Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 597
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. No musisz się teraz obserwować i pilnować. Jakbyś jednak znowu chciał to brać, to zgłoś się do lekarza, bo uzależnienie od benzodiazepin to nie są żadne przelewki. Rozumiem, że miałeś męczące myśli, ale pamiętaj, że benzodiazepin absolutnie nie bierze się na stresy życia codziennego, tylko na wyjątkowo silne ataki paniki albo bezsenność powodujące skrajne wyczerpanie albo dezorganizację. Nie wiem, co to były za myśli, bo do głowy ci nie wejdę, ale staram się wierzyć, że popychały cię do tego najgorszego. Benzodiazepiny trzeba zawsze traktować jako ostateczność!
  2. @Fobic A no właśnie, najgorsze, że @snilek bierze już, jak pisałem, dawki progowe tych benzodiazepin. Alprazolam i lorazepam są krótko i silnie działające, więc ryzyko uzależnienia jest spore.
  3. To są dawki progowe benzodiazepin. Tak z tego co tu piszesz, to wydaje mi się, że jednak wpakowałeś się w pewien problem z tymi benzodiazepinami, choć ciężko tak oceniać przez Internet. Zgłoś się z tym do lekarza, bo tu na forum nic ci nie pomożemy w takiej sytuacji.
  4. To, że dzisiejszy dzień był takim dniem jakiego nie miałem od lat. Tyle dobrych rzeczy... 1. Kawa i ciasteczko z rana w ulubionej kawiarni 2. Uczepienie się fajnej oferty pracy jako pomoc apteczna podczas wizyty w aptece blisko mojego domu 3. Spotkanie ze starą kumpelą z podwórka, której nie widziałem 10 lat i tym samym odnowienie znajomości 4. Basen i pizza z tatą, bo chciał mnie zabrać hihi 5. W międzyczasie umówienie się na randkę przez Internet z fajnym gościem (tak, jestem homo) Jak widać najpiękniejsze chwile potrafią nieraz przyjść same
  5. Piszesz coś o depresji nawracającej. Z leków, które wymieniłeś widzę tylko zwyczajne antydepresanty SSRI/SNRI itd. Jednak nie tylko antydepresantami leczy się depresję i ciężkie stany lękowe. Ze mną było tak, że po antydepresantach miałem tylko coraz gorsze jazdy. Źle dobrane leki wyrządzają często więcej szkód niż jeszcze przed leczeniem. Okazało się, że najlepiej reaguję na stabilizatory i neuroleptyki i tylko te leki wolno mi podawać. Psychoterapia u mnie będzie już tylko dodatkiem, bo leki bardzo mnie podniosły, mimo bardzo nieciekawych ostatnich wydarzeń. Próbowałeś jakichś neuroleptyków albo stabilizatorów? Czy Twój lekarz orzekł ci, że już wszystkie metody wykorzystałeś? Przy wyjątkowo ciężkich epizodach depresji można też elektrowstrząsy stosować, kiedy leki praktycznie nic nie dają, a jest zagrożenie życia np. wycieńczeniem z powodu braku apetytu czy też z powodu poważnych zamiarów samobójczych. Z doświadczenia wiem, że co lekarz to inny i czasem trzeba się nachodzić i nadłubać różnych sposobów, by coś pomogło chociaż w minimalnie zadowalającym stopniu. Pamiętaj, że chodzi o Twoje dobro, Twoje zdrowie i Twoje udane życie.
  6. Wielkie dzięki za odpowiedź. No ten temazepam czuję optymalnie, tak jak powinienem, kładę się i wstaję, tyle z jego działania, jeszcze łączę go z hydroksyzyną 100mg, kwetiapiną 300mg i totalnie nic mi nie jest na drugi dzień. Ten nitrazepam tak troszkę mi chodzi po głowie, spróbować by mi nie zaszkodziło, skoro mam takie silne stany lękowe i bezsenność, że wymagam raz na jakiś czas benzo, jednak wątpię, że mi lekarz go przepisze tak hop-siup, po tym temazepamie, o który go wybłagałem i to jeszcze przez teleporadę, także wiesz... Wizytę mam 11 października, planuję jeszcze namówić lekarza na zwiększenie lamotryginy ze 150mg do 200mg, tu akurat chodzi mi po prostu o wygodę, nie chcę rozdzielać tabletek. No więc żeby się nie przestraszył, że tak bardzo sam coś kombinuję z tymi lekami. Estazolam i diazepam nie budzą mojego zaufania, między innymi po opiniach na tym forum na temat estazolamu, nie ciągnie mnie w ogóle do niego, a diazepam to już w ogóle totalnie nie dla mnie, bo wiesz diazepam jest bardzo podobny do klorazepanu (te same metabolity), który z kolei w ogóle na mnie nie działał, ani nasennie, ani przeciwlękowo, nic totalnie...
