-
Postów
3 324 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Dryagan
-
Chyba wraca mi psychoza. Matrix i inne urojenia
Dryagan odpowiedział(a) na Verinia temat w Schizofrenia
Też tak miałem w psychozie w manii. Wydawało mi się, że wszystko kręci się wokół mnie, nawet że osoby z Forum są zamieszane w spisek, a w ogóle generalnie cały świat. Jak to się działo, nie było mowy, aby coś mnie przekonało, że jest inaczej. Tak to niestety wygląda. -
W tym roku wybory są wyjątkowo trudne. Łatwiej jest wielu osobom wskazać kandydata, na którego na pewno nie chcą głosować, niż takiego, któremu z pełnym przekonaniem oddaliby swój głos. To naturalna reakcja w sytuacji, gdy oferta wyborcza budzi więcej wątpliwości niż nadziei. A jednak – mimo braku „idealnego” wyboru – warto potraktować głosowanie jako świadomą decyzję o kierunku, a nie jako wyraz pełnego poparcia dla osoby. Prezydent ma realny wpływ – może wspierać lub blokować konkretne działania, a jego postawa i decyzje wpływają na ton debaty publicznej i funkcjonowanie państwa. Dlatego nawet jeśli wybieramy nie tego, kto nas przekonuje, ale tego, kogo jesteśmy w stanie zaakceptować, to i tak podejmujemy ważną, odpowiedzialną decyzję. Zostawienie tego innym – to też wybór, tylko mniej przewidywalny w skutkach. Latarnik Wyborczy może być pomocny jako punkt wyjścia, bo pokazuje ogólne dopasowanie poglądów do deklaracji komitetów. Ale warto pamiętać, że: – nie wszystkie partie same odpowiadają na pytania (część odpowiedzi jest uzupełniana przez zespół redakcyjny, co może być tendencyjne), – pytania są dość uproszczone – czasem trudno wyrazić złożone stanowisko w trzech opcjach, – dopasowanie nie zawsze pokrywa się z intuicją czy zaufaniem do danego kandydata, – poglądy partii nie zawsze są tożsame z poglądami konkretnego kandydata na prezydenta – mogą się różnić w tonie, priorytetach, sposobie komunikacji. To raczej narzędzie orientacyjne, nie wyrocznia. Dobrze, że istnieje, ale nie powinno zastępować własnego rozeznania i sprawdzania kandydatów w źródłach, którym się ufa.
-
@Verinia gratuluję przekroczenia tysiączka. Super, że jesteś z nami!!!
-
@Maat "Nie wiem, na kogo głosować" – to nie jest słabość. To oznaka, że chcesz zdecydować świadomie, a nie dać się wciągnąć w emocjonalną grę. I za to warto się pochwalić, nie wstydzić. Tylko jedna rzecz jest naprawdę niebezpieczna: podejmowanie decyzji na podstawie przekręconych, zmanipulowanych albo niepełnych informacji. Dziś manipulacja nie krzyczy – ona się uśmiecha, wygląda profesjonalnie i działa subtelnie. Dlatego tak łatwo ją przeoczyć. · Nie polegaj tylko na nagłówkach, memach, skrótach z TikToka czy opiniach znajomych. · Nie ufaj informacjom z grafik bez źródła, nagrań bez kontekstu, ani portalom, które nie podpisują autorów tekstu. · Uważaj na treści, które mają wzbudzać gniew, strach, emocje – bo to znaczy, że ktoś próbuje Tobą grać. Zamiast tego sięgnij po rzetelne źródła, gdzie można: sprawdzić fakty, wypowiedzi (wcześniejsze i te w kampanii) oraz działania kandydatów obejrzeć pełne rozmowy (nie tylko fragmenty) – np. w niezależnych kanałach jak Kanał Zero (tam były rozmowy z kandydatami ok. 3 godzin) prześledzić oficjalne profile kandydatów, ich programy, wystąpienia i dokumenty, a nie tylko opinie innych o nich. Nie musisz kochać żadnego z kandydatów. Ale warto zadać sobie pytanie: Kto reprezentuje wartości, które są mi bliższe? Kto ma realny wpływ, a kto tylko obiecuje? Czy mój głos może coś zmienić – nawet jeśli to głos „przeciwko”? Nie oddawaj decyzji tym, którzy krzyczą najgłośniej. Zdecyduj po swojemu – ale świadomie. Bo wybory są zbyt ważne, żeby głosować na kogoś tylko dlatego, że „wszyscy tak mówią”.
