
MalaMi1001
Użytkownik-
Postów
1 935 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez MalaMi1001
-
W jaki sposób zmusić się do szczerości?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Psychologia
monk.2000 masz rację, jednak moja poprzednia terapeutka karmiła mnie tylko książkowymi terminami, w niczym nie pomogło mi zrozumienie mechanizmów rządzących moim sposobem myślenia, ponieważ ta kobieta nie pokazała mi, że można temu zaradzić. Teraz znowu terapeuta, który lubi sobie pograć. Na początku nawet próbowałam o czymś rozmawiać, ale nadal ani razu nie usłyszałam sposobu w jaki mogłabym sobie poradzić z problemem, żadnych podpowiedzi, więc skoro terapia ma nie pomagać rozwiązywać problemy to po co jest? Żeby sobie iść pogadać? To ja to mogę robić na forum, nie muszę ekstra chodzić do człowieka z dyplomem psychologa. -
W jaki sposób zmusić się do szczerości?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Psychologia
Wyrywać to on sobie może pietruszkę w ogródku. Nie wiem, może to ma jakiś cel, może chce mnie sprawdzić jak sługo wytrzymam w "olewaniu" moich potrzeb, z jakimi przyszłam. W każdym razie minęły 3 chyba miesiące, a ja dalej stoję w tym samym miejscu. Nie wiem czy odważę się cokolwiek powiedzieć, że mi coś nie pasuje, ja po prostu chyba nie potrafię mówić o tym co mnie boli, czuję przed tym strach. Nawet wiem skąd się to wzięło, ale już chyba nie da się tego naprawić. -
W jaki sposób zmusić się do szczerości wobec terapeuty? Nie chcę chodzić do tego człowieka, w ogóle mi to nie pomaga. Ostatnie 2 terapię (2 godzinne!) graliśmy w jengę i rozmawialiśmy o dupie Maryni, zamiast o mnie. Zero poruszania moich problemów, spotkanie czysto towarzyskie. Od samego początku czułam blokadę w rozmowach z nim ponieważ jest facetem, a ja uważam swoje podejście do pewnych spraw za infantylne i dziecinne. Ogólnie wstydzę się z kimkolwiek rozmawiać na wiele tematów, ale ten człowiek jako terapeuta blokuje 90% moich chęci na zwierzenia. Opowiada mi, że próbował z innymi pacjentkami też grać, ale to nie to samo, co ze mną. Przekłada wizyty innych pacjentów żebyśmy mogli 2 godziny pod rząd grać, pisze mi smsy o 21:30, ze w poniedziałek też są możliwe 2 godziny. Nie interesuje mnie taka terapia. Ja chcę wreszcie pomóc SOBIE, mam dość tego co się ze mną dzieje i chcę zmienić terapeutę. Ale żaden inny mnie nie przejmie dopóki nie podam powodu dlaczego nie chcę pracować z obecnym, a nie mogę skłamać, ponieważ tam wszyscy się znają. Muszę więc otwarcie powiedzieć szanownemu panu, że towarzysko to ja się mogę spotykać ze znajomymi, a tutaj jestem po to żeby się leczyć. Tylko wszystko fajnie dopóki nie jestem w gabinecie, bo wtedy i to, że nie chce do niego chodzić wydaje mi się "moim wyolbrzymianiem", i moje problemy wydają mi się błahe. Więc jak się pozbyć tej blokady i powiedzieć wprost, że mam dość takiej "terapii"?
-
no, czasem niestety Nadzieja to największe gówno jakie może spotkać człowieka
-
Bo teraz to już wybór. Mam inny? To co my robiliśmy na zlocie? Chyba na wet doła złapałaś po rozmowie ze mną, a ja poważnych rozmów nie prowadzę z osobami, które bym uważał z a takie, z którymi nie można o niczym pogadać. Gdybyś miał ze mną przebywać częściej nie wiesz czy nie doszedłbyś do podobnego zdania, że nie ma o czym. To był tylko jeden wieczór, ciężko więc powiedzieć coś więcej.