  7. @Fobic Mam do Ciebie pytanie. Czy brałeś może nitrazepam kiedyś na bezsenność? Jakbyś go ocenił, czy wywołuje coś w rodzaju "kaca" rano? Słyszałem, że to jedna z najostrzejszych benzodiazepin.
  8. Z ciekawości, dlaczego aż metoprolol musisz brać? Są przecież łagodniejsze beta-adrenolityki: bisoprolol, nebiwolol. Ciśnienie faktycznie nie jest jakieś dramatycznie niskie jak ci pisała koleżanka @acherontia styx. Jeśli jesteś wysoki i szczupły, to takie ciśnienie jest dla ciebie książkowe. Możesz być też niskociśnieniowcem, a to już genetyka i z tym się po prostu żyje. Wyobraź sobie, że ja biorąc bisoprolol, indapamid, amlodypinę, kwetiapinę i lamotryginę i tak miewam górne ciśnienie powyżej 140. Choć kiedy jeszcze nie brałem amlodypiny to miewałem nawet 170. Cóż, genetyka.
  9. eleniq

    Dziecko

    Potwierdzam! W nieustabilizowanym stanie można popełnić wiele błędów. Wiem to po sobie, nie będę się rozpisywał. Teraz, kiedy jestem stabilniejszy, to moje spojrzenie na pewne sprawy stało się dosłownie 100x inne!
  10. Chyba wiem o co ci chodzi. Ale chciałbym zwrócić uwagę, że chyba bardzo analizujesz te myśli, może aż za bardzo. Też kiedyś tak miałem coś podobnego i to było wykańczające. Przez głowę przewijają nam się różne myśli, bardzo różne, mogą być miłe albo niemiłe, chciane albo niechciane, kolorowe albo szare, no po prostu cała ich gama. I to jest normalne. Piszesz, że jest to Twoje wyobrażenie i nic więcej. Skoro nie jesteś w stanie przenieść tego na rzeczywistość, to znaczy, że to się dzieje tylko w Twojej głowie. Zdajesz sobie z tego doskonale sprawę. I tak chyba najlepiej to wytłumaczyć. Żebyś wiedział jakie inni ludzie nieraz mają wyobrażenia, to wierz mi, zdziwiłbyś się jeszcze bardziej... Naprawdę myślę, że nie ma jakichś większych powodów do niepokoju. Ale jeżeli te myśli wymykały by ci się spod kontroli, zaczął byś je jakoś niekontrolowanie realizować, to już można by było się temu bardziej przyglądać. Tak myślę. Takie jest moje zdanie. Oceniam to tylko na podstawie tego co napisałeś.
  11. To prawda. Ma także działanie aktywizujące i neuroprotekcyjne. Na mnie działa bardzo dobrze. Nie mam żadnych uboków. @Fobic Ogólnie rzecz ujmując, każdy antydepresant może wzmagać lęki, agresję i psychozy u osób podatnych na stany lękowo-psychotyczne. Ja jestem takim przykładem. Osoby, które mają ataki lęku czy psychozy przy braniu antydepresantów powinni je odstawić pod kontrolą lekarza i przerzucić się na neuroleptyki i/albo stabilizatory.