-
Ruch NO FAP. Wstrzymywanie się od masturbacji, a korzyści.
Dryagan odpowiedział(a) na Verinia temat w Seksuologia
@You know nothing, Jon Snow To prawda, że wiele zależy od konkretnego kapłana – jego podejścia, empatii i doświadczenia duszpasterskiego. Kapłani bywają również grzeszni, bo są tylko ludźmi. Nie są pod tym względem wyjątkowi. Myślę, że to najbardziej denerwuje ludzi, że pouczają a sami się nie stosują. Ostatnio było z tym bardzo kiepsko. Jednak abstrahując od samych księży - warto pamiętać, że w Kościele katolickim zasady moralne nie są prywatnym przekonaniem jednego czy drugiego księdza, tylko wynikają z nauczania, które ma swój sens i ciągłość. Oczywiście każdy z nas dorasta, dojrzewa, zmienia się – i to naturalne, że pewne sprawy budzą pytania, zwłaszcza jeśli dotyczą naszej seksualności i rozwoju. Kościół katolicki rzeczywiście stawia wysoką poprzeczkę, jeśli chodzi o życie moralne – ale robi to nie po to, by ograniczać, tylko by ukierunkowywać. Nie chodzi o to, żeby wszystko było zakazane, ale żeby człowiek miał szansę wzrastać w wolności, która nie jest „róbta co chceta”, tylko świadomym wyborem dobra. A sumienie – jak słusznie padło – ma ogromne znaczenie, ale dobrze ukształtowane sumienie, a nie takie, które mówi: „skoro coś mi pasuje, to znaczy, że jest OK”. Każdy może szukać swojej drogi – ale jeśli ktoś świadomie chce pozostać w Kościele, warto też przyjąć, że Kościół nie jest tylko wspólnotą „miłych ludzi” i „wyrozumiałych księży”, ale także wspólnotą, która ma swoje nauczanie i zasady – i one nie są znikąd. Nie trzeba się z nimi zgadzać bezrefleksyjnie, ale warto je poznać dogłębnie, zanim się je odrzuci lub zmiesza z innymi światopoglądami. -
Ruch NO FAP. Wstrzymywanie się od masturbacji, a korzyści.
Dryagan odpowiedział(a) na Verinia temat w Seksuologia
@Dalja warto pamiętać, że w dokumentach Kościoła pojęcia takie jak „nierząd”, „prostytucja”, „rozwiązłość” czy „masturbacja” są rozumiane przede wszystkim jako kwestie moralne, a nie prawne czy społeczne. Kościół posługuje się własnym językiem teologicznym, opartym na określonej wizji człowieka i seksualności. Różnice między tymi pojęciami są w dużej mierze związane z intencją i kontekstem: Nierząd to ogólne określenie współżycia poza małżeństwem, Prostytucja – relacja seksualna za pieniądze lub korzyści, Rozwiązłość – często odnosi się do życia w sposób nieumiarkowany seksualnie, bez stałości, z wieloma partnerami. Nie chodzi o to, że Kościół stawia te rzeczy „na jednym poziomie” pod względem skutków czy winy, ale że wszystkie traktuje jako odejście od swojej nauki o seksualności. A co do zmian – faktycznie, podejście Kościoła zmieniało się historycznie, ale dokument Persona humana z 1975 r. to jedno z pierwszych oficjalnych ujęć, które próbowało uporządkować temat seksualności w kontekście XX-wiecznych przemian społecznych. Oczywiście katechizm KK nie obowiązuje osób niewierzących – to jasne. Ale jeśli ktoś chce być człowiekiem wierzącym i traktować swoją wiarę serio, to nie może wybierać tylko tego, co mu wygodne, a resztę odrzucać (a propos Twojego Właśnie