
Venus
Użytkownik-
Postów
708 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Venus
-
Victorku skąd ja to znam?
-
Victorku wiem, że są jeszcze dobrzy lekarze, tylko ja już nie mam siły po nich latać, a dni uciekają...chciałabym jednak ulżyć choćby moim najbliższym, bo też widzę jak im ciężko. A mnie? Mnie też, ale mnie już wszystko jedno, ja mogę się męczyć! Nie mieć nerwicy? Fajnie by było, ale co zrobić, by jej nie mieć. Ja chyba jednak nie potrafię z nią walczyć. Wiem, że użalam się nad sobą, ale nie mam już sił.
-
Pomyślę, poczekam aż dzisiejsze emocje opadną i może pojadę znów do tego ośrodka i po proszę o zmianę lekarza. I najwyżej po proszę lub zażądam skierowania na terapię. SZUKAMPOMOCY79 dzięki za wsparcie wiem, że na wprowadzenie tych zmian i wszelką poprawę potrzeba czasu, bardzo długiego czasu. Brakuje mi tej cierpliwości, choć to pewnie ze zmęczenia. Nie wiem nawet jak mam swoje nastawienie do ludzi, do życia zmienić. Taka słaba się czuję Głupio mi nawet to pisać wszystko, bo jednego dnia sama staram się Was podnosić na duchu, a drugiego-sama z niczym sobie nie radzę. Ale przy nerwicy tak to chyba jest!
-
SZUKAMPOMOCY79 trzymam kciuki, Może będzie ciężko na terapii, ale dzięki temu może będzie skuteczna. Nie stresuj się, wszystko będzie dobrze. Ściskam Cię mocno!
-
aldara.35 o rany, ja też się chciałam starać o grupę ze względu na trwałe uszkodzenie wzroku, ale nie mam szans przez zbyt mały staż pracy i wykształcenie. Zresztą jak widać, nie ma sensu. Cholera, to jest polityka!
-
mefi, aga8420 dziękuję Wam za te słowa... Ja nie uważam, że mi lekarz potrzebny, ja poszłam do niego bo liczyłam, że skieruje mnie na terapię zajęciową, grupową... Liczyłam, że dzięki niej znajdę się znów wśród ludzi i zmienię wobec nich swoje nastawienie, liczyłam znajdę ścieżkę, którą będę mogła iść. Nie wiem już co ze sobą zrobić, właściwie to przyznam szczerze, że już nic nie chcę robić, bo nic mi nie odpowiada, nikomu nie ufam i nikomu nie wierzę, a tym bardziej lekarzom. Totalnie się pogubiłam, czuję, że ten świat nie jest dla mnie. Najchętniej zamknęłabym się w czterech ścianach, aby świat o mnie zapomniał. W dzisiejszych czasach nie potrafię żyć! Patrzę na wielu młodych ludzi, oni mają marzenia, jakieś życiowe cele, śmieją się, bawią, a ja co? Jestem kompletnym odludkiem. Raz narzekam, że jestem sama, a innym razem nie chcę nikogo widzieć, wolę być sama ze sobą. Nie rozumiem samej siebie! Wiem, że powinnam całe swoje życie zmienić, ale nie wiem jak, nie wiem od czego zacząć. Jeśli nawet bym chciała to zaczynam się bać-wszystkiego, a szczególnie tych okropnych objawów nerwicy. Nie wierzę już, że kiedyś moje życie znów będzie normalne. Z niczym sobie nie radze! [*EDIT*] Ratunku! Od dwóch godzin siedzę i ryczę! Na dodatek pokłóciłam się z mamą! Boże, już sama nie wiem co się ze mną dzieje Rodzice chcą dla mnie jak najlepiej i ja o tym wiem, ale ciągle mi coś nie pasuje! Wiem doskonale, że gdyby nie oni, to w ciągu ostatnich czterech miesięcy chyba bym oszalała. Sama nie wiem, co sprawia, że ja wszystko źle odbieram, że nic mi nie pasuje! Może wygląda to jakbym była rozpieszczoną smarkulą, ale naprawdę jestem im wdzięczna za to co dla mnie robią. Tylko dlaczego, ja ciągle jestem na nie, czemu mi nic nie odpowiada, dlaczego nie mogę sobie znaleźć miejsca?? Wiem, że na te pytania mogę tylko ja odpowiedzieć, ale naprawdę odpowiedzi na nie, nie znajduję od długiego czasu. Co jest ze mną nie tak Nawet nie wiem jak rozmawiać z moją psycholog, bo kompletnie się pogubiłam! Czuję się taka bezradna, mam wrażenie, że nie ma dla mnie ratunku! Ciągle zadręczam siebie i najbliższych-dlaczego??
