Skocz do zawartości
Nerwica.com

Proszę się nie śmiać, zapytanie o hipnozę.


fixumdyrdum

Rekomendowane odpowiedzi

Kochani,

 

doszedłem do wniosku, że większość moich objawów, nawet tych abstynencyjnych, wywołuję ja sam!

Nawet, gdy rano się budzę, to przez jakiś czas jest OK. Potem rośnie ciężar na klacie, kula w gardle, nogi się robią miękkie.

A rośnie dlatego, że się tego spodziewam. Jak zażyję benzo, trochę puszcza.

Wydałem już furmankę pieniędzy na psychologów, psychiatrów, osteopatów, terapie manualne i gó.wno to daje.

Może jest troszkę lepiej. Na 100% uzależnili mnie od benzo. 

Teraz pytanie:

Czy może w Krakowie jest jakiś hipnoterapeuta, który potrafi coś zdziałać?

Bo siedzenie i gadanie o tym, że mnie mama nie przytulała, jakoś do mnie nie dociera.

Może hipnotyzer wyruguje ze mnie to obsesyjne myślenie o chorobie?

Co myślicie?

 

Pzdr.

fd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja lubię hipnozę, często słucham seansów hipnotycznych na np podniesienie motywacji, na pozytywne myślenie i bardzo mnie to relaksuje.

Ale tu znów trochę widzę u Ciebie myślenie typu „niech problem się rozwiąże bez mojego udziału”. Nastawienie, że tabletka Cię „naprawi”, albo że hipnotyzer Cię „naprawi” to droga do nikąd. 
Lekarstwa, hipnoza, masaże itd to pomoc w osiągnięciu równowagi, ale niestety jak by nie było, większość pracy nad sobą musisz wykonać sam.
Oczywiście, że somaty ludzie sami sobie wywołują, Twój mózg Cię słucha i Ci wierzy, więc jeśli mu „wmawiasz”, że jest stan zagrożenia, to mózg na to reaguje. 
Prawda jest taka, że nie ma łatwej drogi do zdrowia. Trzeba ciężkiej pracy. Spora część to jest to, o czym już pisałam, czyli zdrowy tryb życia. Musisz zadbać o swoje ciało, żeby funkcjonowało prawidłowo, miało składniki odżywcze, było dotlenione i wypoczęte, rozluźnione. Czyli dieta, ruch, sen.

A poza tym musisz zadbać o swój umysł, żeby pracował na Twoją korzyść, a nie przeciwko Tobie. To wymaga przepracowania różnych destrukcyjnych myśli i zachowań, zmiany schematów myślenia itd. Hipnoza może pomóc, ale najlepsza jest terapia. 
Jest obecnie bardzo dużo fajnych książek z tematu self reg - czyli samoregulacji. Specjaliści tłumaczą, jak możesz sterować swoimi nastrojami i np co zrobić, żeby podkręcić serotoninę, dopaminę, oksytocynę itd. Część tych metod jest czysto psychologiczna - np przed spotkaniem z kimś, kto ma Cię polubić, albo kogo chcesz do siebie przekonać, warto podkręcić oksytocynę w mózgu np przeglądając zdjęcia swojego dziecka albo oglądając filmik o małych szczeniakach - coś, co Cię wzrusza i wywołuje uczucie ciepła. Wtedy mózg wydziela oksytocynę i idąc na spotkanie jesteś nastawiony bardziej empatycznie, stajesz się bardziej uważny, ciepły, wspierający i wzbudzasz większą sympatię. Tą technikę stosują też mówcy, którzy występują przed publicznością. 
Inne metody są fizjologiczne, np oksytocynę podkręca też przytulenie kogoś bliskiego. 
Z kolei rozpamiętywanie przeszłości czy zamartwianie się o przyszłość stymuluje wydzielanie hormonów stresu i pogarsza nastrój. Mało tego, na dłuższą metę ciągle podwyższony poziom kortyzolu rozwala system immunologiczny, powoduje stany zapalne i obniżoną odporność.
Twoja podświadomość nie odróżnia prawdy od fikcji i na tym bazuje hipnoza. Jeśli myślisz o czymś negatywnym, Twój mózg przeżywa to jakby to było naprawdę. Jeśli myślisz o czymś pozytywnym, jest dokładnie tak samo. Jak przeglądasz zdjęcia z fajnych wakacji, robisz się weselszy, a jak czytasz niemiłego smsa od znajomego, wysłanego rok temu, robisz się smutny.