-
dream* bo nikt mnie nie chce poznać, a to już chyba o czymś świadczy. Śmiercionauta żebym zaczęła mówić o czymś więcej potrzeba dużo czasu i mojego zaufania. Mój świat jest w mojej głowie, więc nie chce się z nim z nikim dzielić bo jest MÓJ. Może to to jest problemem, a może zwyczajnie się wstydzę tego, co czuję i myślę. Może się wstydzę być sobą, bo zawsze byłam beznadziejna i mam dużo deficytów. Czasami mam wrażenie, że jestem lekko upośledzona. Candy14 a powiedz ile można walczyć dla samej siebie nie mając na to żadnego potwierdzenia od innych? Można rok, dwa, 10 lat ale nie całe zycie, bo wtedy to już tylko wmawianie dla zabicie frustracji, że jest się kimś więcej niż zerem.
-
Nikt o mnie jeszcze nigdy nie walczył, więc tak, wychodzi na to że wszyscy wokół mnie tak traktują. I tak, masz rację, bo to zapewne chcesz powiedzieć, że to moja wina i we mnie jest problem, że tak jest. Śmiercionauta podobno nie ma o czym ze mną pogadać.
-
Nie gadam głupot, o fajne osoby się walczy, chce z nimi przebywać, a nie traktuje jak powietrze i ZUPEŁNE NIC! Taka prawda.
-
a ja jestem singlem, ponieważ nikt mnie nie chce, bo jestem beznadziejna.
-
Wkoorvia mnie, że jestem BEZNADZIEJNA!
-
Przyjemnością to trudni nazwać, ale czuję ZADOWOLENIE z faktu, że udało mi się wreszcie nabyć soczewki kontaktowe, które nie wysychają aż do tej godziny.
-
Ależ się mylicie. Można przestać kochać z dnia na dzień. Wróć! Nigdy się nie kochało. Wiem autorko co czujesz, ja się czuję dokładnie tak samo. Jak bezwartościowe gówno. Myślisz, że wszystko jest ok, że wszystko zmierza w dobrym kierunku a tu jeb obuchem w potylicę i koniec zabawy. Haha, skąd ja to znam. Powiem Ci coś - tylko pieprzone bydle rozbudza w kimś uczucia i udaje, że wszystko gra i z dnia na dzień rzuca jakąś pustą śpiewkę typu, nie kocham cię już, nie pasujemy do siebie, nie nadajemy na tych samych falach, coś się wypaliło. Ja też jestem wściekła, że ja chodzę do psychiatry, chodzę jak debil na psychoterapię, faszeruję się prochami a on sobie siedzi w cieplutkim hoteliku, zadowolony z życia, bo ZDOBYŁ, ma w dupie głęboko co czuję, nie rozpoczyna dnia od nienawistnego spojrzenia w lustro tylko ŻYCIE TOCZY SIĘ DALEJ. Wiem doskonale, że chciałabyś żeby z żałobą w zębach przyleciał i błagał o przebaczenie, skamlał że popełnił błąd i żałuje i wiem też, że poczułabyś się lepiej. Ale takie gówna nie traktują ludzi jak ludzi, tylko jak kolejne elementy na swojej drodze. Nie było dla niego problemem napisać do mnie maila z łaskawym ostrzeżeniem odnośnie pracy, jakby chciał przez to powiedzieć, że ma w dupie to co było, nic się dla niego zmieniło, dalej jesteśmy kumplami. Jego najlepszy przyjaciel spogląda na mnie jak na największe zero, a ja się wstydzę sama przed sobą, że tak się dałam nabrać. Więc wiem co czujesz.
