Skocz do zawartości
Nerwica.com

Venus

Użytkownik
  • Postów

    708
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Venus

  1. Victorku dziekuję za wsparcie Tak, mam wspaniałą psycholożkę, po każdej sesji terapeutycznej nie mogę się doczekać kolejnej, wychodzę od niej i jestem innym człowiekiem, ale na drugi dzień czar pryska... nie wiem dlaczego...Pomaga mi ona bardzo i staram się trzymać tego co mi mówi (nawet zaczęłam też robić notatki ze spotkań), ale niech pojawią się znowu te paskudne dolegliwości to wszystko daje w łeb...Czuje się jakby to wszystko nie miało sensu, że chodzę tam na darmo, ale z drugiej strony bardzo jestem otwarta na terapię i bardzo wierzę w to, że mi pomoże...To jest chyba jedyna rzecz w jaką wierzę! Może potrafi mi ona do głowy przemówić, ale co z tego, że jednak ciągle wracają te same wspomnienia, ten strach-dzięki psycholog wiem dlaczego się pojawiają itp. Jeśli chodzi o widzenie to ja w ogóle mam światłowstręt, albo za ostro widzę ciemne kolory. Mam nawet jakieś zaburzenia smaku bo siedzę sobie i nagle czuję, że w ustach robi mi się gorzko bleeeee A te jazdy z czuciem to chyba są od tego, że nerwy mamy już tak rozdygotane, że po prostu one źle przekazują wrażenia dotykowe itp. Ale to jest masakra...tego najbardziej nie lubię!
  2. A tak poza tym to...wszystko mnie boli, kłuje, piecze, szczypie...k....a ja już szału dostaję
  3. No w końcu wlazłam tutaj, jakiś łobuz net mi wyłączył O rany, co się dzieje? Wszyscy jazdy mają Nie martwcie się, ja też. Victorku wiem jak to jest z tą hiperwentylacją. Być może ja bym nie miała tych ataków tak paskudnych gdyby właśnie nie ona, bo kiedy mnie zaczyna brać, to serducho zaczyna walić a ja od stresu jeszcze wstrzymuje oddech i przez to jest jeszcze gorzej Ja też mam takie napięcia mięśni, że też się boję, że mnie powykręca No, ze środy na czwartek było koszmarnie i mojej psycholożce powiedziałam, że to był szczyt wszystkiego Teraz też mam ataki, ale już mniejsze, jednak po każdym z nich i tak ryczę jak dziecko, bo już nie mogę zdzierżyć tych okropnych dolegliwości Jakby mniejsze czuje głowy, dotyku na niej, masakra... Jeszcze się okazało, że mam problem z kręgosłupem i te wszystkie dolegliwości nerwicowe mogę odczuwać jeszcze bardziej i jeszcze bardziej dziwnie... Nie martwcie się ja też sobie ciągle wkręcam różne choroby. Wczoraj nawet mój tata pod wymówką wypisania recepty poszedł porozmawiać z naszą lekarz rodzinną, czy to możliwe aby to były objawy czegoś innego. A Pani doktor powiedziała na to tylko: Niestety, to jest nerwica. A ja w to k...a ciągle nie mogę uwierzyć. No, jednak jak powiedziała też moja psycholożka-wszystko jest na dobrej drodze, jednak ataki mnie jeszcze pomęczą, ale tak musi być. Teraz zresztą pojawił się taki efekt, jaki bym miała pewnie przy lekach-nasiliły się ataki i występują częściej. Ale to wszystko po to, aby w końcu było lepiej. Żebym ja tylko wytrzymała...
  4. Venus

    Przytulanki w offtopie.

    Gosiulka tulam Cię mocnoooooo...tulam....
  5. Jestem wymięta... Miałam w nocy dwa ataki, przez które niemal bym nie pojechała dziś na terapię, no ale pojechałam... Po raz pierwszy się rozwyłam bo byłam już tymi atakami wykończona...ale dostałam piękną odpowiedź od Pani psycholog-wiedziała, że ja tak zareaguję bo był to efekt terapii...SZOK! Siedziałam jak wryta i dalej siedzę... Normalnie teraz widzę czym jest ludzka psychika, co w sobie noszę...RRRRAAAANNNYYY!!!!
  6. Victorku no niestety, na tle nerwowym też można mdleć choćby dlatego, że Twój organizm tą nerwicą jest strasznie zmęczony i taki stres to już po prostu za dużo i zaczyna Cię zwalać... Mnie wkurza u mnie to, że mam wrażenie jakby mi się palce u rąk i w ogóle ręce i nogi plątały...też się zastanawiam czy to normalne w nerwicy, bo mam już dość i nie wiem co z tym robić [*EDIT*] No przeczytałam posty Victorka i sama się nakręciłam i już się źle zaczynam czuć ech...