  12. eleniq

    Dziecko

    Nie każdy może i chce mieć dzieci. To jest dość oczywista sprawa. Dzieci to nie są osóbki do towarzystwa na późniejsze życie. Skoro nie chcesz mieć dzieci, widzisz, że ewidentnie sobie z nimi nie poradzisz, obrzydzają cię, nie czujesz tej potrzeby, tego powołania, to tak na zdrowy rozum, po co się w to pchać. Nic na siłę, bo inaczej można za to prędzej czy później srogo zapłacić. Wierz mi. Wiesz, nigdy nie było i nie ma idealnych rodzin, idealnych związków, że wszystko jest zawsze happy i high life rodem z amerykańskiego filmu. Życie nie bywa litościwe nawet dla tych największych wygrywów. Myślę, że na takie problemy powinnaś spojrzeć bardziej ze swojej perspektywy, to jest Twoje życie i to Ty o nim decydujesz. Oczywiście rozumiem Twój lęk przed wyjawieniem siebie, swoich pragnień, swoich głębszych uczuć, no ale cóż... to już od ciebie zależy czy się przełamiesz i przeskoczysz ten mur, który jakby blokuje ci tą drugą, lepszą Twoim zdaniem szansę. To ty musisz o tym zadecydować. Naprawdę nie powinniśmy ci tutaj nic sugerować, bo my nie znamy aż tak dobrze Twojej sytuacji, Twojego życia, żeby się tak dobitnie o tym wypowiadać. Ja próbuję Ci to wytłumaczyć tak po zdrowemu, psychologicznie. Mam jednak nadzieję, że coś tam cię naprowadziłem. Pozdrawiam i życzę Powodzenia!
  13. No wenlafaksyna i mirtazapina razem dają podobno fajne combo, tak słyszałem. Sulpiryd może mieszać w hormonach (u mojego znajomego obniżył testosteron i podniósł prolaktynę no i musiał go odstawić). Co do pregabaliny ciężko mi się wypowiadać, bo ja ją brałem raptem 1,5 tygodnia, bo otępienie takie było nie do przełknięcia po prostu. Leki, które ja biorę to najlepsza i najmniej szkodliwa kombinacja ze wszystkich jakie brałem. Jestem ze swojego zestawiku mega zadowolony, nie mam żadnych uboków, nawet chudnę, przybieram na masie mięśniowej, co jest niewiarygodne przy kwetiapinie. Lekarz powiedział, że to leki dla mnie. Wiele testowałem tych specyfików i w końcu trafiłem na swoje. Wszystko mam wyregulowane - myślenie, nastrój, apetyt, sen, koncentrację. Czego chcieć więcej
  14. Sulpiryd bierze się tylko na dzień, bo to lek wpływający w dużym stopniu na przekaźnictwo dopaminergiczne, o krótkim okresie półtrwania. Pregabalina tylko na sen, no to cóż, nie wiem czy jest sens, ona jest lekiem przeciwlękowym, a nie normującym sen. Ją się dawkuje zwykle w 2 dawkach podzielonych na rano i popołudnie - tak podawano ją moim kolegom na oddziale dziennym, ona też ma krótki okres półtrwania i trzeba ją tak rozkładać. Więc miałbym spore wątpliwości co do sensu dawkowania jej na wieczór. Wenlafaksynę również trzeba dawkować w dwóch dawkach podzielonych rano i popołudniu podobnie jak pregabalinę, w żadnym wypadku nie bierz jej wieczorem. Mirtazapina to już niewątpliwie tylko na wieczór. Myślę, że tak było by najrozsądniej, skoro taka kombinacja leków ci pasuje. Swoją drogą jest to dość mocna i złożona kombinacja. Zgodnie z moim rozumowaniem wychodzi coś takiego: sulpiryd 1-0-0 pregabalina 1-1-0 wenlafaksyna 1-1-0 mirtazapina 0-0-1
  15. @move No właśnie Osoba z zaburzeniami lękowymi jest pochłaniana przez nadmierne rozmyślanie: "A co jeśli..." i wg mnie warto troszkę się temu przyjrzeć. Zaburzenia lękowe to jedno wielkie błędne koło: lęki generują lęki. I trzeba jakoś starać je przerwać, okiełznać, poznać. Na tyle, na ile możemy, na ile uznamy za stosowne, bo każdy ma tu inne możliwości związane ze swoim temperamentem. Lęk powinien być adekwatny do sytuacji, ostrzegać nas adekwatnie przed zagrożeniem, a nie utrudniać nam zrelaksowanie, spotkania z ludźmi czy wykonywanie pracy. To tak w dużym skrócie...