-
MIANSERYNA (Deprexolet, Lerivon, Miansec, Miansegen)
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Dydona temat w Leki przeciwdepresyjne
A ważyłeś się? Mnie się też wydaje, że mi trochę przybyło, chociaż generalnie mam to gdzieś, gdyby nie takie dziwne uczucie "napompowania". -
katanka nie stresuj się. SSRI to nie LSD, po którym będziesz rozmawiać z krasnoludkami i prowadzić namiętne dialogi z własnym nieokiełznanym ego. Średnie są też szanse, żeby wywaliło Cię z butów jak po amfie czy ecstasy, więc nie bój żaby. Możesz czuć się "inaczej", ale to raczej będą objawy fizyczne niż psychiczne, jakieś nudności (ja np. po pierwszym psychotropie rzygałam jak kot i miałam lekkie drgawki), albo ból głowy, albo permanentna senność, to wszystko są sprawy osobnicze. Ale żadych jazd pod względem psychiki mieć nie będziesz, jeśli wystąpią w ogóle jakieś fizyczne objawy nieporządane powinny minąć w ciągu 2 tygodni. Ja np po pierwszym leku już następnego dnia czułam efekt przeciwdepresyjny, a jazdy fizyczne z dnia poprzedniego odeszły w niepamięć, dzisiaj się z tego śmieje. Co do dawki nie jest uważam wysoka jak na pierwszy raz. Ja mój pierwszy lek, co prawda inny, ale też zaczynałam od 75 mg, a kończyłam go brać będąc na 220mg. Są tutaj też, którzy biorą sertraline w dawkach 200mg, więc nie masz się czego bać. Ja też biorę sertralinę, 100mg + jeszcze 2 inne leki i chodzę normalnie, żyję, myślę itd
-
niechęć matki do dziecka
MalaMi1001 odpowiedział(a) na alice24 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Hmm, a ja uważam, ze nie wszystkie kobiety urodziły się po to, żeby zostać matkami. Nie mam pojęcia z czego to wynika, całkiem możliwe, że to wina ich własnych matek, zdecydowanie jeśli kobieta czuje, że nie jest choć w 1% pewna tego, że chce mieć dziecko mieć go nie powinna. Może dotyczy to partnera, może zwyczajnie nie lubi dzieci, może boi się sama przed sobą przyznać, że dziecko ją ograniczy, ale na pewno nie powinna pakować się w macierzyństwo tylko dlatego, że społeczeństwo tego wymaga, "bo tak trzeba", "bo tak wszyscy robią". No i oczywiście nie ma się co czarować "w razie czego" w 90% przypadków to na kobietę spada lwia część obowiązków i wychowywanie dziecka, a tatuś kiedy zostaje weekendowym tatusiem jest zadowolony z życia, bo ma czas dla siebie i przeżywa drugą młodość. Nie ważne z jakich powodów autorka nie chce dziecka, jeśli ma możliwość oddania go pod opiekę ojcu niech to zrobi, ja wolałabym żeby mnie matka usunęła tak jak jej to proponowali, nie miałabym teraz takich problemów jakie mam. -
dream*, renee.madison - dzięki dziewczyny za słowa otuchy. Ja już zaczynam wątpić czy w ogóle te leki działają. Jak na razie działa na mnie mianseryna, i to widać, że działa. Przesypiam całą noc bez wybudzeń, a nawet jeśli się przebudzę zasypiam momentalnie. Sen jest głęboki i naprawdę relaksujący, chyba nigdy w życiu tak dobrze nie sypiałam. Dzisiaj jestem nieprzytomna, ale to przez zmęczenie fizyczne. Sama sertralina wydawała się działać jakieś parę dni, później wszystko wróciło do normy i oprócz mega suchości w ustach nie czuję żadnego jej działania. Zastanawiam się czy nie walną wszystkiego w piz*u jak to się mówi i nie zostać na samej mianserynie. Biorę jeszcze przecież reboksetynę do tego.