Także zadbaj o to, żeby Twoje ciało zdrowo funkcjonowało i poprawnie syntetyzowało neuroprzekaźniki i o to, żeby Twój umysł je prawidłowo aktywował. Wspomagaj się lekami, hipnozą czy co tam Ci pomaga, ale kluczowa jest Twoja praca nad sobą. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, minou napisał(a):

Ja lubię hipnozę, często słucham seansów hipnotycznych na np podniesienie motywacji, na pozytywne myślenie i bardzo mnie to relaksuje.

Ale tu znów trochę widzę u Ciebie myślenie typu „niech problem się rozwiąże bez mojego udziału”. Nastawienie, że tabletka Cię „naprawi”, albo że hipnotyzer Cię „naprawi” to droga do nikąd. 
Lekarstwa, hipnoza, masaże itd to pomoc w osiągnięciu równowagi, ale niestety jak by nie było, większość pracy nad sobą musisz wykonać sam.
Oczywiście, że somaty ludzie sami sobie wywołują, Twój mózg Cię słucha i Ci wierzy, więc jeśli mu „wmawiasz”, że jest stan zagrożenia, to mózg na to reaguje. 
Prawda jest taka, że nie ma łatwej drogi do zdrowia. Trzeba ciężkiej pracy. Spora część to jest to, o czym już pisałam, czyli zdrowy tryb życia. Musisz zadbać o swoje ciało, żeby funkcjonowało prawidłowo, miało składniki odżywcze, było dotlenione i wypoczęte, rozluźnione. Czyli dieta, ruch, sen.

A poza tym musisz zadbać o swój umysł, żeby pracował na Twoją korzyść, a nie przeciwko Tobie. To wymaga przepracowania różnych destrukcyjnych myśli i zachowań, zmiany schematów myślenia itd. Hipnoza może pomóc, ale najlepsza jest terapia. 
Jest obecnie bardzo dużo fajnych książek z tematu self reg - czyli samoregulacji. Specjaliści tłumaczą, jak możesz sterować swoimi nastrojami i np co zrobić, żeby podkręcić serotoninę, dopaminę, oksytocynę itd. Część tych metod jest czysto psychologiczna - np przed spotkaniem z kimś, kto ma Cię polubić, albo kogo chcesz do siebie przekonać, warto podkręcić oksytocynę w mózgu np przeglądając zdjęcia swojego dziecka albo oglądając filmik o małych szczeniakach - coś, co Cię wzrusza i wywołuje uczucie ciepła. Wtedy mózg wydziela oksytocynę i idąc na spotkanie jesteś nastawiony bardziej empatycznie, stajesz się bardziej uważny, ciepły, wspierający i wzbudzasz większą sympatię. Tą technikę stosują też mówcy, którzy występują przed publicznością. 
Inne metody są fizjologiczne, np oksytocynę podkręca też przytulenie kogoś bliskiego. 
Z kolei rozpamiętywanie przeszłości czy zamartwianie się o przyszłość stymuluje wydzielanie hormonów stresu i pogarsza nastrój. Mało tego, na dłuższą metę ciągle podwyższony poziom kortyzolu rozwala system immunologiczny, powoduje stany zapalne i obniżoną odporność.
Twoja podświadomość nie odróżnia prawdy od fikcji i na tym bazuje hipnoza. Jeśli myślisz o czymś negatywnym, Twój mózg przeżywa to jakby to było naprawdę. Jeśli myślisz o czymś pozytywnym, jest dokładnie tak samo. Jak przeglądasz zdjęcia z fajnych wakacji, robisz się weselszy, a jak czytasz niemiłego smsa od znajomego, wysłanego rok temu, robisz się smutny.

Także zadbaj o to, żeby Twoje ciało zdrowo funkcjonowało i poprawnie syntetyzowało neuroprzekaźniki i o to, żeby Twój umysł je prawidłowo aktywował. Wspomagaj się lekami, hipnozą czy co tam Ci pomaga, ale kluczowa jest Twoja praca nad sobą. 