  16. Cześć Wszystkim! Widzę, że będę miał okazję przywrócić ten wątek sprzed blisko 2 lat do życia uhhh... Otóż, wymyśliłem zupełnie samemu takie ćwiczenie, które mogło by pomóc uporać się z pewnym lękiem. Nazwałem je tak ładnie i zgrabnie - RACJONALIZACJA. Jeżeli macie w swojej głowie jakiś lęk, który panoszy wam się po głowie jakby cały czas i lubi nieraz dawać o sobie znać, to proponuję takie ćwiczenie: 1. Nazwanie lęku. Żeby nazwać lęk, trzeba (moim zdaniem) się w niego wcielić, utożsamić się z nim. Wówczas próbujemy dokończyć zdanie: A co jeśli... I to jest właśnie wasz lęk. Pamiętajcie, że lęk nigdy nie powstaje z niczego. On zawsze ma jakieś źródło. Najczęściej na skutek przeszłych, wyjątkowo dla nas nieprzyjemnych wydarzeń. Jak rozpracowujemy jakiś lęk, to zawsze jeden, nie kilka na raz, bo się pogubimy. Jeśli już nazwiemy lęk i wcielimy się w niego, to próbujemy się od niego odseparować, by móc przyjrzeć mu się już bardziej z boku, wychodzimy z niego, poprzez wytłumaczenie sytuacji OBECNEJ, w której obecnie się znajdujemy i nie powinniśmy w ogóle czuć tego lęku. Przechodzimy do drugiej części ćwiczenia... 2. Tutaj opisujemy swoją obecną sytuację. Żeby odseparować się od tego lęku, musimy sobie wytłumaczyć, dlaczego nie powinno go być "tu i teraz". Przyjmujemy, że sytuacja w zdaniu "a co jeśli..." nie ma praktycznie żadnego prawa bytu w chwili obecnej. Musimy dokończyć zdanie, które pomoże nam zaprzeczyć zdaniu w 1. części ćwiczenia, a mianowicie: Ale to się nie stanie, bo... I teraz układamy sobie następujące zdanie w całości: A co jeśli... Ale to się nie stanie, bo... Pamiętajcie, że to ćwiczenie tyczy się WYŁĄCZNIE sytuacji, które mają związek z przeszłością! To teraz czas na mnie, by Wam pokazać przykład takiej racjonalizacji. 1. A co jeśli, ktoś zaraz na mnie nakrzyczy 2. Ale to się nie stanie, bo jestem u siebie w domu i się relaksuję (i to zdanie można sobie powtarzać po kilka razy). Co sądzicie o moim autorskim ćwiczeniu?
  17. W serwisie APTELINE jest dostępny z tego co widzę. Klikasz, zamawiasz i odbierasz w najbliższej aptece z listy
  18. @Fobic Stary, jednak miałeś rację z tym potencjałem uzależniającym, zwracam honor. Bo teraz przeczytałem, że benzodiazepiny wykazujące krótki czas działania (np. alprazolam, lormetazepam, temazepam) i jednocześnie szybko wydalane z organizmu mają większy potencjał uzależniający niż benzodiazepiny długodziałające (np. diazepam, klorazepan, klonazepam). Z tych nasennych benzodiazepin to mamy lormetazepam, temazepam, estazolam i nitrazepam. To w kolejności czasu działania. Wychodzi na to, że ten temazepam jest jednak mocniej uzależniający.
  19. Sulpiryd w małych dawkach działa trochę jak antydepresant, aktywizująco. Pregabalina jest lekiem przeciwlękowym, tłumiącym, bez żadnego działania aktywizującego. Jeśli masz bardziej lęki i drażliwość to pregabalina, jeśli masz bardziej apatię i wycofanie to sulpiryd.