-
Ależ nikt nie kazał Twojemu ojcu się od tego uzależniać. Skoro trwał w tym uzależnieniu widocznie nie miał najmniejszej ochoty z tego wychodzić, proste. Żeby pozbyć się nałogu najpierw trzeba tego chcieć, a nie tylko biadolić "o jak mi źle". Jeśli ktoś z powodu nudy czy braku pracy idzie do psychiatry i dobrowolnie godzi się na zażywanie czegokolwiek jest po prostu niemyślącym człowiekiem. To nie są cukierki i jeśli ktoś tak sądzi nie jest mi żal, że później ma takie problemy jakie ma. To nie są pigułki, które się bierze siada na kanapie i czeka aż wszystkie problemy same się rozwiążą. Jeśli zatem ktoś nie ma minimum instynktu samozachowawczego trudno się dziwić, że nie opiera się sympatycznemu psychiatrze i nowym cudownym środkom. Więc skoro lek nie działa to po co go bierze? Zapija alkoholem? To tylko i wyłącznie jej wybór, nie tabletek.
-
Moja żona ma depresję...
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Desperados76 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ale rad żadnych nie otrzymasz, bo nikt z nas nie jest psychiatrą. Wybielanie siebie przez internet jest wiesz jakie? Dziecinne. Ani my ciebie nie znamy, ani ty nas. Czytam posty i mówię jak cię odbieram, to tyle. Zamiast siedzieć na forum powinieneś poszukać innego psychiatry dla żony, bo oczywiście o ile jest to prawdą, ona szuka sposobów za zabicie/pozbycie się dziecka to już nie jest zwykła depresja, na którą bierze się antydepresanty. A ty sobie siedzisz w domku i czytasz fora zamiast szukać pomocy w REALNYM świecie, u lekarzy, a nie u obcych osób. Masz nadzieję, że Dr Google Ci pomoże? No to gratuluję odpowiedzialności za rodzinę. Jeśli potrzebujesz się wygadać, idź do psychologa, tam ci pomogą. Tutaj możesz znaleźć więcej podpowiedzi jak NIE postępować z osobą chorą na depresję. A zwlekając z dłużej z konsultacją u innego specjalisty żonie w ogóle nie pomagasz. Pytałeś o opinię, dostajesz ją. Dla mnie nie jest naturalne, że kobieta zaraz po porodzie chce iść do pracy, bo dla mnie to jest zwykła ucieczka. Nawet największe pracoholiczki po porodzie zwalniają tempo życia, byle być jak najczęściej z dzieckiem, a jeśli nie to są to przypadki dość odosobnione. Ale na pewno żadna z nich nie szuka sposobów na pozbycie się własnego dziecka, zwłaszcza jeśli z pierwszym dzieckiem było wszystko ok. Więc coś musiało się stać, a co prędzej będziesz wiedział ty niż obce osoby. Jak rozumiem masz 2 dzieci, więc skoro po urodzeniu pierwszego wszystko grało w trymiga powinieneś poruszyć niebo i ziemię, żeby znaleźć lekarza, który zrobi cokolwiek więcej niż przepisanie wenlafaksyny. A pójście do szpitala twojej żony to nie ostateczność, ale powinno być wykonane w pierwszej kolejności, bo taka nagła zmiana charakteru nie jest normalna i nie wróży dobrze. Nie wszyscy ludzie szanują swoje dzieci, są tacy którzy piorą je aż krew się leje, ale nikt kto w miarę racjonalnie myśli nie zaczyna planować oddania/sprzedania czy zabicia dziecka. -
Moja żona ma depresję...
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Desperados76 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Powiedz co wiesz o depresji , czy wiesz jak postępować z chorą osobą ? Nic nie wie o depresji, a jego post powyżej Twojego mówi sam za siebie. Cóż za ironia . Nieudana. I to jest widać problem istnienia facetów, którzy w swojej chorej główce usnują plan "idealnego" życia, gdzie płodzi gromadkę dzieci, sadzi drzewko, żonka obiega te dzieci, jego, idzie do pracy i jeszcze zajmuje się domem, a jaśnie hrabia wracając z "arcyciężkiej" pracy zastaje w domu zapach świeżo upieczonego ciasta, uśmiechniętą żonę gotową na sex i dzieci zajmujące się same sobą. Szkoda, że takie życie istnieje tylko w reklamach i domach, gdzie kobieta ma wpojone od małego, że musi być służącą dla faceta. Ale i takie pękają. -
Moja żona ma depresję...