 

Dobrze powiedziane.

 

@fixumdyrdum oczekujesz łatwego rozwiązania. To się samo nie zrobić. Oczywiście, są rzeczy, które mogą nas wspomóc, ale pracę trzeba samemu wykonać. I tu uważam, że fajnie byłoby się wciągnąć w jakiś sport..

Może warto spróbować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Verinia

Kochana, ja nie mam siły zejść z łóżka rano.

Poza tym, mam rozwalone biodra, właśnie od sportu.

Kwalifikują się do endoprotez.

Pływać, niestety, nie umiem.

Rozumiem, to co do mnie mówisz (piszesz), wiem że się samo nie zrobi, ale ja muszę jakoś przerwać to "błędne koło".

Słabo to wszystko wygląda.

Edytowane przez fixumdyrdum

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, fixumdyrdum napisał(a):

@Verinia

Kochana, ja nie mam siły zejść z łóżka rano.

Poza tym, mam rozwalone biodra, właśnie od sportu.

Kwalifikują się do endoprotez.

Pływać, niestety, nie umiem.

Rozumiem, to co do mnie mówisz (piszesz), wiem że się samo nie zrobi, ale ja muszę jakoś przerwać to "błędne koło".

Słabo to wszystko wygląda.

Wierz mi, wiem o czym mówisz.

To jest właśnie powód, dla którego trudno się z tego wyrwać, bo to błędne koło. 
Jak jesteś zdołowany i masz zero energii, to ostanie na co masz ochotę to szykowanie wymyślnych sałatek i planowanie tras biegowych. 
Sama mam rozwalony kręgosłup, silne nerwobóle międzyżebrowe, które uaktywniają się jak tylko zrobię coś „nie tak”, w tym nie takie ćwiczenie czy po prostu przyniesienie zakupów albo nawet zmiana biegów w aucie na za długiej trasie. 
Od lata jestem na antydepresantach, za oknem pogoda, ciepło, a ja z mega mdłościami, walącym sercem, pocąca się jak szczur. Sama w domu, miałam mnóstwo czasu żeby jeść wymyślne smoothie i ćwiczyć jogę itd, ale to oczywiście nie było możliwe. Mój plan minimum obejmował codziennie umyć zęby, codziennie postarać się wyjść choć na 5 min na ławkę żeby złapać wit D, nakarmić koty i zjeść coś w miarę zdrowego. Czasem udawało mi się zrobić coś więcej, ale często nie. Ale powoli się poprawiało, a ustalenie realnych, powtarzam realnych celów na dzień, jak choćby żeby o zęby dbać bo to ważne, było krokiem w terapii. 

Spróbuj małych kroczków. Np weź kartkę i wypisz na niej różne dobre dla Ciebie rzeczy:

Dieta: zjedzenie warzywa, lub garstki orzechów, lub owoca lub wypicie szklaneczki kefiru, itd - prosta szybka przekąska. 
Ruch: 10 min rozciągania w łóżku, lub po 15 podniesień butelki z wodą na jedno ramię, 5 min ćwiczenia łydek np taśmą elastyczną przy nieruchomych biodrach,  10 min medytacji z pełnym skupieniem na oddechu

Sen: prysznic, wywietrzenie sypialni, poprawienie pościeli, lekkie ogarnięcie sypialni, słuchanie medytacji lub hipnozy

Psychika: przytulić kogoś, uśmiechnąć się do siebie do lustra, wypisać 3 rzeczy, za które jest się wdzięcznym, znalezienie jakiegoś starego zdjęcia czy piosenki mocno związanej z miłym wspomnieniem i przeniesienie się na chwilę do szczęśliwego momentu, obejrzenie memów albo filmiku, który najlepiej żeby sprawił że parskniesz śmiechem, albo choć się uśmiechniesz (ja uwielbiam śmieszne koty na yt 😁)

 

Codziennie postaraj się wybrać po 1 rzeczy z każdej kategorii i po prostu zrób to dla siebie. Z takim właśnie zamiarem i świadomą intencją, że robisz to dla siebie, bo jesteś wart tego, by o siebie zadbać, bo siebie kochasz, bo szanujesz ciało, które służy Ci za dom.