dlatego zasady kościoła wywołują u większości młodych osób...) . Wiara to nie szwedzki stół. Można mieć wątpliwości, pytać, szukać zrozumienia – ale nie warto iść na łatwiznę, jeśli chce się być uczciwym wobec siebie i swojej religii. I jeszcze jedno – żeby coś rzetelnie krytykować, trzeba to najpierw dobrze poznać. Bo inaczej łatwo pomylić pojęcia i stworzyć sobie karykaturę tego, z czym się niby polemizuje. A to nie prowadzi ani do zrozumienia, ani do sensownej dyskusji. -
Drodzy Użytkownicy, Z uwagi na przebieg dyskusji w tym wątku - przypominam, że Forum ma służyć wzajemnemu wsparciu, nie ocenom ani atakom. Użytkownik Duży7 otrzymał już formalne ostrzeżenie od administracji – proszę o niekontynuowanie tematu personalnie, by nie zaśmiecać wątku. Zajmijmy się treścią i pomocą tym, którzy jej w tym miejscu naprawdę potrzebują. Dziękuję za zrozumienie.
-
@Duży7 otrzymujesz ostrzeżenie za sposób, w jaki prowadzisz swoje wypowiedzi na Forum. Twoje komentarze, szczególnie w wątku „Ofiara gwałtu”, przekraczają granice empatii, szacunku i zwykłej przyzwoitości. Pod pozorem „dzielenia się wiedzą” deprecjonujesz doświadczenia innych użytkowników, naruszasz zasady kultury dyskusji i sprawiasz, że przestrzeń wsparcia staje się dla nich niebezpieczna i nieprzyjazna. Odnosząc się do Twoich słów: „Na mnie nie działają sugestie jakiś ograniczeń. Ban, moderacja, kontrola – aby było jasne. Dlatego wielu odeszło z tego forum” – chcę Ci przypomnieć jasno i stanowczo: Na Forum obowiązują zasady, które dotyczą wszystkich użytkowników. To, że ich nie uznajesz, nie oznacza, że Cię nie obejmują. Jeśli uważasz, że „kontrola” i moderacja to coś, czemu można się wymknąć – jesteś w błędzie. Forum nie potrzebuje „niezależnych wyroczni”, które podważają sens wspierania się i wzajemnego zrozumienia. To miejsce powstało, by dawać wsparcie, nie by uprawiać emocjonalną dominację. Jeśli nie zmienisz tonu, nie zrezygnujesz z agresywnych aluzji i pogardliwych ocen, dalszy Twój udział na Forum nie będzie możliwy. Nie jesteś ponad regulaminem. Uprzedzam po raz ostatni.
-
@Duży7 proszę o rozwagę i większą empatię w wypowiedziach. Temat gwałtu to jeden z najtrudniejszych i najbardziej delikatnych wątków na forum. Wymaga ogromnej wrażliwości – nie tylko wobec tych, którzy dzielą się swoimi przeżyciami, ale także wobec wszystkich, którzy ten wątek czytają. Twoje wpisy zawierają sformułowania, które mogą być odebrane jako bagatelizowanie traumy ofiar i sprawiają wrażenie braku empatii. Nawet jeśli intencje były inne – forma jest ważna. To nie jest miejsce na wywody kulturowe, uogólnienia czy rozważania o „gruboskórności” – to miejsce wsparcia. Przypominam: Forum nie jest przestrzenią do oceniania ofiar, podważania ich przeżyć ani narzucania „lepszego spojrzenia” na tragedię, której ktoś doświadczył. Dyskusja – tak, ale tylko jeśli jest prowadzona z szacunkiem i taktem. @Verinia rozumiem Twoje emocje – temat jest wyjątkowo trudny i łatwo się zdenerwować, gdy ktoś pisze rzeczy, które brzmią niedelikatnie albo raniąco. Ale proszę Cię, byś mimo wszystko unikała obraźliwych sformułowań.