  7. Victorku a jak się czułeś przed tym omdleniem? Miałeś jakąś telepkę? Jeśli się bałeś omdlenia i omdlałeś to dlatego, że się tego bałeś Myślałeś cały czas o tym, miałeś do gdzieś w duszy, czyli uwierzyłeś w to. Twój mózg przekazał to do splotu słonecznego a ten to urzeczywistnił. Dokładnie tak to jest! Ja teraz przy nawrocie nerwicy też miałam takie omdlenia i przyznam szczerze, że także się ich boję, ale staram się już o tym nie myśleć. Faktycznie z pomocą przyszła mi moja pani psycholog, która wczoraj objaśniła mi kilka rzeczy i teraz staram się tych objaśnień trzymać. Ciężko jest, bo ciągle też się czegoś w sobie dalej doszukuję i wkurza mnie to nieźle, ale to jest chyba właśnie jeden z głównych objawów nerwicy. Poza tym takie omdlenie czy drżenie ciała oznacza oczyszczanie się organizmu z toksyn jakie pojawiają się w chwili stresu. No i uwalnia się także hormon stresu-stąd to wszystko. Trzymaj się ciepło! Za mnie też trzymajcie kciuki... [*EDIT*] Victorku a jak się czułeś przed tym omdleniem? Miałeś jakąś telepkę? Jeśli się bałeś omdlenia i omdlałeś to dlatego, że się tego bałeś Myślałeś cały czas o tym, miałeś do gdzieś w duszy, czyli uwierzyłeś w to. Twój mózg przekazał to do splotu słonecznego a ten to urzeczywistnił. Dokładnie tak to jest! Ja teraz przy nawrocie nerwicy też miałam takie omdlenia i przyznam szczerze, że także się ich boję, ale staram się już o tym nie myśleć. Faktycznie z pomocą przyszła mi moja pani psycholog, która wczoraj objaśniła mi kilka rzeczy i teraz staram się tych objaśnień trzymać. Ciężko jest, bo ciągle też się czegoś w sobie dalej doszukuję i wkurza mnie to nieźle, ale to jest chyba właśnie jeden z głównych objawów nerwicy. Poza tym takie omdlenie czy drżenie ciała oznacza oczyszczanie się organizmu z toksyn jakie pojawiają się w chwili stresu. No i uwalnia się także hormon stresu-stąd to wszystko. Trzymaj się ciepło! Za mnie też trzymajcie kciuki... [*EDIT*] Victorku a jak się czułeś przed tym omdleniem? Miałeś jakąś telepkę? Jeśli się bałeś omdlenia i omdlałeś to dlatego, że się tego bałeś Myślałeś cały czas o tym, miałeś do gdzieś w duszy, czyli uwierzyłeś w to. Twój mózg przekazał to do splotu słonecznego a ten to urzeczywistnił. Dokładnie tak to jest! Ja teraz przy nawrocie nerwicy też miałam takie omdlenia i przyznam szczerze, że także się ich boję, ale staram się już o tym nie myśleć. Faktycznie z pomocą przyszła mi moja pani psycholog, która wczoraj objaśniła mi kilka rzeczy i teraz staram się tych objaśnień trzymać. Ciężko jest, bo ciągle też się czegoś w sobie dalej doszukuję i wkurza mnie to nieźle, ale to jest chyba właśnie jeden z głównych objawów nerwicy. Poza tym takie omdlenie czy drżenie ciała oznacza oczyszczanie się organizmu z toksyn jakie pojawiają się w chwili stresu. No i uwalnia się także hormon stresu-stąd to wszystko. Trzymaj się ciepło! Za mnie też trzymajcie kciuki... [*EDIT*] Victorku a jak się czułeś przed tym omdleniem? Miałeś jakąś telepkę? Jeśli się bałeś omdlenia i omdlałeś to dlatego, że się tego bałeś Myślałeś cały czas o tym, miałeś do gdzieś w duszy, czyli uwierzyłeś w to. Twój mózg przekazał to do splotu słonecznego a ten to urzeczywistnił. Dokładnie tak to jest! Ja teraz przy nawrocie nerwicy też miałam takie omdlenia i przyznam szczerze, że także się ich boję, ale staram się już o tym nie myśleć. Faktycznie z pomocą przyszła mi moja pani psycholog, która wczoraj objaśniła mi kilka rzeczy i teraz staram się tych objaśnień trzymać. Ciężko jest, bo ciągle też się czegoś w sobie dalej doszukuję i wkurza mnie to nieźle, ale to jest chyba właśnie jeden z głównych objawów nerwicy. Poza tym takie omdlenie czy drżenie ciała oznacza oczyszczanie się organizmu z toksyn jakie pojawiają się w chwili stresu. No i uwalnia się także hormon stresu-stąd to wszystko. Trzymaj się ciepło! Za mnie też trzymajcie kciuki...
