo i tak mnie wszyscy krzywdzili. Teraz to się dopiero zakopałam głęboko. Nie mam już żalu do nikogo, wiem że nie znajdę żadnej bliskiej osoby, taka fascynacja już nie będzie miała miejsca. Nie jestem w prawdzie socjopatką, jak chciałam ale nie czuję nic. I o to mi właśnie chodziło. Na tej terapii chociaż czegoś tam się o sobie dowiedziałam, ale na poprzedniej kobieta rzucała podręcznikowymi terminami i to wszystko. Jakby chciała potwierdzić, że osoba chora, ktora do niej przychodzi faktycznie jest chora, bo piszą o jakims zjawisku w książce. Chyba sądziła, że wszyscy pacjenci to idioci i nie siegaja po fachową literaturę, żeby znaleźć rozwiązanie swojego problemu. -
Czy dla kobiety ważne jest słowo "kocham" od partnera?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na kokos7 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Cóż, masz prawo mieć swoje zdanie jednak ja nie jestem za byciem ze sobą "na próbę". Albo jest mi z kimś dobrze i chcę to kontynuować mając pełną świadomość, że fascynację przesłonią w pewnej chwili zwykłe problemy i codzienność albo się nie spotykam. Ja chce być tak traktowana jak ja traktuję innych, to jest dość proste. Nie umówię się z kimś kogo za dobrze nie znam, z kim nie jestem pewna czy będę miała o czym rozmawiać. Niby proste, bo po to się spotykamy żeby się poznać, logiczne prawda? No nie do końca, bo jeśli czuję do kogoś chemię, ale widzę, że jest gburowatym chamem, choć z nim w sumie nigdy nie rozmawiałam nie umówię się choćby nie wiem co. Ludzi też trochę poznajemy po tym jak odnoszą się do innych, nie tylko do nas samych, zwłaszcza jeśli sa mili i uprzejmi bo na coś z naszej strony liczą. Jeśli natomiast oprócz chemii mam okazję z kimś porozmawiać nie tylko o kolorze dzisisjeszego nieba mogę zaryzykować spotkanie. I wtedy należy próbować biorąc pod uwagę, że nie codziennie wygląda się zjawiskowo, nie codziennie ma się ochotę otwierać usta czy jechać 500km na piwo do Gdańska. Jak ktoś tego nie rozumie to niech idzie precz. Kolejną kwestią w moim wypadku jest to, że ja już nikomu nie zaufam. Mój terapeuta jest chyba pierwszą i ostatnią osobą w moim życiu, której się zwierzam i mówię co mnie boli, która wie, że nie do końca z moim deklem jest ok. Nikomu nie pozwolę się do mnie zbliżyć, zamknęłam te wszystkie rozdziały, a książkę wypieprzyłam. Coś we mnie pękło i nie mam nawet do nikogo żalu. Teraz dopiero jestem zimna jak głaz. Przez o kilka nieszczerych słów za dużo. -
Z tego właśnie powodu nie będę mieć psa. Po pierwsze jestem zbyt leniwa żeby codziennie rano przed robotą z nim wychodzić, a po drugie jestem przeciwniczką sprzątania po psie, nie z racji tego, że nie przeszkadzają mi psie kupy pod blokiem, ale głównie dlatego, że uważam, że powinny być specjalnie do tego celu przeznaczone miejsca, w które ludzie ze zwierzętami powinni chodzić, ponieważ nie życzę sobie, żeby obcy pies łasił się do mnie kiedy właściciel nie zakłada mu kagańca. Na swiecie są już toalety dla psów. Kocham psy, jestem ich wielbicielką, ale do obcych podchodzę z zasadą ograniczonego zaufania. W moim bloku prawie każdy ma psa, więc wieczorem nie da się normalnie przejść chodnikiem, bo wszyscy wylegają z psami na spacer, stoją, plotkują, łażą. Mogą to robić w miejscu specjalnie do tego przeznaczonym.
