Skocz do zawartości
Nerwica.com

natrętek

Użytkownik
  • Postów

    804
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez natrętek

  1. natrętek

    [Kraków]

    No to zapowiada się zlot inżynierski Czyli jutro, o 19.30 pod Bagatelą ?
  2. natrętek

    [Kraków]

    mam kilka lat więcej,ale też nie wyglądam na tyle :)
  3. natrętek

    [Kraków]

    I chyba dość duża rozpiętość wiekowa, ale tego nie da się przewidzieć. Mam obawy, że mógłbym być najstarszy w towarzystwie, ale chyba nie przeszkadzało by mi to tak bardzo
  4. Jakby nie tego typu portale, to miałbym za sobą zaledwie jeden związek, swoją drogą też zainicjowany za pośrednictwem internetu, ale w inny sposób. Jestem dość silnym introwertykiem, więc poznanie kogoś w realu, gdzie większość osób jest jednak "na zewnątrz" siebie w moim przypadku graniczy z cudem. Choć w relacji sam na sam z drugą osobą daję sobie radę. Uważam, że korzystając z tego typu portali tak samo jak w realu trzeba mieć dużo szczęścia, by poznać kogoś kto będzie nam odpowiadał zarówno pod względem osobowościowym jak i intelektualnym oraz wizualnym.
  5. Jeżeli chodzi o pierwsze objawy OCD jakie pamiętam miały miejsce w wieku 13 lat. Pamiętam byłem wtedy na kolonii i chciałem wysłać pocztówkę do rodziców, więc poszedłem i kupiłem ją wraz ze znaczkiem. Włożyłem ten znaczek do portfela i straciłem pewność czy on na pewno tam jest, więc otworzyłem i sprawdziłem, lecz to upewnienie się nie sprawiło, że się uspokoiłem, więc znowu otworzyłem portfel.Sekwencję tą powtórzyłem kilkanaście razy. Wiedziałem, że to co się ze mną dzieje i to co robię nie jest normalne, lecz wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to zapowiedź horroru jaki mnie czeka. Natomiast jeżeli chodzi o zaburzenia lękowe to pierwsze objawy jakie pamiętam miały miejsce w wieku 7 lat, kiedy to po prostu nie budziłem się w nocy by się wysikać tylko oddawałem mocz w trakcie snu w pościel. Trwało to do 9 roku życia, więc nie należało to do zdrowych reakcji organizmu.
  6. Po tym co napisałeś, coś mi tu pachnie OCD.
  7. Ja z kolei swego czasu miałem terapię na NFZ, ale nie miałem pracy. Z końcem roku skończyły się limity w ramach NFZ i terapeutka pozostawiła mi wybór, albo będę chodził do niej prywatnie przez jakiś czas, albo muszę przerwać terapię. No i przerwałem, bo nie było mnie stać na pokrycie jej kosztów z wiadomych przyczyn. Obecnie jestem zapisany w kliku miejscach na tzw. "zeszyt", ale wątpię, że się ktoś odezwie jeszcze w tym roku.
  8. Ja szukam obecnie indywidualnej na NFZ, bo też nie mam pracy. Niestety w większości placówek trzeba dość długo czekać na wolne miejsce, więc chyba w tym roku już się nie załapię.
  9. Jest to terapia psychodynamiczna bez jakichkolwiek elementów CBT. Na moje problemy nie pomogła, bo ciężko mi się było skoncentrować na poruszanych problemach. Ostatni raz byłem na terapii grupowej, bo się po prostu nie nadaję do tego typu terapii. Jeżeli nie korzystałaś z takiej formy leczenia to myślę, że warto spróbować i samemu ocenić, czy tego typu terapia odniesie jakiś skutek.
  10. Nie MedaMed ale Mental Med, a tu link do strony: http://www.mentalmed.pl Skończyłem tam terapię 1,5 miesiąca temu, mam to samo rozpoznanie co Ty + OCD.
  11. Ja dziś zaczynam kurację tym lekiem w dawce 0,5mg jako augmentację sertraliny. Ciekawe czy odczuję jakąś zmianę po tak małej dawce ?
  12. Też pisałem do Stonki, ale nie odpisała. Wątek rzeczywiście zdechł śmiercią naturalną.
  13. Ja jestem abstynentem od 4 lat z przyczyn niezależnych ode mnie, po prostu nie mam partnerki.