  8. Victorku normalnie szok! Jeśli chodzi o szpital to ja wiem, że u mnie np. na terapię grupową mogę iść na bieżąco, czyli jak np. pójdę jutro to będę przyjęta. W wizytami w poradniach też nie najgorzej-czeka się miesiąc. Choć ja już poszłam prywatnie bo myślałam, że nie wyrobie. Victorku jeśli to dobry lekarz no to bardzo możliwe, że są takie terminy. Ja jestem z okolic Szczecina, i właśnie w Szczecinie mam psychologa i psychiatrę.
  9. anihania najprawdopodobniej jest to nerwica... choć tak na forum to trudno jest to określić bo nikt z nas nie jest tu specjalistą. Jednak pocieszę Cię i napiszę, że ze mną jest niemal identycznie jak z Tobą. Też mam dziwne uczucie w głowie i to mnie najbardziej przeraża, też pojawiają się u mnie nowe objawy, z którymi latam po lekarzach, a wyniki badań jednak wychodzą dobre. No i kolejna rzecz to to, że właśnie ciągle nie wierzę, że to nerwica i doszukuję się w sobie nie wiadomo czego. Nie wiem jak z tym walczyć, tzn. wiem, ale mi to nie idzie. Ciągle się poddaję. Ale może w końcu coś mnie oświeci i każe się opamiętać. Myślałaś o wizycie u psychologa?
  10. Mój dzisiejszy dzień jest jako taki...choć z rana był niezły dół... Wróciłam właśnie z terapii...moja psycholog powiedziała mi kilka rzeczy dość wyraźnie i muszę to teraz przemyśleć do następnej sesji. A jest nad czym myśleć...w wielu rzeczy nie zdawałam sobie sprawy...porozmawiałam też z nią na temat tych paskudnych objawów nerwicowych ech...no i dostałam w odpowiedzi to o czym trąbią mi domownicy w domu... Trochę się dziwnie z tym czuję, bo chyba nie jest tak jak Pani psycholog powiedziała...a może jednak? Tylko ja tego nie widzę...kurde aż mi palce się plączą i drętwieją...masakra...ale pierwsze efekty terapii chyba też się powoli pokazują...jednak to długa droga... [*EDIT*] Przydałby mi się też solidny kopniak w dupsko...bo ciągle jestem we wszystkim na "NIE"...ale uparciuch ze mnie...i tu też jest mój błąd...i cholera nie wiem jak to w sobie zmienić...
  11. Victorku dlaczego to wraca takie silne? A no dlatego, że to tak z tym już jest, wraca ze zdwojoną siłą. Wierzę, że już nie wiesz co z tym robić, jak do tego podejść. Ja mam to samo. Jedne dzień mam super i wydaje mi się, że potrafię to pokonać, a na następny jest płacz niesamowity, bo już mam dość. Ale wiesz...te nasze nerwy i to wszystko, to kurde jest nasza słabość. I sobie tak myślę, że ona nami rządzi, a to chyba tak nie powinno być. Musimy jakoś powiedzieć tej naszej słabości "Won, nie masz czego u mnie szukać". Wiem, ciężka to sprawa...no ale kurcze, coś musimy robić!!! Trzymaj się dzielnie!
  12. Witam Was, Czuję się dzisiaj dość dobrze, nawet na godzinkę zostałam dziś w domku sama...moje samopoczucie pozostawia jednak wiele do życzenia... Byłam dzisiaj u lekarza na wszelki wypadek i co się okazało? A mianowicie to, że chyba nie potrzebnie się tyle męczę...zaczęło się od hormonów, które dostałam na jajniki, a dziś wyszło, że to blokada prawego biodra. Świetnie!
  13. A ja mam znowu jazde... Wczoraj na głowie miałam tak naciągniętą skórę, że nie mogła mi w jednym miejscu przeskoczyć...ale w końcu jak przeskoczyła to tak, że ja aż z bólu podskoczyłam. Zaraz się przestraszyłam, że jakaś żyłka mi pękła. Zaczęło mnie trząść. Jednak po raz pierwszy nie czułam żadnego lęku czy niepokoju. Dziś jednak nadrabiam strachem i płaczem. Straciłam już nadzieję! Ciągle wraca to uczucie, którego najbardziej się boję! JA CHCĘ ŻYĆ NORMALNIE!!!!!!!!!!!!!!!