-
No nie do końca - ja mam ChAD - u mnie to aktualnie wygląda tak górka - stabilnie, tylko że w dłuższym przeciągu czasu niż kilka dni
-
@Wentyl1996 niepełnosprawność intelektualna to zaburzenie rozwoju, które objawia się trudnościami w uczeniu się, zapamiętywaniu, rozwiązywaniu problemów i funkcjonowaniu społecznym. Diagnozuje się ją zwykle, gdy IQ wynosi poniżej 70 i gdy trudności te pojawiły się przed 18. rokiem życia. To nie znaczy, że ktoś jest „gorszy” – tylko że potrzebuje więcej czasu, wsparcia i odpowiedniego podejścia. Są osoby z autyzmem i niepełnosprawnością intelektualną, które – dzięki systematycznemu wsparciu – nauczyły się funkcjonować samodzielnie. Każdy ma inny rytm i inne możliwości, ale to naprawdę możliwe. Nikt nie powinien mówić Ci, co „musisz” osiągnąć – ale dobrze, że chcesz coś zmienić. To znaczy, że jeszcze nie powiedziałeś ostatniego słowa. @acherontia styx teoretycznie masz rację, IQ 70–75 to tzw. graniczne funkcjonowanie intelektualne (borderline intellectual functioning) – nie jest to jeszcze formalnie niepełnosprawność intelektualna, ale może wiązać się z trudnościami w uczeniu się, adaptacji i funkcjonowaniu społecznym. Czyli IQ 75 nie kwalifikuje się do niepełnosprawności intelektualnej per se, ale osoba z takim wynikiem może mieć realne trudności – zwłaszcza jeśli występują inne zaburzenia, jak spektrum autyzmu, zaburzenia funkcji poznawczych, itp. W praktyce orzeczenie o niepełnosprawności może być wydane nie tylko na podstawie IQ, ale też całościowego obrazu funkcjonowania – w tym społecznego, emocjonalnego i zawodowego
-
@Duży7 @mała_mi123 proszę o zachowanie wzajemnego szacunku w wypowiedziach. Forum to przestrzeń do dzielenia się doświadczeniem, wspierania się i konstruktywnej wymiany zdań – nie do obrażania się nawzajem, ironizowania czy eskalowania konfliktów osobistych.
-
@rachelrowallan Cześć Romuald (albo jak wolisz ) – witaj na Forum! Fajnie, że się odezwałeś i tak szczerze opisałeś swoją sytuację. To naprawdę niełatwe, ale daje dużą szansę, że znajdziesz tu zrozumienie i może kilka sensownych podpowiedzi. Wiesz, na Forum mamy jedną ważną zasadę – nie stawiamy diagnoz i nie polecamy konkretnych leków, bo od tego są lekarze. Serio. Każdy organizm reaguje inaczej, a leczenie (szczególnie przy zaburzeniach lękowych czy objawach fizycznych, jak pocenie) powinno być dobrane indywidualnie i z głową. Ale możemy się podzielić swoim doświadczeniem, tym co komu pomagało (lub nie), no i po prostu – być obok. Pisz, dziel się, pytaj – jesteś w dobrym miejscu.
