Skocz do zawartości
Nerwica.com

Venus

Użytkownik
  • Postów

    708
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Venus

  1. Victorku kurde trzymam kciuki za Ciebie, żeby w końcu leki pomogły. Trzymam jeszcze bardziej niż za samą siebie Też się dziś dziwnie czuję, jakby nie wiem gdzie jestem i co się wokół mnie dzieje, ale to też od kobiecych dolegliwości. A znowu rozluźnienie mam takie, że dziwne, że jeszcze nie upadłam.
  2. Będę się starać, dzięki wielki buziol za pomoc
  3. Victorku dzięki z całego serca...muszę wszystko sobie przemyśleć jeszcze raz, a może jeszcze wiele razy... No, ale już Ci nie truję... Trzymaj się też, pozdrawiam
  4. desdemon mnie już chyba nic nie pomoże, ale dziękuję ...
  5. Victorku może i masz rację... No tak, było wiele sytuacji, które mnie wpędziły w taki stan, choć często mam wątpliwości czy to one są temu winne. A może coś innego, tylko nie wiem co...pogubiłam się okropnie, już nic nie wiem i nic nie rozumiem... Walka? Mnie bardzo trudno mówić o walce, jeśli brak mi motywacji do niej, czuję zupełne zniechęcenie i właściwie przyzwyczajenie do tego stanu. Przez to odnoszę wrażenie, że tak już zostanie. Nie wiem, może faktycznie niech tak zostanie. Przynajmniej nie będę się wściekać kiedy coś mi nie wyjdzie. Jestem zupełnie zdezorientowana, brak mi celu istnienia. Naprawdę nie wiem już co o tym wszystkim myśleć. Nigdy nie przypuszczałam, że coś takiego mnie dopadnie-to jest dla mnie szok! Dobrze to Victorku napisałeś-nie wiadomo, w którą stronę iść. Brakuje mi czegoś lub kogoś kto by mnie jakoś podniósł, żebym mogła pójść, albo żeby dał mi kopniaka żebym w ogóle szła. Ciągle jestem w miejscu i nie mam sił, i chyba chęci też, aby się w ogóle ruszyć. Ja siebie chyba nie potrafię zmienić.
  6. Victorku wątpię ponieważ ta złość i agresja siedziały już we mnie znacznie wcześniej i one poprzedziły w ogóle pierwsze ataki nerwicy półtora roku temu. właściwie nie wiem skąd się to wszystko u mnie bierze.
  7. A ja pewnie przesiedzę w domu i będę sie dołować...i z moja druga połowką walentynek nie spedze...zresztą po co?
  8. Korba ja juz probowałam cos z tą zloscia i agresja zrobic: biegałam, chodziłam na silownie, ale niestety było jeszcze gorzej... nie wiem co ja mam zrobić...czego bym nie zrobiła to mnie nosi jeszcze bardziej... Ja naprawdę nienormalna jestem
  9. Victorku ja starciłam na to nadzieję. Ze wszystkich stron jestem dobijana...mam ku...a dość. Ale za Ciebie trzymam kciuki, abyś się znów czuł dobrze. Próbowałam ziół-melisy, nervosanu, próbowałam muzyki, ciepłego prysznica, oddechu nic. Ja nie daję rady się uspokajać, nie potrafię. Moja psycholog powiedziała mi, że niestety jest we mnie zbyt dużo napięć, złości i agresji, i dlatego ja nie daję rady nad tym panować.
  10. m8385 dobrze, że coś jeszcze Ciebie uspokaja bo ja od wszystkiego dostaję kur.wicy! Jestem na wykończeniu...
  11. Victorku ale już jestem u kresu sił... Moje samopoczucie z minuty na minutę się pogarsza...
  12. mefi no to gratulki, przynajmniej Ty masz się z czego cieszyć
  13. LucidMan to gratuluje. Ja akurat prace już dawno napisałam i obroniłam, a z moja drugą połówką to nawet nie mam jak pogadać, także po prostu nie mam nic do roboty
  14. carlos masz rację, gdyby nie Victorek to ja bym już kompletnie leżała na łopatkach... Victorku trzymaj się, wszystko będzie dobrze. Po prostu znów gorsze dni, tak to już u nas bywa!
  15. Ja dzisiejszy dzień mam jakiś do doopy...nasniły mi się różności, jakieś głupoty i znów mam przez to lęki...wyć mi się znowu chce...i jeszcze ten PMS Już nie mogę wytrzymać sama ze sobą! Jak ja mam zyć to już naprawdę nie wiem...kurde i łeb mnie boli...szlag by to wszystko trafił [*EDIT*] Kurcze, nie mogę sobie dzisiaj coś miejsca znaleźć...znowu mnie wzięło na przemyślenia dotyczące mojego życia, ale co z tego, jak ja i tak nic z nim nie robię, bo jestem kompletnie zniechęcona... Kolejny dzień taki sam, ciągle narzekam, że nic nie robię, że siedzę bezczynnie, ale jakoś nie potrafię znaleźć sobie zajęcia, które by mnie cieszyło. Zresztą, nic mnie już nie cieszy...Patrzę wstecz i widzę te zmarnowane 5 miesięcy...i co? i nic... Ciągle to samo...nic mi się nie chce, nie mam motywacji do działania. Ciagle chodzę z kąta w kąt, bo w domu nie ma nic do roboty...i jak człowiek ma się lepiej czuć...?? Wyjść też nie mam ochoty, zresztą nie mam gdzie...Czy ja jestem skazana na takie życie?? Co ja mam robić?? Już nie wiem...
  16. Victorku ja uważam to samo, bynajmniej ja też nie mogę się przyzwyczaić do tych wszystkich paskudnych objawów, nie potrafię się z nimi pogodzić, nie potrafię zaakceptować. Nie wiem już co zrobić, ale będę kombinowała do tej pory aż zostawią mnie w spokoju...
  17. Victorku a wziąłeś ten Paromerck?? Jeśli tak, to może się teraz to nasiliło i musisz się uzbroić w cierpliwość. Wiem, że już jej nie masz, tak jak ja, ale to minie. Głowa do góry!!!
  18. LucidMan psycholog to nie lekarz ino psychiatra e-mila radzę się wybrać do któregoś ze specjalistów, i najlepiej do psychologa najpierw, bo te obajwy mogą wskazywać na nerwicę. U mnie właśnie nerwica wystąpiła w postaci objawów, które wymieniłaś.
  19. Witajcie moi towarzysze doli Mój dzień dzisiejszy zaczął się całkiem dobrze i oby taki był do końca... Wieczór wczorajszy jednak był do niczego przez solidny ból głowy i wymioty po tabletce...no, i dlatego unikam leków nerwicowych bo długo bym ich nie brała... Zaraz na terapię...
  20. O rany, jak dobrze, że ja mam już studia za sobą... Ale wkurza mnie co inne...nie mam się czym zająć... :(
  21. Venus

