-
Postów
3 485 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Alienated
-
Pstryk, terapię mam już za sobą, choć powodem zgłoszenia się na nią były zupełnie inne przypadłości i trapiące mnie od lat problemy. Tych ostatnich, nawiasem mówiąc, i tak nie udało się rozwiązać, ale cieszę się, że miałem przynajmniej okazję spróbować zmierzyć się ze wszystkim w takiej nowej trochę dla mnie wówczas formie. Odnośnie leków, część z przepisywanych mi przez psychiatrów zażywam od lat, z części niedawno samodzielnie zrezygnowałem i ogólnie nie potrafię powiedzieć czy ich stosowanie przynosi jakiekolwiek efekty, poza placebo oczywiście. Na poprawę koncentracji biorę Piracetam. Mam za sobą już kilkumiesięczne doświadczenie z tym farmaceutykiem. W pewnym stopniu jest on może skuteczny, ale przypadki, jak opisane przeze mnie wcześniej jednak się nadal zdarzają i być może nie tędy droga...
-
Jeśli chodzi o samookaleczenia, przerabiałem temat dawno temu. Do dziś miewam stany, kiedy chętnie odreagowałbym w taki właśnie znany sobie z przeszłości sposób, rozsądek jednak bierze tutaj górę. Mam świadomość, że już teraz, dla niektórych, widok moich pokaleczonych ramion nie jest niczym normalnym i nie widzę potrzeby dodatkowo pogłębiać poczucia wyobcowania wynikającego także z wielu innych, dotyczących mojej osoby, szczegółów prywatnego życia...
-
I prowadzisz w takim stanie? Czy to aby nie zbyt duże ryzyko?
-
Ogólnie problem nawracających myśli samobójczych to dla mnie chleb powszedni. Przepisano mi ostatnio w związku z tym leki przeciwdepresyjne, które wykupiłem, z obawy jednak przed skutkami ubocznymi zdecydowałem się zaczekać z ich zastosowaniem do momentu aż będzie naprawdę źle. Poza tym nerwica, ciągłe w związku z tym rozkojarzenie i problemy z zapamiętywaniem. Jeśli chodzi o używki grubszego kalibru, jest to sprawa z odległej przeszłości i przez całe lata funkcjonowałem zupełnie normalnie. W przeciągu ostatnich kilku miesięcy natomiast już dwukrotnie zdarzyło mi się pozostawić w miejscu publicznym wszystkie dokumenty, gotówkę oraz kartę płatniczą (ostatnio na około półtorej godziny!). Moim zdaniem, to powoli przestaje być zabawne
-
No ja rozumiem, że przyczyny mogą być bardzo różne, przy czym część z nich jest charakterystyczna dla jedynie wieku podeszłego i nas tutaj jakby trochę mniej dotyczy. Poza tym wcześniejsze eksperymenty z substancjami psychoaktywnymi również nierzadko nie pozostają tu bez znaczenia. Napiszę tak: jestem zdania, że sam mam już uzasadnione podstawy do niepokoju i szukam chyba po części jakiegoś cienia nadziei. Przymierzam się powoli do wizyty u neurologa, która nie wiem czy cokolwiek zmieni, jednak chciałbym, ażeby wypowiedział się tutaj specjalista. Perspektywa suplementacji lekami dla chorych na Alzheimera w moim wieku jakoś niespecjalnie napawa mnie optymizmem i boję się czy pewnego dnia sprawy nie zajdą tak daleko, że najrozsądniejszym wyjściem będzie po prostu skończyć z tym wszystkim raz na zawsze
-
Miałem już okazję przejrzeć kilka podobnych tematów, czy to na tym forum, czy też w innych miejscach. Generalnie rzecz sprowadza się do tego, że ludzie sygnalizują istnienie problemu, wspominają o stosowanych zazwyczaj w tego rodzaju przypadkach substancjach wspomagających etc... Mnie natomiast interesuje ilu osobom udało się całkowicie ze wspomnianą przypadłością uporać. Czy jest to w ogóle możliwe, czy też mamy tutaj do czynienia z biletem tylko w jedną stronę i pozostaje się pogodzić ze świadomością, że z czasem może być już tylko gorzej??? -Perspektywa raczej mało pokrzepiająca jeśli wziąć pod uwagę chociażby fakt, że poważne zaburzenia pamięci i koncentracji coraz częściej dotyczą ludzi ciągle jeszcze młodych, którzy z powodzeniem powinni radzić sobie bez żadnych dodatkowych stymulantów...
-
To tak a propos Sepultury:) Świetny kawałek sprzed dwudziestu lat z haczykiem, żywiołowe wykonanie i rewelacyjny montaż. Zainteresowanym polecam! Reszta i tak nie zrozumie:)))
-
Owszem. Osoba, która czyni to w sposób może nie do końca świadomy, jednak zawdzięczam jej bardzo wiele. Twoja największa obawa w związku z rozpoczynającym się nowym rokiem?