-
@Duży7 piszesz dużo o seksie, swoich potrzebach, o tym, że żona Cię kontroluje i że masz dość. Ale w całym tym wywodzie nie padło ani jedno słowo o tym, co w tym wszystkim czują Wasze dzieci. Bo one są. I one widzą, czują i słyszą. Nawet jeśli nie mówisz nic przy nich, one czują napięcie między rodzicami lepiej niż Ci się wydaje. Małżeństwo to nie jest tylko kwestia tego, ile razy w miesiącu ktoś ma ochotę na seks. To nie jest kontrakt z paragrafem o obowiązkach łóżkowych. To relacja dwojga ludzi, która powinna opierać się na wzajemnym szacunku, trosce i dojrzałości emocjonalnej. I to nie tylko między Wami, ale też wobec dzieci – bo dajecie im przykład na to, czym jest bliskość i czym jest związek. To, co opisujesz, wygląda nie jak związek, tylko jak przeciąganie liny: kto bardziej sfrustrowany, kto mniej „zdominowany”, kto komu bardziej „dowali”. A dzieci w tym wszystkim to statyści? Przypadkowi pasażerowie w zderzających się czołowo pojazdach? Jeśli już naprawdę nic między Wami nie zostało – to uczciwiej byłoby się rozstać w cywilizowany sposób, niż trwać w związku opartym na wzajemnym żalu, frustracji i kalkulacjach. Bo dzieci bardziej niż nieszczęśliwe małżeństwo rodziców, potrzebują spokoju, stabilności i atmosfery, w której nie słyszy się, że „została mi tylko dziwka albo rozstanie”. Małżeństwo się czasem rozpada – to prawda. Ale nawet wtedy można się rozejść z godnością. Albo zostać – i wspólnie coś zmienić. Ale to wymaga dwóch dorosłych ludzi. Nie tylko w metryce.
-
Nie daję już rady z natrętnymi myślami, mam naprawdę dosyć. Od tego można zwariować
Dryagan odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica natręctw
@robertina – to musi być naprawdę męczące i przykre, że coś, co kiedyś sprawiało Ci radość (muzyka), teraz uruchamia taki kłębek niechcianych myśli. I nie, nie jesteś jedyna, choć wiem, że w takim stanie można się tak właśnie czuć – jakby nikt inny nie miał podobnych doświadczeń. Nie jestem specjalistą, ale to, co opisujesz, przypomina coś w stylu natrętnych myśli – i to, że są abstrakcyjne, czasem pozornie absurdalne, wcale nie czyni ich mniej uciążliwymi. Bywa, że nasz umysł łapie jakiś bodziec (melodię, rytm, skojarzenie) i potem wchodzi na zapętlony tor, który trudno przerwać. To nie jest kwestia „nie radzenia sobie” – po prostu tak działa mechanizm, z którym wiele osób zmaga się na różne sposoby. Nie wiem, czemu Twój terapeuta to zbagatelizował – moim zdaniem, jeśli coś realnie rozwala Ci dzień i noc, to jest istotne. Może warto spróbować konsultacji u innego specjalisty, zwłaszcza kogoś, kto zna się dobrze na zaburzeniach obsesyjno-kompulsyjnych lub natrętnych myślach. Nawet jeśli nie masz takiej diagnozy – znajomość tych mechanizmów może pomóc. Forum jest od tego, żeby wyrzucić z siebie swoje myśli. I choć nie zawsze od razu ktoś odpisze, to nie znaczy, że jesteś mniej ważna. Czasem po prostu ktoś potrzebuje więcej czasu, żeby coś mądrego napisać. -
@mała_mi123 Twoja odpowiedź to trochę jak zimny prysznic – niby szok, ale człowiek się budzi. Trafiłaś celnie z kilkoma spostrzeżeniami, choć forma rzeczywiście mocno pikantna. I chociaż można się uśmiechnąć przy żartach o listonoszu i operowaniu gruszką, to między wierszami jest sporo gorzkiej prawdy o relacjach, które się rozjechały. Bo to nie chodzi tylko o brak seksu – tylko o to, że jak brakuje wzajemności, szacunku i zwykłej, codziennej bliskości, to potem się już nic nie klei. A wtedy i rozmowa boli, i milczenie boli jeszcze bardziej. Może warto zacząć od prostego: mniej siłowania się, więcej szczerości. Nawet jeśli nie zadziała – przynajmniej będzie wiadomo, że człowiek próbował po ludzku. @Duży7 Rozumiem, że jesteś rozgoryczony i masz poczucie, że przez lata dawałeś z siebie więcej, niż dostawałeś w zamian. Ale sposób, w jaki dziś mówisz o żonie – to nie jest już tylko rozczarowanie. To pogarda. A pogarda to gwóźdź do trumny każdej relacji. Jeśli naprawdę jesteś już tak rozżalony, że nie widzisz sensu, by z nią być – rozstańcie się. Zrób to po ludzku, a nie jak mściciel w wersji live. Bo przy całej Twojej złości – to, co teraz robisz, nie jest siłą. To słabość. I chyba sam najlepiej wiesz, że nie tędy droga. Nie musisz jej już kochać, nie musisz z nią zostać. Ale możesz wybrać, czy zamkniesz ten etap jak człowiek, który zna swoją wartość – czy jak ktoś, kto do końca musi dobić drugą osobę, żeby udowodnić, że miał rację.