-
A kupowałeś ostatnio np. zwykłą herbatę? Herbata w torebkach owinięta w folię, zapakowana w pudełko, które jest owinięte folią jakby w środku znajdowało się co najmniej złoto. Dla mnie to śmieszne. Podobnie jest z zabawkami dla dzieci, często kosmetykami i całą masą innych produktów codziennego użytku. Nie wspomnę już o lekach, które muszą być w pudełku, do tego ulotka + blister. Jakby nie dało się sprzedawać samych blistrów z przyklejoną do tego ulotką (tak sprawa wygląda w przypadku wielu kropel do oczu, gdzie flakonik jest oklejony dookoła ulotką), co jest 100 razy bardziej praktyczne bo ciężko to dziadostwo oderwać stąd marne szanse na zagubienie ulotki. Tak, wiem, zaraz się podniosą głosy, że przecież leki można podrabiać itp, ale chyba każdy idiota widzi, że w blistrze było coś gmerane, poza tym najlepsze opakowania do leków jakie widziałam to te w rodzaju starego wapna - sreberko i na sreberku nadrukowana ulotka. Da się? Da. Zgadza się, z tym, że to nie są garfficiarze ale wandale, a to różnica.
-
Czy dla kobiety ważne jest słowo "kocham" od partnera?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na kokos7 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Jeżeli nie wiesz co do niej czujesz - zostaw ją w spokoju. Nie ma nic gorszego niż robienie nadziei i później wycofywanie się ze wszystkiego. Jesli człowiek kocha, od razu wie, że to TO. Nie musi czekać pół roku, roku czy chust wie ile czasu, żeby się upewnić. To najgorsze co możemy zrobić drugiemu człowiekowi - czekanie czy coś poczujemy więcej albo czy w ogóle cokolwiek poczujemy. I to jest typowy błąd dużej większości facetów, że mówią bzdury, z którymi się nie zgadzają bo tak wypada, bo ona może tego oczekiwać, bo już minęło tyle i tyle czasu więc trzeba coś powiedzieć. Ja ci mogę powiedzieć czego ogólnie potrzeba niezależnie od płci, wyznania, koloru skóry - SZCZEROŚCI. -
Mianseryny już drugi dzień biorę 30mg, dzisiaj zaspałam i nie wziełam sertry, ze sobą miałam tylko reboksetynę, ale zamierzam od razu wskoczyć na 150mg sertry nie ma co tego dziamać. 200mg raczej bym się bała, chociaż wenlafaksynę swego czasu brałam po 220mg i żyję, ale efektu żadnego nie było. Muszę mieć reboksetynę w składzie miksu ponieważ same SSRI działają na mnie zamulająco, mogę spać cały dzień. to samo mówi mój terapeuta. Urojeniem wg niego jest też uznawanie przez chorego, że jest beznadziejny, że do niczego się nie nadaje, że jego życie nie ma sensu itp. Stwierdził jednocześnie, że ja nie mam urojeń na tym tle chociaż każdy z punktów się zgadza. Ja nie myślę, że jestem beznadziejna - ja to wiem, a żyję tylko dlatego że nie mam odwagi popełnić samobójstwa. Teraz to już muszę chodzić, bo raz jak już cos przerwę to nie wróce, a dwa za dużo we mnie ruszyło, żeby teraz zostać z tym samą. Do pracy chodzę, bo muszę, nienawidzę jej. Wiem doskonale, że jestem tutaj intruzem i staram się nikomu nie wchodzić w drogę. W domu mam masę roboty, ale niczego nie robię, bo mi sie zwyczajnie nie chce, nie mam na to ochoty, niech sie dzieje co chce.