-
mefi tak, psychiatrą to ona być nie powinna, bo mnie po prostu dobiła. Zamiast człowiekowi pomóc, to jeszcze wbijają nóż w plecy. I to lekarze zajmujący się psychiką, zgroza. Jest mi już teraz wszystko jedno, niech się ze mną dzieje co chce!!!!
-
Victorku no tak, terapeutka zauważa problem, w ogóle mówi, że mój związek jest trudny. Nie wiem, nie mam nawet siły o tym wszystkim myśleć... A teraz z innej beczki... Właśnie wróciłam z Centrum psychiatrycznego i jestem totalnie wkur.wiona... Przepraszam za wyrażenie, ale nie zdzierżę...Trafiłam do psychiatry, która patrzyła na mnie wzrokiem takim, jakby było najlepiej, żeby mnie tam w ogóle nie było bo jej tyłek zawracam. O terapii nie wspomniała ani słowem tylko wcisnęła mi kolejne kur.wa prochy Jak powiedziałam jej, że mam bardzo silne lęki, wręcz paraliżujące mnie, to mi odpaliła: "Bo Pani ciągle o objawach myśli". Mówię jej, że boję się nawet wejść pod prysznic, to ta do mnie: "A dlaczego się Pani boi?" I na koniec tekst: "No dobrze, spróbuję Pani coś dać na te objawy." Przepraszam, co to znaczy spróbuję? Nawet mnie nie poinformowała, czy to faktycznie nerwica, na jakim podłożu itp. Także jedyne co mogę teraz powiedzieć to NIGDY WIĘCEJ NIE PÓJDĘ DO PSYCHIATRY!!!!!!!!!
-
Może być też odwrotnie...niestety na psychikę może mieć wpływ także brak aktywności seksualnej. Tak jest u mnie... Brak tego (czyt. brak seksu) jest głównym powodem mojej nerwicy (ech...miałam tego nie pisać nigdy ) i ja nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy...
-
Victorku juz tyle razy z nim rozmawiałam i mówił za każdym razem, ze postara się coś zmienić w sobie, w swoim zachowaniu wobec mnie. Nie jest zły, ale jednak ciągle jest to samo. On też jest już zniechęcony przez swoje problemy, ale też będąc w związku tak długo ma się jednak pewne obowiązki. Wychodzi na to, że ja się w tym związku nie czuję jednak dobrze, choć są i wspaniałe momenty, kiedy on jest dla mnie aniołem. Mam tutaj problem...bo...źle nie jest, ale dobrze też nie! totalne pomieszanie z poplataniem
-
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
Venus odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
kejt nigdy nie jest za późno ja teraz miałam nawrót nerwicy, który też zaczął się omdleniami. I dopiero teraz zaczęłam terapię. Może gdybym zaczęła ją wcześniej, to tych omdleń może by nie było, ale cóż człowiek uczy się na błędach. Ciężko jest, ale jakoś brnę do przodu, także nigdy na terapię i leczenie nie jest za późno. -
Jestem baaaardzo zadowolona, dodaje mi ono otuchy i nadziei na każdy dzień
-
Victorku tak, sama dzięki tym książkom zobaczyłam, że siła jest we mnie, tylko najgorsze jest to, że szybko się poddaję i zniechęcam. Już od dawna widzę, że powinnam swoje życie zmienić, ale przez pewne osoby tego nie robiłam. Choćby przez mojego chłopa i niestety teraz cierpię. Jestem z nim 8 lat, ale co z tego jeśli nasz związek mi nic nie daje, nie mam żadnego oparcia itp. Szkoda mi wszystkiego co razem przeżyliśmy, ale...zastanawiam się nad rozstaniem, bo między innym przez niego znalazłam się w tym dole. Zbyt dużo czasu mi umknęło przez palce i nie pozwolę, aby umknęło go jeszcze więcej. No i muszę zmienić siebie, a to to będzie szło mi jeszcze trudniej. Jestem na terapii indywidualnej, ale się zastanawiam też nad grupową, bo w ciągu ostatnich dwóch lat bardzo zaczęłam się izolować od ludzi, a być może, że powinnam do nich wyjść, spojrzeć na nich inaczej niż do tej pory i może faktycznie nie było by tak źle jak mi się wydaje. Ciężko mi wierzyć, że znów wszystko będzie takie jak kiedyś, no ale jeśli ja nie będę walczyła z moimi słabościami - jak to powiedział dziś mój tato - to faktycznie normalnie nie będzie.