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Desperados76 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Wybacz kolego, ale jak czytam Twoje posty to widzę taką sierotkę Marysię, której domowy robot się zepsuł i teraz bezradnie rozkłada ręce i płacze, bo nie wie jak sobie ze wszystkim poradzić, bo nie potrafi używać rąk. A co by było gdyby Twoja żona zachorowała na raka i musiała spędzić kilka miesięcy w szpitalu na ciężkim leczeniu? Też nie wiedziałbyś co zrobić? Coś mi się wydaje, że Twoja żona była głową rodziny i wszystko było na jej barkach, dlatego teraz jest w takim stanie. Urodzić dziecko, chodzić do pracy, urodzić drugie dziecko, chodzić do pracy. Może widziała Twoją życiową niezaradność i wcale nie była to nuda tylko wiedziała, że nie ma wyjścia i MUSI iść do pracy? To raz. Dwa, na serio uważasz, że jak zażyje "magiczne pigułki" nagle na jej twarzy zagości banan i po powrocie z pracy będzie ze szmatą trzymaną w zębach myć podłogi? Więc oświecę Cię - NIE! Twoje pilnowanie niczego nie zmieni, choroby takie jak depresja nie biorą się znikąd, coś musiało się dziać w waszym życiu takiego, co tylko wyzwoliło takie emocje. Już sama niechęć do dziecka jest tutaj bardzo zastanawiająca, widocznie psychicznie nie jest w stanie znieść tylu obowiązków jakie sama, z wyraźnie jakiegoś powodu sobie dobrowolnie narzuca. Jak jesteś ciapa i nie potrafisz zająć się domem to niestety musisz się wziąć w garść, bo innego wyjścia nie ma. Twoja żona NIE JEST w stanie pracować w tej chwili, więc będziesz musiał powierzyć opiekę nad dziećmi komuś innemu, samemu iść do roboty a żonę posłać na leczenie. Bo "tabletki" NICZEGO nie zmienią, depresja nie dotyczy tylko tej osoby, która na to choruje, to nie jest choroba TEJ konkretnej osoby, ale w zachorowaniu w 99% przypadków skutecznie pomagają bliscy i ogólnie otoczenie. Więc zamiast szukać winy w żonie, weź się za robotę. Jakbym czytała posty mojego byłego, dla którego "tabletki" to było wybawienie i antidotum na wszystkie JEGO bolączki, a nie moje. -
MIANSERYNA (Deprexolet, Lerivon, Miansec, Miansegen)
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Dydona temat w Leki przeciwdepresyjne
Kiedyś przepisała mi 2 opakowania psychiatra u której byłam tylko raz, ponieważ nie było mojego lekarza. Dostałam ją na sen, ale nie wzięłam, bo wtedy jeszcze bałam się łączyć kilka antydepresantów na raz. I tak leżała. Ostatnio postanowiłam spróbować, ponieważ chodziłam nieprzytomna, w nocy budziłam się co trochę i nie mogłam zasnąć przez tiki od sertraliny. Pomogło. -- 08 gru 2013, 16:01 -- Nie, 20mg to dla mnie za dużo. Dzisiaj mam jakiegoś dziwnego doła, znowu jakieś myśli, niby chce mi się spać niby nie, wracam na 10mg. Tak było super. -
MIANSERYNA (Deprexolet, Lerivon, Miansec, Miansegen)
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Dydona temat w Leki przeciwdepresyjne
No to ja mam kombo sertralina 75mg + 4mg reboksetyny + 10mg miansy. Wczoraj zapodałam sobie 20mg miansy i spało mi się przewspaniale, ale dzisiaj jestem jakaś taka zmulona i nie mogę zebrać myśli. Jestem teraz na etapie terapii, która nie wiem czemu ma służyć, ale rozbudziła we mnie coś w rodzaju autoanalizy, która bardzo mi służy, a dzisiaj coś niewiele przemyślałam. Zobaczę jeszcze dzisiaj z tą 20tką, jak jutro będzie tak samo wrócę do 10mg. Aha. I miansę sama sobie dorzuciłam, lekarz nic nie wie