-
Jest! I szkoda byłoby ją przedwcześnie zaprzepaścić. A pakowanie się z własnej woli w układy, gdzie ludzie poniżej twojego poziomu ustalają ci harmonogram zajęć naprawdę do najlepszych pomysłów nie należy. Dasz radę! Grunt to wytrzymać jeszcze tylko troszkę:)
-
Witaj! Moja sugestia jest jak najbardziej oczywista. Jeśli do tej pory pomimo niesprzyjających, twoim zdaniem, okoliczności potrafiłaś podołać wymaganiom, jakie stawia przed tobą kontynuowanie własnej edukacji, powinnaś pomęczyć się jeszcze troszkę i doprowadzić sprawę do końca. Wszelkie uzasadnienia przychodzące mi w tej chwili na myśl są tak logiczne, że wyszczególnianie każdego z nich z osobna byłoby zahaczaniem o banał:) Co się natomiast tyczy zakładania rodziny i w ogóle chęci usamodzielnienia się, nie ma sensu robić tego wszystkiego od zaraz. Później można żałować zbyt pochopnie podjętych decyzji. Komuś w twoim wieku nie powinno się donikąd śpieszyć:) Całe życie przed tobą a wraz z nim pewnie jeszcze niejedno rozczarowanie, ale wierz mi wiele osób chciałoby być w takim położeniu, w jakim ty znajdujesz się obecnie i piszę to doskonale rozumiejąc przez co przechodzisz. Pozdrawiam! Ps. COF???
-
Ktoś tutaj na forum wspominał ostatnio o Dmuchawcach latawcach itd...:) Przyszedł mi w związku z tym na myśl kolejny archiwalny kawałek, którego wartość pewnie niewielu będzie w stanie dzisiaj docenić, ale co tam:) http://www.youtube.com/watch?v=jmUAouV5v8s
-
Faktycznie! Dzięki:)
-
Co się stało z oznaczeniami płci każdego z użytkowników forum???
-
Moje podejście jest również dość sceptyczne. W przypadku konsultacji prywatnych w grę wchodzi ryzyko utopienia całkiem sporych pieniędzy bez jakiejkolwiek gwarancji powodzenia. Terapeuci natomiast przyjmujący w placówkach państwowych najprawdopodobniej nie potraktują nas z należytą uwagą. Jakiś jednak pomysł odnośnie dalszego postępowania ze swoim problemem wypadałoby mieć...
-
A propos cenzury, trochę zastanawia mnie, że wszystkie te ozdobniki zawarte w pierwszym poście znalazły się tutaj w wersji nieokrojonej:) Co się natomiast tyczy samego Sylwestra, osobiście za tego rodzaju okolicznościami nie przepadam. Jak już tu gdzieś kiedyś pisałem, z dwojga złego chyba znacznie lepiej znoszę wigilię. -Jeśli złapiesz doła, będzie to jak najbardziej na miejscu. W Sylwestra natomiast przyjęło się, że wszyscy gdzieś się bawią i generalnie powinno być wesoło. Jeśli nie jest, cała ta atmosfera, od której raczej nie sposób się odciąć, dobija nas jeszcze bardziej... Nawiasem mówiąc spodziewałem się tu dzisiaj zupełnych pustek a z tego, co widzę kupa ludzi pozostała w domach:) A bo to u nas jakoś specjalnie wesoło???
-
Śmierć? Czyli co Was powstrzymało przed samobójstwem?