  14. Przyznam, że zgodzę się z tym co napisał ferrariowner. Jak też usłyszałam od mojej psycholog, te objawy nerwicowe czemuś służą, a temu żebyśmy zrobili porządek ze swoim wnętrzem.
  15. aga8420 wiem co czujesz, bo ja mam dosłownie to samo...chcę cokolwiek zrobić, ale paraliżuje mnie strach...nie wiem naprawdę jak się go pozbyć
  16. Mój dzisiejszy dzień...dziwny! Wyszłam z rodzicami na zakupy i zaczęłam czuć ból w prawej nodze, od razu w głowie pojawiły się wspomnienia sprzed dwóch, trzech miesięcy. Znów zaczęłam się bać. Wróciłam do domu i poczułam totalną beznadzieję. Nie mam już nawet sił by płakać... Nad ranem znów się obudziłam z uczuciem lęku i dreszczami, potem bóle brzucha...tym razem czułam wyraźnie, że to nerwica. Olałam, twardo wstałam z łóżka...tylko potem ten spacer. Ogólnie nie czuję się źle, ale czuję taką beznadzieję i bezsilność... Za dwa tygodnie mam się spotkać z pewną osobą, tylko nie wiem jak ja z domu wyjdę, ale może będzie to okazja do pokonania moich lęków i słabości. Kupiłam dziś książkę "Jak pokonać lęki i fobie"-oby pomogła! Hmm...widzę, że ostatnio ja tu chyba najbardziej smęcę, ale muszę się gdzieś wyżalić...wybaczcie!
  17. Victorku to gratuluję, oby tak było jak najczęściej, a najlepiej to aby tak było już zawsze Mój dzień zaczął się niezbyt fajnie. Obudziłam się znowu z potwornym lękiem i znów zaczęłam sobie wkręcać różne choroby i rzeczy. Ze wtorku na środę w nocy się obudziłam i miałam taką derealkę, że myślałam, że mój mózg nie funkcjonuje, że się wyłączył. Obróciłam się na bok i zamknęłam oczy bo bałam się je otwierać. Usnęłam. Te moje usypianie i budzenie się było takie dziwne, jakby film się urywał. Rano wczoraj obudziłam się przez to tak przestraszona i zdołowana, że od razu zaczęłam płakać Nie mogłam wstać z łóżka, bałam się...leżałam bardzo długo. Ojciec się wkurzył, nachlał się i zaczął się na mnie wydzierać, że nie chcę sobie pomóc i wyjść z tego cholerstwa. Poczułam okropną beznadzieję, dobiło mnie to. Do dziś czuję się okropnie i zmagam się ze strachem jaki mnie w wyniku tej załamki ogarnął. Zaraz jadę do mojej psycholożki, może rozmowa z nią mi jakoś pomoże...ale ręce mi już opadły. [*EDIT*] No właśnie...nawet nie mam z kim pogadać [*EDIT*] No właśnie...nawet nie mam z kim pogadać [*EDIT*] Wróciłam od pani psycholog, jest mi znacznie lepiej...ale pewnie wieczorem coś mi strzeli, zacznę się ze strachu telepać i znowu zacznę ryczeć
  18. cleo27 dziękuję z całego serca. Obym jakoś przejrzała na oczy i przestała być takim uparciuchem
  19. cleo27 będę się starała, ale najgorsze jest to, że ja nie mogę uwierzyć, ze właśnie w takim momencie nerwica powróciła. Wiem, że mógł to być taki zbieg okoliczności, ale to do mnie nie dociera
  20. regina bardzo mi przykro, że masz taką sytuację. Ja nie pojmuję tego, że rodzice tak bagatelizują różnego rodzaju problemy swoich dzieci. Ale u mnie było podobnie i właśnie teraz to wychodzi w postaci nerwicy. Piszesz, że musisz się tłumaczyć, czuć się winna-sądzę, że między innymi to jest przyczyną Twojego stanu, a to jest sygnał, że potrzebujesz pomocy. Nie masz babci albo cioci, która mogłaby udać się z Tobą do specjalisty? I nie do lekarza, tylko psychologa, psychoterapeuty. Jeśli Twoi rodzice są nerwicowcami-oboje na dodatek, to niestety, ich stan udzielił się także Tobie. Ja mam to samo. Jeśli Twoja mama podkłada każdy objaw pod coś innego, to chyba się wstydzi swojej nerwicy, albo się oszukuje i udaje, że wszystko jest w porządku. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że wszystko przechodzi na Ciebie. Hmm...właściwie to chyba wskazana by była tutaj terapia rodzinna. Jednak jeśli nie masz z kim pójść-idź sama. Jeśli będziesz musiała potem powiedzieć gdzie byłaś i po co, to śmiało powiedz, że udałaś się po pomoc, której niestety w domu nie otrzymałaś. Może to trochę do rodziców przemówi. Moi dopiero teraz zrozumieli, co zrobili, co się działo w domu kiedyś, w jakich ja warunkach żyłam, Zrozumieli to, gdy ja jestem już dorosłą kobietą.
