Witam wszystkich cieplutko! To mój pierwszy post na forum!
Cóż też jestem nerwicowcem!
Zaczęło się rok temu, miałam trochę stresów związanych z szukaniem pracy. Wszystko się zaczęło od momentu, kiedy po rozmowie o pracę wróciłam do domu i chciałam odpocząć. Zrobiłam sobie kawę i zaczęłam rozmawiać przez gg. W pewnym momencie zakręciło mi się w głowie i zaczęło mnie trząść. Sądziłam początkowo, że to od kawy, ale niestety zaczęło się robić coraz gorzej, szczególnie gdy się wieczorem kładłam spać. Zawroty głowy, wysokie ciśnienie tak, że miałam wrażenie, ze wszystkie naczynia w organizmie mi się porozrywają. Zasypiałam dopiero nad ranem, na godzinkę z kawałkiem i trwało to trzy miesiące. Tak, przez trzy miesiące prawie nie spałam. Doszło do tego, że bałam się w ogóle kłaść wieczorem do łóżka. A gdy się położyłam to nie mogłam się doczekać rana. Poszłam do mojego lekarza, który skierował mnie najpierw do neurologa. Pani doktor od razu stwierdziła nerwicę wegetatywną. Dostałam najmniejszą dawkę Hydroksyzyny, ale po kilku tabletkach odstawiłam ją bo byłam po niej okropnie senna. Radziłam sobie uspokajającymi herbatkami ziołowymi. Pomogło! Do października tego roku był spokój. Wszystko się zaczęło jak z powodu problemów ginekologicznych dostałam hormony. Niestety znalazłam się przez nie w szpitalu. Od tego czasu mam dziwne wrażenie, jakbym miała prawą połowę ciała cięższą, szczególnie prawą połowę głowy, no i znowu mnie trzęsie, mam zawroty głowy. Wyniki szpitalne miałam i tak dobre, także zdążyłam w porę.
Jednak ciągle się obawiam, że może te dolegliwości to wynik odstawienia hormonów, może jeszcze ich działanie na mój układ nerwowy. Nie wiem, już głupieję. Widzę jednak, że mam typowe objawy nerwicy. Czy ona po tym wszystkim powróciła? Też mam problem z podróżowaniem autobusem, z przebywaniem w mieście, bo właśnie wtedy te dolegliwości się pojawiają. Mam ciągle bardzo wysokie tętno, nawet 120, a tego już nie czuję. Nie wiem co o tym myśleć, boję się, że coś mi się tanie na ulicy. Zaczęłam nową pracę i boję się ciągle, że coś się mi stanie w trakcie pracy. A nie chcę z niej rezygnować. Ciągle nie czuję się bezpiecznie. Jak na razie nie mam jak udać się do psychologa przez pracę, a chciałabym w końcu normalnie żyć!