-
@Duży7 rozumiem Twoją frustrację i rozczarowanie sytuacją w małżeństwie, ale sposób, w jaki piszesz o swojej żonie, naprawdę budzi niepokój. Porównania do „dziwek”, uwagi o „kupowaniu uwagi” czy określenia typu „lady muchy w nosie” – to nie język miłości ani szacunku. A przecież to właśnie szacunek i uczucia powinny być podstawą każdej relacji. Seks to nie nagroda, waluta ani obowiązek – to wyraz bliskości, zaufania i emocjonalnej więzi. Kobieta, która czuje się kochana, widziana i wysłuchana, będzie pragnęła tej bliskości – nie z przymusu, tylko z potrzeby serca. Dlatego w zdrowym związku równie ważne są czułość, rozmowa, przytulenie i codzienne gesty. Małżeństwo to nie układ z paragrafami o „świadczeniach obowiązkowych”. Jeśli chcesz coś w tej relacji naprawić, warto zadać sobie pytanie nie „co mi się należy?”, ale „co mogę dać, żeby druga osoba poczuła się kochana?”. Bo inaczej to już nie jest związek dwojga ludzi – tylko lodówka i mikrofalówka stojące obok siebie w kuchni. Niby razem, a jednak każde osobno. I wtedy można uczciwie powiedzieć: tego małżeństwa już w zasadzie nie ma. Pozostała tylko wspólna skrzynka na listy i rachunki. I nawet najlepszy seks tego nie poskleja – jeśli jedna strona czuje się traktowana jak sprzęt obsługiwany według instrukcji.
-
@Cień latającej wiewiórki próbuj tutaj na Forum napisać pw. - czasem zagląda jak Wielki Brat, chociaż się nie udziela
-
@Paula Bratek mania psychotyczna ma wiele podobieństw ze schizofrenią
-
@Dalja "Para jednoosobowa" brzmi trochę jak promocja w sklepie: „Kup jedno, udawaj, że to komplet!” miłość kompaktowa – cała relacja w jednym człowieku. A tak serio – czy chodzi Ci o taki układ, gdzie tylko jedna strona daje, zabiega, dzwoni, przytula, gotuje rosół i pyta, jak minął dzień... a druga strona głównie odbiera i mówi „aha”. Czyli związek, w którym jedna osoba robi za cały duet – emocjonalnie, organizacyjnie i serduszkowo (w sensie czułości). No i owszem, jeśli obie strony są szczęśliwe – nawet jeśli jedna robi za dwie w tym związku – to może i nie ma co tego tykać. Ale czasem to „szczęście” jednej strony jest po prostu cichym pogodzeniem się z brakiem wzajemności. A wtedy taka "para jednoosobowa" to bardziej smutny monodram niż romantyczna komedia. Ale hej – dopóki nie noszą wspólnie jednej kurtki i nie mają wspólnego telefonu, może nie jest jeszcze tragicznie.