  14. Do każdego, który zmaga się ze stanami derealizacji/depersonalizacji o podłożu lękowo - depresyjnym. Poświęćcie 4 h czasu i uważnie przesłuchajcie tych nagrań, które moim zdaniem są kwintesencją opisu tych zaburzeń oraz sposobu poradzenia sobie z nimi. Część 1: http://www.youtube.com/watch?v=VOt6PfIAyAY Cześć 2: http://www.youtube.com/watch?v=1XgAEXf3SGg Część 3: http://www.youtube.com/watch?v=bqVnrHuwM98
  15. Asmo, tak się zastanawiam jak w takim stanie dajesz radę chodzić do pracy i coś w niej robić ? Dla mnie w takim stanie jaki opisujesz to niewykonalne.
  16. sebastian86, a nie wystarczył by w twoim przypadku oddział dzienny ? Jak pamiętasz może z wątku "nic nie czuję" w miarę podobnie odczuwamy swoje problemy, więc myślę, że jeśli nie jest tak tragicznie, że myślisz o samobójstwie to taki oddział dzienny by w zupełności wystarczył.
  17. _Jack_, doskonale Cię rozumiem i twoje położenie bo jeszcze 2 miesiące temu byłem w identycznym położeniu do twojego. Mając tą pracę w fabryce postanowiłem się wyprowadzić od rodziców i wynająłem pokój w 3 pokojowym mieszkaniu. Mieszkałem z 2 osobami, a więc każdy miał swój pokój. Każdy raczej żył swoim życiem, bo ja tych osób wcześniej nie znałem, ale od czasu kiedy straciłem pracę zaczęły się schizy podobne do twoich na zasadzie, że zauważyli, że jestem jakiś dziwny. Do nich przyjeżdżali partnerzy, spędzali wspólnie weekend, a ja czas spędzałem identycznie jak Ty, czyli albo siedząc przed kompem, albo leżąc na swojej leżance. Związek mi się posypał, więc nawet nie miałem kogo zaprosić albo do kogo wyjść. Żeby zachować pozory normalności często na siłę brałem rower i wychodziłem z mieszkania, żeby się gdzieś przejechać i oczywiście żeby nie musieć się z nimi konfrontować. Cały czas w lęku, żeby tylko nie odkryli, że ze mną jest coś nie tak, a jaka była prawda to już oni sami zapewne mieli wyrobioną opinię na mój temat. Tak, więc jak widzisz byłem w identycznej sytuacji co Ty _Jack_. Właśnie z tego powodu ale głównie też dlatego, że dłuższy czas pozostawałem bez pracy podjąłem decyzję o powrocie do rodziców. Dalsze wynajmowanie w tej sytuacji straciło sens. Pomimo, że teraz też zdycham, to przynajmniej nie muszę się stresować obecnością współlokatorów. A Ty dlaczego wyprowadziłeś się od rodziców ?
  18. Tak, przez przeszło 2 lata w depresji pracowałem w dokładnie takim trybie jaki napisałeś na przysłowiowej "taśmie". Było kurewsko ciężko czasami, w najgorszych momentach oprócz codziennie przyjmowanych leków (SSRI + sulpiryd) musiałem się ratować benzodiazepinami typu lorafen. Być może dalej bym pracował, to znaczy się mordował gdyby mnie nie zwolnili z powodu redukcji etatów spowodowanej spadkiem zamówień. Nawet jak pracowałem to nie nazywałem tego normalnym życiem, a bardziej udawaniem normalnego życia. Podzielam twoje zdanie w tym temacie, że życiem z chorobą psychiczną jest życiem na siłę, póki jeszcze tych sił starcza. Ci co uważają inaczej mają to szczęście, że na nich leki działają i rzeczywiście wtedy z chorobą można żyć, bo nie odczuwa się objawów typu apatia, anhedonia itp. znacznie utrudniających funkcjonowanie.
  19. Jeżeli masz zamiar iść na oddział ogólnopsychiatryczny to dopytaj lekarza czy jest to w miarę spokojny oddział, chodzi mi o stan pacjentów. Jeżeli twoje tendencje samobójcze są już zaawansowane i boisz się o swoje życie to na twoim miejscu bym się zgłosił do szpitala. Sam będąc w twojej sytuacji już 2 razy zgłosiłem się do szpitala z takimi samymi obawami, które masz Ty.
  20. INTEL 1, zastanawiałem się dlaczego żona nie może Cię wkręcić do pracy w fabryce w której sama pracuje ? Co powoduje, że nie chcesz podjąć nawet tego typu pracy ?
  21. natrętek