-
Masa, masa, masa, czyli Forumowa Grupa Kulturystyczna
MalaMi1001 odpowiedział(a) na temat w Off-topic
slow motion jak Ty to wytrzymałaś? Ja bym się spaliła ze wstydu albo załączyłby mi się agresor, nie lubię jak mi się ktoś "ftranca" U mnie w mieście nie ma siłowni tylko dla pań, jest w pracy siłownia za free po godzinach ale tam znowuż sami faceci właściwie. Wcześniejsze ćwiczenia jakoś nie wpłynęły znacząco na moje zdrowie. Dla zdrowia to chciałabym rzucić fajki, ale i z tego chyba nic nie wyjdzie. Może wybiorę się w przyszłym tygodniu do jakiejś siłowni i metodą "przyczajony tygrys, ukryty smok" obadam jak wygląda sytuacja i się zapiszę. -
Utoniemy jak każda najmniejsza pierdoła będzie pakowana w folijkę, a ta folijka w folijce, owinięta folijką. No takie napisy na drzewach to faktycznie przegięcie chociaż osobiście nie mam nic przeciwko graffiti. Jakieś zabawne teksty czy fajny rysunek trochę rozweselają te nasze smutne miasta. Podobają mi się eventy gdzie grafficiarze malują np. na chodnikach czy elewacjach budynków jakieś fajne obrazy, aż człowiek ma ochotę się zatrzymać i popatrzeć. Szkoda, ze w Polsce jest tak strasznie mało takich miejsc.
-
Masa, masa, masa, czyli Forumowa Grupa Kulturystyczna
MalaMi1001 odpowiedział(a) na temat w Off-topic
Ja od dłuższego czasu mam ochotę zapisać się na siłownię, bo moja aktywność fizyczna jest bliska zeru, ale się wstydzę. Siłownie kojarzą mi się z przepakowanymi panami zasuwającymi na chemicznych "napompownikach", którzy rozbieganym wzrokiem zauważają wszystko co wchodzi i ślina im cieknie do pasa jak buldogowi. Generalnie tacy panowie kojarzą mi się z niedorozwojem umysłowym i cieknącą z boku stróżką śliny. A ponieważ wiem, że u mnie w mieście jest sporo takich powstrzymuje mnie to przed chodzeniem na siłkę. Swego czasu prowadziłam intensywny trening mięśni brzucha. Wierzcie lub nie, ale dziennie dochodziłam do ok 1000 półbrzuszków, do tego basen. Ćwiczyłam głównie dlatego, żeby pobudzić organizm do życia, ponieważ od zawsze czułam chroniczne, fizyczne zmęczenie. Po roku stwierdziłam, że kompletnie nic sie dzieje w tej materii i ćwiczyć przestałam. Na studiach miałam fazę na a6w, przerobiłam kilkakrotnie, później trening podtrzymujący. Efekty nie są sp0ektakularne, ale same ćwiczenia dają w dupę Ćwiczyłam głównie dla podniesienia kondycji, gdyż tryb życia studenta informatyki bardzo mnie martwił. Do dziś moje oczy się za to na mnie mszczą. -
Nie. Czy masz jakieś pamiątki z dzieciństwa o szczególnej wartości?
-
Dzięki takim ludziom jest nadzieja, że nie utoniemy w morzu polietylenu.
-
Wiem, że jestem kompletnie porąbana więc możecie mnie brać "między palce", ale podoba mi się jak w niektórych filmach prezentowane jest osiedle Bostonu, gdzie wszystkie budynki pokryte są graffiti, powyłamywane drzwi wejściowe, powybijane szyby, wszędzie pełno śmieci i zmrok. Ma to w sobie jakiś taki specyficzny klimat, taki dreszczyk dziwnych, nieokreślonych emocji. A co do tematu diabelsko wkurzają mnie porozrzucane po ulicach, parkach, ogólnie w miejscach publicznych puszki po piwach, plastykowe butelki, zużyte reklamówki czyli wszystko, co się nie rozłoży samoczynnie przez najbliższą dekadę. Za to powinni karać mandatami z 5000zł. Do szału doprowadza mnie również stawianie worków ze śmieciami obok kosza, jakby ciężko było podnieść klapę i ten worek tam wrzucić jeśli jest miejsce w koszu. Natomiast jeśli widać, ze na danym osiedlu śmieci jest więcej powinno się je wywozić częściej i nie dopuszczać żeby zalegały obok śmietników. Nic tak nie podnosi na duchu jak smród rozkładających się resztek jedzenia o poranku przy przejściu obok śmietników.