  20. Łooo! Musiałeś mieć albo bardzo doświadczonego lekarza, albo mieć cholernie ciężką bezsenność, że przepisał ci taki arsenał tego midazolamu. Tak czytam ulotkę tego midazolamu, to jednak jest to moim zdaniem lek jednak do leczenia zamkniętego. Szczęście, że mi temazepam pomaga. Kiedyś zaproponowałem jednej mojej lekarce, do której chodziłem dobre 7 lat, to nie chciała mi przepisać diazepamu, bo powiedziała mi, że jego się bardziej stosuje w leczeniu bezsenności i drgawek. Ja miałem lęki, to zamiast niego chciała mi przepisać Tranxene. Jednak teraz absolutnie zabraniam sobie branie jakichkolwiek benzodiazepin w ciągu dnia. Ja pracuję i uprawiam sport, muszę być "w kontakcie z rzeczywistością". Temazepam jest tylko na noc i działa akurat na tyle długo, by zapewnić 7-8h snu i koniec. Na dzień mam inny doraźny lek antylękowy
  21. Ja tego działania przeciwlękowego temazepamu nie czuję, bo nie mam jak poczuć. Po jego wzięciu zasypiam i nie pamiętam tego co się działo po jego wzięciu, więc czuję wyłącznie jego działanie nasenne. Swoją drogą, to on powoduje niezwykle spokojny sen, taki bez snów. Taki sen nazywa się narkotycznym z tego co wiem. Leki z grupy "Z" w ogóle na mnie nie działały, tylko uboki czułem dziwne, więc odpada. Bo np. po Lorafenie to miałem straszne koszmary, dawano mi go w szpitalu na bezsenność, ja pierd... Diazepam z tego co wiem jest taką najbardziej uniwersalną, wyważoną benzodiazepiną. Stosuje się go na wszystko - pobudzenie, lęki, drgawki, niekontrolowane skurcze mięśni, odstawienie alkoholu. Ale ten diazepam ma bardzo długi okres półtrwania i aż 3 aktywne farmakologicznie metabolity: nordazepam, oksazepam i temazepam. Obawiam się, że tu łatwiej o uzależnienie, wydaje się mocny. Nie pisałbym się nigdy na niego. A midazolamu, misiu, to już nikt mi nie przepisze, bo to lek stosowany wyłącznie w narkozie. Tak pisała koleżanka @acherontia styx Temazepam jest dla mnie ideolo, więc niech zostanie on No i właśnie to wysokie powinowactwo do tej jednostki alfa-1 tłumaczy jego wybitne działanie nasenne. Leki z grupy "Z" też wykazują powinowactwo wyłącznie do tego miejsca w receptorze GABA. Ale ogółem temazepam i tak jest ponoć słaby, jak na benzodiazepinę. Bardzo ci dziękuję @Fobic za wyczerpujące wyjaśnienie. Jak zawsze jesteś niezawodny w tym temacie! Przesyłam Ci dużo zdrowia i sił!
  22. Moi Kochani Benzodiazepinowcy! Zwracam się do Was z małym zapytaniem. Potrzebuję się zapytać osób, które mają większe doświadczenie w braniu benzodiazepin, otóż... Dostałem od lekarza temazepam, głównie w celach nasennych. Zapisywałem sobie, kiedy go brałem i wyszło mi, że zażywałem go średnio raz na tydzień, po jednej tabletce 10mg (równoważnik 5mg diazepamu). I trochę się obawiam, czy przypadkiem nie przechodzi to w jakieś uzależnienie. Zaznaczam, że biorę go tylko i wyłącznie wtedy, kiedy nie przychodzi do mnie sen (mimo wzięcia 50mg hydroksyzyny i po 1-2h następnych 50mg hydroksyzyny), to jeszcze zaczyna mi dodatkowo dziwnie szumić w uszach, wyostrza mi się słuch i mam wrażenie jakbym troszkę wariował i to mi bardzo utrudnia zaśnięcie i wypoczęcie, a bardzo potrzebuję się wyspać załóżmy do pracy. Temazepam działa na mnie zawsze bardzo dobrze, wywołuje pożądany, niezwykle spokojny sen, budzę się bez żadnego problemu, zupełnie trzeźwy. Nie czuję potrzeby brania kolejnej dawki, a tylko wtedy, kiedy sytuacja jakoś tego wymaga, co wam opisałem. Ja myślę, że to jeszcze chyba nie jest jakieś ostre uzależnienie. Ale czy się na nie zbiera, to nie wiem już, bo nie mam doświadczenia. Ale tak na logikę... Temazepam z tego co czytałem, jest jedną z benzodiazepin o małym powinowactwie do receptora GABA, więc chyba nie powinien wywoływać w nim jakichś znaczących adaptacyjnych zmian typu down-regulacja. Do tego jest zaliczany do benzodiazepin o krótkim czasie działania 7-11h. W ulotce piszą, że stan stacjonarny osiąga dopiero przy podawaniu go ciągiem 3 dni w dawkach wielokrotnych. I właśnie chciałem spytać - co to jest dawka wielokrotna, bo mój medyczny mózg tego nie rozumie zbytnio hehe. Z góry dzięki za odpowiedzi Kochani!
  23. Olanzapina może powodować znaczny przyrost masy ciała. Rzeczywiście jest uważana za jeden z najskuteczniejszych leków na schizę, ale strasznie spowalnia metabolizm. Robi to przez silną blokadę receptorów H1 i 5-HT2C. Lekiem o podobnej skuteczności i mechanizmie działania do olanzapiny wg badań jest rysperydon, który powoduje już mniejszy przyrost masy ciała i ma mniejsze działanie uspokajające niż olanzapina.