    poddaję się??

    szamaJa nie męcz tak faceta zaręczynami bo może planuje niespodziewankę i jeszcze mu się odwidzi ale tak na poważnie, to nie naciskaj na niego bo go stłamsisz i kompletnie nic z tego nie będzie... Ja to znowu mam odwrotnie...mój chłop znowu mnie męczy ze ślubem, ale znowu ja nie za bardzo na to idę... nie ukrywam, że przez nerwicę...
  22. Victorku tego syfu dostajesz w pracy dlatego, że czymś się zajmujesz i możesz uwagę od tej nerwicy odwrócić, a ona na to do siebie, że właśnie łapie w takich momentach, żeby o sobie przypomnieć i nie pozwolić nam wprowadzić zmian do naszego życia U mnie jak na razie ok, właśnie wróciłam od siostry, było super...
  23. Venus

    Hej, tu mgiełka:)

    A ja swoją chorobę nazwałabym burzą z piorunami, albo i tornadem Witaj na forum
  24. mefi właśnie staram się znaleźć jakieś zajęcie i od tego zaczynać zmiany w sobie i trzymam kciuki, aby mąż wrócił jak najprędzej i nie musiał być już potem daleko od Ciebie
  25. Victorku wiem, że powinnam pomyśleć o sobie też, ale właśnie wczoraj moja matka zarzuciła mi, że się tylko sobą interesuję i nikim innym, więc bądź tu człowieku mądry i pisz wiersze... To nic innego jak ją zaakceptować, czyli też godzić się na nią, a to nic dobrego, bo nic dziwnego, że potem nerwica powraca. mefi piszesz tak samo jak Joseph Murphy w "Potędze podświadomości". Dziękuję, spróbuję poniższe ćwiczenie zastosować. Dzisiaj niby mi lepiej, ale nie do końca. Wczoraj wieczorem drugi raz pokłóciłam się z mamą. Tak się wkurzyłam, że wzięłam kilka książek leżących jedna na drugiej i rzuciłam o biurko. Ojciec się obudził i zrobił mi awanturę. Mama bardzo się rozpłakała. Wiem, że nie daję tu o sobie dobrego zdania i obrazu, ale po prostu piszę prawdę... Przegięłam wczoraj. Jednak przeprosiłam rodziców i jest ok. Wróciłam nie dawno z terapii, na której porozmawiałam na temat mojego wczorajszego zachowania. Cóż, tak wychodzi ze mnie nerwica...Nie wiem jak to zrobię, ale muszę jednak zacząć zmieniać swoje podejście do wszystkiego. Muszę zacząć od małych rzeczy, od małych kroczków... muszę jakoś spróbować... Nie chcę tych kłótni, chcę się znowu wszystkim cieszyć... Nie chcę udawać więcej, że jest wszystko w porządku. Jeśli coś jest nie tak, chcę mieć odwagę powiedzieć: "Tak, mam problem". Ratunku...
×