I np jednego dnia zjesz marchewkę, przez 10 min rozciągniesz się w łóżku, wywietrzysz sypialnię i włączysz sobie jakiś śmieszny filmik. 
Uwierz mi, to pomaga. Poczucie że masz choć minimalną kontrolę nad swoim życiem i robisz cokolwiek, co jest dla Ciebie zdrowe usuwa duży ciężar. Ludzie chorzy często mają wyrzuty sumienia, że dlaczego nie zebrali się i nie zrobili tego i tego. Jak masz listę, rzeczy które są realne, na Twoje siły i je odhaczysz, to po prostu poczujesz się lepiej ze sobą
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem świeżo po i uważam, że to ma potencjał i jest w stale wiele zdziałać. Natomiast wiele zależy od nas samych, ja miałem problem "oddać się" temu cały, bo mam szumy uszne oraz problemy ze skupieniem, ale gdyby mnie było stać na kolejnych wizytach z całą pewnością zanurzyłbym się  głębiej i dał sobie pomóc w rejonach podświadomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.03.2025 o 23:14, kropa94 napisał(a):

Jestem świeżo po i uważam, że to ma potencjał i jest w stale wiele zdziałać. Natomiast wiele zależy od nas samych, ja miałem problem "oddać się" temu cały, bo mam szumy uszne oraz problemy ze skupieniem, ale gdyby mnie było stać na kolejnych wizytach z całą pewnością zanurzyłbym się  głębiej i dał sobie pomóc w rejonach podświadomości.

Może spróbuj autohipnozy?

Jest taka osoba, dr. Andrzej Kaczorowski, to kontrowersyjna postać, ociera się dość mocno o teorie spiskowe, ale nie można mu odmówić, że jest specjalistą od hipnozy. Wydał książkę „hipnoza świadoma i nieświadoma”, która podaje różne techniki. 
Jak by odcedzić różne brednie spiskowe, to jego przekaz mówi bardzo dużo o pozytywnym myśleniu, budowaniu pewności siebie, spokoju, relaksie. On mówi o tym, o czym i tak wspominają naukowcy, że karmienie się negatywnym przekazem jest szkodliwe, wiadomości nakręcają spiralę strachu, z każdej strony jesteśmy bombardowani informacjami o morderstwach, wojnach, inflacji itd. On zachęca do skupienia się na pozytywach, widzenia jasnych stron życia, karmienia się treściami, które nas rozweselają itd.

Lubię jego seanse hipnozy, szczególnie przeciw depresji i na dobre wakacje, są dostępne na Rumble. Jego gadanie tak mnie odpręża że zasypiam w kilka minut 😊 nie oglądałam jego filmików z przeżyć mistycznych czy wędrówki dusz bo to nie mój klimat, ale pozytywne nastawianie podprogowe całkiem mi się podoba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.02.2025 o 01:13, mała_mi123 napisał(a):

Odstawisz wszystko co bierzesz i do roku powinno sie ustabilizować.

tzn co sie wyreguluje? i skad taki wniosek?

W dniu 1.02.2025 o 23:47, fixumdyrdum napisał(a):

Kochani,

 

doszedłem do wniosku, że większość moich objawów, nawet tych abstynencyjnych, wywołuję ja sam!

Nawet, gdy rano się budzę, to przez jakiś czas jest OK. Potem rośnie ciężar na klacie, kula w gardle, nogi się robią miękkie.

A rośnie dlatego, że się tego spodziewam. Jak zażyję benzo, trochę puszcza.

Wydałem już furmankę pieniędzy na psychologów, psychiatrów, osteopatów, terapie manualne i gó.wno to daje.

Może jest troszkę lepiej. Na 100% uzależnili mnie od benzo. 

Teraz pytanie:

Czy może w Krakowie jest jakiś hipnoterapeuta, który potrafi coś zdziałać?

Bo siedzenie i gadanie o tym, że mnie mama nie przytulała, jakoś do mnie nie dociera.

Może hipnotyzer wyruguje ze mnie to obsesyjne myślenie o chorobie?

Co myślicie?

 

Pzdr.

fd

Jakie dawki i jak dlugo bierzesz benzo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×