-
Jeszcze a propos tej czułości – bo coś czuję (nomen omen), że warto dorzucić kilka luźniejszych słów, zanim ktoś postanowi zagłaskać drugą osobę na poziomie kota tulonego na śmierć. Czułość to świetna sprawa. Jak sól w zupie – bez niej niby da się żyć, ale smaku brak. Tylko że jak się nasypie za dużo… no to już nie czułość, tylko przesłodzona tragedia. A raczej: przesolona. I tak samo działa czułość na turboobrotach – zamiast wzmacniać więź, potrafi drugą osobę przydusić jak emocjonalna kołdra obciążeniowa. Serio, można kogoś zagłaskać tak, że od samego „koteczku, słoneczko, aniołeczku, jak Ci minął dzień?” – będzie kombinował, jak uciec pod pretekstem zakupu ziemniaków i nie wracać. Czułość jest piękna, ale tylko wtedy, gdy daje przestrzeń, a nie przydusza. Bo nawet najłagodniejszy kot ucieknie z kolan, jeśli będzie głaskany pod włos przez trzy godziny z rzędu. Warto też pamiętać o jednej rzeczy: nie każdy okazuje czułość w sposób oczywisty. Nie każdy będzie się przytulał, mówił „misiu-pysiu” i słał serduszka na Messengerze co trzy godziny. Są tacy, którzy miłość pokażą... podkręceniem grzejnika w nocy, żebyś nie zmarzł. Albo zostawieniem ostatniego pieroga na talerzu – a to jest już naprawdę wyższy poziom uczucia. To, że ktoś nie okazuje czułości w klasyczny sposób, nie znaczy, że nie kocha. Może po prostu jego „językiem miłości” jest robienie herbaty, sprawdzanie ciśnienia w oponach albo zapamiętywanie, jaką masz ulubioną piosenkę. Nie każdy musi być romantycznym bohaterem z telenoweli – czasem prawdziwe uczucie siedzi sobie cicho w kącie, pachnie rosołem i przynosi ładowarkę do telefonu bez pytania. A więc złoty środek: czułość jak sól – szczypta czyni potrawę pyszną, ale sypana garściami może ją zepsuć.
-
@Karolin00 nie jesteś słaba – wręcz przeciwnie. Zrobiłaś więcej, niż wielu by potrafiło, będąc w tak trudnym stanie. Poszłaś na studia, utrzymałaś dobre oceny, zdobyłaś stypendium – wszystko to, mimo że w środku toczy się walka z lękiem i poczuciem, że nie pasujesz. I wiesz co? Nie musisz być „obyta” czy „wyluzowana”, żeby coś znaczyć. To, że ktoś się śmieje, mierzy wzrokiem albo nic nie mówi – nie znaczy, że ma rację. Lęk potrafi wmówić człowiekowi, że nie jest wystarczający, że nie zasługuje na miejsce przy stole. A to nieprawda. Jeśli czujesz, że nie dajesz już rady, to może warto nie tyle „zmuszać się dalej”, co poszukać sposobu, żeby dać sobie trochę więcej ulgi – może rozmowa z psychiatrą o lekach, może zmiana terapii. Ale na pewno nie odpuszczaj sobie. Nie dlatego, że „musisz się leczyć”, tylko dlatego, że zasługujesz na to, żeby żyć trochę lżej, z mniejszym ciężarem. I naprawdę – to nie Ty jesteś problemem. Problemem jest lęk. A z nim da się coś zrobić, tylko trzeba dać sobie czas i nie oczekiwać, że wszystko minie od razu. Trzymam za Ciebie kciuki. Jesteś dużo silniejsza, niż Ci się wydaje.
-
@Paula Bratek są osobne wątki o tych lekach, które wymieniłaś - możesz tam zobaczyć wrażenia z zażywania tych akurat leków. Czemu zadajesz pytanie w wątku o latudzie????
-
Kiedy potrzeba czułości staje się patologią? Może wtedy, gdy zaczynamy traktować drugiego człowieka jak „automat do przytulania”, który ma zawsze być dostępny na żądanie. Albo kiedy bliskość staje się obsesją i bez niej nie da się funkcjonować – jakby brak czułości był końcem świata, a nie po prostu chwilą samotności. Czułość to coś pięknego, ale nie może być wymuszona, jednostronna ani traktowana jak plaster na wszystkie emocjonalne rany. Bo wtedy z potrzeby robi się głód, a z głodu – uzależnienie.
-
Takie są możliwe filtry: Nie mamy żadnego wpływu na techniczne ustawienia Forum - jest to robione przez WP