    wołanie o pomoc

    Jak rozumiem mieszkasz z rodziną, która dbała o to żebyś miał co jeść ? Drugie pytanie to czy jesteś ubezpieczony, bo bez tego żaden szpital Cię nie przyjmie, chyba że w nagłym przypadku zagrożenia życia. Według mnie jeśli obecne leki nie przyniosły oczekiwanego rezultatu to należy je zmienić a potem koniecznie na intensywną terapię na oddziale dziennym.
  22. Trzeba dodać, że u niektórych taki stan anhedonii utrzymuje się kilka miesięcy, lat lub co gorsza jest to stan przewlekły. Myślę, że znaczna część z tych osób postanawia skrócić sobie cierpienie w wiadomy sposób.
  23. Ja dzisiaj rozpocząłem swój 3 miesięczny pobyt na oddziale dziennym. Grupa jest mała bo zaledwie 6 osób, pół na pół kobiety i mężczyźni. Z tego co się zdążyłem zorientować to w pon., śr. i czw. są terapie 2 x 1,5h z godzinną przerwą. We wtorki są zajęcia z psychodramy, natomiast w piątki są wyjścia na miasto np: do muzeum, kina, teatru itp. Mam nadzieję, że się tam zaaklimatyzuję i popracuję nad swoimi problemami.
  24. Na podstawie moich 20 letnich doświadczeń wiem, że w najgorszych etapach choroby nie ma szans na jakakolwiek aktywność, po prostu to okres niewyobrażalnego cierpienia i bólu psychicznego, który trzeba przetrwać, choćby leżąc dzień i noc w łóżku. Natomiast jeśli choroba traci na sile pod wpływem upływającego czasu lub pozytywnego działania farmakoterapii to uważam, że należy sobie wyznaczać małe cele, np: przygotowanie posiłku, pozmywanie naczyń, spacer itp. W każdym bądź razie ja osobiście nie mam innego wyjścia, bo farmakoterapia nie powoduje u mnie pełnej remisji, co znaczy, że pomimo regularnego przyjmowania leków objawy choć mniej nasilone nadal się utrzymują.
  25. carlosbueno, muszę przyznać, że cenię Cię za twoją szczerość, dystans i obiektywizm co do swojej osoby. Ja obecnie żyję całkiem podobnie do Ciebie. Z powodu braku pracy musiałem wrócić z wynajętego pokoju do rodziców. Obecnie jestem na świadczeniu rehabilitacyjnym z ZUS, nie płacę za mieszkanie, dokładam się do jedzenia czyli raz na jakiś czas robię zakupy i oczywiście nie satysfakcjonuje mnie takie życie. Wracając do tematu uważam, że dla osób po 30-stce, które mają stanowiska zgodne z wykształceniem i do tego niezłe zarobki to wygodnictwo i wstyd. Dla tych, którym z różnych powodów się nie udało, czyli np: choroba, praca poniżej kwalifikacji często związana z niskimi zarobkami to mieszkanie z rodzicami po 30-stym roku życia jest jedynym możliwym rozwiązaniem jaką mają.
×