Alienated odpowiedział(a) na Monika512 temat w Depresja i CHAD
Tym co mnie powstrzymuje przed samobójstwem jest chyba przede wszystkim świadomość, że idealne sposoby nie istnieją a nawet jeśli, to przeciętnemu zjadaczowi chleba na ogół brak dostępu do środków pozwalających ów zamiar w sposób względnie mało drastyczny zrealizować. Każda z popularnych metod odebrania sobie życia posiada swoje mankamenty, których z reguły decydując się już na ten ostateczny krok nie jesteśmy w pełni świadomi. Dawno temu miałem okazję przekonać się o tym na własnej skórze i wierzcie mi, że kiedy sprawy zaczynają iść nie po naszej myśli robi się naprawdę niewesoło. Poza tym samobójstwo to często kwestia impulsu. Spróbujmy więc też wziąć pod uwagę wszelkie konsekwencje ewentualnego nieudanego podejścia takie jak trwałe uszkodzenia narządów wewnętrznych tudzież kalectwo, z którym przyjdzie nam później kontynuować swoją i bez tego żałosną egzystencję. Wiem, że często obierając sobie za przykład kogoś ze świata popkultury bardzo łatwo dojść do wniosku, że skoro jemu się udało, dlaczego w moim przypadku miałoby być inaczej. Prawda jest jednak taka, że wszystko co wiemy na temat śmierci takiej osoby ogranicza się do informacji przekazywanych nam za pośrednictwem mediów. Nikt jednak tak naprawdę nie jest w stanie w pełni zobrazować nam jak przebiegała agonia tego człowieka, ile czasu zajęło nim w końcu odszedł, jakie były jego ostatnie myśli etc... Ja ze swojej strony jestem niemal przekonany, że wielu z tych nieszczęśników w panice dochodziła do wniosku, który da się zawrzeć w jednym prostym stwierdzeniu: "O kurwa co ja zrobiłem", niestety tego rodzaju refleksja przychodzi na ogół w momencie, kiedy nie ma już odwrotu... [Dodane po edycji:] Nie wiedziałem, że słowa będące w powszechnym użyciu zastosowane w odpowiednim kontekście podlegają cenzurze??? -
No tak, weźmy jednak pod uwagę, że jak to już zostało powiedziane we wstępie tego rodzaju rady otrzymujemy od osób nie mających pojęcia o mechanizmach działania choroby, ani też nie posiadających żadnych własnych doświadczeń w tym względzie. Często w dobrej wierze serwują nam one podobne banały, bo przecież coś powiedzieć wypada. Jest to ich uproszczony sposób odniesienia się do sytuacji, której zrozumieć nie potrafią. Są sprawy, o których z większością ludzi nie ma sensu w ogóle dyskutować ponieważ jest to po prostu bezcelowe... Z własnego poletka dorzucę przykład pewnej pani doktor -specjalizacja: psychiatria, która na będące efektem nerwicy zaburzenia krążenia zaproponowała mi... wkładanie rąk pod ciepłą wodę Dodam, że była to dla mnie wówczas jedna z na tyle intensywnych somatyzacji, że w zasadzie kompletnie uniemożliwiała normalne funkcjonowanie. No cóż, wypada pogratulować poczucia humoru albo... współczuć tak rażącego braku kompetencji...
-
W takim razie i ja dodam coś od siebie
-
Tutaj znalazłem dość interesujący materiał, który powinien zwrócić uwagę przynajmniej niektórych spośród osób tu obecnych. Nie popadajmy jednak w skrajności i nie traktujmy wszystkiego, o czym usłyszymy zbyt poważnie. Większość z nas ma za sobą, często długoletnie, doświadczenia z różnego rodzaju medykamentami i jest to niekiedy jedyny sposób aby pozwolić nam jako tako funkcjonować...
-
Nie! Nie w tym temacie Swoją drogą Malibu z mlekiem, dobra rzecz! -Ostatni raz piłem jakieś prawie dziesięć lat temu...
-
Zimno w nogi -nerwica wegetatywna
-
No fakt, trochę szkoda... Ale jak pamiętam było o wystawianiu pewnych szczególnych walorów na sprzedaż, kobietach po czterdziestce i jeszcze kilku innych sprawach
-
Przykra konieczność z braku innej alternatywy A skoro jesteśmy przy temacie pracy. Próbować dostosować się do panujących w miejscu zatrudnienia reguł, stojących niejednokrotnie w sprzeczności z wyznawanym systemem wartości, czy zaryzykować i rzucić to wszystko w cholerę z nadzieją, że może jakoś się sprawy ułożą?
-
Wydawać by się mogło, że dolegliwości natury emocjonalnej takie jak nerwica czy depresja są aktualnie bardzo na czasie. Dlatego tym bardziej zastanawiająca wydaje mi się w niektórych przypadkach reakcja otoczenia na wieść o pobycie kogoś z kręgów towarzyskich na oddziale psychiatrycznym. Mnie osobiście nic podobnego nie spotkało i nikt ze znajomych nie zmienił swojego podejścia względem mojej osoby na wieść o tym, że sam znalazłem się w podobnym położeniu. Irytuje mnie natomiast podejście ludzi, z którymi zmuszony jestem spotykać się obecnie. Wszystkie te mity odnośnie tzw. żółtych papierów, konsultacji z psychiatrami etc... Pojęcia nie mam na czym opierają oni swoje poglądy odnośnie omawianej kwestii... Choć z drugiej strony chyba doskonale zdaję sobie z tego sprawę, nie mogę jednak pojąć jak można być tak ograniczonym???
-
Mnie również podobno nie wolno, jednak długoletnia praktyka zdaje się temu zaprzeczać Właśnie wróciłem z bardzo sympatycznego spotkania, na które czekałem cały tydzień i teraz nie pozostaje mi nic innego jak na spokojnie podsumować sobie dzisiejszy dzień