  21. Joanna2626 niestety te objawy nerwicowe są okropne. Naprawdę przez nie wszystko traci sens, człowiek staje się wrakiem...Sama nie daję sobie rady w walce z tym cholerstwem...Jednak te wszystkie objawy to właściwie wołanie naszego organizmu o pomoc, o wyciszenie, zwolnienie tempa życia...to niezwykle trudne, tym bardziej jeśli nagle coś się z nami dzieje nie tak. Dobrze, że zaczęłaś ratować się melisą czy jakimiś tabletkami pomagającymi przywrócić nerwową równowagę. Tylko przy nerwicach czasami na dłuższą metę okazuje się to nieskuteczne, za słabe. Tak było w moim wypadku. Niestety nerwica wróciła z taką siłą, że dziś jestem wręcz wrakiem. Właściwie już dawno wiedziałam, że potrzebuję fachowej pomocy, ale chciałam sobie radzić sama. Źle zrobiłam! Dopiero teraz udałam się do psychologa, i zauważyłam ile jest we mnie przyczyn mojego stanu. Gdybym nie była tak uparta i zdecydowała się wcześniej pójść do psychologa, może nie było by tego co jest teraz. Także staraj się walczyć, ale jeśli zauważysz, że nie dajesz rady, bądź już to widzisz udaj się najpierw do psychologa. Jeśli nadal będziesz miała objawy nerwicowe, to wtedy może będą potrzebne leki, ale być może, że da się ich uniknąć. Zacznij jednak działać od razu, bo nic z tym nie robią to będzie tylko gorzej. Niczego się nie wstydź. Leczenie nerwicy właśnie powinno się zacząć od psychoterapii. Trzymam za Ciebie kciuki i życzę odwagi i powodzenia.
  22. cleo27 właśnie wczoraj wieczorem zadzwoniła do mnie siostra (bo zobaczyła, że mnie nie ma na gg i chciała mnie trochę pogonić ) i też powiedziała to samo co napisałaś. Może to się zaczęło od hormonów, ale obudziło to we mnie jednak nerwicę na nowo, a że się zdenerwowałam to teraz się to za mną ciągnie. Jednak jest pewna sprawa, która będąc z tym związana, nie daje mi spokoju... Nic nie piszcie o siedzeniu samemu w domu bo zaraz telepki dostanę... Mój dzień nie jest najgorszy, to chyba dzięki siostrze i wspomnianym telefonie od niej. Jednak mój organizm ciągle mi dokucza nowymi dolegliwościami Przez to nie mogę się tego cholernego lęku pozbyć...
  23. karolina26 bardzo dobrze, że najpierw się chcesz udać do psychologa. Psychiatra jest niekiedy pomocny, jeśli trzeba osobę dodatkowo wyciszyć, aby sprawnie przebiegała psychoterapia. Może Tobie uda się właśnie ominąć leki. Jak przebiega taka rozmowa-po prostu najpierw musisz powiedzieć dlaczego się zdecydowałaś przyjść, dlaczego przyszłaś po prostu. Potem psycholog zacznie zadawać Ci różne pytania dotyczące Twojego życia, po to, aby mógł znaleźć przyczynę nerwicy, no i po to abyś mogła wyrzucić z siebie to co Cię gryzie. W psychoterapii bardzo ważne jest to, aby wszystko mówić szczerze i otwarcie, bo bez tego terapia nie będzie miała sensu. Ale nie ma się czego bać. Trzymam za Ciebie kciuki
  24. U mnie dno i 3 metry mułu... Wczoraj miałam atak, który puścił dziś rano dopiero i nadal się dziwacznie czuję... Ciągle się zastanawiam czy to faktycznie nerwica czy jednak nieuregulowane hormony... Jestem załamana, kolejny dzień leżę i ryczę nie daję rady. Rodzice już załamani, mama też ciągle płacze, tata już nie wiem co może mi pomóc i ja sama też nie wiem... Czuję, jakby mi znowu szyja puchła...macie też coś takiego??
  25. Nie mogę wytrzymać już sama ze sobą
×