-
Victorku to też trzymam kciuki, abyś w końcu na tej terapii znalazł prawdziwą pomoc. Tak, czytam książki, głównie o pozytywnym myśleniu. Bo zauważyłam, że nerwicę sobie zafundowałam w największym stopniu sama, przez moje negatywne nastawienie do wszystkiego. I wiem, że muszę je zmienić więc czytam te książki bo liczę, że może mi pomogą, choć jak na razie ta zmiana nastawienia idzie mi jak po grudzie
-
A ja zauważyłam, ze jak mnie bierze atak to też mi się robi mgła bo wysychają mi spojówki, ale w necie gdzieś czytałam, że to typowo nerwicowe...
-
Victorku wiem, zdaję sobie sprawę, że to strach, zmęczenie, efekt terapii...nawet już mi wszystko jedno czy zemdleję czy nie. Kurcze, nawet nie mam siły, żeby się czymś zająć, te cholerstwo mi i nie daje i właściwie ja już sama nie chcę bo jestem kompletnie zniechęcona, a być może że i to by mi pomogło. Czuję ciągle beznadzieję! Boże, żebym się załapała na tę terapię na oddziale!
-
Victorku oki, w razie co to zapraszam. Może się tam nawet nimi dogadam to uzyczę moich wyładowań nieco do fizjoterapii, interes przynajmniej zrobię. Ratunku, dobija mnie to moje samopoczucie. Znów mam wrażenie, że w głowie mam pustke, jest bardzo lekka, ze ledwo ją czuję. Ciągle mnie buja, jest mi słabo i znów mam wrażenie, że zemdleję. Ja oszaleję, co ja mam z tym zrobić ???
-
Ja mam dosłownie to samo, ciągle boję się zemdlenia, utraty przytomności i przez to moje lęki są jeszcze większe. Jedno napędza drugie! Omdlenia się zdarzają bo one są właśnie chyba od za dużego stresu i strachu. W całym ciele jest mega spięcie mięśni i chyba to stąd.
-
Haha być może, zobaczymy... Może moja nerwica dostanie kopniaka i zobaczy, że coś tu jest silniejsze od niej Sądzę, że każdy z Nas traktuje to forum jako sposób na ulżenie sobie w tym cierpieniu, bo wiele osób nie ma nawet z kim o swoich lękach, obawach, dolegliwościach porozmawiać. Tu każdy spotyka się ze zrozumieniem, którego od najbliższych często nie ma Ja sama jak nawet coś pozytywnego tu napiszę to czuję ulgę, czuję się spokojniejsza. To forum jest dla mnie wybawieniem. Jak zobaczyłam, że tutaj wiele osób leczy się psychiatrycznie, nawet na oddziałach dziennych to i mnie to do tego zachęciło. Kurka dzisiaj się dziwnie czuję, kręci mi się w głowie, mam wrażenie, że albo lecę na twarz, albo do tyłu. Poza tym gorączka na całej głowie i twarzy. Jejku tak bym chciała, żeby to dziadostwo zostawiło i mnie, i Was w spokoju.