  24. Jeszcze nigdy nie słyszałem o badaniu poziomu neuroprzekaźników w mózgu. Współczesna medycyna laboratoryjna chyba jeszcze nie jest w stanie wykonywać takich badań, pomiarów, jeśli chodzi o ich poziomy w mózgu. Coś kiedyś czytałem o autyzmie, to była taka wzmianka, że "osoby autystyczne mają podwyższony poziom serotoniny w płytkach krwi". Niestety nie wiem, co to dokładnie oznacza, z czym się wiąże i co można z tego wywnioskować. Może za jakieś 5 lat będę w stanie odpowiedzieć na to pytanie, bo od października idę na studia z analityki medycznej, dostałem się hihi Co do narkotyków sprawa jest bardzo prosta, ponieważ ich poziom można zbadać dzięki technikom toksykologicznym. Narkotyki, tak jak inne substancje o działaniu farmakologicznym, dają różne metabolity, różnie na organizm działają. Lekarz na oko nie jest w stanie powiedzieć jaki środek ktoś przedawkował, jednak jeśli widzi pacjenta w śpiączce albo w dezorientacji i pobudzeniu, to może podejrzewać zatrucie. Objawy podmiotowe i przedmiotowe w takich wypadkach mogą być bardzo różne. Takie coś wymaga diagnostyki laboratoryjnej, by stwierdzić co to dokładnie za substancja wywołała zatrucie i dopiero na tej podstawie lekarz dobiera odpowiednie leczenie. Z chorobami psychicznymi jest już zupełnie inna historia. Z racji, że diagnostyka laboratoryjna takich chorób jest na tą chwilę niemożliwa, to jedyne czym dysponuje lekarz psychiatra to różne teorie na temat danych chorób psychicznych. Zespoły specjalistów długo się głowiły, żeby opracować odpowiednie kryteria diagnostyczne, kwestionariusze, testy itd. żeby móc diagnozować takie choroby. W praktyce jest to jednak w dużej mierze diagnozowanie "na oko", lekarz widzi pacjenta, dopatruje się objawów podmiotowych i przedmiotowych, zbiera wywiad lekarski, sprawdza orientację auto- i allopsychiczną, w razie wątpliwości przeprowadza dodatkowe badania (tu mogą być jakieś obrazowe badania mózgu, EEG, hypnogram), testy, kwestionariusze, może też skierować na konsultacje u innych specjalistów (neurologopedy, psychologa klinicznego, neurologa, neuropsychologa), żeby doprecyzować diagnozę. Zwykle daje się pacjentowi dwie diagnozy, choroby psychiczne bardzo lubią się ze sobą łączyć, bowiem nieszczęścia chodzą parami. Powiem szczerze, że polska psychiatria jest praktykowana, w moim osobistym mniemaniu, bardzo po łebkach. Lekarze często wystawiają diagnozy na podstawie chwilowego "widzimisię", często nawet po 15 minutach konsultacji, co jest według mnie bardzo rażące, później bardzo schematycznie dobiera leczenie farmakologiczne i na tym się w zasadzie kończy diagnoza i leczenie. Nawet nieraz mają czelność zbywać pacjenta, uznawać jego objawy za takie, które każdy może mieć (nawet oni sami!!!), traktować pacjenta z pogardą, odsyłać do innych lekarzy czy po prostu do psychoterapeutów, często prywatnych, bo stwierdzą odgórnie, że pacjent nie nadaje się do leczenia psychiatrycznego, a jedynie powinien się ogarnąć i pochodzić sobie na jakąś tam terapię. Pfff... Wiem, że to, co tutaj piszę, może komuś wydać się śmieszne, ale sam miałem okazję czegoś takiego doświadczyć. Potem tylko kwestia dobrania leków, to już metoda prób i błędów, do momentu, aż któryś lek nie wywoła jakichś niespodziewanych objawów, które wcześniej były u pacjenta nieuchwytne na podstawie wcześniejszych obserwacji, bo każdy ma inne skłonności. Wystawienie diagnozy i ustawienie leczenia psychiatrycznego to jednak żmudny proces, często trwający kilka lat, co zdaje się być frustrujące dla pacjenta, ale ważne, że przynajmniej są jakieś narzędzia, że leczenie psychiatryczne jest możliwe. Tyle dobrego, ufff! Mam nadzieję, że wyjaśniłem co nie co
×