-
szamaJa dobrze, że Tobie chociaż sex daje przyjemność, bo u mnie to i on przez to cholerstwo legł w gruzach... A z tym pisaniem, to sama pomyślałam, że moje odczucia zacznę wylewać na papier, a potem to wszystko spale, że już nie wróciło!
-
mefi ja z tym płaczem to mam po prostu to samo z moją mamą Ja widzi ze płaczę to od razu: a Ty znowu beczysz Jeśli Twój mąż tak mówi "Czemu Ty beczysz" to może powiedz mu, że musisz się wypłakać, że tak Ci lepiej albo porozmawiaj z nim o tym wszystkim, jak siebie w tym widzisz. On może przestanie tak mówisz, a Ty się wyżalisz ...ja też mam bardzo często nagłe ataki płaczu, i to po prostu wyrzucenie emocji. Dobrze, że to wychodzi...
-
Nerwica a głowa,zawroty, ucisk i inne dolegliwości głowy
Venus odpowiedział(a) na Waleria temat w Nerwica lękowa
Czasami tak, ale ja już stanowczo za dużo leże, czuję ze moje mięśnie az się zbiły a stawy zastały. Także ja muszę się zacząć ruszać, nawet moja psycholog dała mi ostatnio zadanie domowe: zacząć chodzić na spacery...dziś już jeden zaliczyłam -
człowiek nerwica nie wpadaj w panikę. Podwyższony hematokryt może oznaczać lekką anemię, co przy nerwicy jest nawet możliwe, bo to strasznie wykańcza organizm, mało się je od tych ataków itd. Jeśli masz problem z oddychaniem w pozycji leżącej to też to będzie najprawdopodobniej na tle nerwowym bo wtedy skraca się oddech, a przez to w organizmie jest mniej tlenu i stąd z reguły podwyższa się poziom hemoglobiny. Co to prób wątrobowych to mogą być podwyższone od leków jeśli jakieś bierzesz, nawet te na nerwicę, bo tego typu leki bardzo często podwyższają właśnie poziom enzymów wątroby. Jeśli martwisz się o serducho to zrób EKG a jeszcze lepiej USG Serca i wsio będzie jasne. A MCHC jeśli jest na równi z końcowym oznacznikiem to może to oznaczać niedokrwistość, czyli właśnie anemię. Tylko zależy, w którą stronę ten końcowy oznacznik. Ja się dzisiaj czuję dziwnie, ale staram się nie panikować. Byłam załatwić rehabilitację i dostałam od razu skierowanie na zabiegi fizjoterapeutyczne-prąd przeze mnie puszczą, jakbym go za mało miała i tych wyładowań . Nie mogę się doczekać poniedziałku, mam nadzieję, że się zakwalifikuję na terapię na oddziale dziennym.
-
SZUKAMPOMOCY79 przykro mi, choć ja mam bardzo podobną sytuację. Ja myślę, że wynika to też, z braku zrozumienia przez niego nerwicy, to jest dla niego za dużo i on od tego ucieka. Ale to naprawdę nie ładnie z jego strony, bo nie masz w nim oparcia. Może powiedz mu to, ze jest Ci przykro, że wsparcia w nim nie masz. Może on to uważa za chorobę psychiczną i się boi Ciebie. Kurcze, nie wiem co napisać...trzymam kciuki za Was, żeby się wszystko ułożyło.
-
SZUKAMPOMOCY79 postaraj się też swoja drugą połówkę zrozumieć, on nie wie co to nerwica, nie rozumie jej, bo to właściwie rozumie tylko ten kto to przechodzi. Ja mam to samo z moim facetem i z rodzicami. Spróbuj go zapoznać z tą dolegliwością, jak ją pozna to pewnie inaczej spojrzy wtedy na nią i na Ciebie.